Bóg oczy Mci na syci się i pożądana cnota laterośli: Domu tego rozkoszą : czego my/ jako przyjaciele/ Wmci uprzejmie życzymy. Aktach Pogrzebnych. Mowy przy Mowa przy Pogrzebie Panny.
W Tym naszym spolnym życiu M. M. PP. wiele nam rzeczy pociesznych i świętych Natura użyczyła/ i jakoby w jaki wianek zgromadziła. Frymarkiem jednak jakim i z nami postępuje: raz smutku/ drugi raz wesela dziś szczęścia/ jutro przygody/ teraz żywota/ wiele potym śmierci wygladać każe. Nie dziwować jednak musimy ponieważ w tym porządek Przedwiecznego Pana upatrujemy. Bo jako wszelkiej pociesze naszej różnemu szczęściu/ każdej niefortunie/ i smęckowi/ a nakoniec i
Bog oczy Mći ná syći sie y pożądana cnota láterośli: Domu tego roskoszą : cżego my/ iáko przyiaćiele/ Wmći vprzeymie życżymy. Aktach Pogrzebnych. Mowy przy Mowá przy Pogrzebie Pánny.
W Tym naszym spolnym życiu M. M. PP. wiele nam rzecży poćiesznych y świętych Naturá vżycżyłá/ y iákoby w iáki wianek zgromádźiłá. Frymárkiem iednák iákim i z námi postępuie: raz smutku/ drugi raz wesela dźiś szcżęśćia/ iutro przygody/ teraz żywota/ wiele potym śmierći wygladáć każe. Nie dźiwowáć iednak muśimy ponieważ w tym porządek Przedwiecżnego Páná vpátruiemy. Bo iáko wszelkiey poćiesze nászey rożnemu szczęśćiu/ káżdey niefortunie/ y smęckowi/ a nákoniec y
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Fv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidiaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomnoby go jej zaś ustąpić musiała; I nie szedłby beł pewnie w amiklejskie strony Gwałcić gościnne prawa i brać cudze żony; Owszemby beł raczej rzekł: „Zostań
, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidyaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomnoby go jej zaś ustąpić musiała; I nie szedłby beł pewnie w amiklejskie strony Gwałcić gościnne prawa i brać cudze żony; Owszemby beł raczej rzekł: „Zostań
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 243
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tedy Jana Sławęckiego chorągiew (która wtenczas z regestra na straży była) miasto minęła, serdeczny pułkownik Elearski Stanisław Strojnowski głosami onych oblężonych w mieście poruszony, bojąc się aby w przedsięwzięciu swojem nie miał jakiej od hetmana przeszkody, zaraz nad samem miastem na górze onę chorągiew zastanowił. Do której skoro się już z trzecia część ciurów zgromadziła, przebrawszy z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy
tedy Jana Sławęckiego chorągiew (która wtenczas z regestra na straży była) miasto minęła, serdeczny pułkownik Elearski Stanisław Strojnowski głosami onych oblężonych w mieście poruszony, bojąc się aby w przedsięwzięciu swojem nie miał jakiej od hetmana przeszkody, zaraz nad samem miastem na górze onę chorągiew zastanowił. Do której skoro się już z trzecia część ciurów zgromadziła, przebrawszy z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 67
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
człek odcinać ma; wszędy ludzie są, bośmy się wszyscy w tejże ojczyźnie porodzili, w której i powiedacze i ci, co to pro duodecimo Octobris zwołani, słuchacze, a jeszcze coś ta gromada ma auctoritatis więcej, bo my i pana miedzy sobą mamy, a Bóg nas sam sprowadził; tam privata auctoritas zgromadziła, a impetus rządził, w którym co za cognitio ma być, co za sąd, przeszłe pokazowały konsultacje. Sąd tedy w porządku najpewniejszy bywa; tu konfuzji niemasz, przeto się sądzić możemy, boć nie wszytkich tych praktyk w senacie insimulabant. Acz ci ja prostą drogą szczerości idąc, zgoła nie tuszę,
człek odcinać ma; wszędy ludzie są, bośmy się wszyscy w tejże ojczyźnie porodzili, w której i powiedacze i ci, co to pro duodecimo Octobris zwołani, słuchacze, a jeszcze coś ta gromada ma auctoritatis więcej, bo my i pana miedzy sobą mamy, a Bóg nas sam sprowadził; tam privata auctoritas zgromadziła, a impetus rządził, w którym co za cognitio ma być, co za sąd, przeszłe pokazowały konsultacye. Sąd tedy w porządku najpewniejszy bywa; tu konfuzyej niemasz, przeto się sądzić możemy, boć nie wszytkich tych praktyk w senacie insimulabant. Acz ci ja prostą drogą szczerości idąc, zgoła nie tuszę,
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 174
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
na tym miejscu swoje Państwo ufundowała. Gdzie owe Pokoje/ Sale i Tanecznice/ stek światowych ludzi/ Na Klasztor reformuje/ i kosztowny wzbudzi Przy nim Kościół/ jako jej Beliza kazała/ Tamże z wielkim triumfem te porospinała Lupy Kupidynowe na pamiątkę wieczną: A sama w swym zawzięciu będąc już stateczną/ Grono Westy Bogini Dziewic zgromadziła/ I zamknąwszy/ spół się im Ksienią poświęciła. Czym więcej już daleko/ niż słynąc z gładkości/ W wielkiej sławie dożyła/ i świątobliwości. Punkt III. Nadobnej Paskwaliny.
Zostawiwszy Panienkom przykład znaczny w sobie/ Swojej inszej kochały. Miękkie fatygując Pracą członki/ i nigdy zgoła nie próżnując/ Czym Wenus w
ná tym mieyscu swoie Pánstwo vfundowáłá. Gdzie owe Pokoie/ Sale y Tanecznice/ stek świátowych ludzi/ Ná Klasztor reformuie/ y kosztowny wzbudzi Przy nim Kośćioł/ iako iey Belizá kazáłá/ Támże z wielkim tryumfem te porospináłá Lupy Kupidynowe ná pámiątkę wieczną: A sámá w swym záwzięciu będąc iuż státeczną/ Grono Westy Bogini Dziewic zgromádziłá/ Y zámknąwszy/ społ się im Xięnią poświęćiłá. Czym więcey iuż daleko/ niż słynąc z głádkośći/ W wielkiey sławie dożyłá/ y świątobliwośći. Punkt III. Nadobney Pasqualiny.
Zostáwiwszy Panienkom przykład znáczny w sobie/ Swoiey inszey kocháły. Miękkie fátyguiąc Pracą członki/ y nigdy zgołá nie prożnuiąc/ Czym Wenus w
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 124
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
przebiega I ciała najduższego po wierzchu dosięga.
LIII.
Przykry raz, z którego szły skry aż pod obłoki, To sprawił, iż zimny mróz patrzących za boki Ująwszy, pożałować Rugiera dobrego Przymuszał, gdy mniemali już być zabitego. Bo kiedyby fortuna tak mu chętna była, Jak ci, co ich tam miłość jego zgromadziła, Dawno on Mandrykarda pożyłby hardego, Uciąwszy bez rozlania krwie swej szyję jego. PIEŚŃ XXX.
LIV.
Anioł bez chyby, anioł z nieba wysokiego Ratował bohatyra w ten czas serdecznego, Który straszliwszy potem, niż kiedy, na świecie, Najmocniejsze powtarza raz po raz swe cięcie, Spuszcza swą Balizardę, gniewem zapalony
przebiega I ciała najduższego po wierzchu dosięga.
LIII.
Przykry raz, z którego szły skry aż pod obłoki, To sprawił, iż zimny mróz patrzących za boki Ująwszy, pożałować Rugiera dobrego Przymuszał, gdy mniemali już być zabitego. Bo kiedyby fortuna tak mu chętna była, Jak ci, co ich tam miłość jego zgromadziła, Dawno on Mandrykarda pożyłby hardego, Uciąwszy bez rozlania krwie swej szyję jego. PIEŚŃ XXX.
LIV.
Anioł bez chyby, anioł z nieba wysokiego Ratował bohatyra w ten czas serdecznego, Który straszliwszy potem, niż kiedy, na świecie, Najmocniejsze powtarza raz po raz swe cięcie, Spuszcza swą Balizardę, gniewem zapalony
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 416
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rogi wziął Maratońskiego I dotrzymał i złąmał byka okrutnego. Fortitudo Bellica. To Ludziom sprawuje Ze im i insze Cnoty tak Akomoduje Jak sama kardynalna ma wtym gust niemały Aby wszystkie jednemu wraz pożytkowały Lubo cię Fortitudo pozbawiła nogi I wtobie ja to widzę mój starosto drogi Alec jednak sowicie szkodę nagrodziła Gdy do ciebie wszelakie cnoty zgromadziła Z tobą Onym najmilsza jest konwersacja W tobie i mnie tęskliwa jest Rezydencja Sławie dobrej dla rządu Buzdygan oddała I Porucznikowac jej utwych cnot kazała Tys Rotmistrzem cnoty są twoja kompania Nigdy sława skomputu takiego niemia Tak sforną kompanią kędykolwiek czuje Tam się bawi tam mieszka tam Porucznikuje Po seczyńskiej okazji mieli nasi appetit na Proszów i koszyce ale że
rogi wziął Marathonskiego I dotrzymał y złąmał byka okrutnego. Fortitudo Bellica. To Ludziom sprawuie Ze im y insze Cnoty tak Akkommoduie Iak sama kardynalna ma wtym gust niemały Aby wszystkie iednemu wraz pozytkowały Lubo cię Fortitudo pozbawiła nogi I wtobie ia to widzę moy starosto drogi Alec iednak sowicie szkodę nagrodziła Gdy do ciebie wszelakie cnoty zgromadziła Z tobą Onym naymilsza iest konwersacyia W tobie y mnie tęskliwa iest Rezydencyia Sławie dobrey dla rządu Buzdygąn oddała I Porucznikowac iey utwych cnot kazała Tys Rotmistrzem cnoty są twoia kompania Nigdy sława skomputu takiego niemia Tak sforną kompanią kędykolwiek czuie Tam się bawi tam mieszka tam Porucznikuie Po seczynskiey okazyiey mieli nasi appetit na Proszow y koszyce ale że
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 275
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Pańskiemu za kondekoracją aktu tego/ i za okazany Pański przeciw poddanemu swemu afekt przez swe posły Jaśnie Wielmożnego Jego Mości Pana N. z uniżonym dzięk czynieniem podziękowawszy/ Prześwietnemu Senatowi za nieodmienny i po śmierci przeciw zmarłemu fawor/ Jaśnie Oświeconym/ Jaśnie Wielm: Ich Mościom/ których przyjacielska miłość/ i Chrześcijańska powinność do tej posługi zgromadziła/ usługami oddziaływać pozostali Potomkowie Jaśnie Oświeceni Książęta Ich Mość powinni zostawają. A teraz od ciemnego grobu/ do weselszego/ gdzie się posługa kończy/ zapraszają budynku. ORATOR Konkluzja z podziękowaniem. POLITYCZNY. 9. Mowa na Pogrzeb sławnego Hetmana jakiego PIERWSZA. Dionizjusz jaki sobie tryũf sprawił z kości zwyciężonych Hetmanów czytaj.
Srogim a
Páńskiemu zá kondekorácyą áktu tego/ y zá okazány Páński przećiw poddánemu swemu áffekt przez swe posły Iásnie Wielmożnego Iego Mośći Páná N. z vniżonym dźięk czynieniem podźiękowawszy/ Prześwietnemu Senatowi zá nieodmienny y po śmierći przećiw zmárłemu fawor/ Iásnie Oświeconym/ Iásnie Wielm: Ich Mośćiom/ ktorych przyiaćielska miłość/ y Chrześćiáńska powinność do tey posługi zgromádźiłá/ vsługámi oddźiáływáć pozostáli Potomkowie Iásnie Oświeceni Xiążętá Ich Mość powinni zostawáią. A teraz od ćiemnego grobu/ do weselszego/ gdźie się posługá kończy/ zápraszáią budynku. ORATOR Konkluzya z podźiękowániem. POLITYCZNY. 9. Mowá ná Pogrzeb sławnego Hetmaná iákiego PIERWSZA. Dyonizyusz iáki sobie tryũph spráwił z kośći zwyćiężonych Hetmanow czytay.
Srogim á
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 116
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
/ Kapadocja/ Armenia/ i insze krainy miedzy Chwaleńskiem a Czarnym morzem/ i około niego za Donem leżące/ i wszystka potęga jego, to jest Aquilonu (który pokazało się być Scytyą Królewską/ abo Koroną Polską) narodów też wiele z tobą. Gotuj się, i przystroj się i wszytkę wielość twoje, która się zgromadziła do ciebie, et esto eis in praeceptum, i rozkazuj im, abo jako w Arabskim i Chaldejskim tekstach rzetelniej mamy/ et esto eis in Gubernatorem, i rządz nimi. Po wielu dniach będziesz nawiedzony, to jest przyjdzie ten czas/ kiedy przez nawiedzenie utracisz tę potęgę. Jako się stało kiedy P. Bóg nawiedził
/ Káppádocya/ Armenia/ y insze kráiny miedzy Chwaleńskiem á Czarnym morzem/ y około niego zá Donem leżące/ y wszystka potęga iego, to iest Aquilonu (ktory pokazáło się bydź Scythyą Krolewską/ ábo Koroną Polską) narodow też wiele z tobą. Gotuy się, y przystroy się y wszytkę wielość twoie, ktora się zgromadziła do ćiebie, et esto eis in praeceptum, y roskazuy im, ábo iáko w Arábskim y Cháldeyskim textách rzetelniey mamy/ et esto eis in Gubernatorem, y rządz nimi. Po wielu dniach będziesz nawiedzony, to iest przyidźie ten czás/ kiedy przez náwiedzenie vtráćisz tę potęgę. Iáko się stało kiedy P. Bog náwiedźił
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 95
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
a wszytko cokolwiek by się zniemi działo/ i jakoby się im powodziło/ do Insuły Michqła Z. a potym z tamtąd Holandrom przez swoje Auizy cznajmowały/ i onej Insuły pilnowały/ a Hiszpańskiemu żeglowaniu jako nabarziej przeszkadzały. Imatki i Spagnioły tych Insuł dobywszy/ 24. okrętów tam naznaczyli/ lecz się tam wszytkagromada Armaty zgromadziła/ 27. Okrętów do Nowej Hiszpaniej/ i do Florydy udało się/ a 16. dla różnej przygody i oznajmowania do Holandii zatrzymało się. Tej tak potężnej lidze i chytrym zamysłom/ które nietylko Królestwu Hiszpańskiemu/ ale i wszytkiemu Chrześcijaństwu wielką i znaczną szkodą groziły/ chcąc Król Hiszpański potężnie zabieżeć. Umyślił to zacnej
á wszytko cokolwiek by się zniemi dziáło/ y iákoby się im powodźiło/ do Insuły Michqłá S. á potym z támtąd Holándrom przez swoie Auizy cznáymowáły/ y oney Insuły pilnowáły/ á Hiszpáńskiemu żeglowániu iáko nabárźiey przeszkadzáły. Imátki y Spágnioły tych Insuł dobywszy/ 24. okrętow tám náznáczyli/ lecz się tám wszytkágromádá Armaty zgromádźiłá/ 27. Okrętow do Nowey Hiszpániey/ y do Florydy vdáło się/ á 16. dla rożney przygody y oznáymowánia do Holándiey zátrzymáło się. Tey ták potężney lidze y chytrym zamysłom/ ktore nietylko Krolestwu Hiszpáńskiemu/ ále y wszytkiemu Chrześćiáńśtwu wielką y znáczną szkodą groźiły/ chcąc Krol Hiszpáński potężnie zábieżeć. Vmyślił to zacney
Skrót tekstu: RelHiszp
Strona: A2
Tytuł:
Relacja prawdziwa o wielkim zwycięstwie króla hiszpańskiego nad Holandrami na morzu
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630