tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
Przepadł bez żadnej twoich państw obrazy, Pyszne zionąwszy nadzieje Abazy, Że nie czuł się przytomnym Porwanego Akwilony, Tedy z wojskiem ogromnem, Wyprawił się do Korony. Ale doświadczył, lub Borysten pijesz, Że sięgasz Dniestru, i daleko bijesz, Acz i wam część zwycięstwa
tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
Przepadł bez żadnej twoich państw obrazy, Pyszne zionąwszy nadzieje Abazy, Że nie czuł się przytomnym Porwanego Akwilony, Tedy z wojskiem ogromnem, Wyprawił się do Korony. Ale doświadczył, lub Borysten pijesz, Że sięgasz Dniestru, i daleko bijesz, Acz i wam część zwycięstwa
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mienić katolicy zawsze mogą/ także wołając a przynichze drudzy z Radnych/ do zakonników/ kapłanów/ i wszytkich tak stanu szlacheckiego/ jako i inszego skoczyli z puginałami/ młotami/ cegłami/ siekierami: miedzy inszymi zbrodniami tam od Heretyków gwałtem popełnionymi/ do jednego zakonnika złożono puginałem/ by był jeden katolik Franczus puginała sztucznie niezraził/ pewnieby się była niewinna krew rozlała: drugiego z zakonników kamieniem z tełu okrutnie uderzono/ drugich pogębkowano i poszjikowano/ drugich/ gwałtem i hurmem na nich nacierając/ rozproszono: kapłanom Farskim/ którzy się zastanowili przed łańcuchem/ na pacyfikały abo krzyże Relikwjami Świętych nasadzone/ kamieńmi rzucając/ despekt uczyniono/ kilkom się też
mienić kátolicy záwsze mogą/ tákże wołáiąc á przynichze drudzy z Rádnych/ do zakonnikow/ kápłanow/ y wszytkich ták stanu szlácheckiego/ iáko y inszego skoczyli z puginałámi/ młotámi/ cegłámi/ śiekierámi: miedzy inszymi zbrodniámi tám od Heretykow gwałtem popełnionymi/ do iednego zakonniká złozono puginałem/ by był ieden kátholik Franćzus puginałá sztućznie niezráźił/ pewnieby sie byłá niewinna krew rozlałá: drugiego z zakonnikow kámieniem z tełu okrutnie vderzono/ drugich pogębkowano y poszyikowano/ drugich/ gwałtem y hurmem ná nich náćieráiąc/ rosproszono: kápłanom Fárskim/ ktorzy się zastánowili przed łáncuchem/ ná pácyfikały ábo krzyze Reliquiámi Swiętych násádzone/ kámieńmi rzucáiąc/ despekt vczyniono/ kilkom się też
Skrót tekstu: NowTor
Strona: A4
Tytuł:
Nowiny z Torunia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Wołoszą, Multany, Do których zwłaszcza kacerskich niemało Wyrodków polskich sprośnie przystawało.
Ale ten który wszystkim światem włada Stwórca wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swem opatrznem baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swem ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali Nieprzyjaciele z upadku twojego, Którzy cię byli zewsząd obegnali Nakształt pszczół bystrych, bądź pałającego Ognia, gdy ciernie swem płomieniem pali; Tenże z zwykłego miłosierdzia swego Twe spustoszałe posady i knieje, Wkrótce wspaniałą ozdobą odzieje.
W tem cna Korono jest nienagrodzona Utrata
Wołoszą, Multany, Do których zwłaszcza kacerskich niemało Wyrodków polskich sprośnie przystawało.
Ale ten który wszystkim światem włada Stwórca wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swém opatrzném baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swém ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali Nieprzyjaciele z upadku twojego, Którzy cię byli zewsząd obegnali Nakształt pszczół bystrych, bądź pałającego Ognia, gdy ciernie swém płomieniem pali; Tenże z zwykłego miłosierdzia swego Twe spustoszałe posady i knieje, Wkrótce wspaniałą ozdobą odzieje.
W tém cna Korono jest nienagrodzona Utrata
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 324
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
stawała.
Jednak znaczniejsza w tych zimnych Trionach Zjednałeś sobie sławę przed inszemi, Która brzmi głośno i po obcych stronach, Wielki w krakowskiej wojewodo ziemi I generale, w którego zasłonach Zjęta siłami Polska tureckiemi, W wielkiej swej trwodze i niebezpieczności, Przy dawnej swojej została całości.
Tyś Stanisławie z jej karków hardego Zraził swem męstwem wschodniego tyrana, Onego wszystkiej Europie strasznego Z niezliczonemi wojskami Osmana: Tyś Karakasza poraził dumnego Nazbyt w imprezach swoich bisurmana; Który był przysiągł niewieczerzać z swemi, Krom pod namioty w obozie polskiemi.
Tam które górą nosić się zuczyły Gdyś snopem w polu pogaństwo pokładał, Mahometańskie dumy się niżyły, A
stawała.
Jednak znaczniejsza w tych zimnych Tryonach Zjednałeś sobie sławę przed inszemi, Która brzmi głośno i po obcych stronach, Wielki w krakowskiej wojewodo ziemi I generale, w którego zasłonach Zjęta siłami Polska tureckiemi, W wielkiej swej trwodze i niebespieczności, Przy dawnej swojej została całości.
Tyś Stanisławie z jej karków hardego Zraził swém męstwem wschodniego tyrana, Onego wszystkiej Europie strasznego Z niezliczonemi wojskami Osmana: Tyś Karakasza poraził dumnego Nazbyt w imprezach swoich bisurmana; Który był przysiągł niewieczerzać z swemi, Krom pod namioty w obozie polskiemi.
Tam które górą nosić się zuczyły Gdyś snopem w polu pogaństwo pokładał, Machometańskie dumy się niżyły, A
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 336
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Których się tykać niemogą siekiery. Stamtąd, gdy w bliskim gabinecie drzymię, Czterykroć pomnię, słyszałam swe imię; I ocknełam się, gdy zawołął skromnie: Elizo moja, podźże teraz do mnie. Porwę się zaraz bez żadnej odwłoki, Idę do ciebie, mój kochanku wskoki, Odpowiedziałam: ale krok leniwy Zraził mię wstydem; za czyn nie uczciwy. Wybacz, żeć o tym wzmiankę teraz czyni Ta, którą twoja, niebaczność obwini; Nie byłeś bowiem tak jako ja, słabem, Com się uniosła za twoim powabem. Tyś mię oszukał, tyś wziął na się winę; Ja żem w loch
Ktorych się tykáć niemogą śiekiery. Ztámtąd, gdy w bliskim gábinećie drzymię, Czterykroć pomnię, słyszáłám swe imię; Y ocknełám się, gdy záwołął skromnie: Elizo moiá, podźże teraz do mnie. Porwę się záraz bez żadney odwłoki, Idę do ćiebie, moy kochánku wskoki, Odpowiedźiáłám: ále krok leniwy Zráźił mię wstydem; zá czyn nie uczćiwy. Wybacz, żeć o tym wzmiankę teraz czyni Tá, ktorą twoiá, niebáczność obwini; Nie byłeś bowiem ták iáko ia, słábem, Com się uniosłá zá twoim powábem. Tyś mię oszukał, tyś wźiął ná się winę; Ia żem w loch
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 92
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
inflancką, jako wyższej, na nas wewlókł, pobory, kwartę i skarby pobrał, połamawszy i pogwałciwszy zamki i twierdze mocne, a w nich zawory żelazne i kłódki i utwierdzenia i pieczęci, mury i słupy ich połamawszy, naostatek z rokoszu, w którymeśmy nawiętsze poparcie wolności i nadzieję naprawy mieli, brachio armato zraził, a miecz, którego przysiągł nie podnosić, jak tylko na nawiętszego i nagłówrniejszego nieprzyjaciela swego, bez pozwolenia mego na mię i na Rzpltą moję i na najwyższą municją obywatelów koronnych podniósł, a asekuracji, wedle pakt znowu obiecanych i po trzykroć powtórzonych, nie tylko panu wojewodzie krakowskiemu, ale i Koronie uczynionych, nie dodzierżał
inflancką, jako wyszszej, na nas wewlókł, pobory, kwartę i skarby pobrał, połamawszy i pogwałciwszy zamki i twierdze mocne, a w nich zawory żelazne i kłotki i utwierdzenia i pieczęci, mury i słupy ich połamawszy, naostatek z rokoszu, w którymeśmy nawiętsze poparcie wolności i nadzieję naprawy mieli, brachio armato zraził, a miecz, którego przysiągł nie podnosić, jak tylko na nawiętszego i nagłówrniejszego nieprzyjaciela swego, bez pozwolenia mego na mię i na Rzpltą moję i na najwyższą municyą obywatelów koronnych podniósł, a asekuracyej, wedle pakt znowu obiecanych i po trzykroć powtórzonych, nie telko panu wojewodzie krakowskiemu, ale i Koronie uczynionych, nie dodzierżał
Skrót tekstu: ObjaśPrerogCz_III
Strona: 264
Tytuł:
Objaśnienie prerogatywy stanu rycerskiego względem rokoszu a strasznie przeciwnego zjazdu wiślickiego.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Koło
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
tedy mając 70000 gotowych z Murzami Tatarów, aż pod samę Rusi głowę Lwów, w Lutym przyszedł, gdzie przy Hetmanie Jabłonowskim ledwie 5000 do boju, i to niegotowego ludu było; Niezląkł się tego Mężny Kawaler Jabłonowski, ale z Ochotnikiem Mężnie na Ordynca dzikiego skoczył nie wielkością ludu, ale mężnością Kawaleryj Polskiej impet jego zraził i odpędził, lubo nie bez roźlania krwie i naszej, ale niezmniejszą natarczywego Tatarzyna. Z odporu tego roziuszony, nic niewskorawszy zgrzytając swemi kłami z jadu wielkiego przez Pokucie powracając na niewinnej mścił się krwi Chrześcijańskiej, na 60000. ludu namordowawszy, co nieochybnym było znakiem, że on ich pogrom miał się z tego mizernego
tedy maiąc 70000 gotowych z Murzami Tatarow, aż pod samę Rusi głowę Lwow, w Lutym przyszedł, gdzie przy Hetmanie Iabłonowskim ledwie 5000 do boiu, y to niegotowego ludu było; Niezląkł się tego Mężny Kawaler Iabłonowski, ále z Ochotnikiem Mężnie na Ordynca dzikiego skoczył nie wielkośćią ludu, ale mężnośćią Kawaleryi Polskiey impet iego zraził y odpędził, lubo nie bez roźlania krwie y naszey, ale niezmnieysżą natarczywego Tatarzyna. Z odporu tego roziuszony, nic niewskorawszy zgrzytaiąc swemi kłami z iadu wielkiego przez Pokućie powracaiąc na niewinney mśćił się krwi Chrześćianskiey, na 60000. ludu namordowawszy, co nieochybnym było znakiem, że on ich pogrom miał się z tego mizernego
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 312
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
tak ciężkiej robocie, chcę, byś go szanował: Dosyć, iżeś całą noc na klaczy polował”.
LXVII.
„Bez wątpienia - rzekł zaś król - uwierz mi żadnego, Zemknąłbych beł zraz charta ze smyczy mojego; Aleś ją sam tak dobrze osiadł przeszłej nocy, Żeby cię beł nie zraził mąż najwiętszej mocy”. „Twój sługa - znowu Jokond - jestem - rzekł do niego - Uczyń to, gdy jeno chcesz bez żartu takiego. Znam ja moję powinność: rad ustąpię tobie, Gdy tego szczwania częściej będziesz życzył sobie”.
LXVIII.
Kiedy temi żartami na się nacierali, A po nich do ostrzejszych
tak ciężkiej robocie, chcę, byś go szanował: Dosyć, iżeś całą noc na klaczy polował”.
LXVII.
„Bez wątpienia - rzekł zaś król - uwierz mi żadnego, Zemknąłbych beł zraz charta ze smyczy mojego; Aleś ją sam tak dobrze osiadł przeszłej nocy, Żeby cię beł nie zraził mąż najwiętszej mocy”. „Twój sługa - znowu Jokond - jestem - rzekł do niego - Uczyń to, gdy jeno chcesz bez żartu takiego. Znam ja moję powinność: rad ustąpię tobie, Gdy tego szczwania częściej będziesz życzył sobie”.
LXVIII.
Kiedy temi żartami na się nacierali, A po nich do ostrzejszych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 373
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czyni, tak i swoję rozkoszną urodę Chcesz skryć w klasztory światu wszytkiemu na szkodę! Niech się niedźwiedź, smok i lew zamyka z wężami, A ty, o wdzięczna dziewko moja, mieszkaj z nami!”
CI.
Mnich, co uszu przykładał na tę powieść jego, Bojąc się, przedsięwzięcia aby tak świętego Nie zraził królik żalem panny napełnionej, Duchownem chce pokarmem zabiec mowie onej; Słów używa poważnych, rozkosz świecką gani, Szczęśliwych zowie, na stan co mniski wybrani. Rodomont, potrawami iż wzgardził takiemi, Na zakonnika pojrzał oczyma wściekłemi. PIEŚŃ XXVIII.
CII.
I rzecz jego fukaniem gniewliwem przerywa, Do swej u boku broni zaraz
czyni, tak i swoję rozkoszną urodę Chcesz skryć w klasztory światu wszytkiemu na szkodę! Niech się niedźwiedź, smok i lew zamyka z wężami, A ty, o wdzięczna dziewko moja, mieszkaj z nami!”
CI.
Mnich, co uszu przykładał na tę powieść jego, Bojąc się, przedsięwzięcia aby tak świętego Nie zraził królik żalem panny napełnionej, Duchownem chce pokarmem zabiedz mowie onej; Słów używa poważnych, rozkosz świecką gani, Szczęśliwych zowie, na stan co mniski wybrani. Rodomont, potrawami iż wzgardził takiemi, Na zakonnika pojrzał oczyma wściekłemi. PIEŚŃ XXVIII.
CII.
I rzecz jego fukaniem gniewliwem przerywa, Do swej u boku broni zaraz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 381
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ jego z tej stajni nie odżoną . Dla tegoć nagi w tej stajni się położył/ aby pokazał/ że nieobronny. Dla tego pieluszkami uwiniony/ aby pokazał że nie tylko broni/ abo jakiej laski nie pokrywa/ ale też i same rączki maleńkie kryje/ żeby i tymi nie odstraszył/ aby się tymi człowiek nie zraził. A nawet i język niemowlostwem powiązał/ żeby i głosu nie lękali się ludzie. Płacz tylko z siebie pobudzający serce/ nie uszy narażający/ miły wydaje/ żeby nim do siebie ludzie pociągał. Skąd tak potężne były jękania Dziecineczki/ że same w stajni bydlęta nie mogły się strzymać aby nie miały ogrzewać Dziecineczki/ tuż
/ iego z tey stáyni nie odżoną . Dla tegoć nági w tey stáyni się położył/ aby pokazał/ że nieobronny. Dla tego pieluszkámi vwiniony/ aby pokazał że nie tylko broni/ ábo iakiey laski nie pokrywa/ ále też y same rączki malenkie kryie/ żeby y tymi nie odstrászył/ áby się tymi człowiek nie zraźił. A náwet y język niemowlostwem powiązał/ żeby y głosu nie lękali się ludźie. Płácz tylko z siebie pobudzaiący serce/ nie vszy nárażaiący/ miły wydáie/ żeby nim do siebie ludźie poćiągał. Zkąd ták potężne były iękánia Dźiećineczki/ że sáme w stáyni bydlęta nie mogły się strzymáć áby nie miáły ogrzewáć Dźiećineczki/ tuż
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 413
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636