tak Twoim ogniem rozżarzona, muszę jako magnesem już być pociągniona. V
Dusza moja rozpłynęła się, jak Kochanek przemówił. Canticum canticorum 5
Me Życie, dozwól, bym Cię aby raz widziała! Ach, com lasów, gór przykrych, com już gór zwiedziała, żebym Cię, mój Kochanku, kędy zoczyć mogła! Nic mi przecię dróg przykrych praca nie pomogła. Wielem razy przez skały szła zbyt przykrą drogą, których ledwie zwierzęce kopyta tknąć mogą. Nie mogłam przecię odnieść pociechy z widzenia, ledwiem się spodziewała cieszyć z usłyszenia. Ach, ilemkroć pytała: „Któreż Cię skrytości, Kochanku, tają,
tak Twoim ogniem rozżarzona, muszę jako magnesem już być pociągniona. V
Dusza moja rozpłynęła się, jak Kochanek przemówił. Canticum canticorum 5
Me Życie, dozwól, bym Cię aby raz widziała! Ach, com lasów, gór przykrych, com już gór zwiedziała, żebym Cię, mój Kochanku, kędy zoczyć mogła! Nic mi przecię dróg przykrych praca nie pomogła. Wielem razy przez skały szła zbyt przykrą drogą, których ledwie zwierzęce kopyta tknąć mogą. Nie mogłam przecię odnieść pociechy z widzenia, ledwiem się spodziewała cieszyć z usłyszenia. Ach, ilemkroć pytała: „Któreż Cię skrytości, Kochanku, tają,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 138
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, jest ryb masła dosyć: Tu to noc jest ośm miesięcy, aliàs przez tyle czasu słońca nie widzą. Blisko ten kraj jest Ameryki Północej, tu w Danii tych czasów kapitan Śleuben wynalazł polna Armatę, z której razem może strzelić 24. razy, wynaleziona i Latarnia morska, przy której za mil 36. można zoczyć.
W NORWEGII albo NORRICK to considerandum, iż ją od Szwecyj góry wysokie Daryfield separują, albo Nowergskie. Długa jest na mil 200. ale wąska dla gór gęstych, Norwegię przecinających więcej niż 250. mil zabierającjeh swoim przeciagiem, śniegiem zawsze okryte. Obywatele tutejsi odważniejsi, niż Duńczykowie, cierpliwi na niewygody, osobliwie na
, iest ryb masła dosyć: Tu to noc iest ośm miesięcy, aliàs przez tyle czasu słonca nie widzą. Blisko ten kray iest Ameryki Pułnocney, tu w Danii tych czasow kapitan Sleuben wynalazł polna Armatę, z ktorey razem może strzelić 24. razy, wynaleziona y Latarnia morska, przy ktorey za mil 36. można zoczyć.
W NORWEGII albo NORRICK to considerandum, iż ią od Szwecyi gory wysokie Darifield separuią, albo Nowergskie. Długa iest na mil 200. ale wązka dla gor gęstych, Norwegię przecinaiących więcey niż 250. mil zabieraiącyeh swoim przeciagiem, sniegiem zawsze okryte. Obywatele tuteysi odważnieysi, niż Duńczykowie, cierpliwi na niewygody, osobliwie na
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 414
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
więc serce traci, pod ciężarem, pod którymem jęczał, wcale jakoby z Boska mię podparło. W tym rozmyślaniu, jakobym tej albo innej nocy podobno miał umrzeć, częstom tak wesoł zasnął, jakbym wszystko miał, czegom sobie życzył. J gdym około, i podle siebie żadnego nie mógł zoczyć ukontentowania, przecież mi często radość z inszego wziętą świata przyniosła Religia. Strawiwszy trzy lata w zupełnie niewolniczej służbie, i zarówno z inszymi więzniami, chleb z rąk mego Przełożonego przez pewną naznaczoną liczbę zwierząt, któreśmy chwytali, zarabiać sobie musiałem, potkał mię ów trefunek z Polskim Żydem. Ten wdzięczny człowiek,
więc serce traci, pod ćiężarem, pod ktorymem ięczał, wcale iakoby z Boska mię podparło. W tym rozmyślaniu, iakobym tey albo inney nocy podobno miał umrzeć, częstom tak wesoł zasnął, iakbym wszystko miał, czegom sobie zyczył. J gdym około, i podle siebie żadnego nie mogł zoczyć ukontentowania, przećież mi często radośc z inszego wziętą świata przyniosła Religia. Strawiwszy trzy lata w zupełnie niewolniczey służbie, i zarowno z inszymi więzniami, chleb z rąk mego Przełożonego przez pewną naznaczoną liczbę zwierząt, ktoreśmy chwytali, zarabiać sobie muśiałem, potkał mię ow trefunek z Polskim Zydem. Ten wdzięczny czlowiek,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 107
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
By się na nich Połacy z Moskwą nie spiknęli; Co potym za fasołów ten narobił zdrajca, Dokazując jak wiele może złota szwajca, Doznali, sami Turcy, i myśmy doznali, Widząc się na zważonej już po czasie szali: Chciał on jeszcze i dalej ku Warszawie skoczyć, Aby mógł gdzie Moskala w tej podroży zoczyć; Mieniąc: że mu Królowi, niż go czas odbieży, Z rozkazu Sołtańskiego, cześć oddać należy. Lecz temu zabieżono. częścią racjami, Częścią łakome serce łudząc podarkami, Ze tu się dał zatrzymać; jednakże tym czasem, I tu swojej imprezy ciekał, choć nawiasem. Skryte intencje Turczyna tego którym zabieżono.
By się ná nich Połácy z Moskwą nie zpiknęli; Co potym za fasołow ten nárobił zdráycá, Dokázuiąc iák wiele może złota szwaycá, Doználi, sámi Turcy, y myśmy doználi, Widząc się na zważoney iuż po czásie száli: Chciał on ieszcze y dáley ku Wárszáwie skoczyć, Aby mogł gdźie Moskálá w tey podroży zoczyć; Mieniąc: że mu Krolowi, niż go czás odbieży, Z rozkázu Sołtáńskiego, cześć oddáć należy. Lecz temu zabieżono. częścią rácyami, Częścią łakome serce łudząc podárkámi, Ze tu się dał zátrzymać; iednákże tym czásem, I tu swoiey imprezy ciekał, choć náwiasem. Skryte intencye Turczyna tego ktorym zabieżono.
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 36
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
wszytkiego domu pomiotło: pokazując to rzeczą samą na sobie/ co napisano. Jeśli któr rozumie o sobie że jest mądry na tym świecie/ niech będzie głupi żeby był mądry. Ona tedy szmacisczkami głowę okrywała/ i tak wszytkim słyużyła. A drugie panny w przystojnym ubierze chodziły. Żadna z czterech set Panien nie mogła ją zoczyć aby co jadła/ nigdy przez wszytek czas swój nie siedziała u stołu/ od żadnej namniejszej kromki chleba nie wzięła/ ale tylko odrobiny z stołu ich zmiatała/ i chędożąc garnki z tego się żywiła. Nigdy nikomu się nie uprzykrzyła/ żadna szemrania jej nie słyszała. Nigdy ani wiela ani mała z nikim nie mówiła.
wszytkiego domu pomiotło: pokázuiąc to rzecżą samą ná sobie/ co nápisano. Iesli ktor rozumie o sobie że iest mądry ná tym świećie/ niech będźie głupi żeby był mądry. Ona tedy szmaćisczkámi głowę okrywałá/ y ták wszytkim słyużyłá. A drugie pánny w przystoynym vbierze chodźiły. Zadna z czterech set Pánien nie mogłá ią zoczyć aby co iádłá/ nigdy przez wszytek czás swoy nie śiedźiáłá v stołu/ od żadney namnieyszey kromki chlebá nie wźięłá/ ale tylko odrobiny z stołu ich zmiátáłá/ y chędożąc garnki z tego sie żywiłá. Nigdy nikomu sie nie vprzykrzyłá/ żadna szemránia iey nie słyszáłá. Nigdy áni wiela áni máłá z nikim nie mowiłá.
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 142
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
północemu nadawał się. Potym w dzień ś. Katarzyny/ był około 13 gradu: szła wstecznym biegiem o godzinie 12 na horyżoncie Krakowskim. Zmocniwszy się tak przez te dni/ dopiero 29 Nouemb. Czerwony prawie według Marsa z wilką luną rozciągnął się/ nazajutrz także: inszych dni dla śniegów i obłoków pochmurnych nie mogliśmy zoczyć. Potym 5. dnia Grudnia w stopniu 4 cum latitudine 22 kędy intercipiuntur grad. longit. 6. latitud: 13. na dni 6. a per regulam proportionum medii motus longitud: jednemu dniu służy grad. 1. lat 10. Dla tegoż z przodku nie wiele grad: ubiegał Kometa/ że in
pułnocnemu nádawał się. Potym w dźień ś. Káthárzyny/ był około 13 gradu: szłá wstecznym biegiem o godźinie 12 ná horyźonćie Krákowskim. Zmocniwszy się ták przez te dni/ dopiero 29 Nouemb. Czerwony práwie według Marsá z wilką luną rośćiągnął się/ názaiutrz tákże: inszych dni dla śniegow y obłokow pochmurnych nie mogliśmy zoczyć. Potym 5. dniá Grudniá w stopniu 4 cum latitudine 22 kędy intercipiuntur grad. longit. 6. latitud: 13. ná dni 6. á per regulam proportionum medii motus longitud: iednemu dniu służy grad. 1. lat 10. Dla tegoż z przodku nie wiele grad: vbiegał Kometá/ że in
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: Bv
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
radość serdeczną wydają/ którą masz do wszelkich nieczci i zelżenia. Oczki twe pojźrzeniem swoim niebiosa wszytkie cieszące/ w tej nieczy szacie trzymasz wlepione/ jakby w niej była taka piękność/ któraby godna była takiego zapatrzenia; a ja jak zoczę choć odrobinę despektu/ na stronę oczy odwracam/ abo też patrzę/ jakoby pomsty zoczyć pogodę. Wszytkim afektem rączki wyciągasz aby zelżenie pochwycić/ aby dyshonor połapić/ abo że lepiej rzekę/ aby zniewagę obłapić; a ja maluczką nieczęść tak odpycham/ że raczej do uderzenia/ a niż do obłapienia ręce gotuje. Wyskoki czynisz Dziecię namilsze wszytkim ciałem aby się wyrwać z łona macierzyńskiego do szaty hańby/ a ja
rádość serdeczną wydáią/ ktorą masz do wszelkich nieczći y zelżenia. Oczki twe poyźrzeniem swoim niebiosá wszytkie ćieszące/ w tey nieczi száćie trzymasz wlepione/ iákby w niey byłá táka piękność/ ktoráby godná byłá tákiego zápátrzenia; á ia iák zoczę choć odrobinę despektu/ ná stronę oczy odwrácam/ ábo też pátrzę/ iákoby pomsty zoczyć pogodę. Wszytkim áffektem rączki wyćiągasz áby zelżenie pochwyćić/ áby dishonor połápić/ ábo że lepiey rzekę/ aby zniewagę obłápić; á ia máluczką nieczęść ták odpycham/ że ráczey do vderzenia/ á niż do obłápienia ręce gotuie. Wyskoki czynisz Dźiećię namilsze wszytkim ćiałem áby się wyrwáć z łoná máćierzyńskiego do száty háńby/ á ia
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 133
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636