prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (F). ZŁA RADA RAJCY NAJGORSZA
Zła rada, jako trzcina: kto polęże na niej, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z
prawdzie, gdy się trefunkiem nie godzi, Tyle fałszu i tyle szalbierstwa uchodzi. Nie chwalisz, owszem, słusznie kładziesz za wisielca, Który mierząc cały dzień, raz cel trafi, Strzelca. A ten swoją mądrością święta zapowiada, Kiedy mu się przez cały rok raz prawda nada. Nie chwal mi go; trafi się ziarnko ślepej kurze. Znam po słońcu pogodę, znam ja deszcz po chmurze. 374 (F). ZŁA RADA RAJCY NAJGORSZA
Zła rada, jako trzcina: kto polęże na niej, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
męki.
Wyganiasz w pole bydełko skotaku, A Bóg je żywi, tenże i nas pasie, Że jeszcze żyjem, choć w takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swój domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku
męki.
Wyganiasz w pole bydełko skotaku, A Bog je żywi, tenże i nas pasie, Że jeszcze żyjem, choć w takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swoj domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 369
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Piędzi, Łatrów: Geometra Polski używa zwyczajnej miary w Koronie: Łokcia: który się dzieli na cztery części, nazwane Ćwierci, a Ćwierć każda, dzieli się na części sześć, które Calami zowią, tak iż w łokciu jednym, znajduje się Calów, 24. Stolarze i Sznicerze, dzielą jeszcze każdy Cal, na Ziarnek, albo Minut 8. i rachują ich wjednej ćwierci, 48; a w całym łokciu, 192. Łokieć składany na cztery części, jaki pokazuje figura, jest sposobny do noszenia.
A że łokieć w znacznej Długości ujmuje albo przyczynia miary, gdy go z miejsca na miejsce przestawiamy; potrzebna rzecz mieć miarę w
Piędźi, Łátrow: Geometrá Polski vżywa zwyczáyney miáry w Koronie: Łokćiá: ktory się dżieli ná cztery częśći, názwáne Cwierći, á Cwierć káżda, dźieli się ná częśći sześć, ktore Calami zowią, ták iż w łokćiu iednym, znáyduie się Calow, 24. Stolarze y Sznicerze, dżielą ieszcze káżdy Cal, ná Ziarnek, álbo Minut 8. y ráchuią ich wiedney ćwierći, 48; á w cáłym łokćiu, 192. Łokieć składány ná cztery częśći, iáki pokázuie figurá, iest sposobny do noszęnia.
A że łokieć w znáczney Długośći vymuie álbo przyczynia miáry, gdy go z mieyscá ná mieysce przestáwiamy; potrzebna rzecz mieć miárę w
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 5
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
z przeźroczystością/ Jesły inaksza/ zbrzydz się jej złością.
Caszia lignea. W smaku łagodna bywa Kasja/ Żółtość jej naprzód cenę pobbija. W uściech łagodna gdy jej skosztujesz/ A wręku krucha/ gdy przełemujesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięsiste ziołko w nasieniu swojem/ Biała gdy toczysz mknie z niepokojem.
Cardamonuom Rajskie ziarnka. Rajskich kiedy chcesz ziarnek probować/ Słodycz i cierpkość w nich upatrować.
Cubebe Kubeby. Zapach przyjemny Kubeby mają/ I w smakowaniu język kąsają.
Castoreum Bobrowe stroje. Nie smaczne w uściech i żyłowate/ Przycięższym/ czarne/ i kliowate. Przytym i świeże Bobrowe stroje/ Między Lekarstwa zakupuj twoje.
Costus Kost
z przeźrocżystośćią/ Iesły ináksza/ zbrzydz się iey złośćią.
Caszia lignea. W smáku łágodná bywa Kássya/ Zołtość iey naprzod cenę pobbiia. W vśćiech łágodna gdy iey skosztuiesz/ A wręku krucha/ gdy przełemuiesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięśiste ziołko w naśieniu swoiem/ Biała gdy tocżysz mknie z niepokoiem.
Cardamonuom Rayskie źiarnka. Rayskich kiedy chcesz źiarnek probowáć/ Słodycż y ćierpkość w nich vpátrowáć.
Cubebe Kubeby. Zápách przyiemny Kubeby máią/ Y w smákowániu ięzyk kąsáią.
Castoreum Bobrowe stroie. Nie smácżne w vśćiech y żyłowáte/ Przyćięższym/ cżarne/ y kliowáte. Przytym y świeże Bobrowe stroie/ Między Lekárstwá zákupuy twoie.
Costus Kost
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
/ zbrzydz się jej złością.
Caszia lignea. W smaku łagodna bywa Kasja/ Żółtość jej naprzód cenę pobbija. W uściech łagodna gdy jej skosztujesz/ A wręku krucha/ gdy przełemujesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięsiste ziołko w nasieniu swojem/ Biała gdy toczysz mknie z niepokojem.
Cardamonuom Rajskie ziarnka. Rajskich kiedy chcesz ziarnek probować/ Słodycz i cierpkość w nich upatrować.
Cubebe Kubeby. Zapach przyjemny Kubeby mają/ I w smakowaniu język kąsają.
Castoreum Bobrowe stroje. Nie smaczne w uściech i żyłowate/ Przycięższym/ czarne/ i kliowate. Przytym i świeże Bobrowe stroje/ Między Lekarstwa zakupuj twoje.
Costus Kost. Koszt gdy kosztujesz morszczyzną
/ zbrzydz się iey złośćią.
Caszia lignea. W smáku łágodná bywa Kássya/ Zołtość iey naprzod cenę pobbiia. W vśćiech łágodna gdy iey skosztuiesz/ A wręku krucha/ gdy przełemuiesz.
Colocyntis. Kolocyntyda. Mięśiste ziołko w naśieniu swoiem/ Biała gdy tocżysz mknie z niepokoiem.
Cardamonuom Rayskie źiarnka. Rayskich kiedy chcesz źiarnek probowáć/ Słodycż y ćierpkość w nich vpátrowáć.
Cubebe Kubeby. Zápách przyiemny Kubeby máią/ Y w smákowániu ięzyk kąsáią.
Castoreum Bobrowe stroie. Nie smácżne w vśćiech y żyłowáte/ Przyćięższym/ cżarne/ y kliowáte. Przytym y świeże Bobrowe stroie/ Między Lekárstwá zákupuy twoie.
Costus Kost. Koszt gdy kosztuiesz morszcżyzną
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Ciężką obieraj Bukiew kupując/ I przeźroczystość w niej upatrując Wierzch jest gorzkawy/ ty Aptekarzu Uważaj znaki i ty Lekarzu.
Macis Macer Muszkat. Muszkat kupuje/ kup czerwonawy/ I w ukuszeniu języka żwawy.
Mastix Mastikowa żywica. To jest żywica a bez przygany/ Której glanc nie jest cieniem zmazany.
Mauna. Liche to ziarnko/ ma wielką cnotę/ Uznasz w niej Kupcze/ słodkość/ białotę.
Mumia. Czarna być musi dobra Mumia/ Lecz się i klaksu w niej coś zawija.
Opponax Punakowy sok. Punakowy sok ma być jaskrawy/ Jeżeli dobry/ przytym żółtawy.
Paeonia Piwonia. Piowonia kup nie bez czarnoty/ Bez prochu/
Cięszką obieray Bukiew kupuiąc/ Y przeźrocżystość w niey vpátruiąc Wierzch iest gorzkáwy/ ty Aptekarzu Vważay znáki y ty Lekárzu.
Macis Macer Muszkat. Muszkat kupuie/ kup cżerwonáwy/ Y w vkuszeniu ięzyká żwáwy.
Mastix Mástikowa zywicá. To iest żywicá á bez przygány/ Ktorey glánc nie iest ćieniem zmázány.
Mauna. Liche to źiarnko/ ma wielką cnotę/ Vznasz w niey Kupcże/ słodkość/ białotę.
Mumia. Czarna bydź muśi dobra Mumia/ Lecż się y klaxu w niey coś záwiia.
Opponax Punákowy sok. Punakowy sok ma bydź iáskráwy/ Ieżeli dobry/ przytym żołtáwy.
Paeonia Piwonia. Piowonia kup nie bez cżarnoty/ Bez prochu/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F4
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
przeciera pancerze, a na trąby pobudkę pałasz w rękę bierze. Wieszczy żeglarz uważa po aspektach srodze, który wiatr styra panem w żaglolotnej drodze. Oracz też pracowity wprzód pomyślić woli, gdzie co ma siać, miarkując skutek z sprawnej roli. Wtąż i mrówka opatrzna, gdy już zima grozi, w skrytą swoję stodółkę wcześnie ziarnka zwozi. Czemuż tedy, narodzie, nie pomyślisz sobie, że czas przyszły zostawi pamięć na twym grobie? Nie uważasz przędziwa ani też dbasz o to, że i dziś przestrzyc może nitkę twoję Kloto? Nie dadzą się wraz ująć te siostry człowiecze, bo choć jedna przepuści, druga przecię siecze, gdyż z sobą
przeciera pancerze, a na trąby pobudkę pałasz w rękę bierze. Wieszczy żeglarz uważa po aspektach srodze, który wiatr styra panem w żaglolotnej drodze. Oracz też pracowity wprzód pomyślić woli, gdzie co ma siać, miarkując skutek z sprawnej roli. Wtąż i mrówka opatrzna, gdy już zima grozi, w skrytą swoję stodółkę wcześnie ziarnka zwozi. Czemuż tedy, narodzie, nie pomyślisz sobie, że czas przyszły zostawi pamięć na twym grobie? Nie uważasz przędziwa ani też dbasz o to, że i dziś przestrzyc może nitkę twoję Kloto? Nie dadzą się wraz ująć te siostry człowiecze, bo choć jedna przepuści, druga przecię siecze, gdyż z sobą
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 68
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do Królestwa chcę wniść ojczystego, ciężkość mojej gospody zabrania mi tego. Właśnie jak wróbl pojmany dzieci delektuje, w rzeczy leci, a ówdzie nić nogę hamuje, i lubo się z ust pańskich podczas ziarnkiem pasie, woli przecię zostawać w lesie przy swym wczasie; wtąż gołąbki, choć często w pięknych kojcach siedzą, smaczniej jednak na polach niźli w klatkach jedzą. O, gdyby się kajdany łzami zmiękczyć dały, dawno by z nich łzy moje likwor przetapiały! Podaję pęta moje Twojej ręce, Boże! Tyś związał,
, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do Królestwa chcę wniść ojczystego, ciężkość mojej gospody zabrania mi tego. Właśnie jak wróbl pojmany dzieci delektuje, w rzeczy leci, a ówdzie nić nogę hamuje, i lubo się z ust pańskich podczas ziarnkiem pasie, woli przecię zostawać w lesie przy swym wczasie; wtąż gołąbki, choć często w pięknych kojcach siedzą, smaczniej jednak na polach niźli w klatkach jedzą. O, gdyby się kajdany łzami zmiękczyć dały, dawno by z nich łzy moje likwor przetapiały! Podaję pęta moje Twojej ręce, Boże! Tyś związał,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, wieczną pogodę w niebie wiosna temperuje, skąd większa radość w sercach świętych operuje. Możny Królu, co mieszkasz w niebie empirejskim, do Twych pragnę pałaców, gardząc dołem ziemskim! Tam przykromroźna zima nie rzuca śniegami, ani zła eria przykrzy się plutami; mroźne wiatry eolskie miejsca tam nie mają, które z kłosów dojrzałych ziarnka wytrząsają. Stoi cicho powietrze ani go turbuje Akwilo, bo tryb wieczną pogodę sprawuje. Tu zawsze Febus złoty koniom wypoczywa ani u Antypodów na noclegu bywa; nie tłumi gwiazd dzień ani ujmuje światłości słońce, nie ustępuje dzień nocnej ciemności; żadna noc nie zaciemnia światła gwiazdecznego, skrywszy słońce, ani snu zaprasza twardego. Na
, wieczną pogodę w niebie wiosna temperuje, skąd większa radość w sercach świętych operuje. Możny Królu, co mieszkasz w niebie empirejskim, do Twych pragnę pałaców, gardząc dołem ziemskim! Tam przykromroźna zima nie rzuca śniegami, ani zła aeryja przykrzy się plutami; mroźne wiatry eolskie miejsca tam nie mają, które z kłosów dojrzałych ziarnka wytrząsają. Stoi cicho powietrze ani go turbuje Akwilo, bo tryb wieczną pogodę sprawuje. Tu zawsze Febus złoty koniom wypoczywa ani u Antypodów na noclegu bywa; nie tłumi gwiazd dzień ani ujmuje światłości słońce, nie ustępuje dzień nocnej ciemności; żadna noc nie zaciemnia światła gwiazdecznego, skrywszy słońce, ani snu zaprasza twardego. Na
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 174
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
na łonie moim mieć zda mi się żebym zaraz ozdrowiał. Dzieciątko JEzus położył mu ją na łonie jego/ gdzie to dzieciątko i insze które tak uczynili zaraz ozdrowieli. und Parabeln. XIV. Podobieństwo. O zmartwych Wstaniu Ciała.
GOspodarz jeden miał w Domu swoim piękną Pszenicę ale poszedzy znią na Pole porozsiewał Ziarnka po Ziemi/ co widziawszy Dzieci jego pobiegli za nim/ mówiąc: Ach Ojcze/ ach Ojcze co robisz/ cy to nie żal i Szkoda/ że ty tę tak piękną Pszenice/ do Ziemi rzucasz/ gdyż ona tam pognije/ gdybyśmy byli raczej Wielkonocne Placki zniej popiekli/ tedy byśmy się mogli byli
na łonie moym mieć zda mi się zebym záraz ozdrowiał. Dzieciątko IEzus połozył mu ią ná łonie iego/ gdzie to dzieciątko y insze ktore ták uczynili zaraz ozdrowieli. und Parabeln. XIV. Podobienstwo. O zmartwych Wstániu Ciáłá.
GOspodarz ieden miał w Domu swoym piękną Pszenicę ale poszedzy znią ná Pole porozsiewał Ziarnká po Zięmi/ co widziawszy Dźieci iego pobiegli zá nim/ mowiąc: Ach Oycże/ ách Oycże co robisz/ cy to nie żal y Szkodá/ że ty tę ták piękną Pszenice/ do Ziemi rzucasz/ gdyż oná tám pogniie/ gdybysmy byli raczey Wielkonocne Plácki zniey popiekli/ tedy bysmy się mogli byli
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 23
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696