, inaczej, Aż jeden drugiemu czas i miejsce naznaczy. A ten; „Bodaj zabito, z lada wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura
, inaczej, Aż jeden drugiemu czas i miejsce naznaczy. A ten; „Bodaj zabito, z leda wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy,
uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie i znój ogrodowy I jak palma podnosi pod ciężarem głowy, Zwłaszcza w panieńskich rękach, gdy go jak po chwoście Kota pogłaszcze która: i wzmiąż, i wzwyż roście. Jakoż one, chcąc swoje tym ozdobić sady I wirydarze zielem, bawią się z nim rady: Jedna go rosą poi, druga na wzrost mierzy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem wysiecze, głodem wyplądruje, Morem wytruje.
Budynki padną i zwycięstwa znaki Cnych bohatyrów i przyjdzie czas taki, Że mniej u ludzi znajdą wiary swojej Niż bajka Trojej.
Powstaną miasta, a na ichże roli Oracz lemieszem rznąc ziemię powoli Cegły nie znajdzie i pełen nadzieje Rynek zasieje
kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem wysiecze, głodem wyplądruje, Morem wytruje.
Budynki padną i zwycięstwa znaki Cnych bohatyrów i przyjdzie czas taki, Że mniej u ludzi znajdą wiary swojej Niż bajka Trojej.
Powstaną miasta, a na ichże roli Oracz lemieszem rznąc ziemię powoli Cegły nie znajdzie i pełen nadzieje Rynek zasieje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 140
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, kuśkę tak niesłabą, Mógłbyś nos kumką zatkać jako komin babą. NIEOBIECANY KĄSEK
Ktokolwiek pod chorągwią cnej Wenery służy, Niechaj nie desperuje, choć mu się zadłuży Kupido w darowną ćwierć i chociaż posługi Bez suchedni na słowie trzyma przez czas długi. Jedna godzina tyle słodkości przyniesie, Że ich i wyćwiczone serce ledwie zniesie, I czasu straconego prawie bez korzyści Zapomni się, jak prędko obietnicę ziści; Tak żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I żołnierz krwie wylanej, trudów i ucisku, Kiedy wzięty łup dzieli na pobojowisku. Ale, jak wygrać miło, tak zaś z drugiej strony To z sobą
, kuśkę tak niesłabą, Mógłbyś nos kumką zatkać jako komin babą. NIEOBIECANY KĄSEK
Ktokolwiek pod chorągwią cnej Wenery służy, Niechaj nie desperuje, choć mu się zadłuży Kupido w darowną ćwierć i chociaż posługi Bez suchedni na słowie trzyma przez czas długi. Jedna godzina tyle słodkości przyniesie, Że ich i wyćwiczone serce ledwie zniesie, I czasu straconego prawie bez korzyści Zapomni się, jak prędko obietnicę ziści; Tak żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I żołnierz krwie wylanej, trudów i ucisku, Kiedy wzięty łup dzieli na pobojowisku. Ale, jak wygrać miło, tak zaś z drugiej strony To z sobą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 323
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wymierzona. 2.Punkta na ziemi, abo stacje O, Q, jako miejsce pozwoli, mają być obierane ku odleglości niedostępnej N, nie oddalając się za M, jako w figurze. 3.Ieżelibyś nie przybierał czwartej stacyj X, do pierwszych trzech M, O, Q: linia OQ, ile miejsce zniesie, niech będzie jako nadłuższa: Linia MO, jako nakrotsza. Żeby triangułu QNO, anguł N, tym bardziej odstępował od ostrego, im ścianę QO przeciwną, będzie miał dłuższą. 4.Gdy dukty MO, OQ, będą po kilku set, abo tysięcy łokci: te miary w częściach, przenoś na kartę
wymierzona. 2.Punkta ná źiemi, ábo stácye O, Q, iáko mieysce pozẃoli, máią bydź obieráne ku odleglośći niedostępney N, nie oddaláiąc się zá M, iáko w figurze. 3.Ieżelibyś nie przybierał czwartey stacyi X, do pierwszych trzech M, O, Q: liniia OQ, ile mieysce znieśie, niech będźie iako nadłuższa: Liniia MO, iáko nakrotsza. Zeby tryangułu QNO, ánguł N, tym bárdźiey odstępował od ostrego, im ściánę QO przećiwną, będźie miał dłuższą. 4.Gdy dukty MO, OQ, będą po kilku set, ábo tyśięcy łokći: te miáry w częśćiách, przenoś ná kártę
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 21
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
bc, stołka, punkt naznaczyć który przypadnie na linią wzrokową EB: a ty przystawiwszy stołek do inszej ławy, abo stołu: przez e, i punkt naznaczony na stołku, zatnij linią eb, nitką, i linii db tąże nitką pociągnij, żebyś zawarł trianguł doskonały edb, gdyż wiele ta linia db, zniesie części samej ed, tyle pokaże łokci odległości DB. PRZESTROGA 2. Gdybyś miasto pojedynkowych igiełek, stawiał po dwie przy punktach n, d, b, i między nimi linie wzrokowe prowadził, stanęłyby za linią z celami. Nauka XIX. Odległość niedostępną, krótką, bez Instrumentów przemierzać, byle się godziło ustąpić
bc, stołká, punkt náznáczyć ktory przypádnie ná liniią ẃzrokową EB: á ty przystáwiwszy stołek do inszey ławy, ábo stołu: przez e, y punkt náznáczony ná stołku, zátniy liniią eb, nitką, y linii db tąże nitką poćiągniy, żebyś záwárł tryánguł doskonáły edb, gdyż wiele tá liniia db, znieśie częśći sámey ed, tyle pokaże łokći odległośći DB. PRZESTROGA 2. Gdybyś miásto poiedynkowych igiełek, stáwiał po dwie przy punktách n, d, b, y między nimi liniie wzrokowe prowádźił, stánęłyby zá liniią z celámi. NAVKA XIX. Odległość niedostępną, krotką, bez Instrumentow przemierzáć, byle się godźiło vstąpić
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 24
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
na trianguły, których według Nauki 4. tej Zabawy 9. place znalawszy z osobna, gdy w jednę summę złożysz. Będziesz miał cały plac wielościennej figury nadoskonalej. Tak figura pierwsza dzieli się, na triangułów 5, wtóra na 6. Zabawa IX.
Drugi Sposób. WDanej wielościennej figurze MFLN, zrysuj jako jej plac zniesie, kwadrat nawiększy BCDE; ostatek podziel na kwadraciki, i trianguły. Toż wynalazszy pole kwadratu BCDE, także pola kwadracików, i triangułów wszytkich około niego; i wjedną summę, te ich pola pozbierawszy, będziesz miał pole całe, wielościennej figury niedoskonałej. Trzeci sposób prosty. Natrzy woskiem obwód figury, i
ná tryánguły, ktorych według Náuki 4. tey Zabawy 9. pláce ználawszy z osobná, gdy w iednę summę złożysz. Będżiesz miał cáły plác wielośćienney figury nadoskonáley. Ták figurá pierwsza dźieli się, ná tryángułow 5, wtora ná 6. Zábáwá IX.
Drugi Sposob. WDáney wielośćienney figurze MFLN, zrysuy iáko iey plác znieśie, kwádrat nawiększy BCDE; ostátek podżiel ná kwádraciki, y tryánguły. Toż wynalazszy polé kwádratu BCDE, tákze polá kwádraćikow, y tryángułow wszytkich około niego; y wiednę summę, te ich pola pozbierawszy, będżiesz miał polé cáłe, wielośćienney figury niedoskonáłey. Trzeći sposob prosty. Nátrzy woskiem obwod figury, y
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 82
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
wStajach, wSznurach, Laskach, abo wŁokciach; poprzedzające Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Jeżeli się wktórej części Gruntu rafią błota, Rzeka, Brody, Staw, Chrosty. Mieć je powinien na pamięci Geometra, i ich plac zamknąć w Kwadrat cbns, mniejszy, większy, jako miara jego zniesie. Toż osypawszy go gorczycą, abo makiem, wszytkie te ziarna ma przenieść na mapę: i wiele placu zastąpią, tyle go przydać d łanu. Naprzykład: wŁanie wymierzonym DEKsZ, znajduje się Staw Z, którego długość jest łokci 630, a szerokość 210. Tedy odmierrzywszy wkwadracie cbed, długością bt
wStáiách, wSznurách, Laskách, ábo wŁokćiách; poprzedzáiące Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Ieżeli się wktorey częśći Gruntu ráfią błotá, Rzeká, Brody, Staw, Chrosty. Mieć ie powinien ná pámięci Geometrá, y ich plác zámknąć w Kwádrat cbns, mnieyszy, większy, iáko miárá iego znieśie. Toż osypawszy go gorczycą, ábo mákiem, wszytkie te źiárná ma przenieść ná máppę: y wiele plácu zástąpią, tyle go przydać d łanu. Náprzykład: wŁanie wymierzonym DEXZ, znáyduie się Staw S, ktorego długość iest łokći 630, á szerokość 210. Tedy odmierrzywszy wkwádraćie cbed, długośćią bt
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 151
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
do końca i przeto dobrych sposobów i dróg używać trzeba. Lustracja — ta jest już uchwalona od wszytkiej Rzpltej i wzięła już niejaki początek, ale potrzeba, a fideliter dalej w to wejrzeć i tego poprzeć. Ekonomie — te KiM. za instancją stanów jako rzecz, która jest ku szkodzie Rzpltej, sam uznawszy, niechybnie zniesie i starostwa ad primum statum przywróci. Dobra duchowne — te iż są w szafunku IKMci, wymóc to prośbami u KiMci z konsensem senatu, żeby KiM. żadnej wakancjej z tych, gdy się otwierać będą, nie rozdawał, tylko z tą kondycją, żeby annata wprzód była dana do skarbu koronnego. A przytym
do końca i przeto dobrych sposobów i dróg używać trzeba. Lustracya — ta jest już uchwalona od wszytkiej Rzpltej i wzięła już niejaki początek, ale potrzeba, a fideliter dalej w to wejrzeć i tego poprzeć. Ekonomie — te KJM. za instancyą stanów jako rzecz, która jest ku szkodzie Rzpltej, sam uznawszy, niechybnie zniesie i starostwa ad primum statum przywróci. Dobra duchowne — te iż są w szafunku JKMci, wymódz to prośbami u KJMci z konsensem senatu, żeby KJM. żadnej wakancyej z tych, gdy się otwierać będą, nie rozdawał, tylko z tą kondycyą, żeby annata wprzód była dana do skarbu koronnego. A przytym
Skrót tekstu: CompNaprCz_III
Strona: 183
Tytuł:
Compendium naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
mi każe, chudszemu, iść za swoim zdaniem, Że na mnie szara suknia, a złotogłów na niem. Prawo a przyrodzenie wszytkich nas zrównało, Tak dobry grof, jako ten, co ma kmieci mało. KOMPLIMENTY Z PANNAMI PER IMPOSSIBILIA
Wtenczas gdy wóz po morzu, okręty po lesie Pójdą, a kryształowe kokosz jaje zniesie, I kiedy będą sarny po niebie biegały,
A pioruny z podziemnych jaskiń wynikały, Kiedy słońce wśród nocy jasność swą rozleje, A w południe się niebo gwiazdami odzieje, Pierwej mię ziemia poźrze, pierwej w grobie ciało W proch się obrócić może i będzie próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą
mi każe, chudszemu, iść za swoim zdaniem, Że na mnie szara suknia, a złotogłów na niem. Prawo a przyrodzenie wszytkich nas zrównało, Tak dobry grof, jako ten, co ma kmieci mało. KOMPLIMENTY Z PANNAMI PER IMPOSSIBILIA
Wtenczas gdy wóz po morzu, okręty po lesie Pójdą, a kryształowe kokosz jaje zniesie, I kiedy będą sarny po niebie biegały,
A pioruny z podziemnych jaskiń wynikały, Kiedy słońce wśród nocy jasność swą rozleje, A w południe się niebo gwiazdami odzieje, Pierwej mię ziemia poźrze, pierwej w grobie ciało W proch się obrócić może i będzie próchniało, Pierwej niebo poroście trawą, a na ziemi Gwiazdy będą
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 598
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965