Lecz miał kto nosić z kuchnie i piekarnie! I lubom wszytko, co masz w swej osobie I co jest twego, upodobał sobie, Ganię z tej jednak nie ciebie przyczyny, Nie matkę, ojca, mamkę, ale chrzciny. KOCHANIE
Jako kiedy przy gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię
Lecz miał kto nosić z kuchnie i piekarnie! I lubom wszytko, co masz w swej osobie I co jest twego, upodobał sobie, Ganię z tej jednak nie ciebie przyczyny, Nie matkę, ojca, mamkę, ale chrzciny. KOCHANIE
Jako kiedy przy gmachu słoneczne promienie Wdzierają się przez ściany między czarne cienie, Wiją się proszki drobne, dzieci je zławiają Do garści dla korzyści, aż wiatr w zysku mają — Tak promień, pani, twego ozdobnego lica Wkradł się w serce, chciwego wpuściła źrenica, A sen, dzieciom podobny, już temu nieblisko, Stroi ze mną tęskliwym dziecinne igrzysko: , miła, że cię mam, aż mię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 251
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bogi: A słodkim zabawiwszy dźwiękiem Persefonę, Utraconą z pod ziemie nazad uwiódł żonę. Jaka erytrejskiemi strojna ozdobami, Między w Rzymie pysznemi jeździ pałacami, Na trygyjskiej karocy we Iwy zaprzężonej, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom i postawą. Tych nieba ważą sobie, tych sfery wysokie, Tym wsiąść dawa na konie Febus złotookie. Wieczna Polski ozdobo! o sieradzka ziemi, Domie cnocie dziedziczny! ciebieli takiemi Bóg uczcił bohatyry? których i w pasterskim Masz tak wielkich, w senacie
bogi: A słodkim zabawiwszy dźwiękiem Persefonę, Utraconą z pod ziemie nazad uwiódł żonę. Jaka erytrejskiemi strojna ozdobami, Między w Rzymie pysznemi jezdzi pałacami, Na trygyjskiej karocy we Iwy zaprzężonej, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom i postawą. Tych nieba ważą sobie, tych sfery wysokie, Tym wsieść dawa na konie Febus złotookie. Wieczna Polski ozdobo! o sieradzka ziemi, Domie cnocie dziedziczny! ciebieli takiemi Bóg uczcił bohatyry? których i w pasterskim Masz tak wielkich, w senacie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 75
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Prowadzą koni wybornych wysoce Ośmiu, przybranych w rzędy z siedzeniami, Klejnotno sute, przy tych nieśli koce Aksamitowe z pańskimi herbami, Konie wspaniałe oraz i ćwiczone, Od masztalerzów dwojga powodzone. 35
Wtem świeży okrzyk, w trąby, w kotły biją, Aż się dopiero wojsko ławą wali, U kopij, u dzid proporce się wiją, Inni w paracie po ulicach stali, Uszykowani w Marsową linią: Każdy, kto widzi, niewymownie chwali, Gdyż nam nie piszą żadne historije, By który król miał te aparencyje. 36
Wprzódy dwanaście szło kornetów raurem, Ludzi w żelazie, zowią kiryśniki, Wszyscy w ordynku idą, jak pod sznurem, Z
Prowadzą koni wybornych wysoce Ośmiu, przybranych w rzędy z siedzeniami, Klejnotno sute, przy tych nieśli koce Aksamitowe z pańskimi herbami, Konie wspaniałe oraz i ćwiczone, Od masztalerzów dwojga powodzone. 35
Wtem świeży okrzyk, w trąby, w kotły biją, Aż się dopiero wojsko ławą wali, U kopij, u dzid proporce się wiją, Inni w paracie po ulicach stali, Uszykowani w Marsową liniją: Każdy, kto widzi, niewymownie chwali, Gdyż nam nie piszą żadne historyie, By który król miał te aparencyje. 36
Wprzódy dwanaście szło kornetów raurem, Ludzi w żelezie, zowią kiryśniki, Wszyscy w ordynku idą, jak pod sznurem, Z
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 380
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965