gdy się urodzi Córka, ale gdy się urodzi Synaczek Puerum: Wyraża tu Chrystus pospolitsze afekty. Narodzi się czasem Coreczka, czasem pierworódna, miałaby być nie widana radość, bo też nie widany przed tym pierwszy gość, pyta P. Ociec, co tam P. Bóg dał? Odpowiedzą Córkę, aż on zwiesiwszy nos, jedzie w-pole ze psy, albo idzie do młocków do stodoły. A jak się jeszcze i po tym druga urodzi coreczka, toż się dopiero nie wygodzi Jego Mości, i sama P. Matka myśli, skądże będzie te posagi brać, i co miała być radość, smutek będzie: ale
gdy się urodźi Corká, ále gdy się urodźi Synaczek Puerum: Wyraża tu Christus pospolitsze áffekty. Národźi się czásem Coreczká, czásem pierworodna, miáłáby bydź nie widána radość, bo też nie widány przed tym pierwszy gość, pyta P. Oćiec, co tám P. Bog dał? Odpowiedzą Corkę, áż on zwieśiwszy nos, iedźie w-pole ze psy, álbo idźie do młockow do stodoły. A iák się ieszcze i po tym druga urodźi coreczká, toż się dopiero nie wygodźi Iego Mośći, i samá P. Mátká myśli, zkądże będźie te posagi bráć, i co miáłá bydź rádość, smutek będźie: ále
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 92
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
temum się barzo dziwował, że niektórzy źli Posłowie, niechcieli się zgodzić na to, aby publicae prosić o Clemencją Króla Jego Mości, i konkludowałem u siebie, że to rzeczy spraktykowane były, i theátrum na zgubę zbudowane przed czasem. Zdesperowani Posłowie.
Już tedy Panowi Posłowie niebywali w Poselskiej Izbie, tylko zwiesiwszy nosy chodzili; Dworskich kilkanaście, i to proformá tylko, na quadráns godziny zasiadali, których co raz Poseł bonarum partium Protestacją rozerwał. Zdanie o Proposicji Autora.
O Sejm widziałem Dwór cale niedbał, tylko o kondemnatę Jego Mości Pana Marszałka, przyszlo mi tedy iść na górę do Senatorskiej Izby, i być
temum się bárzo dźiwował, że niektorzy źli Posłowie, niechćieli się zgodźić ná to, áby publicae prośić o Clementią Krolá Iego Mośći, y concludowałem v śiebie, że to rzeczy zpráktykowáne były, y theátrum ná zgubę zbudowáne przed czásem. Zdesperowáni Posłowie.
Iuż tedy Pánowi Posłowie niebywáli w Poselskiey Izbie, tylko zwieśiwszy nosy chodźili; Dworskich kilkánaśćie, y to proformá tylko, ná quadráns godźiny záśiadáli, ktorych co raz Poseł bonarum partium Protestátią rozerwał. Zdánie o Propositiey Authora.
O Seym widźiałem Dwor cále niedbał, tylko o kondemnatę Iego Mości Páná Márszałká, przyszlo mi tedy iśdź ná gorę do Senatorskiey Izby, y bydź
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 3
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
. Nagły zbezdennego Łona ziemie szum wstaje. Tu Cekropijskiego Dachy gmachu, z Kościołem wewnętrzny rozwala Łoskot; tu święte ognie Eleuzys zapala. Skrzeczą Triptolemowi, i cuglem kark spięty W górę smocy podnoszą, słysząc wiersz zaczęty. Wschodzi znakiem z daleka Hekate troistym, I Bachus, który bluszczem otoczon wieńczystym: Perskie z szyje Lamparta zwiesiwszy pazury, Pijany Meońskiemi krok wspiera kostury. Bogowie, niezliczone którym piekielnego Wojsko służy Awernu: których co z całego Świata ginie bogaci: których Styks waporem Swojem miesza, i wrzącym Flegeton jeziorem W koło krąży; wy świata waszego tajemne Rzeczy, i jakim miłość zagorzała podziemne Państwa ogniem? powiedźcie. Co za sposób dały Fata
. Nagły zbezdennego Łoná źiemie szum wstáie. Tu Cekropiyskiego Dáchy gmáchu, z Kośćiołem wewnętrzny rozwala Łoskot; tu święte ognie Eleuzys zápala. Skrzeczą Triptolemowi, y cuglem kárk spięty W gorę smocy podnoszą, słysząc wiersz záczęty. Wschodźi znákiem z dáleká Hekáte troistym, Y Bachus, ktory bluszczem otoczon wieńczystym: Perskie z szyie Lámpártá zwieśiwszy pázury, Piiány Meońskiemi krok wspiera kostury. Bogowie, niezliczone ktorym piekielnego Woysko służy Awernu: ktorych co z cáłego Swiátá ginie bogáći: ktorych Styx waporem Swoiem miesza, y wrzącym Flegeton ieźiorem W koło krąży; wy świátá wászego táiemne Rzeczy, y iákiem miłość zágorzałá podźiemne Páństwa ogniem? powiedźćie. Co zá sposob dáły Fátá
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 3
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
; niech zmierzają po oku jak do celu; niech świegocą jak wróble. Dziw/ dziw/ dziw/ niech wzdychają/ niech się gorszą/ i nie wiedzieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zona będzie miała w tobie ukontentowanie/ a pozna też jak Kuropatwa Ćwika po oku/ to to jaki taki pójdzie nos zwiesiwszy; tak że potym nie trzeba jej będzie straży chować; nie trzeba przy niej/ jako pies przy kramiku leżeć ustawicznie/ ani pilnować; bo to i szpetna i nieprzyzwoita. na ZŁOTE JARZMO
Nie radzę Zonę trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe. A sławę swą mazą: Głupi Mężowie, owi,
; niech zmierzáią po oku iák do celu; niech świegocą iák wroble. Dźiw/ dźiw/ dźiw/ niech wzdycháią/ niech się gorszą/ y nie wiedźieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zoná będźie miáłá w tobie ukontentowánie/ á pozna też iák Kuropátwá Cwiká po oku/ to to iáki táki poydźie nos zwieśiwszy; ták że potym nie trzebá iey będźie straży chowáć; nie trzebá przy niey/ iáko pies przy kramiku leżeć ustáwicznie/ áni pilnowáć; bo to y szpetna y nieprzyzwoita. ná ZŁOTE IARZMO
Nie rádzę Zonę trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe. A sławę swą mázą: Głupi Mężowie, owi,
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 11
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
szkodziło, Niech uważą; dlatego chce, by zaniechali Lub do bitwy skończenia przynamniej czekali. PIEŚŃ XXX.
XXX.
Pięć miesięcy to sprawi, niech tylko cierpliwi Przez ten czas trwają, zwady nie będąc tak chciwi, Aż Karła wypędziwszy z państwa bogatego, Sceptr z ręku a koronę wezmą z głowy jego. Ale ci zwiesiwszy łby, nie odpowiadają, Króla i posłów jego rady nie słuchają; Zda się jem, iż ktoby z nich wprzód pozwolił na to, Wstyd, hańbę od wszystkiego wojska weźmie za to.
XXXI.
Miedzy inszemi córa króla granackiego Wszystek czas trawi, prosząc małżonka swojego; Trzyma biedna za nogi, wzdycha, lamentuje
szkodziło, Niech uważą; dlatego chce, by zaniechali Lub do bitwy skończenia przynamniej czekali. PIEŚŃ XXX.
XXX.
Pięć miesięcy to sprawi, niech tylko cierpliwi Przez ten czas trwają, zwady nie będąc tak chciwi, Aż Karła wypędziwszy z państwa bogatego, Sceptr z ręku a koronę wezmą z głowy jego. Ale ci zwiesiwszy łby, nie odpowiadają, Króla i posłów jego rady nie słuchają; Zda się jem, iż ktoby z nich wprzód pozwolił na to, Wstyd, hańbę od wszystkiego wojska weźmie za to.
XXXI.
Miedzy inszemi córa króla granackiego Wszystek czas trawi, prosząc małżonka swojego; Trzyma biedna za nogi, wzdycha, lamentuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 411
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Modlitwy/ którą im cicho do ucha szepce/ żeby jej niemógł nikt usłyszeć/ powinni ją mówić i szeptać bez przestanku/ wyjąwszy czasy do potrzeb przyrodzonych wydzielone. Powiadają być tę Modlitwę tak wielkiej cnoty/ że jej mocą przychodzą do widzenia Boga/ i miewają Reuelacie Niebieskie. Siadają pospolicie jako i inni Zakonnicy Mahometani/ zwiesiwszy głowę/ i nosem prawie piersi tykając/ co się po Turecku zowie Murakabi. Trzymają się jako udają w takiej posturze/ żeby nie mieli rozerwania w swoich medytaciach od rzeczy zewnętrznych/ i od marności żądze cielesnej. Między siłą Cudów/ które o swoim Mistrzu powiadają/ jest też jeden/ że gdy raz szedł do Babilonu
Modlitwy/ ktorą im ćicho do vchá szepce/ żeby iey niemogł nikt vsłyszeć/ powinni ią mowić y szeptáć bez przestánku/ wyiąwszy czásy do potrzeb przyrodzonych wydźielone. Powiádáią bydź tę Modlitwę ták wielkiey cnoty/ że iey mocą przychodzą do widzenia Bogá/ y miewáią Reuelácie Niebieskie. Siádáią pospolićie iáko y inni Zakonnicy Máhometani/ zwieśiwszy głowę/ y nosem práwie pierśi tykáiąc/ co się po Turecku zowie Murakabi. Trzymáią się iáko vdáią w tákiey posturze/ żeby nie mieli rozerwánia w swoich meditáciách od rzeczy zewnętrznych/ y od márnośći żądze ćielesney. Między śiłą Cudow/ ktore o swoim Mistrzu powiádáią/ iest też ieden/ że gdy raz szedł do Babylonu
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 177
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ Niemce/ aby ich tu więcej nie przybywało odstraszyć/ Państwo Francuskie/ aby go Ariowist nie krzywdził/ obronić możesz. Gdy skończył Oracją Dywicjak/ wszyscy którzy przy nim byli/ płaczem wielkim ratunku u Cezara prosili. Postrzegł tu tego Cezar/ jako samiż Sekwanowie jedni/ od wszytkich się rozróżnili/ smutni/ głowy zwiesiwszy i w ziemię patrząc/ stali. A dziwując się barzo/ coby tego za przyczyna była/ pilnie ich pytał. Na co responsu żadnego nie odniósł/ także smutni milcząc/ stali. Gdy częściej pytał/ a przecię niczego wiedzieć/ ani jednego słowa mógł słyszeć/ tenże Dywicjak Edw/ za nie odpowiedział:
/ Niemce/ áby ich tu więcey nie przybywáło odstrászyć/ Páństwo Fráncuskie/ áby go Aryowist nie krzywdźił/ obronić możesz. Gdy skończył Orácyą Dywicyak/ wszyscy ktorzy przy nim byli/ płáczem wielkim ratunku v Cezárá prośili. Postrzegł tu tego Cezár/ iáko sámiż Sekwanowie iedni/ od wszytkich sie rozrożnili/ smutni/ głowy zwieśiwszy y w źiemię pátrząc/ stali. A dźiwuiąc sie bárzo/ coby tego zá przyczyná byłá/ pilnie ich pytał. Ná co responsu żadnego nie odniosł/ tákże smutni milcząc/ stali. Gdy częśćiey pytał/ á przećię niczego wiedźieć/ áni iednego słowá mogł słyszeć/ tenże Dywicyak Edw/ zá nie odpowiedźiał:
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 21.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
!« — prawie z piorunową Furią odprawuje legacją nową.
I słowa, i pół słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierwszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez burkany Niesie pełen dyzgustów respons niespodziany.
Jeszcze był — co nią wylazł
!« — prawie z piorunową Furyą odprawuje legacyą nową.
I słowa, i poł słowa nie rzekł na to; kłodką Jakby mu gębę zamknął. Żałuje, że plotką Został jako rajfurą i w te się intrygi Wdał samochcąc, by od swej odprawował dygi I komplementa Paniej. Więc skonfundowany Zwodnik do swej powraca — nos zwiesiwszy — Paniej. Pierszy sztych darmo poszedł, co jest dziwno chłopu; Zbito go z niedochodu jako sarnę z tropu. Co biegąc tam ochotne sadził susy, skoki, To nazad liczy stopy przez burk i rynsztoki Nogi za sobą wlokąc, wtąż i przez burkany Niesie pełen dyzgustow respons niespodziany.
Jeszcze był — co nią wylazł
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
pocztarz nie oddał, co chodzi — Wiatrów nie patrząc — prosto po morzu na łodzi«. A była też sukienka na bestyjkę taka U Włoszki, jak Włoch o niej słyszy od Polaka. Zaczym w ciężkich tęsknicach za stołem się kręci, Bo ją znał barzo dobrze Włoch i miał w pamięci. Potym zalterowany, nos zwiesiwszy, siedzi Właśnie jako zmokły wilk — skąpy w odpowiedzi Przez rozwleczoną do pułodwieczerz biesiadę. Uczciciel pyta, czy nie w trunku jaką wadę Upatrzył, że nie wesoł; więc każe do smaku, By przyniesiono z suchych jagod frontiniaku. Aleć gdzie podejrzenie w małżeńskim afekcie, Widzi się żółć w basztarcie z sł[...] i
pocztarz nie oddał, co chodzi — Wiatrow nie patrząc — prosto po morzu na łodzi«. A była też sukienka na bestyjkę taka U Włoszki, jak Włoch o niej słyszy od Polaka. Zaczym w ciężkich tęsknicach za stołem się kręci, Bo ją znał barzo dobrze Włoch i miał w pamięci. Potym zalterowany, nos zwiesiwszy, siedzi Właśnie jako zmokły wilk — skąpy w odpowiedzi Przez rozwleczoną do pułodwieczerz biesiadę. Uczciciel pyta, czy nie w trunku jaką wadę Upatrzył, że nie wesoł; więc każe do smaku, By przyniesiono z suchych jagod frontiniaku. Aleć gdzie podejrzenie w małżeńskim affekcie, Widzi sie żołć w basztarcie z sł[...] y
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 79
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
rozważał. Rzekł mu za tym Anioł: pójdżże za mną, a ja ci ukażę dziwne Sądy Pańskie, a nigdy niepoścignione drogi Jego.
A gdy szli pospołu, wiedżyał dobrze Anioł o onym drugim starym a świętym Pustelniku nie daleko, a prosto idąc do niego, ujrzał go, a on na wysokiej skale siedzi, zwiesiwszy na dół nogi, i patrzy na ono Miasto, w którym się był urodził, myśląc aby tam był szedł, a pożegnał przyjacioły swoje już w starości swojej. Tu spytał Anioł swego towarzysza: coby to był za człowiek? acz o nim dobrze wiedział. Powiedział mu Pustelnik: iż to jest tak święty człowiek
rozważał. Rzekł mu za tym Anioł: poydżże za mną, á ia ci ukażę dziwne Sądy Pańskie, á nigdy niepoścignione drogi Iego.
A gdy szli pospołu, wiedżiał dobrze Anioł o onym drugim starym á świętym Pustelniku nie daleko, á prosto idąc do niego, uyrzał go, á on na wysokiey skale siedzi, zwiesiwszy na doł nogi, y patrzy na ono Miasto, w ktorym się był urodził, myśląc aby tam był szedł, á pożegnał przyiacioły swoie iuż w starości swoiey. Tu spytał Anioł swego towarzysza: coby to był za człowiek? acz o nim dobrze wiedział. Powiedział mu Pustelnik: iż to iest tak święty człowiek
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 69
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767