. Musi ksiądz czekać, choć mu nie czekana, dudzie Puściwszy cug; i tego, za suknią przy udzie Ująwszy, wilk zatrzyma, bo tak sobie myśli, Że jego tu odejdą, gdyby inszy wyszli. Więc kiedy się zawodzą darmo razów kilka,
Przyszło naprzód wyciągać z owej studnie wilka; I z owym, baraniną obetkanym, brzuchem, Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy, Kiedy wilk ładowane burdziuki roztroczy: Ledwie w pół głębokiego dojechawszy dołu, Osrał księdza straszliwie i z dudą pospołu, W samę twarz prawie obom, źle strawionym skopem Trznąwszy, jakoby wrzącym sparzył ich ukropem. Dał
. Musi ksiądz czekać, choć mu nie czekana, dudzie Puściwszy cug; i tego, za suknią przy udzie Ująwszy, wilk zatrzyma, bo tak sobie myśli, Że jego tu odejdą, gdyby inszy wyszli. Więc kiedy się zawodzą darmo razów kilka,
Przyszło naprzód wyciągać z owej studnie wilka; I z owym, baraniną obetkanym, brzuchem, Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy, Kiedy wilk ładowane burdziuki roztroczy: Ledwie w pół głębokiego dojechawszy dołu, Osrał księdza straszliwie i z dudą pospołu, W samę twarz prawie obom, źle strawionym skopem Trznąwszy, jakoby wrzącym sparzył ich ukropem. Dał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 224
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a osieł, okrom że ma mowę. I owszem, mędrsza, przyrodzeniem samem, Niż on, oślica była pod Balamem, Bo i mówiła, i palcatem bita, „Przecz mię kaleczysz?” pana swego pyta. 16. NA ZŁE PIWO
Ba, już bym ci pił na taką przynukę, Zjadszy wędzonej baraniny sztukę, Ale z borowych twoje piwo szyszek Gwałtem przez gardło nie chce leźć do kiszek. I jeżeli z nich w lesie drzewa rosną, By jedno człeka nie zrobiły sosną, Albo oblane taką juchą nerki Nie chciały we mnie przetworzyć się w świerki, Skąd, jako o tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują
a osieł, okrom że ma mowę. I owszem, mędrsza, przyrodzeniem samem, Niż on, oślica była pod Balamem, Bo i mówiła, i palcatem bita, „Przecz mię kaleczysz?” pana swego pyta. 16. NA ZŁE PIWO
Ba, już bym ci pił na taką przynukę, Zjadszy wędzonej baraniny sztukę, Ale z borowych twoje piwo szyszek Gwałtem przez gardło nie chce leźć do kiszek. I jeżeli z nich w lesie drzewa rosną, By jedno człeka nie zrobiły sosną, Albo oblane taką juchą nerki Nie chciały we mnie przetworzyć się w świerki, Skąd, jako o tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 213
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mala multaq; dicens, Ipse viris, iaceo Thimocreon Rhodius. O Ludziach Mirabilia i Singularia
Bohdan na Dworze Książęcia Ostrogskiego Bazylego Wojewody Kijowskiego na śniadanie, ziadał czwiartkę skopa, pieczoną gęś, parę kurcząt, pieczenię wołową, syr, dwa chleby, trzy garce wypijał miodu. Na obiedzie 12 sztuk mięsa, cielenciny, baraniny, wieprzowiny, nie mało, kapłona, gęś, prosie, trzy pieczenie, wołową, baranią, cielęcą, wina i miodu 4 garce, oprócz piwa, gorzałki. Jadał smaczno i wieczerzę. Jączyński Soc: Jezu, in Manuscriptis.
KtórYM TRUCIZNA NIESZKODZIŁA
Trucizna Lekarstwem była Mitrydatesowi, który z dziecinnych lat trujących zażywając
, mala multaq; dicens, Ipse viris, iaceo Thimocreon Rhodius. O Ludziach Mirabilia y Singularia
Bohdan na Dworze Xiążęcia Ostrogskiego Bazylego Woiewody Kiiowskiego na sniadanie, ziadał czwiartkę skopa, pieczoną gęś, parę kurcząt, pieczenię wołową, syr, dwa chleby, trzy garce wypiiał miodu. Na obiedzie 12 sztuk mięsa, cielenciny, baraniny, wieprzowiny, nie mało, kapłona, gęś, prosie, trzy pieczenie, wołową, baranią, cielęcą, wina y miodu 4 garce, oprucz piwa, gorzałki. Iadał smaczno y wieczerzę. Iączyński Soc: IESU, in Manuscriptis.
KTORYM TRUCIZNA NIESZKODZIŁA
Trucizna Lekarstwem była Mitrydatesowi, ktory z dziecinnych lat truiących zażywaiąc
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 686
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
a jeżeli chcesz rozbierz w sztuczki/ nie mocz włóż to wszytko w rynkę/ albo w piekną Panew/ albo Misę srebrną/ masła dobrego nietretowanego/ płokanego/ smaż to aż siętrochęociągnie/ jednak żeby biało było pięknie/ ułóż to potym w garncu przestronym/ wkraj Pietruszki w kostkę i wzdłuż/ włóż Rurę Wołową/ i Baraniny i Cielęciny/ i Grzbietu/ Wieprzowego/ warz to wszytko zasoliwszy/ według smaku/ a nakryj. Weźmij Chleba białego pokraj Grzanki grube/ włóż w Rynkę/ albo na Misę serbrną/ przeciw ogniowi susz/ a polewaj potrosze/ tym rosołem z tej Potrawy/ a gdy masz dawać włóż te Grzanki na misę na spód
á ieżeli chcesz rozbierz w sztuczki/ nie mocz włoż to wszytko w rynkę/ albo w piekną Panew/ álbo Misę srebrną/ másłá dobrego nietretowánego/ płokánego/ smaż to áż siętrochęoćiągnie/ iednák żeby biało było pięknie/ vłoż to potym w gárncu przestronym/ wkray Pietruszki w kostkę y wzdłuż/ włoż Rurę Wołową/ y Bárániny y Cielęćiny/ y Grzbietu/ Wieprzowego/ warz to wszytko zásoliwszy/ według smáku/ á nákryi. Weźmiy Chlebá białego pokray Grzanki grube/ włoż w Rynkę/ albo na Misę serbrną/ przećiw ogniowi susz/ á poleway potrosze/ tym rosołem z tey Potráwy/ á gdy masz dáwáć włoż te Grzanki ná misę ná spod
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 40
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
/ włóż w Rynkę/ albo na Misę serbrną/ przeciw ogniowi susz/ a polewaj potrosze/ tym rosołem z tej Potrawy/ a gdy masz dawać włóż te Grzanki na misę na spód/ i tę polewkę/ którąś chleb polewał wlej. Ułóż te Materią którą masz w garcu/ pięknie/ tylko nie kładź Rury/ Baraniny/ i Grzbietu Wieprzowego/ połóż pietruszką/ obsadź Cytryną wytrawaną/ albo Limonią/ daj gorąco na Stół. ADDyTAMENT Szósty Addytament, Potrawy na zimno,
Żebym twój/ Apetyt w Obozie albo dródże ukontentować opisałem niektóre potrawy barzo dobre/ Mieśne na zimno/ pasztety zaś zimne Mięśne i Rybne/ na swym miejscu osobnym
/ włoż w Rynkę/ albo na Misę serbrną/ przećiw ogniowi susz/ á poleway potrosze/ tym rosołem z tey Potráwy/ á gdy masz dáwáć włoż te Grzanki ná misę ná spod/ y tę polewkę/ ktorąś chleb polewał wley. Vłoż te Máteryą ktorą masz w gárcu/ pięknie/ tylko nie kładź Rury/ Barániny/ y Grzbietu Wieprzowego/ położ pietruszką/ obsadź Cytryną wytrawaną/ álbo Limonią/ day gorąco na Stoł. ADDITAMENT Szosty Additament, Potráwy ná źimno,
Zebym twoy/ Appetyt w Oboźie álbo drodże vkontentować opisałem niektore potráwy bárzo dobre/ Mieśne ná źimno/ pasztety zaś źimne Mięśne y Rybne/ ná swym mieyscu osobnym
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 40
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
§ 39. Mira miroram stupenda.
A Napierwej te ukażmy/ które za żywota czynił. Pierwszy cud. Czasu jednego miesiąc na dwie części przeszczepał się był/ abo przełomił/ nad którym zmiłowawszy się Mahomet wziął go w ręce/ spoił/ i tak zdrowy odesłał na niebo. Drugi. Zadano Mahometowi w kozinie abo w baraninie truciznę/ i gdy na stół przedeń położona była kozina warzona do niego przemówiła: nie jedz mnie/ bo mam w sobie truciznę. Jednak potym/ jako niektórzy piszą/ od trucizny zdechł. Trzeci. Usłyszał raz wilka wyjącego miąższym głosem/ rzekł Mahomet jako Prorok do swoich/ atom ja z tego głosu poznał/
§ 39. Mira miroram stupenda.
A Napierwey te vkażmy/ ktore zá żywotá cżynił. Pierwszy cud. Cżásu iednego mieśiąc ná dwie cżęśći przeszcżepał się był/ ábo przełomił/ nád ktorym zmiłowawszy się Máchomet wźiął go w ręce/ spoił/ y ták zdrowy odesłał ná niebo. Drugi. Zadano Máchometowi w koźinie ábo w báráninie trućiznę/ y gdy ná stoł przedeń położona byłá koźiná wárzona do nie^o^ przemowiłá: nie iedz mnie/ bo mam w sobie trućiznę. Iednák potym/ iáko niektorzy piszą/ od trućizny zdechł. Trzeći. Vsłyszał raz wilká wyiącego miąższym głosem/ rzekł Máchomet iáko Prorok do swoich/ átom ia z tego głosu poznał/
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 77
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Jest Naród wszelkich cierpliwy nie wygód: konia zdechłego, jako by go Niebieska zarzneła ręka, smaczno pożywa: kuchnia w ciągnieniu, miejsce na koniu pod kulbaką, dokąd mięso surowe kładą, gdzie w pocie jak w rosole, w cieple zagrzanego konia, jak przy ogniu, nie upiecze się, ale rozparzy; kobylina, baranina, chleb z prosa to potrawy, trunek beza także z prosa zrobiony. Koni do okazji i czambułu prowadzą po kilka, aby in casu zabicia jednego, albo ustania na drugim się salwowali, albo unosili Niewolnika i zdobycz wtroczoną. Ciężkich robot, nie robią sami, tylko niewolnicy, a oni liczą wiktorie, myślą o
Iest Národ wszelkich cierpliwy nie wygod: konia zdechłego, iako by go Niebieská zárzneła ręka, smaczno pożywá: kuchnia w ciągnieniu, mieysce ná koniu pod kulbáką, dokąd mięso surowe kładą, gdźie w pocie iák w rosole, w cieple zágrzánego konia, iák przy ogniu, nie upiecze się, ale rosparzy; kobyliná, baránina, chleb z prosa to potráwy, trunek beza tákże z prosa zrobiony. Koni do okazyi y czámbułu prowádzą po kilka, aby in casu zábicia iednego, albo ustania ná drugim się salwowáli, albo unosili Niewolniká y zdobycz wtroczoną. Cięszkich robot, nie robią sami, tylko niewolnicy, á oni liczą wiktorye, myślą o
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 450
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
W szkole nic nie pofolgują, Jak dyktują, tak dyktują. Bynajmniej się nie zmiłuje, Co zegarem zawiaduje — Bractwo niemiłosierdzia!
Przyjdzie wigilia jaka, Scholastyka nieboraka Osuszą, choć nie wykroczy,
A częstokroć tak wyskoczy, Jak mu z góry zagrają.
Taka teraz już praktyka: Chcesz psa, uderz scholastyka. Po wieczornej baraninie Czasem się i to nawinie, Że weźmie ad vituios.
Trafi ci się tam miejja, Gdzie przyjaciel debry sprzyja; Proś się — albo-ć nie pozwolą, Albo zasadzą w niewolą Świętych rekejekcyji.
Albo-ć dadzą socyjusza, Którego-ć nie lubi dusza. Wskórałeś-ci? Owo zgoła Proszą-ć o
W szkole nic nie pofolgują, Jak dyktują, tak dyktują. Bynajmniej się nie zmiłuje, Co zegarem zawiaduje — Bractwo niemiłosierdzia!
Przyjdzie wigilija jaka, Scholastyka nieboraka Osuszą, choć nie wykroczy,
A częstokroć tak wyskoczy, Jak mu z góry zagrają.
Taka teraz już praktyka: Chcesz psa, uderz scholastyka. Po wieczornej baraninie Czasem się i to nawinie, Że weźmie ad vituios.
Trafi ci się tam mieyja, Gdzie przyjaciel debry sprzyja; Proś się — albo-ć nie pozwolą, Albo zasadzą w niewolą Świętych rekeiekcyji.
Albo-ć dadzą socyjusza, Którego-ć nie lubi dusza. Wskórałeś-ci? Owo zgoła Proszą-ć o
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 755
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tydzień, głodem abo mrozem, Nagniotszy wszy, na wale zdycha za obozem. Tęż i w polskich chorągwiach obaczyłby dziurę, Kiedy na swoim poczcie zostawiwszy ciurę (A poczet — wyprzężone wczora z bron szewluhy, Lepsze lada Żyd kładzie w chomącie do duhy; Rynsztunku i nie pytaj), sam towarzysz, bo mu Baranina wre, służba idzie, siedzi w domu; Przez to się wojna wlecze, stąd pustki, stąd nędza. Już umiera, już woła nasza Polska księdza: Ratujcie ją, ojcowie, ruszcie skarbów skrytych, Już nie stać na pobory ludzi pospolitych; Przynajmniej nim tę wojnę skończymy przymierzem, Nie raczcie dziesięciną ciążać jej z
tydzień, głodem abo mrozem, Nagniotszy wszy, na wale zdycha za obozem. Tęż i w polskich chorągwiach obaczyłby dziurę, Kiedy na swoim poczcie zostawiwszy ciurę (A poczet — wyprzężone wczora z bron szewluhy, Lepsze leda Żyd kładzie w chomącie do duhy; Rynsztunku i nie pytaj), sam towarzysz, bo mu Baranina wre, służba idzie, siedzi w domu; Przez to się wojna wlecze, stąd pustki, stąd nędza. Już umiera, już woła nasza Polska księdza: Ratujcie ją, ojcowie, ruszcie skarbów skrytych, Już nie stać na pobory ludzi pospolitych; Przynajmniej nim tę wojnę skończymy przymierzem, Nie raczcie dziesięciną ciążać jej z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 139
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mój panie, proszę, z kuchnie dawać; Nie chciałbym od waszego stołu głodny wstawać. Ale taką na sporej kucharz, żebyśmy się Wszyscy najedli, niechaj potrawę da misie.” 31 (F). POTRAWY ROŻNYCH NARODÓW
Niech przy swym winie Węgrzyn je z czostkiem słoninę, Holender samo masło, Anglik baraninę, Włoch żaby do sałaty, cytryny i figi, Francuz potazie, Duńczyk śledzie i ostrygi; Niemiec szołdrą na zimno, Turczyn żyje ryżem, Moskwa bobrem po wódce palonej z hanyżem, Orda pszonem, Żyd gęsią, odarszy ze skóry, Ślęzak rybą jak wydra — każdy do natury. Polak pieczenią z wołu, zwłaszcza
mój panie, proszę, z kuchnie dawać; Nie chciałbym od waszego stołu głodny wstawać. Ale taką na sporej kucharz, żebyśmy się Wszyscy najedli, niechaj potrawę da misie.” 31 (F). POTRAWY ROŻNYCH NARODÓW
Niech przy swym winie Węgrzyn je z czostkiem słoninę, Holender samo masło, Anglik baraninę, Włoch żaby do sałaty, cytryny i figi, Francuz potazie, Duńczyk śledzie i ostrygi; Niemiec szołdrą na zimno, Turczyn żyje ryżem, Moskwa bobrem po wódce palonej z hanyżem, Orda pszonem, Żyd gęsią, odarszy ze skóry, Ślęzak rybą jak wydra — każdy do natury. Polak pieczenią z wołu, zwłaszcza
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 371
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987