/ i tak że zaledwie go zanieść mogli do Miasta/ dla ciężkiej wielce brzydkiej i szkaradnej choroby; która po wszystkim ciele jego roztykała się była. Towarzystwo zarazem powielu innych/ Chirurga jednego mając o nim pilną pieczą/ przywołali; ten choroby rodzaju jako i inni nie porozumiawszy /do tejże do której i drudzy skłonił się sentencji/ że te wrzody są nad zwyczajną chorobą. Gdy go zaledwie już w tak prędkim razie mówić mogącego lepiej pytano/ powiedział: Ja prawi niewiem/ tylko to pomnię żem zdrowy wszedł do Pieczary; a chory zasię wyprowadzony jestem. Tu zaraz doszli Panowie/ że to dla urągania się Świętym Bożym cierpiał.
/ y ták że záledwie go zánieść mogli do Miástá/ dla ćieżkiey wielce brzydkiey y szkárádney choroby; ktora po wszystkim ciele ie^o^ roztykáłá się byłá. Towárzystwo zárázem powielu innych/ Chirurgá iedne^o^ máiąc o nim pilną pieczą/ przywołáli; ten choroby rodzáiu iáko y inni nie porozumiawszy /do teyże do ktorey y drudzy skłonił się sentencyey/ że te wrzody są nád zwyczáyną chorobą. Gdy go záledwie iuż w ták prędkim ráźie mowić mogącego lepiey pytano/ powiedźiał: Ia práwi niewiem/ tylko to pomnię żem zdrowy wszedł do Pieczáry; á chory zásię wyprowádzony iestem. Tu záraz doszli Pánowie/ że to dla vrągánia się Swiętym Bożym ćierpiał.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 206.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
po deklaracją od ojca mego, i razem na wesele, aby go ożenić z starszą siostrą moją. Przyjechał tedy Lechnicki z pożyczaną drużyną i z kapelą bursy jezuickiej lubelskiej do Rasny. Miał wstręt wprawdzie ociec mój do jurysty,
poznawał też projekta matki mojej, ale wpóty matka moja ojcu memu dokuczała, że dla pokoju swego skłonił się dla Lechnickiego. A zatem nie czekając finalnej deklaracji i wesela, dał mi ociec mój na drogę do Lunevillu czerw, zł 150, z którymi pieniędzmi i z odebranym błogosławieństwem ruszyłem się prosto w Kowieńskie do teraźniejszego marszałka kowieńskiego, mego dobrodzieja, chcąc stamtąd mieć list rekomendacyjny do Sirucia, teraźniejszego kasztelana witebskiego, i jechać
po deklaracją od ojca mego, i razem na wesele, aby go ożenić z starszą siostrą moją. Przyjechał tedy Lechnicki z pożyczaną drużyną i z kapelą bursy jezuickiej lubelskiej do Rasny. Miał wstręt wprawdzie ociec mój do jurysty,
poznawał też projekta matki mojej, ale wpóty matka moja ojcu memu dokuczała, że dla pokoju swego skłonił się dla Lechnickiego. A zatem nie czekając finalnej deklaracji i wesela, dał mi ociec mój na drogę do Lunevillu czerw, zł 150, z którymi pieniędzmi i z odebranym błogosławieństwem ruszyłem się prosto w Kowieńskie do teraźniejszego marszałka kowieńskiego, mego dobrodzieja, chcąc stamtąd mieć list rekomendacyjny do Sirucia, teraźniejszego kasztelana witebskiego, i jechać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 123
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się eksplikować, nie ruszyło to jej bynajmniej, ale przyjechawszy do męża powiedała, iż mię widziała świętokradzko komunikującego. Dawałem się ja winnym w tym, w czym byłem winien, ale w dziesięcioro więcej mię niewinnie opletli i oskarżyli.
Raz jechałem konno do zamku. Spotkałem się z kanclerzem, któremu pokornie się skłoniłem. Zawołał mię do siebie. Gadał ze mną jadącym przy karecie o potocznych rzeczach, ale dosyć łagodnie i łaskawie. Asystowałem mu potem, przed karetą jeżdżąc, aż do nocy, a potem znowu widząc oziębłość, odprowadziwszy do pałacu, pojechałem do stancji i nie bywałem u kanclerza, obawiając się go
się eksplikować, nie ruszyło to jej bynajmniej, ale przyjechawszy do męża powiedała, iż mię widziała świętokradzko komunikującego. Dawałem się ja winnym w tym, w czym byłem winien, ale w dziesięcioro więcej mię niewinnie opletli i oskarżyli.
Raz jechałem konno do zamku. Spotkałem się z kanclerzem, któremu pokornie się skłoniłem. Zawołał mię do siebie. Gadał ze mną jadącym przy karecie o potocznych rzeczach, ale dosyć łagodnie i łaskawie. Asystowałem mu potem, przed karetą jeżdżąc, aż do nocy, a potem znowu widząc oziębłość, odprowadziwszy do pałacu, pojechałem do stancji i nie bywałem u kanclerza, obawiając się go
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 238
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przed którą chcieliśmy strony pokombinować. Wohyń był łatwiejszy, ale Kuczyński, podstoli drohicki, był niewypowiedzianie uparty. Raz podkomorzy nurski Brzeziński, szwagier jego, stolnik mielnicki, brat rodzony, Wilczewski, podkomorzy wiski, i ja, we czterech, w kąt podstolego zaparłszy, więcej godziny perswadowaliśmy, prosiliśmy, ażeby się skłonił do kombinacji, ale nam i słowa nie chciawszy odpowiedzieć, odszedł od nas.
Notandum też i to, że za Zygmunta Augusta Dymitr Sapieha był rewizorem ekonomii brzeskiej i kobryńskiej, który wszystkie grunta ekonomiczne mierzył i należycie opisał. Ta księga, która powinna była być w metryce litewskiej, znajdowała się w archi-wum kodeńskim Sapiehy,
przed którą chcieliśmy strony pokombinować. Wohyń był łatwiejszy, ale Kuczyński, podstoli drohicki, był niewypowiedzianie uparty. Raz podkomorzy nurski Brzeziński, szwagier jego, stolnik mielnicki, brat rodzony, Wilczewski, podkomorzy wiski, i ja, we czterech, w kąt podstolego zaparłszy, więcej godziny perswadowaliśmy, prosiliśmy, ażeby się skłonił do kombinacji, ale nam i słowa nie chciawszy odpowiedzieć, odszedł od nas.
Notandum też i to, że za Zygmunta Augusta Dymitr Sapieha był rewizorem ekonomii brzeskiej i kobryńskiej, który wszystkie grunta ekonomiczne mierzył i należycie opisał. Ta księga, która powinna była być w metryce litewskiej, znajdowała się w archi-wum kodeńskim Sapiehy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 370
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
umówiwszy pierwej i nie pokombinowawszy konkurentów o poselstwo, poszedł na sejmik, na którym wielkimi unosił się ferworami i szlachtę zirytował. Książę kanclerz odpowiedział:
— Wszakże pan podskarbi chciał, aby brat wm. pana pułkownik z Kropińskim, sędzią grodzkim, byli posłami.
Odpowiedziałem, iż prawda, że jw. pan podskarbi skłonił się do tego, ale wtenczas, kiedy już szlachta łajaniem jw. pana podskarbiego i porywaniem się i do laski, i do szpady była zirytowana. Gdybym był przytomny na sejmiku, wzywam Pana Boga na świadectwo, że o ile tylko możności mojej, starałbym się, aby ad hanc extremitatem nie przychodziło. Wszakże
umówiwszy pierwej i nie pokombinowawszy konkurentów o poselstwo, poszedł na sejmik, na którym wielkimi unosił się ferworami i szlachtę zirytował. Książę kanclerz odpowiedział:
— Wszakże pan podskarbi chciał, aby brat wm. pana pułkownik z Kropińskim, sędzią grodzkim, byli posłami.
Odpowiedziałem, iż prawda, że jw. pan podskarbi skłonił się do tego, ale wtenczas, kiedy już szlachta łajaniem jw. pana podskarbiego i porywaniem się i do laski, i do szpady była zirytowana. Gdybym był przytomny na sejmiku, wzywam Pana Boga na świadectwo, że o ile tylko możności mojej, starałbym się, aby ad hanc extremitatem nie przychodziło. Wszakże
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 461
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Żeś swą mądrością i staraniem pilnem Z mocy ją Szwedów okrutnej wybawił, (Z wszech stron gwałtem uciśnioną silnym) Gdyś sprzymierzenie Tyszowieckie sprawił Synów koronnych: gdzie wszyscy przychylnym Afektem, aby ojczyzny bronili, Do sił stawania zgodnie się zmówili.
Twoją czułością pilnie przychęcony W Opolskiem księstwie wtenczas mieszkający, Do swojej znowu skłonił się korony Jan Kazimierz król bogdaj panujący Długo fortunnie: który z śląskiej strony Do polskich nazad ziem powracający, W twojej Lubowni dotąd miał skłonienie, Aż się wojsk słusznych stało zgromadzenie.
Zaczem Szwed chciwy, męstwem odegnany Polaków, musiał odbiec tego państwa, Na wielu miejscach przez cię zwojowany, Za dzielnym rządem twojego hetmaństwa,
, Żeś swą mądrością i staraniem pilnem Z mocy ją Szwedów okrutnej wybawił, (Z wszech stron gwałtem uciśnioną silnym) Gdyś sprzymierzenie Tyszowieckie sprawił Synów koronnych: gdzie wszyscy przychylnym Affektem, aby ojczyzny bronili, Do sił stawania zgodnie się zmówili.
Twoją czułością pilnie przychęcony W Opolskiém xięstwie wtenczas mieszkający, Do swojej znowu skłonił się korony Jan Kazimierz król bogdaj panujący Długo fortunnie: który z szląskiej strony Do polskich nazad ziem powracający, W twojej Lubowni dotąd miał skłonienie, Aż się wojsk słusznych stało zgromadzenie.
Zaczem Szwéd chciwy, męstwem odegnany Polaków, musiał odbiedz tego państwa, Na wielu miejscach przez cię zwojowany, Za dzielnym rządem twojego hetmaństwa,
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 337
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
żyjąc bez przygany, Pilną przeglądał uwagą zwyczaje;
l tam z książęty i możnemi pany (Skąd chwała cnoty niepoślednia wstaje) Związki przyjaźne zaciągał, przyjemnych Przy upominkach chęci nieodmiennych.
Niemieckie, włoskie i francuskie strony Z wielką umysłu uciechą wiedziwszy, W językach tych ziem dobrze wyćwiczony, Biegłości w rzeczach przystojnej nabywszy, Od Minerwy się skłonił do Bellony, W niderlańskie się państwa zapuściwszy: Mimo zabawy insze sobie życzył, By się tam w kunsztach kawalerskich ćwiczył.
Więc w Holandii u dworu się stawił Książęcia w państwie tem Auriackiego, Gdzie przez pięćdziesiąt miesięcy się bawił W poczet przybrany ludu żołnierskiego, Skąd gdy się w sztukach wojennych zaprawił, Do miłych nazad nieba
żyjąc bez przygany, Pilną przeglądał uwagą zwyczaje;
l tam z xiążęty i możnemi pany (Zkąd chwała cnoty niepoślednia wstaje) Związki przyjaźne zaciągał, przyjemnych Przy upominkach chęci nieodmiennych.
Niemieckie, włoskie i francuskie strony Z wielką umysłu uciechą wiedziwszy, W językach tych ziem dobrze wyćwiczony, Biegłości w rzeczach przystojnej nabywszy, Od Minerwy się skłonił do Bellony, W niderlańskie się państwa zapuściwszy: Mimo zabawy insze sobie życzył, By się tam w kunsztach kawalerskich ćwiczył.
Więc w Holandii u dworu się stawił Xiążęcia w państwie tém Auryackiego, Gdzie przez pięćdziesiąt miesięcy się bawił W poczet przybrany ludu żołnierskiego, Zkąd gdy się w sztukach wojennych zaprawił, Do miłych nazad nieba
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 339
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
popełnić miał: Przeto wolałem ani wspominać tego.
Powiadał że ci którzy rzkomo w łasce są u Tyranów/ są barzo podobni liczmanom: które według upodobania tego/ co rachuje/ czasem wiele tysięcy ważą/ czasem też barzo mało/ a czasem nic. Krótkich Powieści
gdy Pisistratus wziął na się rząd Rzeczypospolitej/ i barzo się skłonił ku Tyraństwu. Solon mu się duże oponował: A gdy go pytał/ w coby dufając tak śmiele sobie poczynał? powiedział: Starość to moja sprawuje/ że się ciebie nie boję. Cic de Senect.
Obaczywszy sztukę Pisistratowę który sam sobie poczyniwszy rany/ chciał to udać/ jakoby był przez zdradę zraniony: aby
popełnić miał: Przeto wolałem áni wspomináć tego.
Powiádał że ći ktorzy rzkomo w łásce są v Tyránnow/ są bárzo podobni licżmánom: ktore według vpodobánia tego/ co ráchuie/ cżásem wiele tyśięcy ważą/ cżásem też bárzo mało/ á cżásem nic. Krotkich Powieśći
gdy Pisistrátus wźiął na śię rząd Rzecżypospolitey/ y bárzo się skłonił ku Tyráństwu. Solon mu się duże opponował: A gdy go pytał/ w coby dufáiąc ták śmiele sobie pocżynał? powiedźiał: Stárość to moiá spráwuie/ że się ćiebie nie boię. Cic de Senect.
Obácżywszy sztukę Pisistrátowę ktory sam sobie pocżyniwszy rány/ chćiał to vdáć/ iákoby był przez zdrádę zrániony: áby
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 48
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, 24 a Sodomę z okolicznymi miasty wywrócili 26. Zona Lotowa oględując się w słup się obróciła 31. Córki Lotowe Ojca upoiły, i do sprosnego grzechu przywiodły. 1.
I przyszli dwa Aniołowie do Sodomy wieczor: a Lot siedział w bramie Sodomskiej. Gdy je tedy ujrzał Lot/ wstawszy szedł przeciwko nim/ i skłonił się twarzą ku ziemi/ i rzekł. 2. Oto/ proszę Panowie moi/ wstąpcie teraz do domu sługi swego/ a bądźcie tu na noc/ i umyicie nogi swe: potym rano wstawszy pójdziecie w drogę waszę: którzy odpowiedzieli: By namniej: ale na ulicy będziemy nocowali. 3. Ale on przymuszał ich barzo
, 24 á Sodomę z okolicznymi miásty wywroćili 26. Zoná Lotowá oględując śię w słup śię obroćiłá 31. Corki Lotowe Ojcá upojiły, y do sprosnego grzechu przywiodły. 1.
Y przyszli dwá Anjołowie do Sodomy wieczor: á Lot śiedźiał w bramie Sodomskiey. Gdy ie tedy ujrzał Lot/ wstawszy szedł przećiwko nim/ y skłonił śię twarzą ku źiemi/ y rzekł. 2. Oto/ proszę Pánowie moji/ wstąpćie teraz do domu sługi swego/ á bądźćie tu ná noc/ y umyićie nogi swe: potym ráno wstawszy pojdźiećie w drogę wászę: ktorzy odpowiedźieli: By namniey: ále ná ulicy będźiemy nocowáli. 3. Ale on przymuszał ich bárzo
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 17
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
/ iż zatwardziały. Rożdzielę je w Jakobie/ a rozproszę je w Izraelu. 8.
JUda/ tys jest/ ciebie chwalić będą bracia twoij: ręka twoja będzie na szyj nieprzyjaciół twoich: kłaniać się tobie będą Synowie Ojca twego. 9. Szczenię lwie Juda/ od łupu/ Synu mój/ wróciłeś się: skłonił się/ i położył się jako lew/ i jako lwica/ a któż go obu- dzi? Nie będzie odjęte sceptrum od Judy/ ani Zakonodawca od nóg jego/ aż przydzie Siloh/ i jemu będzie oddane posłuszeństwo narodów. 11. Uwiąże u winnej macice oślę swe/ a u wybornej macice winnej oślątko oślice swej.
/ iż zátwárdźiáły. Rożdźielę je w Iákobie/ á rosproszę je w Izráelu. 8.
IUdá/ tys jest/ ćiebie chwalić będą bráćia twoij: ręká twojá będźie ná szyj nieprzyjaćioł twojch: kłaniáć śię tobie będą Synowie Ojcá twego. 9. Szczęnię lwie Iudá/ od łupu/ Synu moj/ wroćiłeś śię: skłonił śię/ y położył śię jáko lew/ y jáko lwicá/ á ktoż go obu- dźi? Nie będźie odjęte sceptrum od Iudy/ áni Zakonodawcá od nog jego/ áż przydźie Siloh/ y jemu będźie oddáne posłuszeństwo narodow. 11. Uwiąże u winney máćice oślę swe/ á u wyborney máćice winney oślątko oślice swey.
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 53
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632