, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spóźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr znienagła chwieje Trzciną złamaną, jako gdy pochodnia Spalona i już strawiona od ognia, Tak on gasł właśnie. A jednak w baczeniu Całym i w dobrym rozgarnion sumnieniu, Dom rozporządził, dzieciom błogosławił, Którym za skarby nawiększe zostawił Błogosławieństwo niebieskie obfite, Cnotą przodków swych i swoją nabyte.
Przy
, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, ktore się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej zorzy W niespanej nocy spracowanych zmorzy, Jak cień spoźniony powoli zniszczeje, Jako gdy lekki wiatr znienagła chwieje Trzciną złamaną, jako gdy pochodnia Spalona i już strawiona od ognia, Tak on gasł właśnie. A jednak w baczeniu Całym i w dobrym rozgarnion sumnieniu, Dom rozporządził, dzieciom błogosławił, Ktorym za skarby nawiększe zostawił Błogosławieństwo niebieskie obfite, Cnotą przodkow swych i swoją nabyte.
Przy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 428
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
której podczas pokaże się nóżka, Gdy ją dla chłodu z rana sobie rosi, A Zefir suknie poddyma i wznosi. Owa tak wszytek strój na się przybiera, Że mało oczom przebiegłym wydziera, Bodajże tedy za taką wygodę Wieczną psia gwiazda wiodła nam pogodę! Wolę, że się świat drugi raz zagrzeje I faetońskim opałem zniszczeje, Niżby mię miała jesienna część roku I zima zbawić takiego widoku. Wtenczas się wszytka zamknie jak do skrzynie, Wtenczas się cała w kożuchy uwinie, Załóżką piersi pilno obwaruje I sznurowaniem zazdrosnym skrępuje; Głowę to w kuczmy, to w daszki rogate, To w bawełnice i koce kosmate, W rydle i w czapki
której podczas pokaże się nóżka, Gdy ją dla chłodu z rana sobie rosi, A Zefir suknie poddyma i wznosi. Owa tak wszytek strój na się przybiera, Że mało oczom przebiegłym wydziera, Bodajże tedy za taką wygodę Wieczną psia gwiazda wiodła nam pogodę! Wolę, że się świat drugi raz zagrzeje I faetońskim opałem zniszczeje, Niżby mię miała jesienna część roku I zima zbawić takiego widoku. Wtenczas się wszytka zamknie jak do skrzynie, Wtenczas się cała w kożuchy uwinie, Załóżką piersi pilno obwaruje I sznurowaniem zazdrosnym skrępuje; Głowę to w kuczmy, to w daszki rogate, To w bawełnice i koce kosmate, W rydle i w czapki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 178
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Rex, Tyś Królu drzewo: a złoty posąg kędy? złota głowa gdzie? on złoty Nabuchodonozor zdrewniał, to samo drzewo długoż też trwać będzie? Et jam videbitis me, zniknie, podetną go. Stróż i Święty z-nieba zstąpił, zawołał potężnie, i rzekł tak, podetnicie drzewo. Posąg złoty zniszczał, więcej się nie pokazał. Drzewo wycięto, i tego już niemasz. Senatorze, Urzędniku, Ziemianinie, Mieszczaninie, Kupcze, zbogaciałeś i z-złociał, a długoż cię! już giniesz! Wkorzeniłeś się w-sławę, w-dostatki, w-cześć, jako gałęziste drzewo, długoż kwitnąć
Rex, Tyś Krolu drzewo: á złoty posąg kędy? złota głowá gdźie? on złoty Nabuchodonozor zdrewniał, to samo drzewo długoż też trwáć będźie? Et jam videbitis me, zniknie, podetną go. Stroż i Swięty z-niebá zstąpił, záwołał potężnie, i rzekł ták, podetnićie drzewo. Posąg złoty zniszczał, więcey się nie pokazał. Drzewo wyćięto, i tego iuż niemász. Senatorze, Urzędniku, Ziemiáninie, Mieszczáninie, Kupcze, zbogáćiałeś i z-złoćiał, á długoż ćię! iuż giniesz! Wkorzeniłeś się w-sławę, w-dostátki, w-cześć, iáko gáłęźiste drzewo, długoż kwitnąć
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 72
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
czasów (jak piszą) stare, bardzo wielkie i rozłożyste, bogom, osobliwie bożyszczu nazwanemu Perkun, poświęcone pod Wilnem drzewo i taka była przeciw temu idolum religija i o nim opinija, iż kto by ważył się rękę lub siekierę na to drzewo podnieść i on sam, i z całą familią i ze swoim miał zniszczeć potomstwem. Jak się zaś chrześcijańska w Litwie wiara szerzyć poczęła, długi czas jeszcze i za chrześcijan na ów dąb starożytny nikt się nie śmiał odważyć. Na ostatek wiarą dobrą wsparty kapłan jeden, bałwanu tego, tak od wszystkich z bojaźnią czczonego, między chrześcijanami więcej cierpieć nie mogąc, porwawszy siekierę, jeden, drugi,
czasów (jak piszą) stare, bardzo wielkie i rozłożyste, bogom, osobliwie bożyszczu nazwanemu Perkun, poświęcone pod Wilnem drzewo i taka była przeciw temu idolum religija i o nim opinija, iż kto by ważył się rękę lub siekierę na to drzewo podnieść i on sam, i z całą familiją i ze swoim miał zniszczeć potomstwem. Jak się zaś chrześcijańska w Litwie wiara szerzyć poczęła, długi czas jeszcze i za chrześcijan na ów dąb starożytny nikt się nie śmiał odważyć. Na ostatek wiarą dobrą wsparty kapłan jeden, bałwanu tego, tak od wszystkich z bojaźnią czczonego, między chrześcijanami więcej cierpieć nie mogąc, porwawszy siekierę, jeden, drugi,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 188
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wy temu wierzeli? Żeby oni na świecie bezpiecznymi beli? Gdy mnie co piorun/ co was mam/ i rządksę wiecznie/ Zdradzić myślił okrutny Likaon koniecznie? Krzyknęli tedy wszyscy/ pragnąc pomsty zgodnie Z tego/ który się ważyć śmieł takowej zbrodnie. Tak/ kiedy ono Wojsko niezbożne srożało/ Chcąc by zamordowaniem Cesarskim/ zniszczało Imię Rzymskie/ okrutnym strachem był strwożony Z nagłej klęski/ wszytek lud/ i świat przestraszony. C I nie była mniej wdzięczna/ o Auguście/ tobie Pobożność twoich/ jako Jowisz tę kładł sobie: Który skoro przez głos i przez ręką kiwanie/ On rozruch uspokoił/ ustało szemranie. A gdy powagą Rządźce ucichnęły mowy
wy temu wierzeli? Zeby oni ná świećie bespiecznymi beli? Gdy mnie co piorun/ co was mam/ y rządxę wiecznie/ Zdrádźić myślił okrutny Lykáon koniecznie? Krzyknęli tedy wszyscy/ prágnąc pomsty zgodnie Z tego/ ktory się ważyć śmieł tákowey zbrodnie. Ták/ kiedy ono Woysko niezbożne srożáło/ Chcąc by zámordowániem Cesárskim/ zniszczáło Imię Rzymskie/ okrutnym stráchem był strwożony Z nagłey klęski/ wszytek lud/ y świát przestrászony. C Y nie byłá mniey wdźięczna/ o Auguśćie/ tobie Pobożność twoich/ iáko Iowisz tę kładł sobie: Ktory skoro przez głos y przez ręką kiwánie/ On rozruch vspokoił/ vstáło szemránie. A gdy powagą Rządźce vćichnęły mowy
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 15
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
owiec w Cerkiewnej owczarni niedawno przeszłych czasów było? I tylkoli Bożego rodzaju w rząd i sprawowanie wam podano? Spicie Pasterze a nieprzyjaciel czuję. Chrapiecie stróżowie/ a Szatan jako Lewowce Boże chwyta/ i jednych na wieczną zgubę odwodzi/ a drugich w sromotne namiętności podawa/ aby czynili te rzeczy które nie przystoją. Wasze owczarnie zniszczały/ a nieprzyjaciół Bożych i waszych szerzą się. Zatykacie uszy niechcąc słyszeć Ojca mówiącego/ Synu człowieczy dałem cię stróżem domowi Iżraelskiemu/ a ty słysząc z ust moich co mówię zwiastujesz im odemnie. Gdy ja będę mówił do niepobożnego/ niepobożny ty śmiercią umrzesz/ a tybyś mu nie mówił/ żeby niepobożny porzucił
owiec w Cerkiewney owcżárni niedawno przeszłych czásow było? Y tylkoli Bożego rodzáiu w rząd y spráwowánie wam podano? Spićie Pásterze á nieprzyiaćiel cżuię. Chrapiećie strożowie/ á Szátan iáko Lewowce Boże chwyta/ y iednych ná wiecżną zgubę odwodźi/ á drugich w sromotne namiętnośći podawa/ áby cżynili te rzecży ktore nie przystoią. Wásze owcżárnie zniszcżáły/ á nieprzyiaćioł Bożych y wászych szerzą się. Zátykáćie vszy niechcąc słyszeć Oycá mowiącego/ Synu cżłowiecży dałem ćię strożem domowi Iżráelskiemu/ á ty słysząc z vst moich co mowię zwiástuiesz im odemnie. Gdy ia będe mowił do niepobożnego/ niepobożny ty śmierćią vmrzesz/ á tybyś mu nie mowił/ żeby niepobożny porzućił
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 12v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
największe krzywdy swojej zażyje, ubogi w niedostatku jako największy pan słodko i przyjemnie gnarować się będzie, obelżony niesławy, ohydy i szubienice swojej majestatowi i najwyższemu honorowi nie ustąpi, fortuny, szczęścia i nieszczęścia imię jednej na cały świat władzy Boskiej ulęże, gusła i czartostwa przepadną, potęga, ambicja i prezumpcja ludzka sama w sobie zniszczeje, wszytka chęć, myśl i usiłowanie do Boga się obróci. Zgoła nic trudnego, nic przykrego, nic niebezpiecznego mieć na zawsze będzie, kogo za wolą Boską przez skuteczną i nader szczęśliwą naukę obrócisz i poprowadzisz. Słowem, rzekę: Jako się nie gorszyć, kiedy ksiądz pochopniej, łatwiej i ciężej nad wszytkich grzyszy,
największe krzywdy swojej zażyje, ubogi w niedostatku jako największy pan słodko i przyjemnie gnarować się będzie, obelżony niesławy, ohydy i szubienice swojej majestatowi i najwyższemu honorowi nie ustąpi, fortuny, szczęścia i nieszczęścia imię jednej na cały świat władzy Boskiej ulęże, gusła i czartostwa przepadną, potęga, ambicyja i prezumpcyja ludzka sama w sobie zniszczeje, wszytka chęć, myśl i usiłowanie do Boga się obróci. Zgoła nic trudnego, nic przykrego, nic niebezpiecznego mieć na zawsze będzie, kogo za wolą Boską przez skuteczną i nader szczęśliwą naukę obrócisz i poprowadzisz. Słowem, rzekę: Jako się nie gorszyć, kiedy ksiądz pochopniej, łatwiej i ciężej nad wszytkich grzyszy,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 233
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Owoce, będąc sami jabłkiem pod strażą piekielnego smoka. Żebym zaś tak godnym Autotom cytowanym, osobli wie SS. Augustynowi, Cyprianowi, tudzież Bruchardowi, i Bredenbatio oczywistim świadkom, nie zdał się contradicree; odpowiadam, że kiedy Ciżyli, i Bałwan soli stał, i Jabłka się owe rodziły; potym calegdzieś to oboje zniszczało, którymsi sposobem, z wyliczonych jednym. OEENIKsIE PTAKU O FENIKsIE PTAKU Czyli jest, albo był kiedy na Świecie?
TU moje ciekawe Pióro musi sobie po Arabskich polatać górach, szukając Feniksa, albo Jedynego Ptaka, chcąc na niego choć casu natrafić, na którogo podobno od Potopu Świata, albo też ab origine Mundi
Owoce, będąc sami iabłkiem pod strażą piekielnego smoka. Zebym zaś tak godnym Autotom cytowanym, osobli wie SS. Augustynowi, Cypryanowi, tudziesz Bruchardowi, y Bredenbathio oczywistim świadkom, nie zdał się contradicree; odpowiadam, że kiedy Ciżyli, y Bałwan soli stał, y Iabłka się owe rodziły; potym calegdzieś to oboie zniszczało, ktorymśi sposobem, z wyliczonych iednym. OEENIXIE PTAKU O FENIXIE PTAKU Czyli iest, albo był kiedy na Swiecie?
TU moie ciekawe Pioro muśi sobie po Arabskich polatać gorach, szukaiąc Fenixa, albo Iedynego Ptaka, chcąc na niego choć casu natrafić, na ktorogo podobno od Potopu Swiata, albo też ab origine Mundi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 119
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
spali się Pliniusz widział na stop 120 wysoką Modrzew.
OLIWNE Drzewo, jest tak Sympatyczne z Myrtowym Drzewem jako Myrtowe z Pomogranatem. Jeżeliby Oliwnemu drzewu kozy uczyniły lezią, albo drzewianym a nie żelaznym instrumentem, uczyniona była incyzja, usycha, bo Vulnere non verbere gaudet. Z Dębem ma antypatią blisko niego będąc, cale zniszczeje. Jeżeliby Panna Oliwne sadziła drzewa, bujniejsze ro sną według Lemma: Dat Virgo Vigorem. Hedera albo Bluszcz toż drzewsuszy koło niego się obwinąwszy; Mala foedera perdunt. w MAGARZE Mieo ście Greckim na rynku długo Oliwne stało drzewo, na którym Bellatores odważni Rycerze swoje zawieszali Arma; Za czasem rozrastając się drzewo owy korą
spali się Pliniusz widział na stop 120 wysoką Modrzew.
OLIWNE Drzewo, iest tak Sympatyczne z Myrtowym Drzewem iako Myrtowe z Pomogranatem. Ieżeliby Oliwnemu drzewu kozy uczyniły lezią, albo drzewianym a nie żelaznym instrumentem, uczyniona była incyzyá, usycha, bo Vulnere non verbere gaudet. Z Dębem ma antypatyą blisko niego będąc, cale zniszczeie. Ieżeliby Panna Oliwne sadziła drzewa, buynieysze ro sną według Lemma: Dat Virgo Vigorem. Hedera albo Bluszcz toż drzewsuszy koło niego się obwinąwszy; Mala foedera perdunt. w MAGARZE Mieo ście Greckim na rynku długo Oliwne stało drzewo, na ktorym Bellatores odważni Rycerze swoie zawieszali Arma; Za czasem rozrastaiąc się drzewo owy korą
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 642
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
miasteczko w Rasnej, alias i dawniej było to miasteczkiem jeszcze za Benedykta Sapiehy, podskarbiego wielkiego lit., ale za niegoż mieszkał Żyd Notko, sławny złodziej w Rasnej tak dalece, że bandy swoje miał nawet w cudzych krajach, za którego tenże Sapieha musiał znaczną
sumę, około sta tysięcy, ukrzywdzonym zapłacić. Zniszczało potem toż miasteczko, jarmarkami tylko sławne było. Rodzice tedy moje chcieli miasteczko znowu restaurować, Żydów osadzali, ale się prawie wszystko złodzieje trafiali, o których zawsze siła kłopotu bywało. Między innymi był Wolf, krawiec, w którego dom gdy piorun uderzył i spalił, tedy dzieci kowala blisko tego domu mieszkającego krzyżyk od monstrancji
miasteczko w Rasnej, alias i dawniej było to miasteczkiem jeszcze za Benedykta Sapiehy, podskarbiego wielkiego lit., ale za niegoż mieszkał Żyd Notko, sławny złodziej w Rasnej tak dalece, że bandy swoje miał nawet w cudzych krajach, za którego tenże Sapieha musiał znaczną
sumę, około sta tysięcy, ukrzywdzonym zapłacić. Zniszczało potem toż miasteczko, jarmarkami tylko sławne było. Rodzice tedy moje chcieli miasteczko znowu restaurować, Żydów osadzali, ale się prawie wszystko złodzieje trafiali, o których zawsze siła kłopotu bywało. Między innymi był Wolf, krawiec, w którego dom gdy piorun uderzył i spalił, tedy dzieci kowala blisko tego domu mieszkającego krzyżyk od monstrancji
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 117
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986