go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O lada hak, o lada drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży, Gdy insze jeszcze stoją, on złomany leży:
Nie mając należytej z korzonka wilgoci, Lada go niepogoda
go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O leda hak, o leda drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży, Gdy insze jeszcze stoją, on złomany leży:
Nie mając należytej z korzonka wilgoci, Leda go niepogoda
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
barwę z Panem ubiera;
I wnet się dąsa, Wąsem potrząsa, Nabywszy dumy,
Zacną się ceni Krwią, i tak mieni Dziegieć w perfumy: Wymysł i pycha prostej kondycyj ludzi gdy im fortuna służy.
Dawne przysłowie Trwa w Polskiej mowie, Chłop dziękciem trąci,
Lecz bywa często, Ze dziegieć gęsto z Piżmem się zmąci;
Snopków mitręga, Refleksje.
Wraz i siermięga w Szkarłat się zmieni,
Gdy więc z Szlachetną Krwią się nie szpetną Chłopak ożeni,
Częstokroć Szlachtę w Ubogą płachtę Taki uwija,
Gdy się najeży, I coraz świeży Grosz na grosz zbija:
Wnet polityka Odmieni łyka w Drogie jedwabie,
Dumno i prawno, Lubo niedawno Stał
bárwę z Pánem ubiera;
Y wnet się dąsa, Wąsem potrząsa, Nábywszy dumy,
Zacną się ceni Krwią, y ták mieni Dźiegieć w perfumy: Wymysł y pycha prostey kondycyi ludźi gdy im fortuná służy.
Dawne przysłowie Trwa w Polskiey mowie, Chłop dźiekćiem trąci,
Lecz bywa często, Ze dźiegieć gęsto z Piżmem się zmąći;
Snopkow mitręgá, REFLEXYE.
Wraz y śiermięgá w Szkárłat się zmieni,
Gdy więc z Szláchetną Krwią się nie szpetną Chłopak ożeni,
Częstokroć Szláchtę w Ubogą płáchtę Táki uwija,
Gdy się náieży, Y coraz świeży Grosz ná grosz zbija:
Wnet polityká Odmieni łyká w Drogie iedwabie,
Dumno y práwno, Lubo niedawno Stał
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 41
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
flisie. Morzem świat: nigdy na nim bez burze, bez błędu. Okrętu kto wielkiego podjął się urzędu, Jakiegoż trzeba do tej rozumu żeglugi! Rozbije na spokojnej wodzie okręt drugi, Jeśli fryc, nie ćwiczony w takowym urzędzie, Zgubi całe królestwo, za kompasem siędzie. Cóż mówić, kiedy szturmem wicher wodę zmąci! O lada hak, skąd mądry mógł wywieść, roztrąci. 132. NA TOŻ DRUGI RAZ
Na królach państwom, królom na wodzach wojskowych Należy, a co pierwsza rzecz, na radach zdrowych. Bóg, niech się w jego rządy człek żaden nie wdziera, Podług swej woli głowy do koron obiera. Za królewskim buławy
flisie. Morzem świat: nigdy na nim bez burze, bez błędu. Okrętu kto wielkiego podjął się urzędu, Jakiegoż trzeba do tej rozumu żeglugi! Rozbije na spokojnej wodzie okręt drugi, Jeśli fryc, nie ćwiczony w takowym urzędzie, Zgubi całe królestwo, za kompasem siędzie. Cóż mówić, kiedy szturmem wicher wodę zmąci! O leda hak, skąd mądry mógł wywieść, roztrąci. 132. NA TOŻ DRUGI RAZ
Na królach państwom, królom na wodzach wojskowych Należy, a co pierwsza rzecz, na radach zdrowych. Bóg, niech się w jego rządy człek żaden nie wdziera, Podług swej woli głowy do koron obiera. Za królewskim buławy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 78
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odżywia, Ziemskie Pachole, zakałą zabija, Nieba Pachole, Niebo nam zakrzywia, Światłość ciemności zawsze nienawidzi, Wzajemnie ciemność od światłości stroni, Ta zaś nocnemi myślami się brzydzi, Owa odednia oczy swe zasłoni, Utraci kolor swej białości mleko, Gdy atramentu napełni tynkturę, I kryształowe zbrudnąć musi wieko, Gdzie czystą krople zmąci w krwi Purpurę, Od Acydalskich ogniów płomień czysty, Zgwałcony zgaśnie przez Wenery źródła, Która z Gracjami gdzie grunt jest skalisty, Kąpiąc się nieraz wstrzemieźliwych zwiodła, Tak mądrość czasem w błąd uwikła długi, Wzruszywszy sprawy Przodków swych zawiłe, W cichym pokoju wojnę sprawi drugi, W starych szpargałach pokładając siłę, Nigdy się cnota
odżywia, Ziemskie Pachole, zákałą zábija, Nieba Pachole, Niebo nam zákrzywia, Swiatłość ćiemności záwsze nienáwidzi, Wzajemnie ćiemność od światłości stroni, Ta zaś nocnemi myślami się brzydzi, Owa odednia oczy swe zásłoni, Utraći kolor swey białości mleko, Gdy atramentu nápełni tynkturę, Y kryształowe zbrudnąć musi wieko, Gdzie czystą krople zmąći w krwi Purpurę, Od Acydalskich ogniow płomień czysty, Zgwáłcony zgaśnie przez Wenery zrodła, Ktora z Gracyami gdzie grunt iest skálisty, Kąpiąc się nieraz wstrzemieźliwych zwiodła, Ták mądrość czasem w błąd uwikła długi, Wzruszywszy spráwy Przodkow swych záwiłe, W ćichym pokoju woynę spráwi drugi, W stárych szpárgałach pokładaiąc siłę, Nigdy się cnota
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 170
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
z ochoty, Boskiemu oku odda dzieci z gniazdem, Sama odległym zabawna odjazdem. Chceszli mnie słuchać Sylwio? coć radzę, Słuchajże, i czuj, by złodziej pocichu, Nie podkopał się, kiedy w letkiej wadze Przestrogi będą, nie dobrał wytrychu,
A nie ótworzył, gdy zasniesz najlepi, Rozum ci zmąci, wzrok wpunkcie zaślepi. Kiedy zaś codzień refleksją krótką, O mnie mieć będziesz: ze trzeba umierać, Nie gorzką ci się stanę, ale słodką, Jać sama zechcę drzwi w Niebo otwierać, Chyba że pilność na snopek obrócą, Za płonny kłosek Sylwią wymłocą. TRZY MONARCHINIE To jest Zacność Urodzenia, Mądrość
z ochoty, Boskiemu oku odda dzieći z gniazdem, Sama odległym zábawna odiazdem. Chceszli mnie słuchać Sylwio? coć rádzę, Słuchayże, y czuy, by złodziey poćichu, Nie podkopał się, kiedy w letkiey wádze Przestrogi będą, nie dobrał wytrychu,
A nie ótworzył, gdy zasniesz náylepi, Rozum ći zmąći, wzrok wpunkcie zaślepi. Kiedy zaś codzień reflexyą krotką, O mnié mieć będziesz: ze trzeba umierać, Nie gorzką ći się stánę, ále słodką, Jać sama zechcę drzwi w Niebo otwierać, Chyba że pilność ná snopek obrocą, Zá płonny kłosek Sylwią wymłocą. TRZY MONARCHINIE To iest Zácność Urodzenia, Mądrość
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 267
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
estymie, Statek prym bierze przed wielą cnotami Statek się zgodzi z morza furiami. Statkiem zowiemy, okręt, bat, łódź, nawę Miła żegluga, gdy wody łaskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, a zorza na wiatr się czerwieni. Statek gruntowny, choć o skopuł trąci Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąci. Byle się rudel przez impet nie spadał Mądrość przyznają temu, kto nim władał. Statek mniej czuje, gdy burza maszt łamie Statek na ostrej zawięziony tamie. Styrnik obrotny pracowitą sztuką Potrafi że go bałwany nie stłuką. Statek nie sobą nie trwoży że żagle Nadęte na tak napędzają nagle. Styrnik obrotny sznurem natężonym Sfolguje,
estymie, Státek prym bierze przed wielą cnotami Státek się zgodzi z morza furyami. Státkiem zowiemy, okręt, bat, łodź, náwę Miła żegluga, gdy wody łáskawe. To sztuka płynąć kiedy nozdrza śpieni Delfin, á zorza ná wiatr się czerwieni. Státek gruntowny, choć o skopuł trąći Wytrzyma, stęknie, piasek tylko zmąći. Byle się rudel przez impet nie spádał Mądrość przyznaią temu, kto nim włádał. Státek mniey czuie, gdy burza mászt łamie Státek ná ostrey záwięziony támie. Styrnik obrotny prácowitą sztuką Potrafi że go báłwany nie stłuką. Státek nie sobą nie trwoży że żagle Nádęte ná ták nápędzaią nágle. Styrnik obrotny sznurem nátężonym Zfolguie,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 11
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
. On poszedł do starszego skarżyć.
Wyrozumiawszy sprawę, starszy rzekł mu: — „O miły synu! derwiszowska hirka jest dobrowolna ubogiemu suknia, a ktobykolwiek przypadków znieść nie mógł, temu hirka nie przystoi, i próżno się frasuje i pracuje.”
W głębokie morze chocia ciśnie kto kamieniem, Najmniej się woda onem nie zmąci ciśnieniem; Lecz gniew mądrego ma być jako mała woda, I ciebie choć od kogo potka jaka szkoda, Odpuść szczerze, a w wiecznem utop zapomnieniu, Jeśli chcesz swemu dobrze usłużyć sumnieniu, A iż się w ziemię musi obrócić człek każdy, Ty miękkim jako ziemia pamiętaj być zawżdy. POWIEŚĆ XXXVII.
Z nabożnych ludzi
. On poszedł do starszego skarżyć.
Wyrozumiawszy sprawę, starszy rzekł mu: — „O miły synu! derwiszowska hirka jest dobrowolna ubogiemu suknia, a ktobykolwiek przypadków znieść nie mógł, temu hirka nie przystoi, i próżno się frasuje i pracuje.”
W głębokie morze chocia ciśnie kto kamieniem, Najmniej się woda oném nie zmąci ciśnieniem; Lecz gniew mądrego ma być jako mała woda, I ciebie choć od kogo potka jaka szkoda, Odpuść szczerze, a w wieczném utop zapomnieniu, Jeśli chcesz swemu dobrze usłużyć sumnieniu, A iż się w ziemię musi obrócić człek każdy, Ty miękkim jako ziemia pamiętaj być zawżdy. POWIEŚĆ XXXVII.
Z nabożnych ludzi
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 116
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879