postać mogą człeczej. 308 (F). PODOBIEŃSTWO
Gdy się wieczór czerwienią, napisano, nieba, W nocy, albo więc jutro, deszcza czekać trzeba. Niebem twarz, słońcem u mej gorzałka sąsiady, Co ją czyni rumianą, ku wieczoru, z bladej. Często też moczem pościel w nocy, często płaczem Oczy zleje nazajutrz, wycięta korbaczem; A kiedy się też z rana w krasę zarumieni, Wesołej przez cały dzień pogody nie mieni. 309 (F). NA PIJANICE
Tak piszą geografi: gdzieś, u świata końca, Żyją ludzie, co nigdy nie widują słońca. Jakoż i podobieństwo: kiedy świat okrągły, Słoneczne go promienie
postać mogą człeczej. 308 (F). PODOBIEŃSTWO
Gdy się wieczór czerwienią, napisano, nieba, W nocy, albo więc jutro, deszcza czekać trzeba. Niebem twarz, słońcem u mej gorzałka sąsiady, Co ją czyni rumianą, ku wieczoru, z bladej. Często też moczem pościel w nocy, często płaczem Oczy zleje nazajutrz, wycięta korbaczem; A kiedy się też z rana w krasę zarumieni, Wesołej przez cały dzień pogody nie mieni. 309 (F). NA PIJANICE
Tak piszą geografi: gdzieś, u świata końca, Żyją ludzie, co nigdy nie widują słońca. Jakoż i podobieństwo: kiedy świat okrągły, Słoneczne go promienie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 132
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Coelestina Biskupa Rzymskiego/ męża świętego/ przeklętym Heretykiem nazywa. Na karcie 40. Nie przyznawa/ aby Przaśnik nazywał się prosto chlebem. Na karcie 101. Bluźni o P. Chrystusie/ iż już nie jest dalej ni Kapłanem/ ni Pośrzednikiem: gdyż Kapłaństwo mówi Chrystusowe/ nie zostało w Chrystusie/ ale się z niego zlało na kapłany/ i na nich opoczyło. Opuszczam drugie bluźnierstwa jego porzeciwko pochodzeniu Ducha ś^o^. i przeciw Episkopa Rzymskiego i insze błędy i herezje jego. Postępuję do drugiego Teologa Krzysztofa Filaleta. Drugi Teolog Ruski Krzysztof Filalet.
TEn Filalet wydał naukę swoję z druku. AñoAnno 1597. , nazwaną. Który pagina 66.
Coelestiná Biskupá Rzymskiego/ mężá świętego/ przeklętym Hęretykiem názywa. Ná kárćie 40. Nie przyznawa/ áby Przásnik názywał sie prosto chlebem. Ná kárćie 101. Bluźni o P. Christusie/ iż iuż nie iest dáley ni Kápłanem/ ni Pośrzednikiem: gdyż Kápłáństwo mowi Christusowe/ nie zostáło w Christuśie/ ále sie z niego zlało ná kápłany/ y ná nich opoczyło. Opuszcżam drugie bluźnierstwá iego porzećiwko pochodzeniu Duchá ś^o^. y przećiw Episkopá Rzymskiego y insze błędy y hęrezye iego. Postępuię do drugiego Theologá Krzysztophá Philaletá. Drugi Theolog Ruski Krzysztoph Philálet.
TEn Philálet wydał náukę swoię z druku. AñoAnno 1597. , názwáną. Ktory pagina 66.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 21
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
litewskim oraz złączonego Wojska polskiego.
Wiadoma światu ottomańska siła, Która połowę Aziej podbiła I jako powodź srogimy zatopy Część Europy.
A chcąc i z całej krwawe zebrać łupy, Po Alcydowe jak niekiedy słupy, Tak po ostatni w brzegu jej port, onej Sławnej Lizbony,
To srogim mieczem tych się ziem dobija, Które krwią zlała stracona Kandia, To się pod bokiem czarnemu orłowi Zblizka sadowi.
Ale naj barziej na polską krainę Niesytej żądze obracał wścieklinę
I chcąc w jej polach krwawe widzieć brody, Czekał pogody.
A widząc, jako nam los niespokojny Przyniósł postronne i domowe wojny, Które ostatnie ojczyzny siły Cale zwątliły,
Ruszył potęgę Wschodu i wielkimi Wojski
litewskim oraz złączonego Wojska polskiego.
Wiadoma światu ottomańska siła, Ktora połowę Aziej podbiła I jako powodź srogimy zatopy Część Europy.
A chcąc i z całej krwawe zebrać łupy, Po Alcydowe jak niekiedy słupy, Tak po ostatni w brzegu jej port, onej Sławnej Lizbony,
To srogim mieczem tych się ziem dobija, Ktore krwią zlała stracona Kandya, To się pod bokiem czarnemu orłowi Zblizka sadowi.
Ale naj barziej na polską krainę Niesytej żądze obracał wścieklinę
I chcąc w jej polach krwawe widzieć brody, Czekał pogody.
A widząc, jako nam los niespokojny Przyniosł postronne i domowe wojny, Ktore ostatnie ojczyzny siły Cale zwątliły,
Ruszył potęgę Wschodu i wielkimi Wojski
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 482
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i Turcy nam odpowiedali, Z dział nas i z nośnych janczarek macali,
Grzmot srogi głuszył, świata nie znać prawie W dymnej kurzawie.
Wtenczas wódz wielki z cudownej ochoty Pieszo prowadził do szturmu piechoty Rzadkim przykładem, i jego też męstwo Dało zwycięstwo.
Serce w nim pomstę z nadzieją żarzyło, Gdyby mu niebo łaskawie zdarzyło Zlać krwią turecką popiół Żołkiewskiego, Dziada swojego,
Który przed srogą wojska nawalnością Uwodząc (i dziś wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczyzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi oficierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Które za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste
i Turcy nam odpowiedali, Z dział nas i z nośnych janczarek macali,
Grzmot srogi głuszył, świata nie znać prawie W dymnej kurzawie.
Wtenczas wodz wielki z cudownej ochoty Pieszo prowadził do szturmu piechoty Rzadkim przykładem, i jego też męstwo Dało zwycięstwo.
Serce w nim pomstę z nadzieją żarzyło, Gdyby mu niebo łaskawie zdarzyło Zlać krwią turecką popioł Żołkiewskiego, Dziada swojego,
Ktory przed srogą wojska nawalnością Uwodząc (i dziś wspomnieć to z żałością) Przy tej podciętej ojczjzny podporze, Legł na Cecorze.
Generałowie wtąż z oberszterami I z przedniejszymi officierami Z nieporownanym męstwem szli przed swymi Pułki pieszymi,
Ktore za nimi nie pozostawają, Przą się, gdzie gęste
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 488
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i matka, i żona właściwa.
Mniemasz, że z ciebie szydzę, i na to się krzywisz? Szczera to prawda, której słusznie się zadziwisz: Ociec mię z córki spłodził, ja pojmuję onę; Tak mi była za siostrę, za matkę, za żonę. NA STATUĘ WENERY Z MARSEM
Marsa z Wenerą tak zlał Miron z miedzi, Że gdy niewierny Wulkan żonę śledzi, Mniemając, że to nowe zaś kradzieży, Siecią ich nakrył i po bogów bieży. Z tymi jak przybył, i Mars, i Dyjona Zdziwią się swoim kształtom, on i ona; A Wulkan westchnął i rzekł zawstydany: „Czemużem przedtem nie tak oszukany
i matka, i żona właściwa.
Mniemasz, że z ciebie szydzę, i na to się krzywisz? Szczera to prawda, której słusznie się zadziwisz: Ociec mię z córki spłodził, ja pojmuję onę; Tak mi była za siostrę, za matkę, za żonę. NA STATUĘ WENERY Z MARSEM
Marsa z Wenerą tak zlał Miron z miedzi, Że gdy niewierny Wulkan żonę śledzi, Mniemając, że to nowe zaś kradzieży, Siecią ich nakrył i po bogów bieży. Z tymi jak przybył, i Mars, i Dyjona Zdziwią się swoim kształtom, on i ona; A Wulkan westchnął i rzekł zawstydany: „Czemużem przedtem nie tak oszukany
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 92
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś sam słup, słup żywiący, Słup, w którym męstwo cudowne się zmieści, Który w ból obfitujący, Żadnej pozwierzchnie nie wydasz boleści. O, rzecz godna podziwienia: Jeden słup z ciała, a drugi z kamienia. POT KRWAWY
Poci się Jezus zemdlały:
, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże, Twoję wyczytać zbytnią miłość może.
Już mi to dziwu nie mnoży, Że trwały w mękach ciała męczennicze, Kiedy Ty, o Synu Boży, Tak skromnie rózgi ponosisz i bicze, I prawy zlawszy krwie stokiem, Jeszcze sam lewym nadstawiasz się bokiem;
Jesteś sam słup, słup żywiący, Słup, w którym męstwo cudowne się zmieści, Który w ból obfitujący, Żadnej pozwierzchnie nie wydasz boleści. O, rzecz godna podziwienia: Jeden słup z ciała, a drugi z kamienia. POT KRWAWY
Poci się Jezus zemdlały:
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 217
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
posłał to oręże Pod zadek, a sam dziewczynę przylęże, A po rozprawie kazał jej te wiązki Tam sobie wetknąć, gdzie ma krok niewąski. O JANKU
Janek, kto go zna, piwszy trunek rzeźwy, Ocknął się w nocy, a jeszcze nietrzeźwy, Więc że mu wino narodziło szczyny, Szukał pod łóżkiem, gdzie zlać z macherzyny; Aż miasto garka napadł na łapicę I ledwo wetknie kusia połowicę, Chwyciła łapka aże ku pęcherzu. Już też to lepiej niż jajca w talerzu. NA POWINOWACTWO PEWNE
Te związki rodu i to krwie prawicie, Którymi, panny, serca nam łowicie: To brat, to siostra, to matka, ten zięciem
posłał to oręże Pod zadek, a sam dziewczynę przylęże, A po rozprawie kazał jej te wiązki Tam sobie wetknąć, gdzie ma krok niewąski. O JANKU
Janek, kto go zna, piwszy trunek rzeźwy, Ocknął się w nocy, a jeszcze nietrzeźwy, Więc że mu wino narodziło szczyny, Szukał pod łóżkiem, gdzie zlać z macherzyny; Aż miasto garka napadł na łapicę I ledwo wetknie kusia połowicę, Chwyciła łapka aże ku pęcherzu. Już też to lepiej niż jajca w talerzu. NA POWINOWACTWO PEWNE
Te związki rodu i to krwie prawicie, Którymi, panny, serca nam łowicie: To brat, to siostra, to matka, ten zięciem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 311
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
obrócił, Wszystkich serca, że i pan przy boku go swoim Rachfał Leszczyński, kasztelan łędzki, potem biskup płocki. Jan Leszczyński kasztelan brzeski, radziejewski słuchowski starosta.
Prędko potem posadził, i starostwem dwoim, Radziejewskiem po ojcu i słuchowskiem drugiem Znacznie ukontentował, a w czasie niedługim, Toż się łaska a oraz i dostojność zlała Na jego jedynaka napotem Rachfała, Gdy tamże na Kujawach brzeskim wojewodą I razem był starostą. Co że snać przeszkodą I wbrew było uchwalom niedawno sejmowym, Uczynił to dla zgody i przykładu owym, Co się na zakazane prawem pną honory, Że pierwszy wstał z senatu. Której pan pokory Jego wdzięczen, a oraz przy
obrócił, Wszystkich serca, że i pan przy boku go swoim Rachfał Leszczyński, kasztelan łędzki, potem biskup płocki. Jan Leszczyński kasztelan brzeski, radziejewski słuchowski starosta.
Prędko potem posadził, i starostwem dwoim, Radziejewskiem po ojcu i słuchowskiem drugiem Znacznie ukontentował, a w czasie niedługim, Toż się łaska a oraz i dostojność zlała Na jego jedynaka napotem Rachfała, Gdy tamże na Kujawach brzeskim wojewodą I razem był starostą. Co że snać przeszkodą I wbrew było uchwalom niedawno sejmowym, Uczynił to dla zgody i przykładu owym, Co się na zakazane prawem pną honory, Że pierwszy wstał z senatu. Której pan pokory Jego wdzięczen, a oraz przy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 112
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się ozową, Ostrogscy i Zasławscy, i drugą już nową Po Zbaraskich przyjaźnią zjęci Wiśniowieccy, Oni
ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się ozową, Ostrogscy i Zasławscy, i drugą już nową Po Zbaraskich przyjaźnią zjęci Wiśniowieccy, Oni
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
cnoty, a palma, kto dopłynie brzegu. Więc jeszcze tej zażyje Bogini ludzkości, Że i siostry posadzi mimo inszych gości, Rachfałowie Leszczyńscy, stryj także z synowcem, caludunt agmen. Compendium wszystkich. Neminem ante mortem laudaveris Salomon. Siedzą i siostry Leszczyńskie spół z mężami swemi.
Cnót dojźrzałych matrony. Z mężówli ozdoba Zlała się im na głowy. Wielcy i ci oba? I Gorajski w senacie, a co powiem śmiele, Nad się nie ma w wymowie, i równych niewiele. A koronny podstoli tak przy pańskim boku, Jako na pospolitem ojczyzny tej oku; Że ledwie ta publika, ledwie i sejm który, Żeby w tej okazji
cnoty, a palma, kto dopłynie brzegu. Więc jeszcze tej zażyje Bogini ludzkości, Że i siostry posadzi mimo inszych gości, Rachfałowie Leszczyńscy, stryj także z synowcem, caludunt agmen. Compendium wszystkich. Neminem ante mortem laudaveris Salomon. Siedzą i siostry Leszczyńskie spół z mężami swemi.
Cnót dojżrzałych matrony. Z mężówli ozdoba Zlała się im na głowy. Wielcy i ci oba? I Gorajski w senacie, a co powiem śmiele, Nad się nie ma w wymowie, i równych niewiele. A koronny podstoli tak przy pańskim boku, Jako na pospolitem ojczyzny tej oku; Że ledwie ta publika, ledwie i sejm który, Żeby w tej okazyi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 138
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861