tak powiedział: Głupstwo nic inszego nie jest/ jedno zawada do szczęścia. Głupi ani jako do szczęścia przyść: ani/ choćby się cisnęło do niego/ zażywać go umie: ani też/ na czymby należało prawdziwe szczęście/ rozumie.
ANAKsAGÓRAS Klazomeński Filozof sławny był Praeceptorem Perykla Książęcia Greckiego. A gdy przyszedł prawie do zgrzybiałego wieku/ zaniedbał go Perykles/ jako to pospolicie bywa u małobacznych Panów (starych sługa/ jako stary pies) Filozof tedy/ gdy mu się dostało z tymto Książęciem widzieć/ tak go z wielkiego niebaczenia strofował: O Peryklu/ i ci którzy potrzebują lampy/ wżdy do niej przylewają oliwy. Pokazując to/ iż jeśli
ták powiedźiał: Głupstwo nic inszego nie iest/ iedno zawádá do szcżęśćia. Głupi áni iáko do szcżęśćia przyść: áni/ choćby się ćisnęło do niego/ zażywáć go vmie: áni też/ ná cżymby należáło prawdźiwe szcżęśćie/ rozumie.
ANAXAGORAS Klázomeński Filozof sławny był Praeceptorem Periklá Kśiążęćiá Greckiego. A gdy przyszedł práwie do zgrzybiáłego wieku/ zániedbał go Perikles/ iáko to pospolićie bywa v máłobácżnych Pánow (stárych sługá/ iáko stáry pies) Filozof tedy/ gdy mu się dostáło z tymto Kśiążęćiem widźieć/ ták go z wielkiego niebacżenia strofował: O Periklu/ y ći ktorzy potrzebuią lámpy/ wżdy do niey przylewáią oliwy. Pokázuiąc to/ iż ieśli
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 54
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
utracić/ którą zaszerzone/ Państwo nasze sięgało Oceanów obu/ Ja żadnej w tym nie widzę rady/ i sposobu/ Oproczby nad zdrajczyną pomścić się tą jako/ Bowiem łuku takiego stworzyć już nijako/ Ani strzał zahartować/ kiedy w ziemi gnije Dawno Cydon. Wulkan też choć rzekomo żyje/ Tedy stary/ ani mu przez zgrzybiałe lata/ Dogrzać hartów podobna. Owo koniec świata/ Abo ma być/ abo nas czeka coś dziwnego/ Ty przynamniej jeśliże temu już równego Mieć nie możesz oręża/ pomścij się tym czasem/ I zwiąż tę Bohatyrkę/ któryć dawam pasem/ Mocnym/ nierozerwanym/ a zwiąż nie folgując/ Ani na jej pieszczone członki
vtrácić/ ktorą zaszerzone/ Pánstwo násze sięgáło Oceánow obu/ Ia zadney w tym nie widzę rády/ y sposobu/ Oproczby nad zdrayczyną pomścić się tą iáko/ Bowiem łuku takiego stworzyć iuż niiáko/ Ani strzał zahártowáć/ kiedy w ziemi gniie Dawno Cydon. Wulkan też choć rzekomo żyie/ Tedy stary/ áni mu przez zgrzybiałe láta/ Dogrzać hártow podobna. Owo koniec świátá/ Abo ma bydź/ ábo nas czeká cos dziwnego/ Ty przynamniey ieśliże temu iuż rownego Mieć nie możesz oręza/ pomściy się tym czásem/ Y zwiąż tę Bohátyrkę/ ktoryć dawám pásem/ Mocnym/ nierozerwánym/ á zwiąż nie folguiąc/ Ani ná iey pieszczone członki
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 99
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
na tandetę wyniesiono, upewniąm żadenby i babki za nie nie podał. Ale tym Parkom jakie imiona. B. Cloto, Atropos, i Lachesis są nazwane, i są Siostry kochane. Pierwsza trzyma kądziel, druga przędąc zwija na wrzeciono, a trzecia urywa wedla swej fantasiej uprzędziony Sztamlett. Te tedy usiadszy za rozkazaniem zgrzybiałego Starca, przędły sztamlett żywota przędąc pierwszego wieku, sztamlett złota, wtórego sztamlett srebra, a trzeciego sztamlett miedzi, a czwartego który jest ostatnim sztamlet zelaża. T. Kupowałem ja nie raz za rozkazaniem Wmci ponczoszki Angielskie, ale niebyły z tak sztamlettu foremnego. B. A iż Bohatyr straszny, miał się urodzić
ná tándetę wynieśiono, vpewniąm żadenby y bábki zá nie nie podał. Ale tym Parkom iákie imioná. B. Cloto, Atropos, y Láchesis są názwáne, y są Siostry kocháne. Pierwsza trzyma kądźiel, druga przędąc zwiia ná wrzećiono, á trzećia vrywa wedla swey phántásiey vprzędźiony Sztámlett. Te tedy vśiadszy zá roskazániem zgrzybiáłego Stárcá, przędły sztámlett żywotá przędąc pierwszego wieku, sztámlett złotá, wtorego sztámlett srebrá, á trzećiego sztámlett miedźi, á czwartego ktory iest ostátnim sztámlet zeláźá. T. Kupowałem ia nie raz zá roskazániem Wmći ponczoszki Angielskie, ále niebyły z ták sztamlettu foremnego. B. A iż Bohátyr strászny, miał się vrodźić
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 28
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
przedtem na dno skoczyć piekła głębokiego, Gdybyś kazał, chciał nieba dobywać samego: Teraz gdzieś próżnowaniem brzuch tuczy, a owi, Coć się tchórzami zdali, dziś umrzeć gotowi.
LI.
Z temi ja wiary tobie z mojej powinności Dotrzymam, chociam się to skrzywił od starości, Poświęcęć zdrowie moje, staruszek zgrzybiały. By też olbrzyma wojska Karłowe wysłały Przeciwko mnie, mam jeszcze siłę, ręce obie, Jeszcze i czerstwość, żywe serce czuję w sobie. Nie zgani, da Bóg, spraw mych ten, co chlubą robi, Prawda, męstwo, cnota mię u świata ozdobi.
LII.
Nie rozumiej, aby ta śmiała moja
przedtem na dno skoczyć piekła głębokiego, Gdybyś kazał, chciał nieba dobywać samego: Teraz gdzieś próżnowaniem brzuch tuczy, a owi, Coć się tchórzami zdali, dziś umrzeć gotowi.
LI.
Z temi ja wiary tobie z mojej powinności Dotrzymam, chociam się to skrzywił od starości, Poświęcęć zdrowie moje, staruszek zgrzybiały. By też olbrzyma wojska Karłowe wysłały Przeciwko mnie, mam jeszcze siłę, ręce obie, Jeszcze i czerstwość, żywe serce czuję w sobie. Nie zgani, da Bóg, spraw mych ten, co chlubą robi, Prawda, męstwo, cnota mię u świata ozdobi.
LII.
Nie rozumiej, aby ta śmiała moja
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 172
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ów zarazem: Duch na wolne powietrze lekkim uszedł razem: Jako z lekka przypadałrzeżew perzynami. Leży pyszny Kalidon; młodź biada z starcami: Gmin/ przełożeni jęczą: lica dra/ rwą włosy/ Kalidońskie maciory/ smutne niecą glosy. Ojciec się/ twwarz z siwizną/ po ziemi tarając/ Wala w prochu/ wiekowi zgrzybiałemu łając; bo mać/ tąż ręką którą swej dowiodła złości/ Mieczem/ mszcząc się nad sobą swe zbodał wnętrzności Lub bóg dałby mi usta/ z języki setnemi/ Dzielny rozum/ i wszytek choć Helikon z niemi; Nie mógłbym wypowiedzieć sióstr nędznych żałości. Tłuką w ześniałę piersi/ nie pomniąc zacności
ow zarazem: Duch ná wolne powietrze lekkim vszedł razem: Iáko z lekká przypadałrzeżew perzynámi. Leży pyszny Kalidon; młodź biáda z stárcámi: Gmin/ przełożęni ięczą: licá drá/ rwą włosy/ Kalidonskie máciory/ smutne niecą glosy. Oyćiec się/ twwarz z śiwizną/ po źiemi taráiąc/ Wala w prochu/ wiekowi zgrzybiałęmu łáiąc; bo mać/ tąż ręką ktorą swey dowiodłá złośći/ Mieczem/ mszcząc się nád sobá swe zbodáł wnętrznośći Lub bog dałby mi vstá/ z ięzyki setnemi/ Dźielny rozum/ y wszytek choć Helikon z niemi; Nie mogłbym wypowiedźieć śiostr nędznych żałośći. Tłuką w ześniałę pierśi/ nie pomniąc zacnośći
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 205
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
tudzież koniec. Toż rzekł i Diogenes/ kiedy pytającym się/ ktoby też był na świecie namizerniejszym? odpowiedział: senex, stary. O złe zdanie Diogenesie na starych wydane! Będą tu drudzy mniemać za twym zdaniem/ że co starego/ to nikczemnego/ co starego/ to mizernego/ co starego/ to zgrzybiałego. Po mału proszę Diogenesie wykrzykaj/ ogrodzić by to przynamniej było/ bo skoro ta twoja decisia miedzy stare ludzie wpadnie/ a skoro to usłyszą/ że tak siwy słos lekko szacujesz/ wnet cię z świata wybanitują. A z starymi żartować szkoda/ bo to dobrze ćwiczeni/ i nie na jednym doświadczeniu zaprawieni. A
tudźiesz koniec. Toż rzekł y Dyogenes/ kiedy pytáiącym się/ ktoby też był ná świećie namizernieyszym? odpowiedźiał: senex, stáry. O złe zdánie Dyogeneśie ná stárych wydáne! Będą tu drudzy mniemáć zá twym zdániem/ że co stárego/ to nikczemnego/ co stárego/ to mizernego/ co stárego/ to zgrzybiáłego. Po máłu proszę Dyogeneśie wykrzykay/ ogrodźić by to przynamniey było/ bo skoro tá twoiá decisia miedzy stáre ludźie wpádnie/ á skoro to vsłyszą/ że ták śiwy słos lekko szácuiesz/ wnet ćię z świátá wybánituią. A z stárymi żártowáć szkodá/ bo to dobrze ćwiczeni/ y nie ná iednym doświádczeniu zápráwieni. A
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 294
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
dni we czci mieć przedniejpilnie więc pomni ty i przytomni: na pierwsze zwony posną zagony i wół twój z mrokiem, robiąc czczym bokiem, wytchnie też sobie w święto przy żłobie, bo żonę, dzieci i co masz kmieci, z tobą Bóg zliczy w swojej świątnicy. Rodziców obu do ichże grobu zgrzybiałe kości miej w poczciwości, chcesz li, żeć dłużejzdrowie posłuży i wiek bez wojny, niemniej stół hojny. Nikomu słońca wydrzesz do końca ostrą li bronią, jeśli co dłonią porwawszy w zwadzie albo na zdradzie uderzysz brata, krócąc mu lata i dla puścizny nie dasz trucizny. Obcej komory jako Gomory chroń
dni we czci mieć przedniéjpilnie więc pomni ty i przytomni: na pierwsze zwony posną zagony i wół twój z mrokiem, robiąc czczym bokiem, wytchnie też sobie w święto przy żłobie, bo żonę, dzieci i co masz kmieci, z tobą Bóg zliczy w swojej świątnicy. Rodziców obu do ichże grobu zgrzybiałe kości miéj w poczciwości, chcesz li, żeć dłużéjzdrowie posłuży i wiek bez wojny, niemniej stół hojny. Nikomu słońca wydrzesz do końca ostrą li bronią, jeśli co dłonią porwawszy w zwadzie albo na zdradzie uderzysz brata, krócąc mu lata i dla puścizny nie dasz trucizny. Obcej komory jako Gomory chroń
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 154
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
a ja gotoweć dam uszy, bo rad Kameny twej słucham nadłuższej. Zaczniże, a wjazd poświęć ten szczęśliwy, który witają dziś kujawskie niwy.
AMINTASProwadź różanym promieniem dzień, Febie, a ja wiersz łacny niech mam dziś od ciebie!
Idą zaś złote, idą w Polsce lata, kiedy na zgonie zgrzybiałego świata ma swój dank jeszcze, ma swe godność dary, niżli uwiędnie i padnie na mary. Ono GEMBICKICH wielkie wnuków plemię, nawiedziwszy Tybr i auzońską ziemię, szczęśliwie progi przechodząc Minerwy, gdzie jeszcze znaki z Trajanem są Nerwy, przybył Ojczyźnie do ozdoby czy-li, by jej wsparł, gdy się w tym rozterku chyli?
a ja gotoweć dam uszy, bo rad Kameny twej słucham nadłuższéj. Zaczniże, a wjazd poświęć ten szczęśliwy, który witają dziś kujawskie niwy.
AMINTASProwadź różanym promieniem dzień, Febie, a ja wiersz łacny niech mam dziś od ciebie!
Idą zaś złote, idą w Polszcze lata, kiedy na zgonie zgrzybiałego świata ma swój dank jeszcze, ma swe godność dary, niżli uwiędnie i padnie na mary. Ono GEMBICKICH wielkie wnuków plemię, nawiedziwszy Tybr i auzońską ziemię, szczęśliwie progi przechodząc Minerwy, gdzie jeszcze znaki z Trajanem są Nerwy, przybył Ojczyźnie do ozdoby czy-li, by jej wsparł, gdy się w tym rozterku chyli?
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 250
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
miasto Cukru/ albo Czego słodkiego/ wsypią trąbkę Arseniku. I tak przypłacisz żonki/ przypłacisz posagu. Bowiem i to coś zebrał/ żoneczka pobierze Po twej śmierci i tym się za kogoś wyrai. Moja radą gdyś stary dajże żenie pokoj Lepić tak w stanie Wdowskim/ albo i Młodzieńskim. Kończyć lata zgrzybiałe i wianeczku umrzeć. Zonka bez młodszego niewytrwa. Wymawia staremu. Księgi Pierwszej Na koniec otruje. Zbior jego wniwecz. O babach co za młodych idą.
Powiedziałem o Dziadach: o Babach co powiem? Dwa razy w tym są gorsze. O jak owo śmieszna Gdy się Babus wymuszcze/ gdy brwi ufarbuje
miásto Cukru/ álbo Czego słodkiego/ wsypią trąbkę Arseniku. Y ták przypłaćisz żonki/ przypłaćisz posagu. Bowiem y to coś zebrał/ żoneczká pobierze Po twey śmierći y tym się zá kogoś wyrai. Moiá radą gdyś stáry dayże żenie pokoy Lepić ták w stanie Wdowskim/ álbo y Młodźienskim. Konczyć látá zgrzybiałe y wianeczku vmrzeć. Zonka bez młodszego niewytrwa. Wymawia stáremu. Xięgi Pierwszey Ná koniec otruie. Zbior iego wniwecz. O bábách co zá młodych idą.
Powiedźiałem o Dźiádách: o Bábách co powiem? Dwá rázy w tym są gorsze. O iák owo smieszna Gdy się Bábus wymuszcze/ gdy brwi vfárbuie
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 14
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650