ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i gęba nic więcej, tylko ziewać a pić. Słowa dobrze nie rzeką, choć kosmate, usta, Wiatr tylko jak z komina, kiedy głowa pusta. 48 (F). GADKA
Powiedz mi, teologu, albo ty, biskupie, Który to prorok, nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W
ostatku; A kędy nic po włosach, tam ich po dostatku. 47 (F). ŁYSY Z BRODĄ WIELOMOWNY
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i gęba nic więcej, tylko ziewać a pić. Słowa dobrze nie rzeką, choć kosmate, usta, Wiatr tylko jak z komina, kiedy głowa pusta. 48 (F). GADKA
Powiedz mi, teologu, albo ty, biskupie, Który to prorok, nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 30
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie, Że jest to szczera prawda, nie przysłowie. 231. DO MelanchOLIKA
Dał mi jeść jaje bez soli Albo mnie na sucho goli, Oboje się godzi czartu, Kto ze mną siedzi bez żartu, Ziewa tylko, wąsy ciągnie, A co raz do kufla siągnie Albo sobie iszczę brodę, Ni kawka na niepogodę. Czyli mu co do mnie krzywo, Czy tylko gęba na piwo? Alboż mówić ze mną chciejcie, Albo się mym żartom śmiejcie. Po chwili, usnąwszy, społem Będziemy oba pod stołem. 232
, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie, Że jest to szczera prawda, nie przysłowie. 231. DO MELANKOLIKA
Dał mi jeść jaje bez soli Albo mnie na sucho goli, Oboje się godzi czartu, Kto ze mną siedzi bez żartu, Ziewa tylko, wąsy ciągnie, A co raz do kufla siągnie Albo sobie iszczę brodę, Ni kawka na niepogodę. Czyli mu co do mnie krzywo, Czy tylko gęba na piwo? Alboż mówić ze mną chciejcie, Albo się mym żartom śmiejcie. Po chwili, usnąwszy, społem Będziemy oba pod stołem. 232
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 294
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
luzytańskich koni, Którym ród słońce i wiatry pierzchliwe, Czyli urodzą muły się leniwe?
Kto dziś nad ojca twego przeważniejszy? Kto nadeń w dziele rycerskim sprawniejszy? Sama to, sama przyzna, która ludzi Tyka umarłych i po śmierci budzi. Czułością jego Hordyniec zrażony, Próżno ciekawe rozpuszcza zagony. Owszem, gdy ziewa, i najwięcej chciwy, Zmiatane na wiatr porzuca cięciwy. Nim Ukrainy suche zakwitają, Nowe pałanki, nowe miasta wstają, I które przedtem nie uznały kosy, Płowieją pola rzęsistemi kłosy. O! jako w świetnym ludzi swych obłoku Widzieć go było, przy szumnym widoku, W strojną niedawuo elekcją onę, Komu na głowie
luzytańskich koni, Którym ród słońce i wiatry pierzchliwe, Czyli urodzą muły się leniwe?
Kto dziś nad ojca twego przeważniejszy? Kto nadeń w dziele rycerskim sprawniejszy? Sama to, sama przyzna, która ludzi Tyka umarłych i po śmierci budzi. Czułością jego Hordyniec zrażony, Próżno ciekawe rozpuszcza zagony. Owszem, gdy ziewa, i najwięcej chciwy, Zmiatane na wiatr porzuca cięciwy. Nim Ukrainy suche zakwitają, Nowe pałanki, nowe miasta wstają, I które przedtem nie uznały kosy, Płowieją pola rzęsistemi kłosy. O! jako w świetnym ludzi swych obłoku Widzieć go było, przy szumnym widoku, W strojną niedawuo elekcyą onę, Komu na głowie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 55
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
w tej opłakańsza dobie.
Któraż tak Scylla z ludzkości wyzuta, I Andromeda do skały przykuta W los wszystkim zwierzom, jako w tym odmęcie Jesteśmy teraz na wszystkim złym wstręcie. Stąd już w pół Polski w popiół obrócony Dymem się kurzy, stąd Smoleńsk stracony, I jakie lecie Syriusz dogrzewa Mizernym żeńcom, Litwa ledwo ziewa. Stąd niekarany bez wszystkiej ludzkości Żołnierz, prócz szkodząc, szarpie jej wnętrzności; Ostatki biedne które w ręku trzyma, Do krwie ostatniej samże wskróś przeżyma. W domu niezgoda i szkodliwe rady, Przy boku pańskim rzadko bez przysady Rada zasiada; a niechaj i głupi, Czego niegodzien, za pieniądze kupi. W izbie
w tej opłakańsza dobie.
Któraż tak Scylla z ludzkości wyzuta, I Andromeda do skały przykuta W los wszystkim zwierzom, jako w tym odmęcie Jesteśmy teraz na wszystkim złym wstręcie. Ztąd już w pół Polski w popiół obrócony Dymem się kurzy, ztąd Smoleńsk stracony, I jakie lecie Syriusz dogrzewa Mizernym żeńcom, Litwa ledwo ziewa. Ztąd niekarany bez wszystkiej ludzkości Żołnierz, prócz szkodząc, szarpie jej wnętrzności; Ostatki biedne które w ręku trzyma, Do krwie ostatniej samże wskróś przeżyma. W domu niezgoda i szkodliwe rady, Przy boku pańskim rzadko bez przysady Rada zasiada; a niechaj i głupi, Czego niegodzien, za pieniądze kupi. W izbie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 147
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role zasiewa. Któż by trawił swe lata w tak obrotach wielu i wszelakim postrzałom zostawał na celu? Ach, jużem ja skończyła wiek swój naznaczony! Czemuż tedy dni moich tak czas uprzykrzony? Na tym moim wygnaniu, kiedy liczę czasy, słusznie skargą potępiam tak długie niewczasy
to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role zasiewa. Któż by trawił swe lata w tak obrotach wielu i wszelakim postrzałom zostawał na celu? Ach, jużem ja skończyła wiek swój naznaczony! Czemuż tedy dni moich tak czas uprzykrzony? Na tym moim wygnaniu, kiedy liczę czasy, słusznie skargą potępiam tak długie niewczasy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 147
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
rozumie, temu się dziwuje.
Sprzyrodzenia skłonnismy do próżnowania.
Gdzie Bóg Kościół buduje, Tam Diabeł Kaplice gotuje.
Pochlebstwo gorsze niż trucizna.
Przeciwność trzeba cierpliwie znosić.
Do Boga gdy trwoga.
Kto czeladź wielką chowa i buduje Drogę do ubóstwa sobie gotuje.
Podziewaj się śmiele, póki żyjesz wciele. Póki jedno człowiek ziewa, Wszystkiego się niech spodziewa.
Mądrość przychodzi zlaty. Acz nie każdy mądry, kto brodaty.
Poznać Murzyna z twarzy.
Każdemu się zda, że jego Krzyż nacięższy.
Utrapionym nie trzeba przydawać utrapienia.
Ni tam, ni sam. Tu żle, a tam jeszcze gorzej.
Przy dworze wiele jest pochlebców.
Nie
rozumie, temu śię dźiwuje.
Zprzyrodzenia skłonnismy do prożnowania.
Gdzie Bog Kośćioł buduje, Tam Diabeł Kaplice gotuie.
Pochlebstwo gorsze niż trućizna.
Przeciwność trzeba cierpliwie znośić.
Do Boga gdy trwoga.
Kto czeladź wielką chowa y buduje Drogę do ubostwa sobie gotuie.
Podźieway śię śmiele, poki żyiesz wćiele. Poki iedno cżłowiek źiewa, Wszystkiego śię niech spodziewa.
Mądrość przychodzi zlaty. Acż nie każdy mądry, kto brodaty.
Poznać Murzyna z twarzy.
Każdemu śię zda, że jego Krzyż nacięższy.
Utrapionym nie trzeba przydawać utrapienia.
Ni tam, ni sam. Tu żle, a tam jeszcże gorzey.
Przy dworze wiele jest pochlebcow.
Nie
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 7
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy, Lub go dokoła obiegły podroby, Ziewając na żyr ustawnie telbuchem, A na skwirk ludzki będąc ślepym, głuchem. Gdzie nieprzyjemna wolność panowaniu, Z praw swoich spadszy, zmartwiała i legła, A surowemu w siłach rozkazaniu Wszelka swobody dostojność podległa. Gdzie przykra władza stanom powołaniu, Od szabli rękę porwawszy do zgrzebła, W ciężkiej szlachcica przymusiła burzy Chędożyć konie albo mieć
Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy, Lub go dokoła obiegły podroby, Ziewając na żyr ustawnie telbuchem, A na skwirk ludzki będąc ślepym, głuchem. Gdzie nieprzyjemna wolność panowaniu, Z praw swoich spadszy, zmartwiała i legła, A surowemu w siłach rozkazaniu Wszelka swobody dostojność podległa. Gdzie przykra władza stanom powołaniu, Od szabli rękę porwawszy do zgrzebła, W ciężkiej szlachcica przymusiła burzy Chędożyć konie albo mieć
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 168
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
żywo się z całym swoim zarobkiem do browaru na ofertę garnie, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w którym kołtuny przemierzłego parszystwa za driakiew mokły. Ale pytam się, miły gnypiu, jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała?
żywo się z całym swoim zarobkiem do browaru na ofertę garnie, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w którym kołtuny przemierzłego parszystwa za dryjakiew mokły. Ale pytam się, miły gnypiu, jak się też masz po niej? Żołądek mi, odpowiadasz, utwierdziła. A za cóż czczym wiatrem ziewasz, jako pies ustawicznie spluwasz, płacz i skwierk głodnych bękartów bez miłosierdzia i politowania trawisz? Serce ci rozweseliła? A za cóż tak ciężko z sobą nudzisz, że swojej albo draba zimowego gęby, albo publicznej i cechowej składki, albo zwyczajnego podatku i potrzeby własnej nie masz skąd opędzić i wysztukować! Zmysły ci konfortowała?
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 199
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać ziewając z uprzykrzeniem świta. Do konia zatem z podróżnym tłumokijem. Aleć go poznać niepodobna okiem, Bo czego nie mógł dokazać by laty, Przez noc z białego jest brudno wilczaty. W gnoju, w kloace (Bóg dał, że nie śmierci) Po same uszy inszej nabył sierci I gdy przebywał wpław Wisłę
się czechrząc po ogonie. Śpijże, niebożę, po podróżnej nuży! A raczej nie śpiąc bądź sobie na stróży, Aby, gdyby się trefunkiem otwarło, Pająk ci nie wpadł albo świrczek w gardło. I tak po owym śmiertelnym niewczasie, Tusząc poprawić sobie na popasie, Wstać mu potrzeba i rychło zawita Czekać ziewając z uprzykrzeniem świta. Do konia zatem z podróżnym tłumokiem. Aleć go poznać niepodobna okiem, Bo czego nie mógł dokazać by laty, Przez noc z białego jest brudno wilczaty. W gnoju, w kloace (Bóg dał, że nie śmierci) Po same uszy inszej nabył sierci I gdy przebywał wpław Wisłę
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 206
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
MARMIŁO Albo to ta nowina dopiro na świecie? Nie myśląc nic, nie czyniąc, lada co się plecie.
Pastores surgent et ibunt, obviam angeli nesciens etc. Angelus cantabit inprimis „Gloria sum m o” et illi
MATYSZ Oto teraz widzicie: coś wysoko śpiewa, Tylko że nie dosłyszeć, ledwo gębą ziewa! Słuchaj jedno, Marmiło, aza ty zrozumisz, Co to tak pięknie śpiwa, bo ty przecię umisz!
Iterum cantabit Angelus „Gloria”
KUBA Onoż go teraz macie, już głowę wyszczyniwa, Tylko nie rozumim, co takiego śpiwa.
ANGELUS ad pastores Dalej tekst nie wpisany
.
MARMIŁO Albo to ta nowina dopiro na świecie? Nie myśląc nic, nie czyniąc, leda co się plecie.
Pastores surgent et ibunt, obviam angeli nesciens etc. Angelus cantabit inprimis „Gloria sum m o” et illi
MATYSZ Oto teraz widzicie: coś wysoko śpiewa, Tylko że nie dosłyszeć, ledwo gębą ziewa! Słuchaj jedno, Marmiło, aza ty zrozumisz, Co to tak pięknie śpiwa, bo ty przecię umisz!
Iterum cantabit Angelus „Gloria”
KUBA Onoż go teraz macie, już głowę wyszczyniwa, Tylko nie rozumim, co takiego śpiwa.
ANGELUS ad pastores Dalej tekst nie wpisany
Skrót tekstu: DialNarOkoń
Strona: 279
Tytuł:
Dialog o Bożym Narodzeniu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989