jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAJI 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
„Nie wiem, z jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc
jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAII 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas mroźny wiatr północnych tak przedymał duchów, Że przyszło zapomnianych dobywać kożuchów. Tam różnymi języki mówią cuda boże, Tu ledwie zmarzła gęba jednym przerzec może. Czy tylkoż w Jeruzalem masz, Panie, swych ludzi, Że ich tam Duch twój grzeje, nas w Podgórzu studzi? 160 (F). DO ROSŁEGO CHŁOPA O JEDNYM OKU
„Nie wiem, z jakiej mnie miary ludzie pysznym zową.” „Że ich okiem przenosisz, przenosząc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że po Bukowińskiej Tragedyj Stefan Wojewoda Wołoski najechał Ruś, i na 100000. niewolnika zabrał, a Turków 70000. splądrowawszy Ruś ku Polsce dążyli, ale moc Boska niemoc Polską wyparła, bo zimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani dalej iść, ani cofnąć się mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróciło się do Kraju swego, i jako Historia pisze, że przed zimnem aż konie próli, a miedzy ich kiszki się chowali, i odtąd Turcy nie śmieli potym zaczepiać Polaków, widząc oczywiście ich być w Protekcyj samego Boga, Kromer Tom: 2
, że po Bukowińskiey Tragedyi Stefan Wojewoda Wołoski najechał Ruś, i na 100000. niewolnika zabrał, á Turków 70000. splądrowawszy Ruś ku Polszcze dążyli, ale moc Boska niemoc Polską wyparła, bo źimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani daley iść, ani cofnąć śię mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróćiło śię do Kraju swego, i jako Historya pisze, że przed źimnem aż konie próli, á miedzy ich kiszki śię chowali, i odtąd Turcy nie śmieli potym zaczepiać Polaków, widząc oczywiśćie ich być w Protekcyi samego Boga, Kromer Tom: 2
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 60
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
I swar poselskiej zagłuszy cię izby, Nie przeciśniesz się przez panięce ciżby; Snadź i niemieckie piki, partezany Między królewskie nie puszczą cię ściany. Ani się w lewo na Piwną ulicę Udawaj — twoja rzecz chwalić winnicę (Prócz żebyś chciała o jednejże strawie Nawiedzić kościół najstarszy w Warszawie, Gdzie święty żołnierz, żeby nie zmarzł goły Zebrak, płaszczem się podziela na poły), Ale idź prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie
I swar poselskiej zagłuszy cię izby, Nie przeciśniesz się przez panięce ciżby; Snadź i niemieckie piki, partezany Między królewskie nie puszczą cię ściany. Ani się w lewo na Piwną ulicę Udawaj — twoja rzecz chwalić winnicę (Prócz żebyś chciała o jednejże strawie Nawiedzić kościół najstarszy w Warszawie, Gdzie święty żołnierz, żeby nie zmarzł goły Zebrak, płaszczem się podziela na poły), Ale idź prosto, gdzie Ewangelisty Kościół i drużby jego, który czysty Chrzest na świat przyniósł; tu, jak u swej fary, Król w święta słucha Najświętszej Ofiary. A podle zaraz, jakoby przyszyci, Ojcowie mają konwent jezuici; Mijaj precz, takich nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 75
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Hrabstwie Vaud, osobliwie w Yverdon, po którym nastąpiły częste burze. Rok ten w całej Europie był burzliwy, zarazy na wielu miejscach panowały z trzęsieniem ziemi.
W Hassij i w Linge, burza z piorunami w miesiącu Maju.
28 Listopada zorza północa.
1608 Zima tęga w Niemczech rzeki unosiły wozy ładowne, wielu ludzi zmarzło.
W Anglii winnice, cyprysy, i orzechy wymarzły.
4 Lipca po długiej pogodzie, nie spodziana, i wielka burza.
Wybuchanie ognia gwałtowne z góry Terate w nocy miedzy 18 i 19 dniem tego miesiąca?
We Wrześniu burza około góry Bone Spei.
27 Zorza północa.
1609 W Lutym burza na drodze z Goj
Hrabstwie Vaud, osobliwie w Yverdon, po którym nastąpiły częste burze. Rok ten w całey Europie był burzliwy, zarazy na wielu mieyscach panowały z trzęsieniem ziemi.
W Hassiy y w Linge, burza z piorunami w miesiącu Maiu.
28 Listopada zorza pułnocna.
1608 Zima tęga w Niemczech rzeki unosiły wozy ładowne, wielu ludzi zmarzło.
W Anglii winnice, cyprysy, i orzechy wymarzły.
4 Lipca po długiey pogodzie, nie spodziana, i wielka burza.
Wybuchanie ognia gwałtowne z góry Terate w nocy miedzy 18 y 19 dniem tego miesiąca?
We Wrześniu burza około góry Bonae Spei.
27 Zorza pułnocna.
1609 W Lutym burza na drodze z Goy
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 99
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
em do karczemki we wsi Leżajce będącej. Kazałem tegoż chłopa, jako nieżywego, wnieść do karczmy i na ławie położyć. Poszliśmy potem spać. Ten człek ciepłem rozegrzany wstał i zaczął zaraz na Żydówkę wołać, aby mu gorzałki dała, taki był pijanica. Gdybym go nie wziął do tej karczmy, zmarzłby był. Był to poddany Wysłouchowej, sędzinej grodzkiej brzeskiej wdowy.
Przypadł prędko aktorat nasz z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, który nie chcąc stawać, podał obmowę na chorobie. Kazano mu tedy przez dekret przysiąc na prawdziwej i obłożnej
chorobie nazajutrz po trzecim wołaniu ufundowanego trybunału w Mińsku. Po tej sprawie, nie czekając
em do karczemki we wsi Leżajce będącej. Kazałem tegoż chłopa, jako nieżywego, wnieść do karczmy i na ławie położyć. Poszliśmy potem spać. Ten człek ciepłem rozegrzany wstał i zaczął zaraz na Żydówkę wołać, aby mu gorzałki dała, taki był pijanica. Gdybym go nie wziął do tej karczmy, zmarzłby był. Był to poddany Wysłouchowej, sędzinej grodzkiej brzeskiej wdowy.
Przypadł prędko aktorat nasz z Grabowskim, sędzią grodzkim brzeskim, który nie chcąc stawać, podał obmowę na chorobie. Kazano mu tedy przez dekret przysiąc na prawdziwej i obłożnej
chorobie nazajutrz po trzecim wołaniu ufundowanego trybunału w Mińsku. Po tej sprawie, nie czekając
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nawalnym śniegiem nastąpiła, że drogę cale zamietło i zasypało. Błąd zatem w puszczy stanął, że sami nie wiedzieli, dokąd jechali. Tak tedy cały dzień, mało co dla wielkich śniegów mogąc jechać, brat mój błądził. Nastąpiła druga noc i mróz ekstraordynaryjny, że mój brat,
aby z ludźmi i z końmi nie zmarzł, był w bo jaźni. Przecież ognia wykrzesawszy, grzali się przy roznieconym ogniu, śniegiem roztopionym i konie pojąc, i sami tenże śnieg pijąc. Znowu cały dzień błądzili, przecież ku wieczorowi do wioski się szczęściem dobili, gdzie mój brat musiał dzień cały odpoczywać, a potem do Mińska przyjechał. Gdzie gdy ani
nawalnym śniegiem nastąpiła, że drogę cale zamietło i zasypało. Błąd zatem w puszczy stanął, że sami nie wiedzieli, dokąd jechali. Tak tedy cały dzień, mało co dla wielkich śniegów mogąc jechać, brat mój błądził. Nastąpiła druga noc i mróz ekstraordynaryjny, że mój brat,
aby z ludźmi i z końmi nie zmarzł, był w bo jaźni. Przecież ognia wykrzesawszy, grzali się przy roznieconym ogniu, śniegiem roztopionym i konie pojąc, i sami tenże śnieg pijąc. Znowu cały dzień błądzili, przecież ku wieczorowi do wioski się szczęściem dobili, gdzie mój brat musiał dzień cały odpoczywać, a potem do Mińska przyjechał. Gdzie gdy ani
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 218
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, kłucąc każdego dnia po pięć razy. Ale najpierwej w chędogie naczynie potrzeba wino przelać. Jajca bowiem, sól i miód naturalnie czyszczą wszelki likwor; kamienie że ziemne co ziemnego na duł ciągną Item O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
wrzuć w wino psujące się ćwikły, naprawisz go. Misaldus. Żeby nie zmarzło wino, nasyp wnie soli miałko utartej, ale niewiele, bo osolone upaja szkodliwie. Wino żeby nie skwasniało, osobliwie w niewyśmienitej piwnicy, alias wilgotnej, ciepłej, smrodliwej, powieś w beczce słoniny sztukę, aby dotykała wina, według rady Szentywaniego Węgrzyna, tedy wszytkę infekcją do siebie pociągnie, ale dobrze zaszpuntowawszy beczkę
, kłucąc każdego dnia po pięć razy. Ale naypierwey w chędogie naczynie potrzeba wino przelać. Iayca bowiem, sol y miod naturalnie czyszczą wszelki likwor; kamienie że ziemne co ziemnego na duł ciągną Item O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
wrzuć w wino psuiące się cwikły, naprawisz go. Misaldus. Zeby nie zmarzło wino, nasyp wnie soli miałko utartey, ale niewiele, bo osolone upaia szkodliwie. Wino żeby nie skwasniało, osobliwie w niewysmienitey piwnicy, alias wilgotney, ciepłey, smrodliwey, powieś w beczce słoniny sztukę, aby dotykała wina, według rady Szentywaniego Węgrzyna, tedy wszytkę infekcyą do siebie pociągnie, ale dobrze zaszpuntowawszy beczkę
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 490
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nie mało. Pierwszy ten jest. oczywiście to widziemy/ iż rzeki/ i wszelakie wody/ barziej wylewają/ i więtszą obfitość wody mają temi czasy/ kiedy dżdże padają wielkie/ a osobliwie kiedy się rozpuszczają śniegi/ na początku wiosny/ gdyż śnieg i lód nic innego nie jest/ jedno woda ze dżdżów zsiadła i zmarzła. albowiem więcej w ten czas ziemia z siebie wód wydaje/ dla tego iż też więcej ich w się nabrała/ z wielkich i ustawicznych dżdżów. Drugi dowód ten jest/ iż kędy częste dżdżę bywają/ w tamtych krainach/ i wiele/ i wielkich Rzek i Jezior i innych się wód najduje. jako w północych
nie máło. Pierwszy ten iest. ocżywiśćie to widźiemy/ iż rzeki/ y wszelákie wody/ bárźiey wylewáią/ y więtszą obfitość wody máią temi cżásy/ kiedy dżdże pádáią wielkie/ á osobliwie kiedy się rozpuszcżáią śniegi/ ná pocżątku wiosny/ gdyż śnieg y lod nic innego nie iest/ iedno wodá ze dżdżow zśiádła y zmárzła. álbowiem więcey w ten cżás ziemiá z śiebie wod wydáie/ dla tego iż też więcey ich w się nábráła/ z wielkich y vstáwicżnych dżdżow. Drugi dowod ten iest/ iż kędy cżęste dżdżę bywáią/ w támtych kráinach/ y wiele/ y wielkich Rzek y Ieźior y innych się wod nayduie. iáko w pułnocnych
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 7.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, & distillationes efficiunt. Jakoby Hippokrates chciał powiedzieć/ że kto się chce wszelakich chorób które z piersi pochodzą/ jako jest kaszel/ krwie plwanie/ i duszność piersi/ ustrzec i ujść/ nięchaj się waruje zawsze wód tych/ które są z śniegu albo z lodu. I słusznie: bo jako Arystoteles powiada/ wodzie zmarznąć i w lód się obrócić/ jest to jakoby przyrodzenie onej psowanie. Aleksander Afrodyzeus dobrze to objaśnia. Dla tego zepsowanie bywa nazwane zmarznienie wody/ iż gdy raz zamarznie woda nigdy się potym nie zwraca do swojej dawnej istności/ gdyż już wszystka wilgotność jej jest zępsowana: albowiem cokolwiek było w niej lekkiego/ jasnego/ i
, & distillationes efficiunt. Iákoby Hippokrátes chćiał powiedźieć/ że kto się chce wszelákich chorob ktore z piersi pochodzą/ iáko iest kászel/ krwie plwánie/ y duszność pierśi/ vstrzec y vyść/ nięchay się wáruie záwsze wod tych/ ktore są z śniegu álbo z lodu. Y słusznie: bo iako Aristoteles powiada/ wodźie zmárznąć y w lod się obroćić/ iest to iakoby przyrodzenie oney psowanie. Alexander Aphrodizeus dobrze to obiaśniá. Dla tego zepsowánie bywa názwáne zmárźnienie wody/ iż gdy raz zámárźnie wodá nigdy się potym nie zwraca do swoiey dawney istnośći/ gdyż iuż wszystká wilgotność iey iest zępsowána: álbowiem cokolwiek było w niey lekkiego/ iásnego/ y
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 37.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
że to tak się zstaje widziemy powiada oczyma/ i dowodów na to nie trzeba/ gdy ci którzy w drodze od słońca i od prace bywają upaleni/ i prawie ususzeni/ jako skoro do wody ciepłej będą wsadzeni/ zaraz ochłodnieją/ i z suchych zstają się czerstwiejszemi i wilgotniejszemi. Także którzy od mrozu wielkiego i zimna zmarzną/ przychodzą prędko ksobie i rozgrzewają się/ gdy do wanny ciepłej wody prostej wchodzą. Ale iż ta nauka Galenowa jest nie doskonała/ przywiedziemy co inszego na to pierwej z inszego Medyka/ potym i z niego samego. Cassius tedy Medycus barzo nadobnie i wedle rozumu/ i biegu[...] przyrodzonego/ to pytanie tak wyprawuje.
że to tak się zstaie widziemy powiada ocżyma/ y dowodow ná to nie trzebá/ gdy ći ktorzy w drodze od słońcá y od prace bywaią vpaleni/ y prawie vsuszeni/ iáko skoro do wody ćiepłey będą wsádzeni/ záraz ochłodnieią/ y z suchych zstaią się cżerstwieyszemi y wilgotnieyszemi. Tákże ktorzy od mrozu wielkiego y źimná zmárzną/ przychodzą prędko ksobie y rozgrzewáią się/ gdy do wánny ćiepłey wody prostey wchodzą. Ale iż tá náuká Gálenowa iest nie doskonałá/ przywiedźiemy co inszego ná to pierwey z inszego Mediká/ potym y z niego sáme^o^. Cassius tedy Medicus barzo nadobnie y wedle rozumu/ y biegu[...] przyrodzonego/ to pytánie tak wypráwuie.
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 47.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617