w niedostatku piwa I żywych prochów z spiskiego przędziwa. A ty zaś jedziesz między grzeczne Niemki, Gdzie więcej niźli z kalendarza Lemki Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć ułożyć włoski język w głowie, I przejąć ten tryb przewoźnego kształtu, I świat przewąchać, zatrzyma-ć bez gwałtu; Więc i to-ć doda niesmętnej zabawy, Żebyś niemieckie sznurowne postawy, Nasztychowane brody i powagę, Oczy na śrubach i
w niedostatku piwa I żywych prochów z spiskiego przędziwa. A ty zaś jedziesz między grzeczne Niemki, Gdzie więcej niźli z kalendarza Lemki Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć ułożyć włoski język w głowie, I przejąć ten tryb przewoźnego kształtu, I świat przewąchać, zatrzyma-ć bez gwałtu; Więc i to-ć doda niesmętnej zabawy, Żebyś niemieckie sznurowne postawy, Nasztychowane brody i powagę, Oczy na śrubach i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 50
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wypuść z oczu twych strzały: Zarazem zwierz wyuzdany Odniesie przez serce rany. PASTERKA
(Katarzyna Donhofowa)
Trzoda, którą ta nimfa pasie, W straży tak pięknej pasterki, Zrywaj trawkę w spokojnym wczasie. Na wilcze nie dbaj rozterki, każdą dzikość jej pojrzenie I zwycięży, i odżenie. PASTERKA
(Konstancja Piotrowska)
Nie zostaniesz w żadnym błędzie, Każda z twych spraw stała będzie I mieszkać z tobą będą cnoty święte, Kiedy i imię masz od cnoty wzięte. ŻNIWIARKA pierwsza
(Maria d’Arqujen)
Nie koś siana na pokosy, Nie puszczaj sierpa na kłosy: To rzecz twej ręki mieć za kmieciów sługi, Serca ich orać i żąć
wypuść z oczu twych strzały: Zarazem zwierz wyuzdany Odniesie przez serce rany. PASTERKA
(Katarzyna Donhoffowa)
Trzoda, którą ta nimfa pasie, W straży tak pięknej pasterki, Zrywaj trawkę w spokojnym wczasie. Na wilcze nie dbaj rozterki, każdą dzikość jej pojrzenie I zwycięży, i odżenie. PASTERKA
(Konstancja Piotrowska)
Nie zostaniesz w żadnym błędzie, Każda z twych spraw stała będzie I mieszkać z tobą będą cnoty święte, Kiedy i imię masz od cnoty wzięte. ŻNIWIARKA pierwsza
(Maria d’Arquien)
Nie koś siana na pokosy, Nie puszczaj sierpa na kłosy: To rzecz twej ręki mieć za kmieciów sługi, Serca ich orać i żąć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 232
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
drugą zatrzymać. JESIENI. Pod czas Jesienny/ możesz zażyć gruntowniejszych i nie strawniejszych potraw/ i suzszych/ ale i Wina mocniejszego przy tym. Jakoż i pod czas tęgiej zimy/ jeszcze suzszych potraw zażywać trzeba/ a mniej pić/ i wina zażywać gorącego/ i korzennego. Bo tym sposobem/ i przy zdrowiu zostaniesz dobrym: i mniej zimna uczujesz. Do Nienawisnego.
NA moje poty czemu nie wesoło/ Nienawisne poorał/ czemuć Saturn czoło. Czyć krzywdą/ czylić nie wsmak pracowitość moja/ Której przygania widzę kwaśna gęba twoja: Nie kwolim tobie pisał/ lecz by i jednemu/ Prace u kosztu mego Argusie/
drugą zátrzymáć. IESIENI. Pod cżas Ieśienny/ możesz záżyć grontownieyszych y nie strawnieyszych potraw/ y suzszych/ ále y Winá mocnieyszego przy tym. Iákosz y pod cżás tęgiey zimy/ iescże suzszych potraw záżywáć trzebá/ á mniey pić/ y winá záżywáć gorącego/ y korzennego. Bo tym sposobem/ y przy zdrowiu zostániesz dobrym: y mniey zimná vczuiesz. Do Nienawisnego.
NA moie poty cżęmu nie wesoło/ Nienawisne poorał/ cżemuć Sáturn cżoło. Czyć krzywdą/ cżylić nie wsmák prácowitość moiá/ Ktorey przygania widzę kwáśna gębá twoiá: Nie kwolim tobie pisał/ lecż by y iednemu/ Prace u kosztu mego Arguśie/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: G2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
. Świat ten puszcza jest/ przez którą nam trzeba iść do ojczyzny. Złoż tedy i powtóre mówię grzechowe rogi/ ciężary mianuję/ wszak wiesz podobno iż Egipczykowie gdy mają przechodzić pustynie Arabskie/ zwykli umniejszać a nie udwajać tłumoków Osłom swoim: tuż i ty ciału swemu leniwemu temu Osłowi uczyń/ a tak lekszym zostaniesz ku służbie Bożej. Przydam i to/ że przez tę gęstą puszczę potrzeba z wojny którą mamy z światem/ diabłem i ciałem iść/ a ostróżnie/ by który z nieprzyjaciół naszych/ ubezpieczonych dościgszy/ włócznią nas/ jako niekiedyś Joab Absalona/ który się swymi włosami na dębie obiesił/ nie przeraził trzema śmierci oszczepami.
. Swiát ten puszcza iest/ przez ktorą nam trzebá iść do oyczyzny. Złoż tedy y powtore mowię grzechowe rogi/ ciężary miánuię/ wszák wiesz podobno iż AEgipczykowie gdy máią przechodźić pustynie Arábskie/ zwykli vmnieyszáć á nie vdwaiáć tłumokow Osłom swoim: tuż y ty ćiáłu swemu leniwemu temu Osłowi vczyń/ á ták lekszym zostániesz ku służbie Bożey. Przydam y to/ że przez tę gęstą puszczę potrzebá z woyny ktorą mamy z świátem/ dyabłem y ćiáłem iść/ á ostrożnie/ by ktory z nieprzyiaćiół nászych/ vbespieczonych dośćigszy/ włocznią nas/ iáko niekiedyś Ioáb Absaloná/ ktory się swymi włosámi ná dębie obiesił/ nie przeráźił trzemá śmierći oszczepámi.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 149.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
woli jego nie jest ktoby sprzeciwił się. O miejscu zaś uproszenia abyś łatwym wiedział/ Dom modlitwy jest/ Cerkiew jest/ w tej jako w Asillum od wszystkich cię prześladujacych biad/ gdy tak się wstydzić z żałością za grzechy twoje będziesz/ jako wstyd było Esdraszowi za wystempki Żydowskie przed Panem Bogiem/ wolny łatwo zostaniesz/ ponieważ tak cię już tam Duchowni instigatorowie twoi/ czarci przeklęci mówię/ veksować poprzestaną/ i doskonałyci pokoj dadzą/ jako dają owemu złoczyńcy Kaci niewstydliwi/ który do Pałaców Królewskich lub Cerkwi uchodzi. Przypomni sobie mytnika onego/ który z Cerkwie wyszedł od grzechowych ciężarów uwolniony. Cuda i Paraeneses. Hier: in vita
woli iego nie iest ktoby sprzećiwił się. O mieyscu záś vproszenia ábyś łátwym wiedźiał/ Dom modlitwy iest/ Cerkiew iest/ w tey iáko w Asillum od wszystkich ćię prześláduiacych biad/ gdy ták się wstydźić z żáłośćią zá grzechy twoie będźiesz/ iáko wstyd było Esdrászowi zá wystęmpki Zydowskie przed Pánem Bogiem/ wolny łátwo zostániesz/ ponieważ ták ćię iuż tám Duchowni instigatorowie twoi/ czárći przeklęći mowię/ vexowáć poprzestáną/ y doskonáłyći pokoy dádzą/ iáko dáią owemu złoczyńcy Káći niewstydliwi/ ktory do Páłacow Krolewskich lub Cerkwi vchodźi. Przypomni sobie mytniká onego/ ktory z Cerkwie wyszedł od grzechowych ćiężarow vwolniony. Cudá y Paraeneses. Hier: in vita
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 205.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się kłaniało, świat, także państwo jego czynsz tobie dawało? Gdzie czeladź, panie, twoja, gdzie dwór barzo szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni w pałacach królewskich wielkiego imienia. Leżysz teraz na marach krótkich położone, a jeszcze w grób ściślejszy zostaniesz włożone. Cóż ci już po pałacach, któreć zbudowano? Zaledwieć grób na siedm stóp tylko wykopano. Źle sądząc, odtąd szkodzić nie będziesz nikomu, masz krzesło zgotowane już w piekielnym domu. Jam, co była tak pięknie od Boga stworzona, obrazem Jego Boskim dziwnie ozdobiona, od wszelkiej grzechu zmazy przez chrzest
się kłaniało, świat, także państwo jego czynsz tobie dawało? Gdzie czeladź, panie, twoja, gdzie dwór barzo szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni w pałacach królewskich wielkiego imienia. Leżysz teraz na marach krótkich położone, a jeszcze w grób ściślejszy zostaniesz włożone. Cóż ci już po pałacach, któreć zbudowano? Zaledwieć grób na siedm stóp tylko wykopano. Źle sądząc, odtąd szkodzić nie będziesz nikomu, masz krzesło zgotowane już w piekielnym domu. Jam, co była tak pięknie od Boga stworzona, obrazem Jego Boskim dziwnie ozdobiona, od wszelkiej grzechu zmazy przez chrzest
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 36
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie zgniłej, żebyśmy, którzy z świata żałośnie zniesieni jesteśmy, od srogich mąk byli wybawieni. Czy zostaniesz bezpieczne, ono wdzięczne Ciało? Jak marna świata chwała, której ci się chciało! Wielką i różną złością jesteś zeszpecone, srogim jadem szatańskim z piekła napojone. Nie pokryto cię teraz drogimi szatami, pawłokę twą kupiłby dwiema pieniądzami.
Leżysz we gzle dość lichym, członki sieł nie mają, już ci ubodzy ludzie czynszu
żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie zgniłej, żebyśmy, którzy z świata żałośnie zniesieni jesteśmy, od srogich mąk byli wybawieni. Czy zostaniesz bezpieczne, ono wdzięczne Ciało? Jak marna świata chwała, której ci się chciało! Wielką i różną złością jesteś zeszpecone, srogim jadem szatańskim z piekła napojone. Nie pokryto cię teraz drogimi szatami, pawłokę twą kupiłby dwiema pieniądzami.
Leżysz we gzle dość lichym, członki sieł nie mają, już ci ubodzy ludzie czynszu
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
czarci: “Cóż mówisz takiego? Nie rychło się udajesz do Boga twojego! Już go o miłosierdzie nie będziesz prosiła, już nadzieja do łaski i nieba minyła, ziemnej już nie obaczysz od tych czas światłości – po twej ozdobie naszej nabędziesz sprosności, już od tych czas między nas będziesz policzona, głodem i wszelką nędzą zostaniesz dręczona”. Rzekli do Dusze czarci, okrutni katowie: “Doznasz tego, coś w naszej usłyszała mowie!”. Gdym takie rzeczy widział w duchu zachwycony, zlękłem się i powstałem barzo zatrwożony. Ręce w górę podniósłszy, westchnyłem do Boga, by na mię taka męka nie przyszła i trwoga. Wzgardził
czarci: “Cóż mówisz takiego? Nie rychło się udajesz do Boga twojego! Już go o miłosierdzie nie będziesz prosiła, już nadzieja do łaski i nieba minyła, ziemnej już nie obaczysz od tych czas światłości – po twej ozdobie naszej nabędziesz sprosności, już od tych czas między nas będziesz policzona, głodem i wszelką nędzą zostaniesz dręczona”. Rzekli do Dusze czarci, okrutni katowie: “Doznasz tego, coś w naszej usłyszała mowie!”. Gdym takie rzeczy widział w duchu zachwycony, zlękłem się i powstałem barzo zatrwożony. Ręce w górę podniósłszy, westchnyłem do Boga, by na mię taka męka nie przyszła i trwoga. Wzgardził
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 44
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Przez blachę onę, gdy je jak wosk przecadzono, znowu je na tęż mękę nazad powrócono. Rozkazano tu potym, aby zachowano większe męki tym duszom i tak im płacono ojca i bratobójstwa, insze krwie rozlania, okrucieństwa i nędznych ludzi uciskania. «Ty jednak – rzecze Anioł – choć żeś winien tego, zostaniesz teraz wolny od mordu srogiego». Potym przyszli na górę dziwnej wysokości, pełnej strachu wielkiego i śmierci, ckliwości. Z jednej strony był ogień ciemny i straszliwy, z drugiej śnieg, grad i wicher barzo popędliwy. Na górze pełno było katów, co wieszali ludzie na szubienicach, palach; ci trzymali
haki i widły
. Przez blachę onę, gdy je jak wosk przecadzono, znowu je na tęż mękę nazad powrócono. Rozkazano tu potym, aby zachowano większe męki tym duszom i tak im płacono ojca i bratobójstwa, insze krwie rozlania, okrucieństwa i nędznych ludzi uciskania. «Ty jednak – rzecze Anioł – choć żeś winien tego, zostaniesz teraz wolny od mordu srogiego». Potym przyszli na górę dziwnej wysokości, pełnej strachu wielkiego i śmierci, ckliwości. Z jednej strony był ogień ciemny i straszliwy, z drugiej śnieg, grad i wicher barzo popędliwy. Na górze pełno było katów, co wieszali ludzie na szubienicach, palach; ci trzymali
haki i widły
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 89
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, śmierć cię nie zabije – każdy tu, umierając, zawsze nędzny żyje. Będziesz na wieki w ogniu i mękach gorzała, bez pociechy i rady, światła zostawała. Wszelki cię już ratunek od Boga ominie, pociecha, miłosierdzie nigdyć nie przypłynie. Iżeś do dna samego piekła przywiedziona, już też zaraz na przepaść zostaniesz wrzucona. Przez tego, co cię przywiódł, jesteś oszukana, naszej mocy piekielnej na wieki oddana. Niechaj cię, jeśli może, wyrwie z naszej mocy, jego już nie obaczysz w pośrzodku tej nocy». Tedy rzekli do siebie: «Czegóż już mieszkamy? Czemu Lucyperowym zębom jej nie damy?».
Zatym
, śmierć cię nie zabije – każdy tu, umierając, zawsze nędzny żyje. Będziesz na wieki w ogniu i mękach gorzała, bez pociechy i rady, światła zostawała. Wszelki cię już ratunek od Boga ominie, pociecha, miłosierdzie nigdyć nie przypłynie. Iżeś do dna samego piekła przywiedziona, już też zaraz na przepaść zostaniesz wrzucona. Przez tego, co cię przywiódł, jesteś oszukana, naszej mocy piekielnej na wieki oddana. Niechaj cię, jeżli może, wyrwie z naszej mocy, jego już nie obaczysz w pośrzodku tej nocy». Tedy rzekli do siebie: «Czegóż już mieszkamy? Czemu Lucyperowym zębom jej nie damy?».
Zatym
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 98
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004