dom/ bądź rolą/ albo co inszego/ litkup albo pijatyka być musi: Umrze kto; pijatyka być musi: piją tam Mężowie/ piją Niewiasty/ piją Dziatki/ pije co żywo/ i używają darów Bożych źle/ że częstokroć wszystkie stoły ich pełne są zwracania (blwocin) i plugastwa tak/ aż miejsca nie zstawa. Esaj. 28. v. 8. Vid. M. Creid. Postil. Epist. in Dominic. 14. p. T. p. m. 280. seq. Luc. 16. v 19. v. 24. seqq.
A tak każdy/ komu zbawienie wieczne miłe/ niechże
dom/ bądź rolą/ álbo co inszego/ litkup álbo pijátyká być muśi: Umrze kto; pijátyká być muśi: piją tám Mężowie/ piją Niewiásty/ piją Dźiátki/ pije co żywo/ y używáją dárow Bożych źle/ że częstokroć wszystkie stoły ich pełne są zwracánia (blwoćin) y plugástwá ták/ aż mieyscá nie zstawa. Esaj. 28. v. 8. Vid. M. Creid. Postil. Epist. in Dominic. 14. p. T. p. m. 280. seq. Luc. 16. v 19. v. 24. seqq.
A ták káżdy/ komu zbáwienie wieczne miłe/ niechże
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 44.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
się cudo zstało: Uderzył znagła piorun/ zausznice skruszył/ Ogień/ Kwef cale spalił/ a włosów nie ruszył. Dał Bóg znać jak mu się te stroje podobają; Kiedy z obłoków na nie pioruny strzelają. I słusznie Cekauz górny/ na tych ognia dawa; Którym czasu/ na dobre dla zbytków/ nie zstawa. O złote czasy/ z Nieba/ ziemi pozwolone/ Byście na chwałę Stwórce/ były obrócone! O jako krwawo prawie/ światu hołdujecie; A Bogu nie przestanuje/ nędzne paszujecie! Idą godzin poszosne/ lecą dni/ i lata/ Gdy przyjdzie służyć Modzie dzisiejszego świata: Często i pułgodziny dać Bogu żałują;
się cudo zstáło: Vderzył znagłá piorun/ záusznice skruszył/ Ogień/ Kwef cále spalił/ á włosow nie ruszył. Dał Bog znáć iák mu się te stroie podobáią; Kiedy z obłokow ná nie pioruny strzelaią. Y słusznie Cekáuz gorny/ na tych ogniá dawa; Ktorym czásu/ ná dobre dla zbytkow/ nie zstawa. O złote czásy/ z Niebá/ źiemi pozwolone/ Byśćie ná chwałę Stworce/ były obrocone! O iáko krwáwo práwie/ świátu hołduiećie; A Bogu nie przestánuie/ nędzne pászuiećie! Idą godźin poszosne/ lecą dni/ y látá/ Gdy przyidźie służyć Modźie dźiśieyszego świátá: Często y pułgodźiny dáć Bogu żałuią;
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
której Rugier uciekszy, zdrów zostawa, kładzie nam przed oczy nasz rozum własny, do którego, kiedy się uciekamy, cali zostajemy. Alcyna, która nie może umrzeć, póki świat światem, ukazuje, że żądze miłości są nieśmiertelne i nigdy w człowieku, który jest nazwany mikrokosmem, to jest małem światem, póki go zstawa, nie umiera. Toż i Orland w tejże pieśni ukazuje, który już w dostałem wieku tak dawno się rozmiłowawszy Angeliki, od miłości przymuszony, opuścił króla swego, ojczyznę, nakoniec i wiarę, aby tylko wszędzie beł z nią pospołu.
SKŁAD PIERWSZY.
O jako miedzy nami wiele jest na ziemi Czarowników
której Rugier uciekszy, zdrów zostawa, kładzie nam przed oczy nasz rozum własny, do którego, kiedy się uciekamy, cali zostajemy. Alcyna, która nie może umrzeć, póki świat światem, ukazuje, że żądze miłości są nieśmiertelne i nigdy w człowieku, który jest nazwany mikrokosmem, to jest małem światem, póki go zstawa, nie umiera. Toż i Orland w tejże pieśni ukazuje, który już w dostałem wieku tak dawno się rozmiłowawszy Angeliki, od miłości przymuszony, opuścił króla swego, ojczyznę, nakoniec i wiarę, aby tylko wszędzie beł z nią pospołu.
SKŁAD PIERWSZY.
O jako miedzy nami wiele jest na ziemi Czarowników
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 147
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obrócić się miało, Przedawszy za co za to, wszystkom rozprószyła, Abym go z rąk tyrana złego wyzwoliła. Teraz nic nie zostawa, tylko z dobrej wolej Iść w srogie ręce, aby on wyszedł z niewolej.
LI.
Jeśli tedy nic mi już więcej nie zostawa, Jeśli sposobów inszych zbawić go nie zstawa, Jeno żywot położyć, tem się nic nie trwożę: Zawżdy go barzo rada dla niego położę. O to się tylko boję, o to się frasuję, Że nie widzę i w głowie swojej nie najduję, Jako mam być bezpieczna i na to się spuścić, Że go, mając mię w ręku, będzie chciał
obrócić się miało, Przedawszy za co za to, wszystkom rozprószyła, Abym go z rąk tyranna złego wyzwoliła. Teraz nic nie zostawa, tylko z dobrej wolej Iść w srogie ręce, aby on wyszedł z niewolej.
LI.
Jeśli tedy nic mi już więcej nie zostawa, Jeśli sposobów inszych zbawić go nie zstawa, Jeno żywot położyć, tem się nic nie trwożę: Zawżdy go barzo rada dla niego położę. O to się tylko boję, o to się frasuję, Że nie widzę i w głowie swojej nie najduję, Jako mam być bezpieczna i na to się spuścić, Że go, mając mię w ręku, będzie chciał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 184
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miłośnika swego postradała. Dlatego zawżdy stęka i we dnie i w nocy, Dlatego jej ustawnie łzami płyną oczy, I że umrzeć, chocia chce, nie może przez dzięki, To jej żalu, to smętku, to przyczynia męki.
LVI.
Bo takie wiedmy, żyjąc nieprzetrwane lata, Umrzeć nigdy nie mogą, póki zstawa świata. By nie to, takiem żalem była przerażona, Żeby jej była Kloto dowiła przędziona, Albo się, jako Dydo, żelazem przebiła, Albo, jako królowa Nilu uczyniła, Śmiertelnem snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę
miłośnika swego postradała. Dlatego zawżdy stęka i we dnie i w nocy, Dlatego jej ustawnie łzami płyną oczy, I że umrzeć, chocia chce, nie może przez dzięki, To jej żalu, to smętku, to przyczynia męki.
LVI.
Bo takie wiedmy, żyjąc nieprzetrwane lata, Umrzeć nigdy nie mogą, póki zstawa świata. By nie to, takiem żalem była przerażona, Żeby jej była Kloto dowiła przędziona, Albo się, jako Dydo, żelazem przebiła, Albo, jako królowa Nilu uczyniła, Śmiertelnem snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 210
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czemu pracą podejmuje Tak wielką. - On na to rzekł, iż ja upatruję Niebezpieczeństwa przyszłe, bo nie wtenczas trzeba Szukać obrony, kiedy zajdzie już potrzeba;
Lepiej się starać o broń za czasu pokoju,
Którejbym mógł dostąpić przed czasem do boju. Szczęśliwe to królestwo, które przemyślawa Wtenczas o wojnie, póki pokoju mu zstawa; Bo ten sobie daremny ratunek gotuje, Który dopiro w potop korabie buduje. LXXVII. Cicha woda brzegi podrywa. LAMPART I MAŁPY.
Lampart, mając to sobie za miłą zabawę Małpy gonić, których on za przednią potrawę Zwykł używać, przetoż tam, kędy ich najwięcej, To jest w Murzyńskiej ziemi, gonił
czemu pracą podejmuje Tak wielką. - On na to rzekł, iż ja upatruję Niebezpieczeństwa przyszłe, bo nie wtenczas trzeba Szukać obrony, kiedy zajdzie już potrzeba;
Lepiej się starać o broń za czasu pokoju,
Którejbym mógł dostąpić przed czasem do boju. Szczęśliwe to królestwo, które przemyślawa Wtenczas o wojnie, póki pokoju mu zstawa; Bo ten sobie daremny ratunek gotuje, Który dopiro w potop korabie buduje. LXXVII. Cicha woda brzegi podrywa. LAMPART I MAŁPY.
Lampart, mając to sobie za miłą zabawę Małpy gonić, których on za przednią potrawę Zwykł używać, przetoż tam, kędy ich najwięcej, To jest w Murzyńskiej ziemi, gonił
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 70
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
tamtych miejsc bywa do kupy zgromadzona/ i potym woda słodka się rodzi: i tak wszystkie wody rodzą się z początku wedle tego wielkiego Filozofa słodkie. A inszych smaków skąd nabywają; słuchajmy dalej: Znajdują się/ (powiada) w ziemi ognie/ od których gdy bywa palona ziemia/ raz więcej/ raz mniej/ zstawa się z ziemie albo wapno/ albo hałun/ albo siarka/ albo też co innego: przez które miejsca gdy woda płynie/ przyjmuje na się onych rzeczy smak i zapach/ i bywają albo siarczyste/ albo hałunowate/ albo też i inaksze. To tedy jest mniemanie Arystotelis/ które wedle jego fundamentu i po wierzchu zda
támtych mieysc bywá do kupy zgromádzona/ y potym wodá słodka się rodzi: y ták wszystkie wody rodzą się z pocżątku wedle tego wielkiego Philozophá słodkie. A inszych smákow zkąd nabywáią; słuchaymy daley: Znayduią się/ (powiada) w źiemi ognie/ od ktorych gdy bywa palona źiemia/ raz więcey/ raz mniey/ zstawa sie z źiemie albo wápno/ albo hałun/ álbo śiárká/ álbo też co innego: przez ktore mieyscá gdy wodá płynie/ przyimuie na się onych rzecży smák y zapách/ y bywáią álbo śiárcżyste/ albo hałunowáte/ álbo też y ináksze. To tedy iest mniemanie Aristotelis/ ktore wedle iego fundamentu y po wierzchu zda
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 55.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
kruszców/ z których grube barzo i siarczyste/ albo też inaksze mgły wstawają/ a z nich potym one dżdżyste wody się rodzą. I ten pierwszy sposób rodzenia się wód pomieszanych albo cieplicznych/ jest naskuteczniejszy i napomocniejszy na choroby/ jako się potym szeroko pokaże. Wtóry sposób/ który jakoby z jakiegoś trafunku albo z przypadku zstawa się/ a nie z początku samej wody/ a ten takowy jest: wynika woda z ziemie/ i zaraz się rodzi dosyć podobna onej wodzie/ którą opisałem być podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ natrafl na parę i na mgłę podziemną/ która przenikając/ one wodę/ odmienia ją/
kruszcow/ z ktorych grube bárzo y śiárcżyste/ álbo też ináksze mgły wstawáią/ á z nich potym one dżdżyste wody się rodzą. Y ten pierwszy sposob rodzenia się wod pomieszánych álbo ćieplicżnych/ iest naskutecżnieyszy y napomocnieyszy ná choroby/ iako się potym szeroko pokaże. Wtory sposob/ ktory iákoby z iakiegoś tráfunku álbo z przypadku zstawa się/ á nie z pocżątku samey wody/ á ten tákowy iest: wynika wodá z źiemie/ y záraz się rodźi dosyć podobna oney wodźie/ ktorą opisałem bydź podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ nátrafl ná parę y ná mgłę podźiemną/ ktora przenikáiąc/ one wodę/ odmienia ią/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 59.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
początku samej wody/ a ten takowy jest: wynika woda z ziemie/ i zaraz się rodzi dosyć podobna onej wodzie/ którą opisałem być podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ natrafl na parę i na mgłę podziemną/ która przenikając/ one wodę/ odmienia ją/ czym z szczerej i niepomieszanej zstawa się natychmiast inakszą/ jakoby istność mając w sobie i zapach nie wody/ ale raczej onej pary i mgły/ która onę przechodząc i przenikając/ miesza się z nią/ i z stawają się już i ona mgła/ i ona woda za jednę rzecz zmieszaną: nie inaczej jako owo bywa częstokroć/ gdy przystawi kto w
pocżątku samey wody/ á ten tákowy iest: wynika wodá z źiemie/ y záraz się rodźi dosyć podobna oney wodźie/ ktorą opisałem bydź podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ nátrafl ná parę y ná mgłę podźiemną/ ktora przenikáiąc/ one wodę/ odmienia ią/ cżym z szcżerey y niepomieszáney zstawa się nátychmiast inákszą/ iákoby istność maiąc w sobie y zápách nie wody/ ále rácżey oney páry y mgły/ ktora onę przechodząc y przenikáiąc/ miesza się z nią/ y z stawáią się iuż y oná mgłá/ y oná wodá za iednę rzecż zmieszáną: nie inácżey iáko owo bywa cżęstokroć/ gdy przystáwi kto w
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 59.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
się takowe drobne rzeczy wmieszane/ że żadną miarą nie mogą już być oddzielone. Daleko barziej niepewniejszy jest wtóry sposób: naprzód/ iż nie rychły i długi jest: potym/ iż częstokroć się to przytrafia/ że ona woda długo stojąc/ psuje się/ i jakoby się zagnije: skąd i zapach/ i smak inakszy zstawa się onej wody/ a niżeli go miala z przyrodzenia. Skąd więc i to bywa/ że po wierzchu wody która długo stoi/ na słońcu bywa barwa czerwona/ albo rdzawa/ która barwa różna bywa od przyrodzonej barwy onej wody. Ten trzeci sposób doświadczania wód jako jest napewniejszy i nadoskonalszy/ tak zaś jest natrudniejszy i
się tákowe drobne rzecży wmieszáne/ że żadną miárą nie mogą iuż bydź oddźielone. Dáleko bárźiey niepewnieyszy iest wtory sposob: naprzod/ iż nie rychły y długi iest: potym/ iż częstokroć się to przytráfia/ że ona wodá długo stoiąc/ psuie się/ y iákoby się zágnije: zkąd y zapách/ y smák inákszy zstawa się oney wody/ á niżeli go miálá z przyrodzenia. Zkąd więc y to bywa/ że po wierzchu wody ktora długo stoi/ ná słońcu bywa bárwá cżerwona/ álbo rdzáwa/ ktora bárwá rożna bywa od przyrodzoney bárwy oney wody. Ten trzeći sposob doświádcżánia wod iáko iest napewnieyszy y nadoskonálszy/ ták záś iest natrudnieyszy y
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 78.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617