przyjaciela pewnie żeby nie dał wołu. 249 (F). PRZYJAŹŃ MOŻNEGO Z UBOŻSZYM
W równi przyjaźń najlepsza. Krótkim to abrysem Ezop wyraził, kędy lew się dzieli z lisem, Albo na bystrym prądzie kocioł z garncem ściera:
Zawsze będzie podlejsza uboższego biera. Lecz temu rozum w szczerej przyjaźni poradzi: Niech się zniży wysoki, niech niski wysadzi. 250 (P). STARY PRZYJACIEL I STARY SŁUGA
Więc gdy doskonałego nic nie dano światu, Ma-li wadę przyjaciel, nie w skok do rozbratu Spiesz się albo odmiany; doznawszy czas długi, Starego z jedną wadą nie porzucaj sługi. Często w błąd podróżnego nowa kolej wprawi,
przyjaciela pewnie żeby nie dał wołu. 249 (F). PRZYJAŹŃ MOŻNEGO Z UBOŻSZYM
W równi przyjaźń najlepsza. Krótkim to abrysem Ezop wyraził, kędy lew się dzieli z lisem, Albo na bystrym prądzie kocioł z garncem ściera:
Zawsze będzie podlejsza uboższego biera. Lecz temu rozum w szczerej przyjaźni poradzi: Niech się zniży wysoki, niech niski wysadzi. 250 (P). STARY PRZYJACIEL I STARY SŁUGA
Więc gdy doskonałego nic nie dano światu, Ma-li wadę przyjaciel, nie w skok do rozbratu Spiesz się albo odmiany; doznawszy czas długi, Starego z jedną wadą nie porzucaj sługi. Często w błąd podróżnego nowa kolej wprawi,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 112
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wybijającego się sromotnie potłumił, tak częste Krzywoprzysięstwa, i Starszych swoich okrutne morderstwa krwią ich własną expiavit. Takowe abowiem zbrodnie, i samo niebo niezwykło cierpieć, ale owszem z tymi zawsze militat, których
aequitas causae wspiera. Niemogę tedy tylko intime gratulari Wm., memu Mciwemu Panu, żeś consilio et manu zniżył hardość chłopską, przełomił upor, vindikował krzywdę bożą, krzywdę M. J. K. M., krzywdę wszytkiej Rzeczypospolitej, która i sama congratulabitur sobie, że Wm. mój Mciwy Pan foedum to servile bellum a visceribus jej summa prudentia, dzielnością i odwagą raczył amoliri. Aleć jużeś sobie Wm.
wybijaiącego się sromotnie potłumił, tak częste Krzywoprzysięstwa, y Starszych swoich okrutne morderstwa krwią ich własną expiavit. Takowe abowiem zbrodnie, y samo niebo niezwykło cierpieć, ale owszem z tymi zawsze militat, których
aequitas causae wspiera. Niemogę tedy tylko intime gratulari Wm., memu Mćiwemu Panu, żeś consilio et manu zniżył hardość chłopską, przełomił upor, vindikował krzywdę bożą, krzywdę M. J. K. M., krzywdę wszytkiey Rzeczypospolitey, która y sama congratulabitur sobie, że Wm. moy Mciwy Pan foedum to servile bellum a visceribus iey summa prudentia, dzielnością y odwagą raczył amoliri. Aleć iużeś sobie Wm.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 281
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
; I wilk, który gdy się z tym psem za pasy bierze, Obadwa w marmurowym stanęli ubierze;
I drugi zwierz, którego w kamień obróciła Psamatis, co go była na bydło puściła. Na schody zaś, bo i tych potrzeba, grobowe Pokładź te stopnie, w które córki Cynarowe Obrażona ich pychą Juno tak zniżyła, Że w podnóżki podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materia porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a
; I wilk, który gdy się z tym psem za pasy bierze, Obadwa w marmurowym stanęli ubierze;
I drugi zwierz, którego w kamień obróciła Psammatis, co go była na bydło puściła. Na schody zaś, bo i tych potrzeba, grobowe Pokładź te stopnie, w które córki Cynarowe Obrażona ich pychą Juno tak zniżyła, Że w podnóżki podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materyja porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 135
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
oka śmiertelnego. 6. Widział ludzie jako drzewa, takie do dziś dnia są drzewa, co to nie umie nic spokojnie, i przyjaźnie mówić, ale mu tylko kijce zgęby latają. 7. Bywają takie drzewa, nie obaczysz, aby się też ukłonić miał, chwieje się raczej niż nachyla, nieumie się pokłonem zniżyć. Konwersacja jego nie smaczna, jak drewno gryzł. 8. Aleć i człowiek pusty, swawolny, co to wzgórę nogami chodzi, jak drzewo gałęziami do góry, i to człowiek jak drzewo; a młodź są to jako krzacźki, które by i w-Kościele, przedcię szeleszczą, daj Boże tylko,
oká śmiertelnego. 6. Widźiał ludźie iáko drzewá, tákie do dźiś dniá są drzewá, co to nie umie nic zpokoynie, i przyiáźnie mowić, ále mu tylko kiyce zgęby latáią. 7. Bywáią tákie drzewá, nie obaczysz, áby się też ukłonić miał, chwieie się ráczey niż náchyla, nieumie się pokłonem zniżyć. Konwersacyia iego nie smáczna, iák drewno gryzł. 8. Aleć i człowiek pusty, swawolny, co to wzgorę nogámi chodźi, iák drzewo gáłęźiámi do gory, i to człowiek iák drzewo; á młodź są to iáko krzacźki, ktore by i w-Kośćiele, przedćię szeleszczą, day Boże tylko,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 77
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Drugi Kolur jest l. m. przechodzi Ekliptykę na pierwszym gradusie znaku Raka, i na pierwszym gradusie znaku Koziorożca, i te dwa miejsca czyli punkta przecinających się Cyrkulów znaczą przesilenie dnia z nocą: w ten czas Słońce albo wygurowawszy względem nas, zdaje się zastanwiać nie co, dla swego biegu bardzo nieznacznego, albo zniżywszy się (mówiąc według nas) cafa się w górę: dwa razy to na rok przypada, raz w lecie w znaku Raka około 22. Czerwca, kiedy największy dzień bywa, a noc najmniejsza; drugi raz w zimie w znaku Koziorozca około 22. Grudnia, kiedy najmniejszy dzień, a noc największa bywa. ROZDZIAŁ
Drugi Kolur iest l. m. przechodzi Ekliptykę na pierwszym gradusie znaku Raka, y na pierwszym gradusie znaku Koziorożca, y te dwa mieysca czyli punkta przecinaiących się Cyrkulow znaczą przesilenie dnia z nocą: w ten czas Słońce albo wygurowawszy względem nas, zdaie się zastanwiać nie co, dla swego biegu bardzo nieznacznego, albo zniżywszy się (mowiąc według nas) cafa się w gorę: dwa razy to na rok przypada, raz w lecie w znaku Raka około 22. Czerwca, kiedy naywiększy dzień bywa, a noc naymnieysza; drugi raz w zimie w znaku Koziorozca około 22. Grudnia, kiedy naymnieyszy dzień, a noc naywiększa bywa. ROZDZIAŁ
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 257
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą rodzone. Moc zasłoni Najwyższego, i strzeże zwysoka Zrzenice twojej oka.
Rzekł, a chuć we wszystkich nowa zaraz się rozżarzy, Mars im sam pojżrzy z twarzy. Jako rozpuszczony kruszec, i w miedzi cierpliwej Wre ukrop bełkotliwy: Tak
tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą rodzone. Moc zasłoni Najwyższego, i strzeże zwysoka Zrzenice twojej oka.
Rzekł, a chuć we wszystkich nowa zaraz się rozżarzy, Mars im sam pojżrzy z twarzy. Jako rozpuszczony kruszec, i w miedzi cierpliwej Wre ukrop bełkotliwy: Tak
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. STEFAN SARNOWSKI Podkomorzy Lęczycki Marszałek Poselski do I. K. M.
CHwalebna zawsze bywała w każdym stanie osobliwym jednak sposobem in summa fortuna moderatio animi. Bo jest praecipua omnium virtutum. A jako rzecz trudna se ipsum vincere, rozwiedzionemu szczęściu contrahere vela, cudzemu barziej niż własnemu prospicere dobru/ z wysokiego Majestatu na wzgardzony zniżyć się podnóżek/ sprzestronnych Królestw i Prowincyj dobrowolnie się arcto concludere circulo; tak trudno o takiego i barzo rzadko. Więcej takich co z Tyranem Rzymskim chcieli contra pietatem regni causa violare iusiurandum, albo z Augustem częsty mając abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten przez pięćdziesiąt pięć lat panowania swego aliquoties de regno
. STEFAN SARNOWSKI Podkomorzy Lęczycki Márszáłek Poselski do I. K. M.
CHwalebna záwsze bywáłá w káżdym stanie osobliwym iednák sposobem in summa fortuna moderatio animi. Bo iest praecipua omnium virtutum. A iáko rzecz trudna se ipsum vincere, rozwiedźionemu szczęśćiu contrahere vela, cudzemu bárźiey niż własnemu prospicere dobru/ z wysokiego Máiestatu ná wzgárdzony zniżyć się podnożek/ zprzestronnych Krolestw i Prowincyi dobrowolnie się arcto concludere circulo; ták trudno o takiego i bárzo rzadko. Więcey takich co z Tyranem Rzymskim chćieli contra pietatem regni causa violare iusiurandum, álbo z Augustem częsty máiąc abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten przez pięćdźieśiąt pięć lat pánowánia swego aliquoties de regno
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 5
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
ma wziąć, rozbiera, Ale w tem nic pewnego jeszcze nie zawiera.
XXVII.
Nie może poznać, kogo ma mieć za lepszego, Jeśli Orlanda, jeśli króla cyrkaskiego; Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją śmiałością; Ale gdzieby go sobie za wodza obrała, Jakoby go zaś mogła zniżyć, nie widziała, Kiedyby go uczynić mniejszem lub odprawić I nazad do Francjej chciała zaś wyprawić.
XXVIII.
Sakrypanta zaś może złożyć, kiedy trzeba, By go dobrze wsadziła i na same nieba. Z tej przyczyny się raczej do niego skłoniła I mieć go swojem wodzem w drodze umyśliła. Pierścień w gębie trzymany zarazem
ma wziąć, rozbiera, Ale w tem nic pewnego jeszcze nie zawiera.
XXVII.
Nie może poznać, kogo ma mieć za lepszego, Jeśli Orlanda, jeśli króla cyrkaskiego; Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją śmiałością; Ale gdzieby go sobie za wodza obrała, Jakoby go zaś mogła zniżyć, nie widziała, Kiedyby go uczynić mniejszem lub odprawić I nazad do Francyej chciała zaś wyprawić.
XXVIII.
Sakrypanta zaś może złożyć, kiedy trzeba, By go dobrze wsadziła i na same nieba. Z tej przyczyny się raczej do niego skłoniła I mieć go swojem wodzem w drodze umyśliła. Pierścień w gębie trzymany zarazem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 255
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kopią w głębokości na 1014 stop, dało się uczuć: złączone było z grzmotem i z gradem. Kawał żelaza 12 funtów ważącego, od Magnesu oderwał się pod czas trzęsienia, po trzęsieniu znowu go Magnes utrzymywał, tegoż dnia powodź znaczna i gwałtowna.
Dwoma dniami przed trzęsieniem merkuriusz w barometrze znagła i nad zwyczaj zniżył się, tegoż dnia o 5 po południu trzęsienie o 3 mile od Lipska, które szeroko rozciągało się, osobliwie ku stronie górzystej około Weimar, Hali, Wildensels i całej Miśnii, do Woigland, do Turyngyj, do Averbach do puszczy Schonek etc. 27 Sierpnia w Neapolum szkodliwe zaś było Klasztorowi Góry Cassinu.
kopią w głębokości na 1014 stop, dało się uczuć: złączone było z grzmotem y z gradem. Kawał żelaza 12 funtow ważącego, od Magnesu oderwał się pod czas trzęsienia, po trzęsieniu znowu go Magnes utrzymywał, tegoż dnia powodź znaczna y gwałtowna.
Dwoma dniami przed trzęsieniem merkuryusz w barometrze znagła y nad zwyczay zniżył się, tegoż dnia o 5 po południu trzęsienie o 3 mile od Lipska, ktore szeroko rozciągało się, osobliwie ku stronie gorzystey około Weimar, Hali, Wildensels y całey Miśnii, do Woigland, do Turyngyi, do Averbach do puszczy Schonek etc. 27 Sierpnia w Neapolum szkodliwe zaś było Klasztorowi Góry Cassinu.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 174
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
co więcej nie zechcą pozwolić. Takie zaś wolne niepozwolenie przy większej razem i poważniejszej liczbie bez porównania żadnego piękniejsze, rozumniejsze, przystojniejsze, zbawienniejsze jest i bardziej wolny naród, wolne rycerstwo zdobi, niż gdy jednemu dobremu czy złemu, nie pozwalającemu
na co, wszyscy lepszy i rozumniejsi koniecznie poddać się, posłusznymi być, karki zniżyć i ustąpić koniecznie muszą, jakośmy już o tym mówili.
Jeżeli zaś rzeczesz, że się na ostatek tym sposobem liberum veto jednego kontradycenta znosi, odpowiedam, że prawa nasze, które polską ufundowały wolność, jako się to wyżej w paragrafach III, IV oczywiście dowiodło, nigdy jednemu nie dały mocy rad, elekcji,
co więcej nie zechcą pozwolić. Takie zaś wolne niepozwolenie przy większej razem i poważniejszej liczbie bez porównania żadnego piękniejsze, rozumniejsze, przystojniejsze, zbawienniejsze jest i bardziej wolny naród, wolne rycerstwo zdobi, niż gdy jednemu dobremu czy złemu, nie pozwalającemu
na co, wszyscy lepsi i rozumniejsi koniecznie poddać się, posłusznymi być, karki zniżyć i ustąpić koniecznie muszą, jakośmy już o tym mówili.
Jeżeli zaś rzeczesz, że się na ostatek tym sposobem liberum veto jednego kontradycenta znosi, odpowiedam, że prawa nasze, które polską ufundowały wolność, jako się to wyżej w paragrafach III, IV oczywiście dowiodło, nigdy jednemu nie dały mocy rad, elekcyi,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 237
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955