na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie łuk krzywy.
Gdy-ć rzeczy nie
na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie łuk krzywy.
Gdy-ć rzeczy nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kiedy się Polacy, ba i wy młodszemi bywszy, co Święto Najświętszej Panny spowiedali: dzisiejsze tak wielkie Święto, podobno tego szczęścia nie-miało! choć w-dzień Zwiastowania Bogarodzicy, nie był w-Naświętszym Sakramencie, Dominus tecum Pan z-tobą. Co boleśniejsza, żałuje człowiek za grzechy, wyzpowieda się, da mu Kapłan rozgrzeszenie, i spodziewa się: już też Pan z-niem będzie, już Boga w-sercu swoim dotrzyma, aż w-krotce, Bóg wygnaniec, łaska Boska wyrzucona. Daj Panie abyś był z-nami w-życiu naszym, daj abyś był w-zkonaniu naszym, daj abyś z-nami był przez chwałę wieczną. Amen. KAZANIE II. NA PRZEW:
kiedy się Polacy, bá i wy młodszemi bywszy, co Swięto Nayświętszey Pánny zpowiedáli: dźiśieysze ták wielkie Swięto, podobno tego szczęśćia nie-miáło! choć w-dźień Zwiástowánia Bogárodzicy, nie był w-Naświętszym Sákrámenćie, Dominus tecum Pan z-tobą. Co boleśnieysza, żáłuie człowiek zá grzechy, wyzpowieda się, da mu Kápłan rozgrzeszenie, i spodźiewa się: iuż też Pan z-niem będźie, iuż Bogá w-sercu swoim dotrzyma, áż w-krotce, Bog wygnániec, łáská Boska wyrzucona. Day Pánie ábyś był z-námi w-żyćiu nászym, day ábyś był w-zkonániu nászym, day ábyś z-námi był przez chwałę wieczną. Amen. KAZANIE II. NA PRZEW:
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 14
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
czele szafirowem Rózgą złotą skazując, z napisem takowym: „To jest dom, to i z wieku dziedziczna Wieniawa, Leszczyńskiego na Lesznie hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portiery, z tej i owej strony Złote obie, skąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidie, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne
czele szafirowem Rózgą złotą skazując, z napisem takowym: „To jest dom, to i z wieku dziedziczna Wieniawa, Leszczyńskiego na Lesznie hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portyery, z tej i owej strony Złote obie, zkąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidye, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Leszczyński wojewodzie bełski synowiec.
Ku swym przybrał ozdobom, a z tych nie ostatnią Przy wszystkich cnót splendorze i fortuną bratnią. Jemu gdy te Lucyna najpierwsze szczykała Fiołki i rozmaryny, Muza te śpiewała, Niedotkliwe panieńskich Fescenniny uszu Przy drużących Gracjach i Himeneuszu. Drugi wstyd rozwięzując i jeszcze zaśpiewa, Gdy z ozdób tych rodzonych prędko się spodziewa Wzrostu po nim większego, dokąd aję już bierze, Zdarzy tylko pogoda a w swej będzie cerze. Pieczętują nakoniec prześwietną tę zgraję Rachfałowie obadwa. O! i tym ja daję Swe pochwały. Niektóre Mars ognisty w boju, Ani śliskość dworowa, ale gdzie w pokoju Saturn złoty zasiadłszy, wieki wraca owe Po Cyklopim
Leszczyński wojewodzie bełski synowiec.
Ku swym przybrał ozdobom, a z tych nie ostatnią Przy wszystkich cnót splendorze i fortuną bratnią. Jemu gdy te Lucyna najpierwsze szczykała Fiołki i rozmaryny, Muza te śpiewała, Niedotkliwe panieńskich Fescenniny uszu Przy drużących Gracyach i Himeneuszu. Drugi wstyd rozwięzując i jeszcze zaśpiewa, Gdy z ozdób tych rodzonych prędko się spodziewa Wzrostu po nim większego, dokąd aię już bierze, Zdarzy tylko pogoda a w swej będzie cerze. Pieczętują nakoniec prześwietną tę zgraję Rachfałowie obadwa. O! i tym ja daję Swe pochwały. Niektóre Mars ognisty w boju, Ani śliskość dworowa, ale gdzie w pokoju Saturn złoty zasiadłszy, wieki wraca owe Po Cyklopim
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 137
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. H A zjednała to była wprzód Dianna sobie V Ojca/ I jakoż i tej pozwolił. lecz tobie Dafno ta twoja piękność/ tym czym być chcesz/ broni/ A od żądości twoich uroda twa stroni. Foebus przecię miłuje/ i żąda serdecznie Do małżeństwa z ujźrzaną Dafną przyść koniecznie: I tego czego pragnie/ spodziewa się/ ale Jego własne nadzieje zdradzają go cale. Jako po zżęciu kłosia/ lekką ścierń palają/ Jako i suche płoty z podpału gorają/ Który albo przymknąwszy blisko w nocy sprawieł Człek podróżny/ albo go i na dzień zostawieł: K Tak Bóg niespodziewanie w gorącym płomieniu Uwiąznąwszy/ musiał trwać w srogim utrapieniu. Męcząc się
. H A ziednáłá to byłá wprzod Dyánná sobie V Oycá/ I iákoż y tey pozwolił. lecz tobie Dáphno tá twoiá piękność/ tym czym bydź chcesz/ broni/ A od żądośći twoich vrodá twa stroni. Phoebus przećię miłuie/ y żąda serdecznie Do małżeństwá z vyźrzáną Dáphną przyść koniecznie: Y tego czego prágnie/ spodźiewa się/ ále Iego własne nádźieie zdrádzáią go cále. Iáko po zżęćiu kłośia/ lekką śćierń paláią/ Iáko y suche płoty z podpału goráią/ Ktory álbo przymknąwszy blisko w nocy spráwieł Człek podrożny/ álbo go y ná dźień zostáwieł: K Ták Bog niespodźiewánie w gorącym płomieniu Vwiąznąwszy/ muśiał trwáć w srogim vtrapieniu. Męcząc się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 29
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Wtej wielkości i liczbie? Która z-drugiej strony Sobie wadzi: ani rąk do zwycięstwa trzeba (Rzekł ktoś) wielu, mała garść przy pomocy z-Nieba Sprawieła z Leonidą więcej niźli owe Niezmierne u Termopil Wojska Kserksesowe. Sama jego niecnota własna go pobije, Ze w-które gdzieś daleko zachodzi manije, I tylkoż się spodziewa, na wieki nas gonić, Będzie musiał z-tej buty i pierza uronić Kiedy Króla obaczy. lako kondel szczeka Bojaźliwy najwięcej, kiedy kto ucieka, I goni, i przyskwiera, ale kogo w-kroku Stojąc śmiałym postrzeże, albo duży w-boku Melampus go popadnie wnetże pod się tuli Hardy ogon dopiero. Tylko
Wtey wielkośći i liczbie? Ktora z-drugiey strony Sobie wádźi: áni rąk do zwyćiestwá trzeba (Rzekł ktoś) wielu, mała garść przy pomocy z-Nieba Spráwiełá z Leonidą wiecey niźli owe Niezmierne u Thermopil Woyská Xerxesowe. Sámá iego niecnotá własna go pobiie, Ze w-ktore gdźieś daleko záchodźi maniie, I tylkoż sie spodźiewa, ná wieki nas gonić, Bedźie musiał z-tey buty i pierza uronić Kiedy Krolá obaczy. láko kondel szczeka Boiaźliwy naywiecey, kiedy kto ućieka, I goni, i przyskwiera, ále kogo w-kroku Stoiąc śmiáłym postrzeże, álbo duży w-boku Melampus go popádnie wnetże pod sie tuli Hardy ogon dopiero. Tylko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 82
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wojny nie masz rządu.
Zdobrymi dobra sprawa.
Zartować ostroźnie potrzeba.
Nie Kładź palca miedzy drzwi, być się nie uskrzynął.
Nie wadzi się ucieszyć i pod czas roboty, Przez to do dalszej prace nabędziesz ochoty.
Przydało mu się jak ślepej Kokoszy ziarno.
Zazdrość sobie szkodliwa.
Kto kęsem nie gardzi, więcej się spodziewa.
Nie ma ta rzecz odpowiedzi, gdy kto lada co bredzi. Jeśli nie potrzebne pytanie, nie odpowiadaj na nie.
Złe sumnienie stoi za kata.
Gość który nic nie przyniesie, Niech się przespi w polu, w lesie.
Kogo Bóg chce skarać, pierwej mu rozum odejmie.
Przyjaciela mając pamiętaj że może być
woyny nie masz rządu.
Zdobrymi dobra sprawa.
Zartować ostroźnie potrzeba.
Nie Kładź palca miedzy drzwi, być śię nie uskrzynął.
Nie wadźi śię ućieszyć y pod czas roboty, Przez to do dalszey prace nabędziesz ochoty.
Przydało mu śię jak ślepey Kokoszy źiarno.
Zazdrość sobie szkodliwa.
Kto kęsem nie gardzi, więcey śię spodziewa.
Nie ma ta rzecz odpowiedźi, gdy kto leda co bredźi. Jeśli nie potrzebne pytanie, nie odpowiaday na nie.
Złe sumnienie stoji za kata.
Gość ktory nic nie przynieśie, Niech śię przespi w polu, w leśie.
Kogo Bog chce skarać, pierwey mu rozum odeymie.
Przyjaciela mając pamiętay że może być
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 79
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
mógł dostojnie odprawować. Do tego/ łacniej nam ubogim ludziom wizerunk wziąć z Bogarodzice/ niż z Chrystusa. łacniejsze/ sposobniejsze cnoty w Pannie są/ (mówi ś. Ambroży) do naśladowania/ aniż w Synu. Chrystusa abowiem Pana/ Bóstwo czyni cudownego/ które gdy słaba natura widzi/ w rozpacz idzie/ ani się spodziewa tam dojśdź/ kędy on doszedł: ale Maria naszej kondycji jest/ do naśladowania więcej służy naszego. Przykłady Chrystusowe wielkie/ dla tego straszne: Panny naświętszej milsze/ łaskawsze/ do tych tedy podźmy; prędko podobni będziem Synowi/ jeśli Matce podobnymi się staniemy. Jeszcze początek dróg Pańskich jest Chrystus/ to jest/ praw
mogł dostoynie odpráwowáć. Do tego/ łácniey nam vbogim ludźiom wizerunk wźiąć z Bogárodźice/ niż z Chrystusá. łácnieysze/ sposobnieysze cnoty w Pánnie są/ (mowi ś. Ambroży) do náśládowánia/ ániż w Synu. Chrystusá ábowiem Páná/ Bostwo czyni cudownego/ które gdy słába náturá widźi/ w rospácz idźie/ áni się spodźiewa tám doyśdź/ kędy on doszedł: ále Márya naszey kondicyey iest/ do náśládowania więcey służy nászego. Przykłády Chrystusowe wielkie/ dla tego strászne: Pánny naświętszey milsze/ łáskáwsze/ do tych tedy podźmy; prędko podobni będźiem Synowi/ iesli Mátce podobnymi się sstániemy. Ieszcze początek drog Páńskich iest Chrystus/ to iest/ praw
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 16
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
się zakończyć, dosyć że Moskwa nie goniła, tylko na placu swoim została. Były inne na różnych miejscach wygrane z furażującymi kozakami potyczki.
Z tym wszytkim, widząc tak wielkie progresa najjaśniejszego króla imci Augusta, że już po sejmie coronationis w Warszawie rezyduje, a król Stanisław we Gdańsku oblężenia czeka, a dalekiego od Francji spodziewa się sukursu, lubo mała powinna była parcją stanisławowską cieszyć nadzieja, lecz przeciwnym sposobem, z wielką gorliwością, poszły województwa koronne i litewskie do konfederacji przy królu Stanisławie przeciwko najjaśniejszemu królowi imci Augustowi. Jedni w dywersji francuskiej w Niemczech a tureckiej w Moskwie pokładając nadzieję, przy wolnej Stanisława elekcji na wszytko byli azardowani, drudzy, biorąc
się zakończyć, dosyć że Moskwa nie goniła, tylko na placu swoim została. Były inne na różnych miejscach wygrane z furażującymi kozakami potyczki.
Z tym wszytkim, widząc tak wielkie progresa najjaśniejszego króla jmci Augusta, że już po sejmie coronationis w Warszawie rezyduje, a król Stanisław we Gdańsku oblężenia czeka, a dalekiego od Francji spodziewa się sukursu, lubo mała powinna była partią stanisławowską cieszyć nadzieja, lecz przeciwnym sposobem, z wielką gorliwością, poszły województwa koronne i litewskie do konfederacji przy królu Stanisławie przeciwko najjaśniejszemu królowi jmci Augustowi. Jedni w dywersji francuskiej w Niemczech a tureckiej w Moskwie pokładając nadzieję, przy wolnej Stanisława elekcji na wszytko byli azardowani, drudzy, biorąc
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 78
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zdopustu Bożego na świecie na złość ludziom, jednak kooperacyj zażywa do tego czarowników, raz dla większego Majestatu Boskiego kontemptu, iż rozumnego stworzenia od Aniołów coś umniejszonego, uzurpuje spułki; druga że sam świętych rzeczy niemoże zażyć tak, jak czarownik; trzecia iż człek z człekiem in societate żyjąc, nic od niego niespodziewa się, i nie ma suspicji złej o nim, czegoby czart sam przez się nie dokazał. Stąd napisał Sinesius: Calamitates mortalium, convivia sunt malorum Daemonum; tojest ludzkie nieszczęść sztylety, są czartów bankiety.
Ze Czary są na świecie takowe, bez wątpienia Pismo Z. oczywiście dowodzi, Jurystowie, Historycy; któremu to
zdopustu Bożego na świecie na złość ludziom, iednak kooperacyi zażywa do tego czarownikow, raz dla większego Maiestatu Boskiego kontemptu, iż rozumnego stworzenia od Aniołow coś umnieyszonego, uzurpuie spułki; druga że sam swiętych rzeczy niemoże zażyć tak, iak czarownik; trzecia iż człek z człekiem in societate żyiąc, nic od niego niespodziewa się, y nie ma suspicii złey o nim, czegoby czart sam przez się nie dokazał. Ztąd napisał Sinesius: Calamitates mortalium, convivia sunt malorum Daemonum; toiest ludzkie nieszczęść sztylety, są czartow bankiety.
Ze Cżary są na swiecie takowe, bez wątpienia Pismo S. oczywiście dowodzi, Iurystowie, Historycy; ktoremu to
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 233
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754