omnes ferventes; tojest, aby do Ciała Chrystusowego żaden się nie ważył z obrzydliwością, żaden rozpuszczony przystąpić, ale wszyscy zapaleni, wszyscy gorący etc. I te są słowa jego: Adora et communica. Wtejże Homilii animuje tenże do czci Sakramentu tego Zelant Święty, aby ludzie jako dzieci do piersi Matek, tak oni darli się gwałtem do Najś: Sakramentu. Wmawiają teraźniejsi Duchowni Unici w prostaków częste komunie, i z postu tygodniowego, który przed komunią zwyczajnie obserwują, dyspensują ich; a oni składają na Duchownych, że swemi eksakcjami nas od tej Świętej Potrawy odrażają; co fałszywie zadają. Zgoła tak wielki Pan, Miłośnik, karmiciel nasz,
omnes ferventes; toiest, aby do Ciała Chrystusowego żaden się nie ważył z obrzydliwością, żaden rospuszczony przystąpić, ale wszyscy zapaleni, wszyscy gorący etc. I te są słowa iego: Adora et communica. Wteyże Homilii animuie tenże do czci Sakramentu tego Zelant Swięty, aby ludzie iako dzieci do piersi Matek, tak oni darli się gwałtem do Nayś: Sakramentu. Wmawiaią teraznieysi Duchowni Unici w prostakow częste kommunie, y z postu tygodniowego, ktory przed kommunią zwyczaynie obserwuią, dyspensuią ich; á oni składaią na Duchownych, że swemi exakcyami nas od tey Swiętey Potrawy odrażaią; co fałszywie zadaią. Zgoła tak wielki Pan, Miłośnik, karmiciel nasz,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 57
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zastępów/ zostało było nie mało/ a iż w tych dniach ozdrowieli do trzechset/ pospołu z drugimi szli pod chorągwią/ znaczna wielkość koni/ nad to wielka liczba pacholików z obozu dozwolenie wziąwszy wyciągnęła. A w ten czas prawie Niemcy konni przypadli/ i zaraz z przyszcia od tylnej obozowej bramy nawiętszej/ do obozu się darli/ których nie możono rychlej widzieć/ dla lasów z tę tam stronę/ aż się pod obóz przybliżyli/ tak dalece/ że kupcy pod szańcami w kramach siedząc/ nie mieli kiedy składać i uchodzić. Zatrwożyli się naszy oną nowiną/ a ufiec który był na straży przed obozem/ ledwie ono pierwsze natarcie strzymał. W
zastępow/ zostáło było nie mało/ á iż w tych dniách ozdrowieli do trzechset/ pospołu z drugimi szli pod chorągwią/ znáczna wielkość koni/ nád to wielka liczbá pácholikow z obozu dozwolenie wźiąwszy wyćiągnęłá. A w ten czás práwie Niemcy konni przypádli/ y zaraz z przyszćia od tylney obozowey bramy nawiętszey/ do obozu sie dárli/ ktorych nie możono rychley widźieć/ dla lasow z tę tám stronę/ áż sie pod oboz przybliżyli/ ták dálece/ że kupcy pod szańcámi w kramách śiedząc/ nie mieli kiedy składáć y vchodźić. Zátrwożyli sie naszy oną nowiną/ á vfiec ktory był ná straży przed obozem/ ledwie ono pierwsze natarćie strzymał. W
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 149.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
. Co żywo się na wozy i na budy wspina; Ciągnie szyje, gdy o nich gruchnęła nowina; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy, brody Przybrani; by tak w rozum, maluj wojewody! Wszyscy od złotogłowu i wyboru koni, Od rzędów i w kamienie usadzonych broni. Tym
. Co żywo się na wozy i na budy wspina; Ciągnie szyje, gdy o nich gruchnęła nowina; Straże nawet przyległe, co trzymały wzgórki, Wyrzucały zawoje z krzykiem na powtórki, Czując czas niedaleki szczęsnego powrotu W miły dom z bud niewczesnych, z zimnego namiotu. Jakoż już i do rozmów z naszymi opłaźnie Darli się, czego hetman zakazał wyraźnie. Już w obóz wjeżdżać mają posłowie, gdy z czoła Sto czauszów ich potyka i ledwie im zdoła Witać ręka; w poczesne wszyscy, wszyscy, brody Przybrani; by tak w rozum, maluj wojewody! Wszyscy od złotogłowu i wyboru koni, Od rzędów i w kamienie usadzonych broni. Tym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 277
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
/ nazywając go śledziem/ nie wiem czym. Supra mensam, wojują/ biją Aleksandra A gdy trzeba nalepiej za łeb/ alić w nogi. Powiedzą im o wojskach gromadnych i bitnych/ Alić zaraz zedrwieją/ nie tak naszy starzy. Nie pytali się qualis hostis sit, et quantus, Sed vbi sit , do niego darli się jak oślep Teraz serca nie pytaj/ ani gotowości. Koni dobrych nieznajdziesz/ chyba dla popisu. Rynsztunek w złocie zawisł/ a w śrzebrze/ żelaza Mało. Tego dosyć co/ nec tegit, nec ferit. Ale rzecze kto że stroi nieprzyjacielowi Straszny bywa. Błazeństwo. Szable on się boi I serca twego/
/ názywáiąc go śledźiem/ nie wiem czym. Supra mensam, woiuią/ biją Alexandrá A gdy trzebá nalepiey zá łeb/ álić w nogi. Powiedzą im o woyskách gromadnych y bitnych/ Alić záraz zedrwieią/ nie ták nászy starzy. Nie pytali się qualis hostis sit, et quantus, Sed vbi sit , do niego darli się iák oślep Teraz sercá nie pytay/ áni gotowośći. Koni dobrych nieznaydźiesz/ chyba dla popisu. Rynsztunek w złoćie záwisł/ á w śrzebrze/ żelazá Máło. Tego dosyć co/ nec tegit, nec ferit. Ale rzecze kto że stroi nieprzyiaćielowi Straszny bywa. Błazenstwo. Szable on się boi Y sercá twego/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 89
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
pohamować mogły, żeby się do tego miejsca, gdzie brama ś. wymurowana była, wielką mocą cisnąć nie mieli; dopieroż kiedy za kilkakrotnem uderzeniem papieskiem brama ona ś., na to już zgotowana, opadła, był tak wielki nacisk, że zaledwie sam papież od urtonów uchronić się mógł; pospólstwo bowiem, pielgrzymi darli się, żeby każdy kawalec muru albo drewna bramy ś. zarwać mógł, mając to sobie za jedną relikwią. Skoro on gruz uprzątniono, a stało się to ledwie nie we mgnieniu oka, tak wskok ludzie roznieśli tę materią, wszedł papież oną bramą do kościoła ś. Piotra i nieszpór solenniter odprawował, przy którymeśmy byli
pohamować mogły, żeby się do tego miejsca, gdzie brama ś. wymurowana była, wielką mocą cisnąć nie mieli; dopieroż kiedy za kilkakrotném uderzeniem papieskiém brama ona ś., na to już zgotowana, opadła, był tak wielki nacisk, że zaledwie sam papież od urtonów uchronić się mógł; pospólstwo bowiem, pielgrzymi darli się, żeby każdy kawalec muru albo drewna bramy ś. zarwać mógł, mając to sobie za jedną relikwią. Skoro on gruz uprzątniono, a stało się to ledwie nie we mgnieniu oka, tak wskok ludzie roznieśli tę materyą, wszedł papież oną bramą do kościoła ś. Piotra i nieszpór solenniter odprawował, przy którymeśmy byli
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 126
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854