dbałbym, dosyć by to — rzecze — na włodarza.” Cóż, nieboże, gdy w piekle każdy chłodnik sparza. 235 (F). SĄSIAD BOGATY Z UBOGIM
„Jam nie począł, a tyś już schował do stodoły.” A ten: „Panie, prędko się, mówią, zmyje goły.” „Prawda — rzecze ów — mniej też ubogiemu trzeba.” „Byle było — odpowie — co jeść do pogrzeba. A skoro się z nas każdy w swej położy trumnie, Nie rozeznasz chudziny z bogatym po gumnie.” 236 (F). RACJA NA ŻONĘ MŁODĄ
Pytam starego, czemu wziął
dbałbym, dosyć by to — rzecze — na włodarza.” Cóż, nieboże, gdy w piekle każdy chłodnik sparza. 235 (F). SĄSIAD BOGATY Z UBOGIM
„Jam nie począł, a tyś już schował do stodoły.” A ten: „Panie, prędko się, mówią, zmyje goły.” „Prawda — rzecze ów — mniej też ubogiemu trzeba.” „Byle było — odpowie — co jeść do pogrzeba. A skoro się z nas każdy w swej położy trumnie, Nie rozeznasz chudziny z bogatym po gumnie.” 236 (F). RACJA NA ŻONĘ MŁODĄ
Pytam starego, czemu wziął
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potrzeba: Cóż nad nie ma i Wenus (rzekli prawdę zgoła) Pani wszytkiej gładkości: Nie jest ani czoła Od niej bezpieczniejszego/ ani żywszych oczu/ Ono jako bezpieczniejszego/ ani żywszych oczu/ Ono jako w obfitym przebija warkoczu Płeć niebieska/ i mleko z Liliowej szyje/ Płynie szczero: Jaki ząb gdy we krwi zmyje. Patrz jako niestateczne źrzenice biegają/ Roże z ust/ i purpury żywe wyszczerkają/ Jaki w twarzy majestat/ jaka wdzięczność pała: Wzrost nad strzałę/ a ręka niepodobnie biała/ Prócz Weny lazurowe/ które żywot rodzą/ Subtelniejsze nad nici zewnątrz to przechodzą. On jakie alabastry/ sercu gdzie Stolica/ Stworzone jaśnieją:
potrzebá: Coż nád nie ma y Wenus (rzekli prawdę zgołá) Páni wszytkiey głádkości: Nie iest áni czołá Od niey beśpiecznieyszego/ áni żywszych oczu/ Ono iáko beśpiecznieyszego/ áni żywszych oczu/ Ono iáko w obfitym przebiia wárkoczu Płeć niebieska/ y mleko z Liliowey szyie/ Płynie szczero: Iáki ząb gdy we krwi zmyie. Pátrz iáko niestáteczne źrzenice biegáią/ Roże z vst/ y purpury żywe wyszczerkáią/ Iáki w twarzy máiestat/ iáka wdzięczność pała: Wzrost nád strzáłę/ á ręká niepodobnie biała/ Procz Weny lázurowe/ ktore żywot rodzą/ Subtelnieysze nad nici zewnątrz to przechodzą. On iákie álábástry/ sercu gdzie Stolicá/ Stworzone iáśnieią:
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 12
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
da się słyszeć: Boże Sprawiedliwy! wszechmocnej któż się oprzeć może W twoim rządzeniu władzy? zgrzeszyłem: więc winę Wyznaję tę przed tobą: i jeśli nie minę Nieba zemstą, tej śmierci; sprawiedliwą karę Przyjmuję z twych wyroków. Odpuść i ty Ojcze Na zgubę Krwi Królewskiej grzech zawzięty; który Niechaj choć ta Krew zmyje, co z śmiertelny rany Obfitym dziś strumieniem sprawiedliwie płynie. Proszę was przyjaciele, czym prędzej przy nogach Ojcowskich odpuszczenia, idźcie, żebrzcie: serca Niech gniewy sprawiedliwe Krew moja przygasi; Niech winę Melchisowi daruje, że raną Śmiertelną mnie poraził; od Nieba ta kara Mnie za grzech naznaczona. Co też przy ofierze Pańskiej był
da się słyszeć: Boże Spráwiedliwy! wszechmocney któż się oprzeć może W twoim rządzęniu władzy? zgrzeszyłem: więc winę Wyznáię tę przed tobą: i ieżli nie minę Niebá zemstą, tey smiérci; spráwiedliwą kárę Przyimuię z twych wyroków. Odpuść i ty Oycze Ná zgubę Krwi Królewskiey grzech záwzięty; który Niechay choć tá Krew zmyie, co z śmiertelny rány Obfitym dziś strumieniem spráwiedliwie płynie. Proszę was przyiaciele, czym prędzy przy nogách Oycowskich odpuszczenia, idzcie, żebrzcie: sercá Niech gniewy spráwiedliwe Krew moiá przygási; Niech winę Melchisowi dáruie, że ráną Smiertelną mnie poráził; od Niebá tá kárá Mnie za grzech náznáczona. Co też przy ofierze Páńskiey był
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 72
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
łonie swym cię wypieściła, Obróć i na tych wzrok, którzy cię lubią Niech z tą osobą twej łaski nie gubią. A kiedy będziesz pamiętała o tym, Pewna cię czeka fortuny szczodrota, BÓG twój Opiekun, i teraz i potym, Ten ci otworzy do honorów wrota, I toć przyrzeka, czego czas nie zmyje Zeć kwitnąć będą Francuskie Lilie. Na płaczliwe pożegnanie w Kwietniu J. W. z Lubomirskich JORDANOWEJ Wojewodzicowej Bracławskiej z Mężem swoim.
NIe jest czas w kwietniu, łączyć się Plejadom, Z których rzęsiste wypadają wody, Dziwić się musi, kto ich kursu wiadom, Czemu czas dżdżysty ubiegają wprzody, To nie dziw, kiedy
łonie swym cię wypieściła, Obroć y ná tych wzrok, ktorzy cię lubią Niech z tą osobą twey łaski nie gubią. A kiedy będziesz pámiętała o tym, Pewna cię czeka fortuny szczodrota, BOG twoy Opiekun, y teraz y potym, Ten ći otworzy do honorow wrota, Y toć przyrzeka, czego czás nie zmyie Zeć kwitnąć będą Francuskie Lilie. Ná płaczliwe pożegnanie w Kwietniu J. W. z Lubomirskich JORDANOWEY Wojewodzicowey Bracławskiey z Mężem swoim.
NIe iest czás w kwietniu, łączyć się Pleiadom, Z ktorych rzęsiste wypádáią wody, Dziwić się musi, kto ich kursu wiadom, Czemu czás dzdżysty ubiegaią wprzody, To nie dziw, kiedy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 327
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
swojej parze, My wdzięczne pieśni śpiewamy koleją Lasy słuchają, a gaje się śmieją. Nie wiem co tęsknić, pasąc owiec trzodę Z pilnością strzec ich potrzeba od wilka Przebrnąwszy potok, oczyma powiodę, Aż Pastereczek bieży kumnie kilka, Z temi się witam, chwytając za szyje Wnet jedna drugą szczesze, z plecie, zmyje. Usiędziem sobie pod Jaworem ciemnym Nad czystym źrzodłem pryskającej wody
Ze skał fontanny natura, foremnym Konsztem, zrobiła Pasterzom ochłody, Nic nam słoneczny upał nie dokuczy Jawor zaszumi, a strumyk zamruczy. Zaczniemy mówić o naszych zabawach, Na czym dzień cały przeminie godziną: O pięknym kwieciu wiakich rosną trawach, Ta powie, jest
swoiey parze, My wdzięczne pieśni śpiewamy koleią Lásy słuchaią, á gaie się śmieią. Nie wiem co tesknić, pasąc owiec trzodę Z pilnością strzedz ich potrzeba od wilka Przebrnąwszy potok, oczyma powiodę, Aż Pástereczek bieży kumnie kilka, Z temi się witam, chwytaiąc zá szyie Wnet iedna drugą szczesze, z plecie, zmyie. Usiędziem sobie pod Jáworem ciemnym Nád czystym źrzodłem pryskaiącey wody
Ze skał fontanny nátura, foremnym Konsztem, zrobiła Pasterzom ochłody, Nic nam słoneczny upał nie dokuczy Jáwor zaszumi, á strumyk zámruczy. Záczniemy mowić o nászych zábawach, Ná czym dzień cáły przeminie godziną: O pięknym kwieciu wiákich rosną tráwach, Ta powie, iest
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 332
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
snadź się już na poły we mnie przepaliło. MELE. Święty to ogień/ pali nie spala; podżega/ Nie psuje szczęśliwy jest/ w kim ta iskra lega. Lecz że ty nań narzekasz/ snadny fortel na to/ Ochynąć się w krynicy/ a wszak teraz lato. Dwój pożytek z kąpania brud się zmyje z ciała/ I pożoga się zgasi któraś ty potniała. ATAL. Kiedyby tam zaść gdzie się Dianna kąpywa: Jest tam na młode ciałka prawie wodka żywa. MELE. Wszakże i tam trafiwa: by mię tylko ona Kaźń uszła/ co zmieniła w Jeleń Akteona. Przyszłoliby do czego/ ptaszyneczką małym Wolałby
snadz się iuż ná poły we mnie przepaliło. MELE. Swięty to ogień/ pali nie spala; podżega/ Nie psuie sczęśliwy iest/ w kim tá iskrá lega. Lecz że ty nań nárzekasz/ snádny fortel ná to/ Ochynąć się w krynicy/ á wszák teraz láto. Dwoy pożytek z kąpánia brud się zmyie z ćiáłá/ Y pożogá się zgáśi ktoráś ty potniáłá. ATAL. Kiedyby tám zaść gdzie się Dyánná kąpywa: Iest tám ná młode ćiałká práwie wodká żywa. MELE. Wszákże y tám tráfiwá: by mię tylko oná Kazń uszłá/ co zmieniłá w Ieleń Akteoná. Przyszłoliby do czego/ ptaszynecżką máłym Wolałby
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C3
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
Tyś jest moja ochłoda/ lub długo lub krótko/ W tych lesiech mieszkać będę/ będę tu chodziła/ Tu brudem pomazane będę członki myła. Znamienita Krynico ucieszne zrzodełko/ Tu się ja pierwej myję/ zaś po mnie bydełko Pić przyjdzie/ pięknasz to rzecz zaraz się napije/ Tenże który swe członki tu zemdlone zmyje. MELE. Wróbliku/ możesz się ty tu nie przelatywać: Dopuść dziś Atalancie po tym zdroju pływać. Leć ty dalej kiedyś się napił/ leć co prędzej: Ani mi się tu wara/ już nawijaj więcej. ATAL. Precz dzieciuku z swym łukiem/ połóż strzały twoje/ A cóżci przewiniło błahe serce
Tyś iest moiá ochłodá/ lub długo lub krotko/ W tych leśiech mieszkáć będę/ będę tu chodziłá/ Tu brudem pomázáne będę cżłonki myłá. Známienita Krynico ucieszne zrzodełko/ Tu się ia pierwey myię/ záś po mnie bydełko Pić przyidzie/ pięknasz to rzecz zaraz się nápiie/ Tenże ktory swe członki tu zemdlone zmyie. MELE. Wrobliku/ możesz się ty tu nie przelátywáć: Dopuść dziś Atálánćie po tym zdroiu pływáć. Leć ty dáley kiedyś sie nápił/ leć co pręcey: Ani mi się tu wára/ iuż náwiiay więcey. ATAL. Precz dziećiuku z swym łukiem/ położ strzały twoie/ A cożći przewiniło błahe serce
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C3v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
nieszczęsna popasła. Jeżelić kto co radzi, patrz na obie oczy, Bo teraz każdy wodę na swe koło toczy; Usty świadcząc ofiary, wywodzi cię w pole A niechętnym sercem żga i od siebie kole, Byle cię jako zażąć albo cię mógł zażyć; Poty termin przyjaźni, którą wyposażyć Jeszcze trzeba; tym kształtem zmyje cię bez ługu; Bo jeśli mu się słowa i upomnisz długu, Za psa twoja uczynność, krew, przyjaźń, warunek! A drugi, rychlej niż dług, weźmie basarunek. Wyrzekł się świat szczerości, rzadko między braty Znajdziesz ją rodzonymi, nikt nic bez prywaty CZĘŚĆ PIERWSZA
Nie robi, i gdzie mu się praca
nieszczęsna popasła. Jeżelić kto co radzi, patrz na obie oczy, Bo teraz każdy wodę na swe koło toczy; Usty świadcząc ofiary, wywodzi cię w pole A niechętnym sercem żga i od siebie kole, Byle cię jako zażąć albo cię mógł zażyć; Poty termin przyjaźni, którą wyposażyć Jeszcze trzeba; tym kształtem zmyje cię bez ługu; Bo jeśli mu się słowa i upomnisz długu, Za psa twoja uczynność, krew, przyjaźń, warunek! A drugi, rychlej niż dług, weźmie basarunek. Wyrzekł się świat szczerości, rzadko między braty Znajdziesz ją rodzonymi, nikt nic bez prywaty CZĘŚĆ PIERWSZA
Nie robi, i gdzie mu się praca
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 4
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
znającego Rozgrzeszył/ i prze szczerość zniósł kacerne dary. I by z gruntu wolen był/ód złotej przywary/ Bież/ rzekł/ do przyległeg okraju Sardom sławnym/ A idź brzeżnym pochodem/ wodom w oczy spławnym/ Aż się źrzodła dochrapasz/ gdzie najmężniej bije: tam wrazisz głowę/ tak grzech/ i ciało się zmyje. Zażył król skazanych wód: moc złota osiadła Rzekę/ i w strumień z ciała człowieczego wpadła. Podziśdzień starej żyły nasienie trzymając/ Lśnią się niwy/ od złota blade skiby mając. Ów bogactwy wzgardziwszy/ pol się jął/ i lasów/ I Pana/ co w jaskini z dawnych siedział czasów. Lub w nim
znáiącego Rozgrzeszył/ y prze szczerość zniosł kácerne dáry. Y by z gruntu wolen był/od złotey przywáry/ Bież/ rzekł/ do przyległeg okráiu Sárdom sławnym/ A idź brzeżnym pochodem/ wodom w oczy spłáwnym̃/ Aż się źrzodłá dochrapasz/ gdźie naymężniey bije: tám wráźisz głowę/ ták grzech/ y ćiáło się zmyie. Záżył krol skazánych wod: moc złota ośiádłá Rzekę/ y w strumień z ćiáłá człowieczego wpádłá. Podźiśdźień stárey żyły naśienie trzymáiąc/ Lśnią się niwy/ od złotá bláde skiby máiąc. Ow bogáctwy wzgárdźiwszy/ pol się iął/ y lasow/ Y Paná/ co w iáskini z dawnych śiedźiał czásow. Lub w nim
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 271
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
życia mego chluby. Najbarziej, bym zginęła nie szwankując wwstydzie Hip. Idź precz i żyj, nic ci się Uprosić nie żyjdzie. Miecz któregoś się tknęła odrzucam od boku, Któryż mię Don obmyje, lub grubego stoku Meotida w Pontyckie wpadająca brody? Sam Ocean roźlany, ojciec wszelki wody Tego pewnie nie zmyje: o zwierzę! o lasy! Mam. Postrzeżono nas: serce cóż dumasz w te czasy? Złożmy ten grzech na niego: niezbożny złożemy Gwałt samy nań, niecnotę złością pokryjemy. Najlepsza rzecz kiedy strach, postępować śmiało. Czyśmy to chciały zrobić, czy nam się dostało? Kiedy o tym nikt nie
żyćia mego chluby. Naybárźiey, bym zginęłá nie szwánkuiąc wwstydźie Hip. Jdź precż y żyy, nic ći się Vprosić nie zyydźie. Miecż ktoregoś się tknęłá odrzucam od boku, Ktoryż mię Don obmyie, lub grubego stoku Meotidá w Pontyckie wpadáiąca brody? Sąm Oceąn roźlány, oyciec wszelki wody Tego pewnie nie zmyie: o zwierzę! o lásy! Mam. Postrzeżono nas: serce coż dumasz w te czásy? Złożmy tęn grzech ná niego: niezbożny złożęmy Gwałt sámy nąń, niecnotę złośćią pokryięmy. Naylepsza rzecż kiedy strách, postępowáć smiáło. Czyśmy to chćiáły zrobić, czy nąm się dostáło? Kiedy o tym nikt nie
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 154
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696