Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężniejszy bieg udają uporne. I torowanego się gościńca puszczają/ I nie tym którym pierwej/ porządkiem biegają. F Sam się strwożony boi/ niewie w które strony Ma nieborak obrócić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ a choćby i wiedział skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładać nie może koniecznie. Na ten czas się promieńmi naprzód zrozrzewały G Zimne niebieskie wozy/ i daremnie chciały Maczać się w zakazanym morzu: Czasuż tego H I wąż/ który nabliżej jest lodowatego Przyośta położony/ co mrozem leniwy Pierwej był/ i nikomu z wieków nie straszliwy/ Zagrzał się niepodobnie, i nie przyzwoite Sobie
Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężnieyszy bieg vdaią vporne. Y torowanego się gośćińcá puszczáią/ Y nie tym ktorym pierwey/ porządkiem biegáią. F Sam sie strwożony boi/ niewie w ktore strony Ma nieborak obroćić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ á choćby y wiedźiał skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładáć nie może koniecznie. Ná ten czas się promieńmi naprzod zrozrzewáły G Zimne niebieskie wozy/ y dáremnie chćiáły Maczáć się w zákazánym morzu: Czásuż tego H Y wąż/ ktory nabliżey iest lodowátego Przyośtá położony/ co mrozem leniwy Pierwey był/ y nikomu z wiekow nie strászliwy/ Zágrzał się niepodobnie, y nie przyzwoite Sobie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ziwy świata pnące się pod same niebiosy – R uinę jedne wzięły, drugie otrzymują I wyniosłej się dumie często przypatrują A rchitektonów zmyślnych, pospołu gdy z nimi, N a obłokach się wsparszy, leżą zaś na ziemi; W jęc lepsza niską rzecz jest strukturę zakładać – I piorun jej nie skruszy, i nie może zwładać E urus porywczy, który trze cedry szerokie S sturmami i babele wywraca wysokie. C óż za równość człowiek ma istną do machiny: Z drzewa ta lubo z muru, ten lepiony z gliny, I dlatego w niskiej się ma kochać pokorze, C hce-li by mu wszytek wiek szedł jako po sznorze. K to
ziwy świata pnące się pod same niebiosy – R uinę jedne wzięły, drugie otrzymują I wyniosłej się dumie często przypatrują A rchitektonów zmyślnych, pospołu gdy z nimi, N a obłokach się wsparszy, leżą zaś na ziemi; W ięc lepsza niską rzecz jest strukturę zakładać – I piorun jej nie skruszy, i nie może zwładać E urus porywczy, który trze cedry szerokie S zturmami i babele wywraca wysokie. C óż za równość człowiek ma istną do machiny: Z drzewa ta lubo z muru, ten lepiony z gliny, I dlatego w niskiej się ma kochać pokorze, C hce-li by mu wszytek wiek szedł jako po sznorze. K to
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 70
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
węglu, nie będzie-li od rozumu wstrętu, Zmięknie, choćby z twardego serce diamentu. Co siły Samsonowi bierze, co go ślepi? Żądza miłości, skoro w piersi mu się wrzepi. Co miecz Achillesowi, kobzaż wzięła z ręku? Żądza miłości winna, że pilnował brzęku, Kiedy się drudzy bili; dopiero ją zwładał, Skoro w bitwie swojego Patrokla postradał. Dygres Samson Achilles Herkules
Pięknież Herkulesowi, gdy triumfów pełny, Nie wstydał się z dziewczęty wrzeciona i wełny? Albo kiedy pijany groźną onę klawę Dziecku dał za konika; wrzuciwszy pod ławę Lwi łupież, którym trwożył piekielne napasty, Nagi między Satyry wszedł i ich niewiasty?
węglu, nie będzie-li od rozumu wstrętu, Zmięknie, choćby z twardego serce diamentu. Co siły Samsonowi bierze, co go ślepi? Żądza miłości, skoro w piersi mu się wrzepi. Co miecz Achillesowi, kobzaż wzięła z ręku? Żądza miłości winna, że pilnował brzęku, Kiedy się drudzy bili; dopiero ją zwładał, Skoro w bitwie swojego Patrokla postradał. Dygres Samson Achilles Herkules
Pięknież Herkulesowi, gdy tryumfów pełny, Nie wstydał się z dziewczęty wrzeciona i wełny? Albo kiedy pijany groźną onę klawę Dziecku dał za konika; wrzuciwszy pod ławę Lwi łupież, którym trwożył piekielne napasty, Nagi między Satyry wszedł i ich niewiasty?
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 9
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
O sobie mniemam, że mam trochę rozumu i pojąłbym każdą naukę, zaczem mógłbym waszej regule być pożytecznym sługą, a bez uciążenia waszego, gdyż i rzemiosło umiem, którem się żywność dodawać może.
„Nie będę-li mógł równo z wami na koń wsiadać, Przynajmniej dek na konia nosić mogę zwładać.”
Jeden z onych za temi mojemi słowy rzekł do mnie: — „Opacznie o nas nie rozumiej, a słowa nasze uważając, głowy swej nie frasuj. W tych dniach jeden złodziej w postaci dobrego, a w odzieniu derwisza między naszę kompanią się wmieszawszy, towarzystwo z nami przyjął, i mów i zabaw naszych
O sobie mniemam, że mam trochę rozumu i pojąłbym kożdą naukę, zaczém mógłbym waszéj regule być pożytecznym sługą, a bez uciążenia waszego, gdyż i rzemięsło umiem, którém się żywność dodawać może.
„Nie będę-li mógł równo z wami na koń wsiadać, Przynajmniéj dek na konia nosić mogę zwładać.”
Jeden z onych za temi mojemi słowy rzekł do mnie: — „Opacznie o nas nie rozumiéj, a słowa nasze uważając, głowy swéj nie frasuj. W tych dniach jeden złodziéj w postaci dobrego, a w odzieniu derwisza między naszę kompanią się wmieszawszy, towarzystwo z nami przyjął, i mów i zabaw naszych
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 80
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
który ani rąk, ani nóg miał, zabił stonoga, robaczka długiego. Obaczywszy to uczony człowiek i podziwiwszy się, rzekł: — „Kiedy więc owo komukolwiek bliska, Duszę biorąca śmierć z tyłu przyciska, Już ani ręce wybić się z tej trwogi, Ani uciekać będą mogły nogi; Bo i najsłabszym łukiem ten nie zwłada, Co nieprzyjaciół siła go opada.” POWIEŚĆ XX.
Widziałem jednego głupiego, pysznego barzo człowieka, tak, ze i sobie sam był pysznym. Ten był tłusty jak tuczony wół, a szaty na nim były kosztownej materii, pod nim koń arabski piękny i dobry, na głowie jego zawój cudny moserski.
Rzekł
który ani rąk, ani nóg miał, zabił stonoga, robaczka długiego. Obaczywszy to uczony człowiek i podziwiwszy się, rzekł: — „Kiedy więc owo komukolwiek blizka, Duszę biorąca śmierć z tyłu przyciska, Już ani ręce wybić się z téj trwogi, Ani uciekać będą mogły nogi; Bo i najsłabszym łukiem ten nie zwłada, Co nieprzyjaciół siła go opada.” POWIEŚĆ XX.
Widziałem jednego głupiego, pysznego barzo człowieka, tak, ze i sobie sam był pysznym. Ten był tłusty jak tuczony wół, a szaty na nim były kosztownéj materyi, pod nim koń arabski piękny i dobry, na głowie jego zawój cudny moserski.
Rzekł
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 145
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879