gniewie i w uporze Wściekłe wiatry mieszają ziemię, niebo, morze. Zdało mu się, że szukał, gdzieby się przed szkodą I przed oną tak wielką ukrył niepogodą.
LXXXII.
W tem gubi, nie wie, jako, za niespodziewaną Chmurą, co świat okryła, swą dziewkę kochaną I głosem, co go zstaje, za onem zgubieniem Napełnia pola, lasy jej lubem imieniem; A wtem, kiedy tam i sam po lesie biegając, Wołał po onej puszczej, ucha nadstawiając, Zdało mu się, że słyszał, że mu się ozwała I „Ratuj mię, dla Boga, Orlandzie!” wołała.
LXXXIII.
Obraca się na
gniewie i w uporze Wściekłe wiatry mieszają ziemię, niebo, morze. Zdało mu się, że szukał, gdzieby się przed szkodą I przed oną tak wielką ukrył niepogodą.
LXXXII.
W tem gubi, nie wie, jako, za niespodziewaną Chmurą, co świat okryła, swą dziewkę kochaną I głosem, co go zstaje, za onem zgubieniem Napełnia pola, lasy jej lubem imieniem; A wtem, kiedy tam i sam po lesie biegając, Wołał po onej puszczej, ucha nadstawiając, Zdało mu się, że słyszał, że mu się ozwała I „Ratuj mię, dla Boga, Orlandzie!” wołała.
LXXXIII.
Obraca się na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 168
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kryje. Dametas Owczarzu, nie przypuszczaj trzody ku brzegowi! Podlizała go woda. Niedawno capowi Dostało się, że w rzece bobrował po uszy I teraz jeszcze wełnę otrząsając suszy. Tityrus Bujaku, nadchudłeś mi! Twoje jałowice Odegnano, a ciebie nie masz połowice. Steskniłeś się, nędzniku, a co-ć gardła zstaje, Ryczysz; słyszą cię wszystkie pasze, wszystkie gaje. Dametas Koźle, brodaty koźle, co przed trzodą chodzisz! Chociaj ty sam przodkujesz, chociaj wszystkich wodzisz, Nie darmo rogi nosisz najwiętsze na głowie; Obejrz się, co z kozami działają kozłowie. Tityrus Piękna jodła na górach, jawor w gęstym boru, Sośnia
kryje. Dametas Owczarzu, nie przypuszczaj trzody ku brzegowi! Podlizała go woda. Niedawno capowi Dostało się, że w rzece bobrował po uszy I teraz jeszcze wełnę otrząsając suszy. Tityrus Bujaku, nadchudłeś mi! Twoje jałowice Odegnano, a ciebie nie masz połowice. Steskniłeś się, nędzniku, a co-ć gardła zstaje, Ryczysz; słyszą cię wszystkie pasze, wszystkie gaje. Dametas Koźle, brodaty koźle, co przed trzodą chodzisz! Chociaj ty sam przodkujesz, chociaj wszystkich wodzisz, Nie darmo rogi nosisz najwiętsze na głowie; Obejrz się, co z kozami działają kozłowie. Tityrus Piękna jodła na górach, jawor w gęstym boru, Sośnia
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 46
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
drogo szacował.
Wtym na nogi pojźrzawszy, klnie, iż mu tak dała Cienkie natura; mnima, że go oszukała.
Co z żalem rozważając, usłyszy szczujące Myśliwce i prawie tuż psy przekrzykujące. Porwie się wtym, po sobie rogi położywszy, Zdrowie swe chybko biegłym nogom poleciwszy. Służą mu nogi dobrze, póki pola zstaje,
A iż mu wygadzają, więcej im nie łaje; Lecz gdy wpadł w gęstą knieję, ali rogi wadzą, Bo w gęstwę zawadziwszy uciekać nie dadzą. Zaczym go psi zbieżawszy w sztuki rozszarpały, Radby był uciekł, lecz go rogi zawściągały. Doznał tedy, że tylko dla ozdoby rogi, A dla obrony
drogo szacował.
Wtym na nogi pojźrzawszy, klnie, iż mu tak dała Cienkie natura; mnima, że go oszukała.
Co z żalem rozważając, usłyszy szczujące Myśliwce i prawie tuż psy przekrzykujące. Porwie się wtym, po sobie rogi położywszy, Zdrowie swe chybko biegłym nogom poleciwszy. Służą mu nogi dobrze, póki pola zstaje,
A iż mu wygadzają, więcej im nie łaje; Lecz gdy wpadł w gęstą knieję, ali rogi wadzą, Bo w gęstwę zawadziwszy uciekać nie dadzą. Zaczym go psi zbieżawszy w sztuki rozszarpały, Radby był uciekł, lecz go rogi zawściągały. Doznał tedy, że tylko dla ozdoby rogi, A dla obrony
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 17
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
.
Gdybyś sam do mnie wyszedł trochę na podwórze,
Spatrzyłbym, jeśli serce lwie w baraniej skórze? W czym wątpię, gdyż wiem, że cię miejsce czyni śmiałym; By gdzie indziej, nie byłbyś – wierzę – tak zuchwałym!” Tak drugi, chocia mu też z to serca nie zstaje, W nadzieję jednak miejsca rad więc ludziom łaje; A indziej, by po łokieć pięść mu tkał do gęby, Nie ukąsi - i choć ma w gębie spełna zęby. XVIII. Lżej, gdy ręka rękę umywa. O OŚLE I KONIU.
Osieł i koń obadwa u jednego byli Pana, nosząc ciężary, równo
.
Gdybyś sam do mnie wyszedł trochę na podwórze,
Spatrzyłbym, jeśli serce lwie w baraniej skórze? W czym wątpię, gdyż wiem, że cię miejsce czyni śmiałym; By gdzie indziej, nie byłbyś – wierzę – tak zuchwałym!” Tak drugi, chocia mu też z to serca nie zstaje, W nadzieję jednak miejsca rad więc ludziom łaje; A indziej, by po łokieć pięść mu tkał do gęby, Nie ukąsi - i choć ma w gębie spełna zęby. XVIII. Lżej, gdy ręka rękę umywa. O OŚLE I KONIU.
Osieł i koń obadwa u jednego byli Pana, nosząc ciężary, równo
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 20
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Kruk, chłubą uwiedziony i płonnymi słowy, Wnet, dalej nie czekając końca onej mowy, Począł krakać. - Wtym mu ser skoro wypadł z gęby, Zaraz go pochwyciła głodna liszka w zęby,
Potym zjadszy go, rzecze: „Do tej twej osoby Maszci ty wprawdzie, bracie, niemałe ozdoby; Lecz rozumuć nie zstaje, kiedy wiarę dawasz Chłubie zmyślnej i onę za prawdę wyznawasz”. Tak gdy kto płonnym wieściom lub pochlebstwu wierzy, I jakby szczyra prawda tak o sobie dzierzy, Rychlej więc ciż go zdradzą, których się mniej boi, Bo nie każdy to więc zje, co sobie ukroi. LXIII. Pies szczeka – wiatr
Kruk, chłubą uwiedziony i płonnymi słowy, Wnet, dalej nie czekając końca onej mowy, Począł krakać. - Wtym mu ser skoro wypadł z gęby, Zaraz go pochwyciła głodna liszka w zęby,
Potym zjadszy go, rzecze: „Do tej twej osoby Maszci ty wprawdzie, bracie, niemałe ozdoby; Lecz rozumuć nie zstaje, kiedy wiarę dawasz Chłubie zmyślnej i onę za prawdę wyznawasz”. Tak gdy kto płonnym wieściom lub pochlebstwu wierzy, I jakby szczyra prawda tak o sobie dzierzy, Rychlej więc ciż go zdradzą, których się mniej boi, Bo nie każdy to więc zje, co sobie ukroi. LXIII. Pies szczeka – wiatr
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 60
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Suka świnię, z trafunku gdy w błocie leżała, Według zwyczaju swego słowy strofowała, Przymawiając, jakiej ta pościeli zażywa, I to jej wyrzucając, co więc u niej bywa
Za przedniejszą potrawę. - Długo się swarzyły Obie z sobą, aż się też do ząb powadziły. Więc świnia rozgniewana, gdy jej słów nie zstaje Przeciw prawdzie, a przecię jako może łaje Nieprzyjaciółce swojej, potym obiecała,
Przez Wenerę przysiągszy, że jej oddać miała Za słowa ostrym zębem nagrodę stokrotną, I bronią jej zapłacić tę mowę przewrotną. A tamta się zaś z jej słów zapalczywych śmiała, Na jej więtszą zelżywość to jej przypomniała: Że Wenerze jej rodzaj barzo
Suka świnię, z trafunku gdy w błocie leżała, Według zwyczaju swego słowy strofowała, Przymawiając, jakiej ta pościeli zażywa, I to jej wyrzucając, co więc u niej bywa
Za przedniejszą potrawę. - Długo się swarzyły Obie z sobą, aż się też do ząb powadziły. Więc świnia rozgniewana, gdy jej słów nie zstaje Przeciw prawdzie, a przecię jako może łaje Nieprzyjaciółce swojej, potym obiecała,
Przez Wenerę przysiągszy, że jej oddać miała Za słowa ostrym zębem nagrodę stokrotną, I bronią jej zapłacić tę mowę przewrotną. A tamta się zaś z jej słów zapalczywych śmiała, Na jej więtszą zelżywość to jej przypomniała: Że Wenerze jej rodzaj barzo
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 81
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
na swą nas potrzebę bijać nie kazała; Ciebie zaś twe postępki jako bogom hydzą, Ta się chorzy i zdrowi twoim mięsem brzydzą”
Ten jest na mowne fortel słowa ich obrócić I tym niepowściągliwy język ich ukrócić, A potym o to nie dbać, choć on znowu łaje: Jego język niech mówi, póki mu go zstaje. XC. Jednym szydła golą, drugim brzytwy nie chcą. O CHŁOPIE Z MERKURIUSZEM.
Chłop nad rzeką drwa rąbiąc, siekierę upuścił W wodę bystrą, kilka się razów po nią wpuścił, Nic nie sprawił i płakał, rzewnie narzekając, Bogów wszystkich usilnie o pomoc wzywając.
Merkuriusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił
na swą nas potrzebę bijać nie kazała; Ciebie zaś twe postępki jako bogom hydzą, Ta się chorzy i zdrowi twoim mięsem brzydzą”
Ten jest na mowne fortel słowa ich obrócić I tym niepowściągliwy język ich ukrócić, A potym o to nie dbać, choć on znowu łaje: Jego język niech mówi, póki mu go zstaje. XC. Jednym szydła golą, drugim brzytwy nie chcą. O CHŁOPIE Z MERKURYUSZEM.
Chłop nad rzeką drwa rąbiąc, siekierę upuścił W wodę bystrą, kilka się razów po nię wpuścił, Nic nie sprawił i płakał, rzewnie narzekając, Bogów wszystkich usilnie o pomoc wzywając.
Merkuryusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 82
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
że je zarazem srodze karać chciała; Dębom, cedrom, cyprysom folgować nie miała, Ani się na rodzaj swój, ani oglądając Na moc, ani inszych drzew sobie poważając. Tak czasem wielcy ludzie sami się zbraniają Urzędów, królestw, chociaż z to rozumu mają I biegłości; a drugi, choć mu z to nie zstaje Rozumu siebie rządzić, przecię się on wdaje W rządy, więc chętnie wchodzi w nieznajome progi, Mówiąc, iże nie ciężą jeleniowi rogi, Weźmie urząd z ochotą, pod ciężarem skona. Nie ten mądry, kto pocznie, ale kto dokona. XCIII. Kto chce bić, łacno kij znajdzie. O LISZCE A O
że je zarazem srodze karać chciała; Dębom, cedrom, cyprysom folgować nie miała, Ani się na rodzaj swój, ani oglądając Na moc, ani inszych drzew sobie poważając. Tak czasem wielcy ludzie sami się zbraniają Urzędów, królestw, chociaż z to rozumu mają I biegłości; a drugi, choć mu z to nie zstaje Rozumu siebie rządzić, przecię się on wdaje W rządy, więc chętnie wchodzi w nieznajome progi, Mówiąc, iże nie ciężą jeleniowi rogi, Weźmie urząd z ochotą, pod ciężarem skona. Nie ten mądry, kto pocznie, ale kto dokona. XCIII. Kto chce bić, łacno kij znajdzie. O LISZCE A O
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 86
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
za przystojną i prawdziwą poczytana. Bo jeśliż ci Mędrcy rozumieli tak/ iż dżdżysta woda często czyni strumienie i strugi niektóre/ które Łacinnicy nazywają Torrentes/ i także Cysterny/ tedy to prawda jest/ gdyż wiele jest takich jakoby rzeczek i źrzodeł/ które po dżdżach nabierają wiele wody i wielkim zapędem bieżą/ póki jeno zstaje onej wody ze dżdżów nabranej: ale skoro jeno suchość nastąpi/ natychmiast ledwie znać na onym miejscu/ jeśliż kiedy woda była. A jeśli zaś ten początek wszystkim rzekom/ wszystkim krynicom/ i źrzodłom/ i inszem wodom podziemnem/ także i studziennym stanowią/ tedy barzo się na tym mylą/ aby dżdżysta woda mogła
zá przystoyną y prawdźiwą pocżytána. Bo iesliż ći Mędrcy rozumieli tak/ iż dżdżysta woda cżęsto cżyni strumienie y strugi niektore/ ktore Laćinnicy názywáią Torrentes/ y tákże Cysterny/ tedy to práwdá iest/ gdyż wiele iest tákich iákoby rzecżek y źrzodeł/ ktore po dżdżách nábieráią wiele wody y wielkim zapędem bieżą/ poki ieno zstáie oney wody ze dzdżow nábráney: ále skoro ieno suchość nástąpi/ nátychmiast ledwie znáć ná onym mieyscu/ iesliż kiedy wodá byłá. A iesli záś ten pocżątek wszystkim rzekom/ wszystkim krynicom/ y źrzodłom/ y inszem wodom podźięmnem/ tákże y studźiennym stánowią/ tedy bárzo się ná tym mylą/ áby dzdżysta wodá mogłá
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 7.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
drugiej książce/ teraz przebieżę krótko one pięć pierwsze. Najpierwsza jest dżdżysta/ pod którą zaraz zamykamy śnieg i lody wszelakie. Zgadzają się na to prawie wszyscy Filozofi i Medycy/ że woda dżdżysta jest najleksza i najlepsza: przyczynę tę dają/ iż ona od słońca bywa w przód jakoby przewarzona i przerzedzona/ i subtylniejszą się zstaje nad insze. Jednak nie o wszystkich wodach dżdżystych to rozumieć mamy/ gdyż trzeba do tego uważać i czasy w które dżdże spadają/ i postanowienie powietrza w on czas kiedy na ziemię deszcz spada. najlepsza woda dżdżysta jest która polekku spada/ chociaż z wichrem/ jedno że ma wiatr północy: ale która z wielkim wichrem
drugiey kśiążce/ teraz przebieżę krotko one pięć pierwsze. Naypierwsza iest dżdżysta/ pod ktorą zaraz zamykamy śnieg y lody wszelakie. Zgadzáią się ná to prawie wszyscy Philozophi y Medicy/ że wodá dżdżysta iest nayleksza y naylepsza: przycżynę tę dáią/ iż oná od słońcá bywa w przod iákoby przewárzona y przerzedzona/ y subtylnieyszą się zstáie nád insze. Iednák nie o wszystkich wodách dżdżystych to rozumieć mamy/ gdyż trzebá do tego vważać y cżásy w ktore dżdże spadaią/ y postánowienie powietrza w on cżás kiedy ná źiemię deszcż spada. naylepsza wodá dżdżysta iest ktora polekku spada/ choćiasz z wichrem/ iedno że ma wiatr pułnocny: ale ktora z wielkim wichrem
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 36.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617