widząc złą sprawę, Za Dniestrową się pospieszył przeprawę I nie oparł się aż w wołoskiej ziemi Z wojskami swymi.
Stanęły wtenczas pakta bez przysięgi, Których nie patrząc znowu się potęgi, Nie chcąc w sromotnym zostawać pokoju, Biorą do boju.
Poganin hardy tam, kędy Dniestr płynie, Przy starodawnym stanąwszy Chocimie,
Chcąc tam zimować, otoczył się walem Z wojskiem niemałym.
Nad trzydzieści ich tysięcy liczono, Którym żywności zewsząd nawożono I co do mocnej należy armaty. Kule, granaty,
Prochy i, lonty i wszytkie potrzeby Mieli; i zgoła takie wojsko, żeby W otwartym polu bić się im godziło, By serce było.
Ale zażyli bezpieczniejszej rady
widząc złą sprawę, Za Dniestrową się pospieszył przeprawę I nie oparł się aż w wołoskiej ziemi Z wojskami swymi.
Stanęły wtenczas pakta bez przysięgi, Ktorych nie patrząc znowu się potęgi, Nie chcąc w sromotnym zostawać pokoju, Biorą do boju.
Poganin hardy tam, kędy Dniestr płynie, Przy starodawnym stanąwszy Chocimie,
Chcąc tam zimować, otoczył się walem Z wojskiem niemałym.
Nad trzydzieści ich tysięcy liczono, Ktorym żywności zewsząd nawożono I co do mocnej należy armaty. Kule, granaty,
Prochy i, lonty i wszytkie potrzeby Mieli; i zgoła takie wojsko, żeby W otwartym polu bić się im godziło, By serce było.
Ale zażyli bezpieczniejszej rady
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 484
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zrozumiesz, niewątpię, że tę naszę cunctationem, na którą siła nas boleje, pochwalić będziesz raczył. Ze wszystkich jednak stron, w ciągnieniu rwało się go bardzo, i namniej kilkaset człeka upleniło mu się z wojska. Więźniowie to twierdzą: że niemyśli, niedójdąli traktaty, do Szwecji odjachać, ale tu chce zimować, i zimie wojnę kontinuować. Zaczem racz to W. K. Mść pilnie uważać, i sposobów szukać, radząc o sławie swojej, i bezpieczeństwie państw swoich. Nam jeśli, się ad conflictum okazja poda, jakoż musi podać w takiej bliskości siebie będąc, racz W. K. Mść pewien tego być
zrozumiesz, niewątpię, że tę naszę cunctationem, na którą siła nas boleje, pochwalić będziesz raczył. Ze wszystkich jednak stron, w ciągnieniu rwało się go bardzo, i namniej kilkaset człeka upleniło mu się z wojska. Więźniowie to twierdzą: że niemyśli, niedójdąli traktaty, do Szweciej odjachać, ale tu chce zimować, i zimie wojnę continuować. Zaczém racz to W. K. Mść pilnie uważać, i sposobów szukać, radząc o sławie swojéj, i bespieczeństwie państw swoich. Nam jeśli, się ad conflictum okazyja poda, jakoż musi podać w takiej bliskości siebie będąc, racz W. K. Mść pewien tego być
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 130
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wywodząc się niewinnym być zlączenia Kozackiego/ wkładał to na Rzeczpospolitą samę/ iż żadnej
w zmianki i oświadczenia prżyjaznego nie ofiarowała jemu/ przez co musiał się rozumieć za wzgardzonego/ jakoby tak ani jego Rzeczpospolita/ ani jego ludu za mężów uznawała. Dołożył i tego/ że lubo przyszedł tym umysłem w te kraje/ aby tu zimować mógł/ jednak tego pragnie zajednywając sobie łaskę i pobraterstwo K. I. M. aby na wzajemną umowę zesłać raczył K. I. M. Wielkiego Wezyra swego/ tak oni Kanclerza zowią/ aby się zniósł z Wezyrem Tatarskim/ z poufałej i wiernej rozmowy nadzieję czyniąc/ ze szczęśliwy koniec nieprzyjaźni wzajemnej/ stąd się
wywodząc się niewinnym być zlącżenia Kozáckiego/ wkłádał to ná Rzecżpospolitą sámę/ iż żadney
w zmianki y oświádcżenia prżyiáznego nie ofiárowáłá iemu/ przez co muśiał się rozumieć zá wzgardzonego/ iákoby ták áni iego Rzecżpospolita/ áni iego ludu zá mężow vznawáłá. Dołożył y tego/ że lubo przyszedł tym vmysłem w te kráie/ áby tu źimowáć mogł/ iednák tego prágnie záiednywáiąc sobie łáskę y pobráterstwo K. I. M. áby ná wzaiemną vmowę zesłáć rácżył K. I. M. Wielkie^o^ Wezyrá swego/ ták oni Kánclerzá zowią/ áby się zniosł z Wezyrem Tátárskim/ z poufáłey y wierney rozmowy nádżieię cżyniąc/ ze szcżęśliwy koniec nieprzyiáźni wzaiemney/ ztąd się
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C2
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. łowczy kor. przysłał Tatara, którego podjazd jego wołoski w tych dniach w Polach Dzikich złapał; ten język to retulit, że wezyr chanowi posłał 40 tys. czerw. zł. na skupowanie zaharyjej do Kamieńca, którą aby tej zimy jako najprędzej wprowadzić usiłował, po zaprowadzonej czambuły puścił, sam zaś chan w Adrianopolu zimować będzie; tenże powiada, że orda z Węgier onustis spoliis powróciła. Też wiadomości i imp. krakowski listami swymi potwierdził. Die 20 ejusdem
Cały dzień jak cebrem deszcz lał, tak jakoby wśrzód lata. Król im. żadnej nie czuł alteracyjej ani się na nią uskarżał, jadł smaczno obiad z królową im. i
. łowczy kor. przysłał Tatara, którego podjazd jego wołoski w tych dniach w Polach Dzikich złapał; ten język to retulit, że wezyr chanowi posłał 40 tys. czerw. zł. na skupowanie zaharyjej do Kamieńca, którą aby tej zimy jako najprędzej wprowadzić usiłował, po zaprowadzonej czambuły puścił, sam zaś chan w Adrianopolu zimować będzie; tenże powiada, że orda z Węgier onustis spoliis powróciła. Też wiadomości i jmp. krakowski listami swymi potwierdził. Die 20 eiusdem
Cały dzień jak cebrem deszcz lał, tak jakoby wśrzód lata. Król jm. żadnej nie czuł alteracyjej ani się na nię uskarżał, jadł smaczno obiad z królową jm. i
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 76
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, których potem imp. Kalinowski, idąc ze czterdziestą chorągwi na konsystencyją, napadł, gromił, nasiekł i wziął żywcem pięćdziesiąt.
Z Ukrainy imp. krakowski miał dowodne relacyje, że Moskwa, utraciwszy czterdzieści sześć tysięcy wojska in oppugnatione, jeszcze Ozowa nie wzięli byli, ale car tak się na to zawziął, że i zimować tam chce, i nie odstępować, dokąd go nie dokona. Dlaczego posłał, aby pobliższe pułki
kozackie zadnieprskie przybywały do niego, jako się de facto wybierali i prowianty gotowali.
Poseł tatarski, który tu recenter przyszedł, nie jest od sołtanów, ale tylko od Derwisz murzy z upominkami do różnych panów, aby za fraszki
, których potem jmp. Kalinowski, idąc ze czterdziestą chorągwi na konsystencyją, napadł, gromił, nasiekł i wziął żywcem pięćdziesiąt.
Z Ukrainy jmp. krakowski miał dowodne relacyje, że Moskwa, utraciwszy czterdzieści sześć tysięcy wojska in oppugnatione, jeszcze Ozowa nie wzięli byli, ale car tak się na to zawziął, że i zimować tam chce, i nie odstępować, dokąd go nie dokona. Dlaczego posłał, aby pobliższe pułki
kozackie zadnieprskie przybywały do niego, jako się de facto wybierali i prowianty gotowali.
Poseł tatarski, który tu recenter przyszedł, nie jest od sołtanów, ale tylko od Derwisz murzy z upominkami do różnych panów, aby za fraszki
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 386
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
jeden zęby wyszczerzył i stanęlismy tedy pod Szkłowem, Litwa w polu szczerym Ćwierć mile od nas my zaś nad samym Dnieprem na kępie którą oblewał Wyprawił zaraz Sapieja na podjazd z Kmicicza Pułkownika Żołnierza dobrego we trzech Tysięcy dobrych Ludzi ku Czerejej gdzie się był Chowański położył obozem pobudował jak na Całą zimę i okopał bo miał w polu zimować. Nazajutrz po wyprawionym podjezdzie Podobno spiritu Prophetico Czarniecki nadhniony kazał otrąbic że by za dwie godzinie było Wojsko pogotowiu wsiadać nakon biorąc z sobą Prowiantów tak tedy się stało. Cichusienko przez Munsztuk zatrąbiwszy Sapiei nic niepowiedziawszy ruszylismy się Idziemy tedy Lassami a wszystko spieszno niewiemy nic po co i dokąd. A Chowański tez tak uczynił
iedęn zęby wyszczerzył y stanęlismy tedy pod Szkłowem, Litwa w polu szczerym Cwierć mile od nas my zas nad samym Dnieprem na kępie ktorą oblewał Wyprawił zaraz Sapieia na podiazd z Kmicicza Pułkownika Zołnierza dobrego we trzech Tysięcy dobrych Ludzi ku Czereiey gdzie się był Chowanski połozył obozęm pobudował iak na Całą zimę y okopał bo miał w polu zimować. Nazaiutrz po wyprawionym podiezdzie Podobno spiritu Prophetico Czarniecki nadhniony kazał otrąbic że by za dwie godzinie było Woysko pogotowiu wsiadac nakon biorąc z sobą Prowiantow tak tedy się stało. Cichusienko przez Munsztuk zatrąbiwszy Sapiei nic niepowiedziawszy ruszylismy się Idziemy tedy Lassami a wszystko spieszno niewiemy nic po co y dokąd. A Chowanski tez tak uczynił
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 111v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Za Dniestrową się pośpieszył przeprawę ; I nie oparł się aż w Wołoskiej Ziemi/ Z wojskami swemi.
Stanęły w ten czas Pakta bez przysięgi/ Których nie patrząc/ znowu się potęgi/ Niechcąc w sromotnym zostawać pokoju/ Biorą doboju.
Poganin hardy tam kędy Dniestr płynie/ Przy starodawnym stanąwszy Chocimie/ Chcąc tam zimować otoczył się wałem/ Z wojskiem niemałem.
Nad Trzydzieści ich Tysięcy liczono/ Którym żywności zewsząd nawożono/ I co do mocnej należy Armaty/ Kule/ Granaty.
Prochy/ i lonty/ i wszytkie potrzeby Mieli: i zgoła takie Wojsko/ żeby W otwartym polu bić się im godziło/ By serce było.
Ale zażyli
Zá Dniestrową się pośpieszył przepráwę ; Y nie opárł się áż w Wołoskiey Ziemi/ Z woyskámi swemi.
Stánęły w ten czás Páktá bez przyśięgi/ Ktorych nie pátrząc/ znowu się potęgi/ Niechcąc w sromotnym zostáwáć pokoiu/ Biorą doboiu.
Pogánin hárdy tám kędy Dniestr płynie/ Przy stárodawnym stanąwszy Choćimie/ Chcąc tám źimowáć otoczył się wáłem/ Z woyskiem niemáłem.
Nád Trzydźieśći ich Tyśięcy liczono/ Ktorym żywnośći zewsząd náwożono/ Y co do mocney należy Armaty/ Kule/ Gránaty.
Prochy/ y lonty/ y wszytkie potrzeby Mieli: y zgołá tákie Woysko/ żeby W otwártym polu bić się im godźiło/ By serce było.
Ale záżyli
Skrót tekstu: SławWikt
Strona: A2v
Tytuł:
Sławna wiktoria nad Turkami od wojsk koronnych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
przeciwny panuje/ daliśmy się fortunie/ i puściliśmy się wiatrem/ który nas porwawszy/ znowu prędkością wdziw wielką/ do Cyklad i do portu Miło zaniósł/ z któregośmy byli onegda wyjachali. A tak galery na kotficach postawiwszy/ trwożylismy się/ i nie pomałusmy się bali/ by nam nie przyszło tamże zimować: iż dni Z. Z. Patronów morskich/ mieliśmy drogę nad zwyczaj i czas inszy wszelki niebezpieczniejszą. Bo marynarze/ te wyliczają swe ś. ś. Patrony: Naświętszą Matkę Bożą/ ś. Klimunta/ ś. Katarzynę/ z. Andrzeja Apostoła/ ś. Barbarę/ ś. Mikołaja/ i ś
przećiwny pánuie/ dálismy sie fortunie/ y puśćilismy sie wiátrem/ ktory nas porwawszy/ znowu prędkośćią wdźiw wielką/ do Cyklad y do portu Miło zániosł/ z ktoregosmy byli onegda wyiácháli. A ták galery ná kotficách postáwiwszy/ trwożylismy sie/ y nie pomáłusmy sie bali/ by nam nie przyszło támże źimowáć: iż dni S. S. Pátronow morskich/ mielismy drogę nád zwyczay y czás inszy wszelki niebespiecznieyszą. Bo márynarze/ te wyliczáią swe ś. ś. Pátrony: Naświętszą Mátkę Bożą/ ś. Klimuntá/ ś. Kátárzynę/ s. Andrzeiá Apostołá/ ś. Bárbárę/ ś. Mikołáiá/ y ś
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 99
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
/ ś. Katarzynę/ z. Andrzeja Apostoła/ ś. Barbarę/ ś. Mikołaja/ i ś. Lucją/ a zawszechsmy w ich święta mieli zamieszane morze/ wyjąwszy dni Naświętszej Panny i ś. Łucji Panny i Męczenniczki/ których/ byśmy byli nie przejechali Malei/ musielibyśmy byli nie omylnie tam zimować/ jako pewnie wierzyli marynarze. Ci też/ kiedy się im k myśli wiedzie droga/ mają zabobony swe i gusła/ jako i na ten czas drudzy na peregryny Ziemie Świętej składali wszytkę przyczynę: Mają zsobą (mowi) jakieś rzeczy święte kradzione z miejsc świętych/ abo wodę z Jordanu/ o której oni tak
/ ś. Kátárzynę/ s. Andrzeiá Apostołá/ ś. Bárbárę/ ś. Mikołáiá/ y ś. Lucyą/ á záwszechsmy w ich świętá mieli zámieszáne morze/ wyiąwszy dni Naświętszey Pánny y ś. Lucyey Pánny y Męczenniczki/ ktorych/ bysmy byli nie przeiecháli Málei/ muśielibysmy byli nie omylnie tám źimowáć/ iáko pewnie wierzyli márynarze. Ci też/ kiedy sie im k myśli wiedźie drogá/ máią zabobony swe y gusłá/ iáko y ná ten czás drudzy ná peregryny Ziemie Swiętey skłádáli wszytkę przyczynę: Máią zsobą (mowi) iákieś rzeczy święte krádźione z mieysc świętych/ ábo wodę z Iordanu/ o ktorey oni ták
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 99
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ć mi piękna rada, oswobodziwszy Węgry, odejść ich na zimę, zostawiwszy chleb komu inszemu (czemu by tu byli bardzo radzi), a prowadzić wojsko do Polski i wniwecz ją obrócić, albo w Ukrainę, gdzie pustynia i ziemia tylko goła! A cóż za krzywda, co za niewczas, co za niebezpieczeństwo tu zimować wojsko i tego zażyć chleba, który sobie szablą zakroilil Już ci mi wczora proponował p. ablegat, żebyśmy im ustąpili Węgier na zimę, a sami abyśmy poszli do siedmiogrodzkiej ziemi, do Wołoch i do Multan; znać, że mu ktoś komunikował tamtą polską radę. Tak bardzo potrzebujemy tego wojska do Polski,
ć mi piękna rada, oswobodziwszy Węgry, odejść ich na zimę, zostawiwszy chleb komu inszemu (czemu by tu byli bardzo radzi), a prowadzić wojsko do Polski i wniwecz ją obrócić, albo w Ukrainę, gdzie pustynia i ziemia tylko goła! A cóż za krzywda, co za niewczas, co za niebezpieczeństwo tu zimować wojsko i tego zażyć chleba, który sobie szablą zakroilil Już ci mi wczora proponował p. ablegat, żebyśmy im ustąpili Węgier na zimę, a sami abyśmy poszli do siedmiogrodzkiej ziemi, do Wołoch i do Multan; znać, że mu ktoś komunikował tamtą polską radę. Tak bardzo potrzebujemy tego wojska do Polski,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 571
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962