. zawdzięczyć/ ale i Upominkiem tym oświadczyć nie zaniechał: wielką stąd I. M. pociechę odnosi/ że się Familie starożytne z sobą łączą. Których zasługi wielki mi nie zapomnionemi w Rzeczypospolitej zostawujesz/ przy którym złączeniu życzy I. M. aby ten który Wmci M. M. P. w to nierodzieine towarzystwo związał hojną łaską/ szczodrobliwemi dobrodziejstwy/ obfitem i pociechami/ na czasy potome obmyślawał. Mowy przy Oddawanie Upominków, podczas Święta Imiena Panny Młodej.
SPokrewnej powinności/ i tak z bliskiego powinowactwa związku Jego Mm P. N. za spolną sobie pociechą poczytając ten wesoły Wm. M. P. Fest/ życzy uprzejmeme sercem/
. záwdźięcżyć/ ále y Vpominkiem tym oświadczyć nie zániechał: wielką ztąd I. M. poćiechę odnośi/ że się Fámilie stárożytne z sobą łącżą. Ktorych zasługi wielki mi nie zápomnionemi w Rzecżypospolitey zostáwuiesz/ przy ktorym złącżeniu życży I. M. áby ten ktory Wmći M. M. P. w to nierodzieine towarzystwo związał hoyną łáską/ szcżodrobliwemi dobrodźieystwy/ obfitem i poćiechámi/ ná cżasy potome obmyślawał. Mowy przy Oddawánie Vpominkow, podczás Swiętá Imiena Pánny Młodey.
ZPokrewney powinnośći/ y ták z bliskiego powinowáctwá zwiąsku Iego Mm P. N. zá spolną sobie poćiechą pocżytáiąc ten wesoły Wm. M. P. Fest/ życzy vprzeymeme sercem/
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
da Nieprzyjaciela: Aby/ jako lud niegdy starego Zakonu/ Do nowego Polaki zabrał Babilonu. Tak/ gdy Doktor Narodów w Mieście Jeruzalem/ Związan być miał/ z niemałym wiernych wszytkich żalem/ W Cezareej trafił się Prorok Agab; który Taką przyniósł nowinę/ od niebieskiej góry: Wziął pas Pawłów/ im swoje/ związał ręce, nogi; I to rzekł do przytomnych/ on więzień tak srogi: To powiada Duch Święty: Męża/ czyim pasem Ja związany/ tak zwiążą/ za niedługim czasem. Tak snadź i nasze Polki zgubę prorokują/ Którą/ za ich wymysły/ z Nieba im gotują. Co żywo się z białychgłów do Wstąg
da Nieprzyiaćielá: Aby/ iáko lud niegdy stárego Zakonu/ Do nowego Poláki zábrał Bábilonu. Ták/ gdy Doktor Národow w Mieśćie Ieruzalem/ Związan bydź miał/ z niemáłym wiernych wszytkich żalem/ W Cezáreey tráfił się Prorok Agáb; ktory Táką przyniosł nowinę/ od niebieskiey gory: Wźiął pás Páwłow/ im swoie/ związał ręce, nogi; Y to rzekł do przytomnych/ on więzień ták srogi: To powiáda Duch Swięty: Mężá/ czyim pásem Ia związány/ ták zwiążą/ zá niedługim czasem. Tak snadź y násze Polki zgubę prorokuią/ Ktorą/ zá ich wymysły/ z Niebá im gotuią. Co żywo się z białychgłow do Wstąg
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatem gdy na placu siła poległo kirasjerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy są około winnych gór dla zwierza dzikiego, jeleni i świń dzikich), na czwartym okopie koń nie przesadziwszy, związał się pod nim, który prędko się schwyciwszy, a pana pozbywszy z siebie, uciekł, a tym czasem turcy nacierali dużo i gdy chciał się salwować sposobem przez własnego swego regimentu żołnierza, obligując i pro- sząc, aby mu swego podał konia, dając cokolwiek miał przy sobie, worek cały czerwonych złotych pieniędzy, odpowiedział:
się musieli nazad uchodząc do obozu. A zatém gdy na placu siła poległo kirasyerów, między któremi i sam generał graf Breiner, gdy przez jeden okop, przez drugi i trzeci koniem przesadził, (te okopy są około winnych gór dla zwierza dzikiego, jeleni i świń dzikich), na czwartym okopie koń nie przesadziwszy, związał się pod nim, który prędko się schwyciwszy, a pana pozbywszy z siebie, uciekł, a tym czasem turcy nacierali dużo i gdy chciał się salwować sposobem przez własnego swego regimentu żołnierza, obligując i pro- sząc, aby mu swego podał konia, dając cokolwiek miał przy sobie, worek cały czerwonych złotych pieniędzy, odpowiedział:
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 378
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Co żywot wszytkim rozdaje, sam bierze Szczupłe członeczki z ubogiej macierze; Ciało wziął, a to zaraz grzesznej zmazy Wolne i śmierci, i grobowej skazy. Gdy było trzeba, po tak długiej nocy Herkules nowy przybył ku pomocy: Ten dwóch udusił wężów, choć w powiciu, Szatana i śmierć, nieprzyjazną życiu, Ten związał mocno Cerbera strasznego I lwa nakoło zabił krążącego, Ten syna Ziemie silnego udusił, Ten Włocha kradzież położyć przymusił, Ten swoją bronią Hydrę zamordował I brzydkie ptastwo piekielne zwojował, Ten ludzkich złości wyczyścił obory, Ten ciężar nieba na sobie niósł spory, Ten i tyrańskie porachmanił konie I przykowanej pomógł Hezyjonie, Ten droższy, niż
Co żywot wszytkim rozdaje, sam bierze Szczupłe członeczki z ubogiej macierze; Ciało wziął, a to zaraz grzesznej zmazy Wolne i śmierci, i grobowej skazy. Gdy było trzeba, po tak długiej nocy Herkules nowy przybył ku pomocy: Ten dwóch udusił wężów, choć w powiciu, Szatana i śmierć, nieprzyjazną życiu, Ten związał mocno Cerbera strasznego I lwa nakoło zabił krążącego, Ten syna Ziemie silnego udusił, Ten Włocha kradzież położyć przymusił, Ten swoją bronią Hydrę zamordował I brzydkie ptastwo piekielne zwojował, Ten ludzkich złości wyczyścił obory, Ten ciężar nieba na sobie niósł spory, Ten i tyrańskie porachmanił konie I przykowanej pomógł Hezyjonie, Ten droższy, niż
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 213
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź mi zawsze zdrowy; Jako ja nim twe serce, ty chełznaj narowy. Jeśli kiedy fortuna swoje wspomni kugle, Ten jej pasek
święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź mi zawsze zdrowy; Jako ja nim twe serce, ty chełznaj narowy. Jeśli kiedy fortuna swoje wspomni kugle, Ten jej pasek
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobie nie pomoże I szyją, ręką, nogą ruszyć się nie może.
LVI.
Tę sieć Wulkan sam zrobił z drótu subtelnego, Z co lepszego żelaza i tak wypławnego, Że najmocniejszą ręką i siłą stargana, Nie mogła być w nasłabszej części rozerwana. Ta to była, którą był żenie i Marsowi Ręce i nogi związał, cudzołożnikowi, I dlatego ją zrobił, aby był pojmać Mógł oboje na łóżku i w niej ich dotrzymać.
LVII.
Potem ją Merkuriusz chytry kowalowi, Chcąc ją Klorę ułowić, ukradł Wulkanowi; Która na wschodzie słońca lata za rumianą Jutrzenką po powietrzu i rosą, zebraną W złote łono, pokrapia pochylone czoła Fiołkom
sobie nie pomoże I szyją, ręką, nogą ruszyć się nie może.
LVI.
Tę sieć Wulkan sam zrobił z drótu subtelnego, Z co lepszego żelaza i tak wypławnego, Że najmocniejszą ręką i siłą stargana, Nie mogła być w nasłabszej części rozerwana. Ta to była, którą był żenie i Marsowi Ręce i nogi związał, cudzołożnikowi, I dlatego ją zrobił, aby był poimać Mógł oboje na łóżku i w niej ich dotrzymać.
LVII.
Potem ją Merkuryusz chytry kowalowi, Chcąc ją Klorę ułowić, ukradł Wulkanowi; Która na wschodzie słońca lata za rumianą Jutrzenką po powietrzu i rosą, zebraną W złote łono, pokrapia pochylone czoła Fiołkom
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 344
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z sobą zaniósł i kościół splądrował, Miasto spalił i z gruntu tamten kraj zepsował.
LIX.
I tu jej potem zdrajca długi czas używał, A tak ją mądrze stawiał i dobrze nakrywał, Że ledwie jej kto trącił, jako porywała I ręce, nogi, szyję węzłami motała. Wyjął z niej łańcuch Astolf i rozbójnikowi Związał jem ręce opak Kaligorantowi I żeby się nie wydarł, dobrze obwarował; Potem mu wstać dopuścił, skoro go skrępował.
LX.
Rozwiązawszy mu pierwej insze mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany
z sobą zaniósł i kościół splądrował, Miasto spalił i z gruntu tamten kraj zepsował.
LIX.
I tu jej potem zdrajca długi czas używał, A tak ją mądrze stawiał i dobrze nakrywał, Że ledwie jej kto trącił, jako porywała I ręce, nogi, szyję węzłami motała. Wyjął z niej łańcuch Astolf i rozbójnikowi Związał jem ręce opak Kaligorantowi I żeby się nie wydarł, dobrze obwarował; Potem mu wstać dopuścił, skoro go skrępował.
LX.
Rozwiązawszy mu pierwej insze mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 345
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
G Aż Bóg/ i przyrodzenie lepsze/ ten niemały Spor rozięło: uczynił bo dział między niemi/ I kazał się od nieba precz odłączyć ziemi/ Od ziemie znowu wodom/ powietrza gęstego Na osobny plac uwiódł od nieba jasnego. Te rzeczy gdy już z ciemnej wydźwignął gromady/ I porozprowadzane na różne rozsady/ Zgodnym pokojem związał/ nagle subtelnego Wynikła ognista moc nieba schodzistego/ I wysokości sobie osiadła nawyższe: Powietrze jej lekkością/ i miejscem nablizsze. Gęściejsza nad te ziemia/ i grube w się wzięła Żywioły/ i swoją się ciężkością zniżeła. W około krążna woda/ ostatnie zabrała Miejsce/ i zupełny świat sobą obegnała. A Przed morzem/
G Aż Bog/ y przyrodzenie lepsze/ ten niemáły Spor rozięło: vczynił bo dźiał między niemi/ Y kazał się od niebá precz odłączyć źiemi/ Od źiemie znowu wodom/ powietrza gęstego Ná osobny plác vwiodł od niebá iásnego. Te rzeczy gdy iuż z ćiemney wydźwignął gromády/ Y porozprowadzáne ná rożne rozsady/ Zgodnym pokoiem związał/ nagle subtelnego Wynikłá ognista moc niebá zchodźistego/ Y wysokośći sobie ośiádłá nawyższe: Powietrze iey lekkośćią/ y mieyscem nablizsze. Gęśćieysza nád te źiemiá/ y grube w się wźięłá Zywioły/ y swoią się ćięszkośćią zniżełá. W około krążna wodá/ ostátnie zábráłá Mieysce/ y zupełny świát sobą obegnáłá. A Przed morzem/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 3
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
podczas ziarnkiem pasie, woli przecię zostawać w lesie przy swym wczasie; wtąż gołąbki, choć często w pięknych kojcach siedzą, smaczniej jednak na polach niźli w klatkach jedzą. O, gdyby się kajdany łzami zmiękczyć dały, dawno by z nich łzy moje likwor przetapiały! Podaję pęta moje Twojej ręce, Boże! Tyś związał, nikt bez Ciebie rozwiązać nie może. X
Wyprowadź z więzienia duszę moję, abym wyznawała imię Twoje. W Psalmie 141
Któram mogła swobodnie w niebie trawić lata, patrz, jako w ciemną klatkę wepchnęły mię fata! Ach, boleści! Ledwom się biedna urodziła, zaraz ciała machina brzydką turmą była, nogi
podczas ziarnkiem pasie, woli przecię zostawać w lesie przy swym wczasie; wtąż gołąbki, choć często w pięknych kojcach siedzą, smaczniej jednak na polach niźli w klatkach jedzą. O, gdyby się kajdany łzami zmiękczyć dały, dawno by z nich łzy moje likwor przetapiały! Podaję pęta moje Twojej ręce, Boże! Tyś związał, nikt bez Ciebie rozwiązać nie może. X
Wyprowadź z więzienia duszę moję, abym wyznawała imię Twoje. W Psalmie 141
Któram mogła swobodnie w niebie trawić lata, patrz, jako w ciemną klatkę wepchnęły mię fata! Ach, boleści! Ledwom się biedna urodziła, zaraz ciała machina brzydką turmą była, nogi
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 156
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
naprzód w Moskwie odważnie dobytych Ogniem pustosząc fortec wiele psował, A ich mieszkańce mieczem prześladował.
Doznał i Turczyn on basza Abazy, Żartkości twojej, i Tatarzyn dziki
On Omer Aga, gdyś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin,
naprzód w Moskwie odważnie dobytych Ogniem pustosząc fortec wiele psował, A ich mieszkańce mieczem prześladował.
Doznał i Turczyn on basza Abazy, Żartkości twojej, i Tatarzyn dziki
On Omer Aga, gdyś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin,
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 326
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842