cnotę bratnalem w onym brogu, a ta Wyszedszy, już nie skacze, ale w tańcu lata. Toż gdy przyjdzie do domu: „Matko moja miła, Chociażbym teraz co dzień do karczmy chodziła, Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował ćwiekiem, Żem czuła prawie dobrze, kiedy mijał pępek; Lecz mu trzeba zapłacić za taki postępek. Obiecałam mu i to, nie wspomnieć przed nikiem.” A matka: „Zjedzże diabła, kurwo, z rzemieślnikiem.” 403. OBOJCZYK
Po diabłaż do Włoch, gdzie żelaznym blachem Mąż pięknej żenie
cnotę bratnalem w onym brogu, a ta Wyszedszy, już nie skacze, ale w tańcu lata. Toż gdy przyjdzie do domu: „Matko moja miła, Chociażbym teraz co dzień do karczmy chodziła, Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował ćwiekiem, Żem czuła prawie dobrze, kiedy mijał pępek; Lecz mu trzeba zapłacić za taki postępek. Obiecałam mu i to, nie wspomnieć przed nikiem.” A matka: „Zjedzże diabła, kurwo, z rzemieślnikiem.” 403. OBOJCZYK
Po diabłaż do Włoch, gdzie żelaznym blachem Mąż pięknej żenie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
młodych ćwiczenia przy dworze, Jął się wszytkiego oraz, i po szwie mu porze. Choć siła czasu wzięły choroby, publiki, Usługi przyjacielskie i prawne intryki, Siła polna zabawa, gorąca i mrozu Nie uważał; wróciwszy do domu z obozu, Nic nie rzekł nieuważnie, młodym bywszy człekiem, Lecz mądrą sentencyją przybił jako ćwiekiem. Senekę, Liwijusza, trudnego Tacyta Na pamięć się nauczy, nie tylko przeczyta. Widzieć pisane własną jego ręką księgi, Co bez wielkiej w tym wieku nie było ciemięgi. Afektem umiał rządzić, ubogim nie skąpił, Rychlej swego, niż kogo miał skrzywdzić, ustąpił; Gościnny, uniżony, wesoły, nabożny, W
młodych ćwiczenia przy dworze, Jął się wszytkiego oraz, i po szwie mu porze. Choć siła czasu wzięły choroby, publiki, Usługi przyjacielskie i prawne intryki, Siła polna zabawa, gorąca i mrozu Nie uważał; wróciwszy do domu z obozu, Nic nie rzekł nieuważnie, młodym bywszy człekiem, Lecz mądrą sentencyją przybił jako ćwiekiem. Senekę, Liwijusza, trudnego Tacyta Na pamięć się nauczy, nie tylko przeczyta. Widzieć pisane własną jego ręką księgi, Co bez wielkiej w tym wieku nie było ciemięgi. Afektem umiał rządzić, ubogim nie skąpił, Rychlej swego, niż kogo miał skrzywdzić, ustąpił; Gościnny, uniżony, wesoły, nabożny, W
Skrót tekstu: PotAbKuk_III
Strona: 347
Tytuł:
Abrys ostatniego żalu
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
większego nie może, Idzie na kloc; nie na kloc idzie, nie na noże, Na krzyż, na krzyż zelżywy, na goździe, na piki. O miłość! gdzież umiera Syn za niewolniki?
Przez tę, Jezu, reformę twoję z Boga człekiem, Dwiema w oczy, a trzecim w serce uderz ćwiekiem, Żebym stawszy się źródłem, łez serdecznych zbiórką Wszytkie grzechy z mym synem pospołu i z córką Wyprał; dopieroż kiedy do takiej kąpieli Wody z boku przylejesz, co karmazyn bieli! ANAGRAMATA 7. WACŁAW POTOCKI: WYPŁAĆ CO KWOTA
Ach, nie darmoż mnie własne imię moje trwoży, Bo jeśli kto w
większego nie może, Idzie na kloc; nie na kloc idzie, nie na noże, Na krzyż, na krzyż zelżywy, na goździe, na piki. O miłość! gdzież umiera Syn za niewolniki?
Przez tę, Jezu, reformę twoję z Boga człekiem, Dwiema w oczy, a trzecim w serce uderz ćwiekiem, Żebym stawszy się źródłem, łez serdecznych zbiórką Wszytkie grzechy z mym synem pospołu i z córką Wyprał; dopieroż kiedy do takiej kąpieli Wody z boku przylejesz, co karmazyn bieli! ANAGRAMMATA 7. WACŁAW POTOCKI: WYPŁAĆ CO KWOTA
Ach, nie darmoż mnie własne imię moje trwoży, Bo jeśli kto w
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 545
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy w powszechne ciała zmartwychwstanie Inaczej się nad ludzkie pokaże mniemanie. 58. GROCH NA ŚCIANĘ
Nie groch, ale każda rzecz, z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym człekiem: Wołasz nań, prosisz abo grozisz na przemiany, Tak się go wszytko imię, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu
widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy w powszechne ciała zmartwychwstanie Inaczej się nad ludzkie pokaże mniemanie. 58. GROCH NA ŚCIANĘ
Nie groch, ale każda rzecz, z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym człekiem: Wołasz nań, prosisz abo grozisz na przemiany, Tak się go wszytko imie, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 40
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi kołem, Jakby go ćwiekiem przybił do ściany za stołem. Kazawszy jegoż sługom wywlec go z zastola, Drzwi zamknąć swym, niech że śpi, kędy jego wola. Nie wiemże, kto miał większą urazy przyczynę, Czy gospodarz za oczy, czy ów za gościnę. Mój drogi gościu, raczże drugi raz mię mijać: Nie piwszy
, Gość i mnie wielce trudzi, i sam nie dopija. Pytam myśliwca, siłu zajęcy dziś troczy, Aż gość kieliszkiem wina zaleje mi oczy. Bić choć miał kto i było o co gościa pewnie, Ale trudno zniewagi mścić na martwym drewnie. Choć mu łają, nie słyszy; niemym siedzi kołem, Jakby go ćwiekiem przybił do ściany za stołem. Kazawszy jegoż sługom wywlec go z zastola, Drzwi zamknąć swym, niech że śpi, kędy jego wola. Nie wiemże, kto miał większą urazy przyczynę, Czy gospodarz za oczy, czy ów za gościnę. Mój drogi gościu, raczże drugi raz mię mijać: Nie piwszy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 198
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!o śmiechu ruszy. 7. ROŻNE OKOLICZNOŚCI W MAŁŻEŃSTWACH
Zmowa wprzód, po zmowie ślub bywa u szlachcica, Toż wesele małżeńskie, na końcu łożnica, Gdzie jako ćwiekiem przybił, tak z żonami męże Siebie się imą, że ich śmierć tylko rozprzęże, Inakszej zażywają chłopi na wsi mody, Bo i zmowa na piecu, i łożnica wprzódy, Intercyzy, pieczęci i praw na się wlewki, Że parobek do śmierci nie opuści dziewki, Aż skoro pannie młodej brzuch nosa dosięga, Wtenczas
ludzkich błazeństwa, Żeby się śmiać, żadnego nie masz podobieństwa. Nie język tylko, ale i oczy, i uszy Osobny swój smak mają, co c!o śmiechu ruszy. 7. ROŻNE OKOLICZNOŚCI W MAŁŻEŃSTWACH
Zmowa wprzód, po zmowie ślub bywa u szlachcica, Toż wesele małżeńskie, na końcu łożnica, Gdzie jako ćwiekiem przybił, tak z żonami męże Siebie się imą, że ich śmierć tylko rozprzęże, Inakszej zażywają chłopi na wsi mody, Bo i zmowa na piecu, i łożnica wprzódy, Intercyzy, pieczęci i praw na się wlewki, Że parobek do śmierci nie opuści dziewki, Aż skoro pannie młodej brzuch nosa dosięga, Wtenczas
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 357
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przemieni, I słusznie, bośmy wszyscy z niczego stworzeni. Rozum DAWIDÓW poznał mając praktyk tyle, Jakimi łzami płaczą w Nilu krokodyle. Zna Saula, że się nieraz na DAWIDA upił, Żeby głowy dostawszy, mózg snadniej wyłupił. Wiadomy Hypokryty słów płynących mlekiem, Wie, że każde choć miętkie, w sercu ostrym ćwiekiem Staje się, gdy z nieszczerych ust karess wypłynie, Prędzej Styrnik na cichej wodzie z życiem ginie. Już więcej niedowierza dosiadać w tym lesie, Myśli dokąd swój kłopot na koniec przeniesie. Czwarty raz przenosiny po jednym weselu Sprawuje DAWID, idąc na Puszczą Karmelu. Tam z sześciuset żołnierzy wiernych przemieskiwał, W skromności ich
przemieni, Y słusznie, bośmy wszyscy z niczego stworzeni. Rozum DAWIDOW poznał maiąc práktyk tyle, Jákiemi łzami płáczą w Nilu krokodyle. Zná Saula, że się nieraz ná DAWIDA upił, Zeby głowy dostáwszy, mozg snádniey wyłupił. Wiadomy Hypokryty słow płynących mlekiem, Wie, że każde choć miętkie, w sercu ostrym ćwiekiem Staie się, gdy z nieszczerych ust káress wypłynie, Prędzey Styrnik ná cichey wodzie z życiem ginie. Już więcey niedowierza dosiadać w tym lesie, Myśli dokąd swoy kłopot ná koniec przeniesie. Czwárty raz przenosiny po iednym weselu Spráwuie DAWID, idąc ná Puszczą Kármelu. Tam z sześciuset żołnierzy wiernych przemieskiwał, W skromności ich
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 47
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
DH: a żebyś centrum lunety brał, nie to, nad którym lunetę masz zataczać kwadransową, ale insze poprzedzające centrum. Co snadniej pojmiesz z następujących nauk doświadczenia. Drugi sposób Rysowania Wężownice łatwiusinki dla prostych Rzemieślników. WAłeczekk drewniany, (albo stoczka, albo; świece woskowej sztuczkę) przybiwszy szpilką do tablice, albo ćwiekiem do muru, na których masz rysować Wężownicę, aby się w miejscu nie kręcił; obwiń sznureczkiem przywiązanym mocno końcem jednym, a na drugim mającym zawiązane oko, w które założywszy ołowek, odwijaj nim z wałeczka sznurek po tablij, albo po murze; obaczysz zrysowaną Wężownicę, z dalszymi, albo bliższymi zakrętami, im grubszego
DH: á żebyś centrum lunety brał, nie to, nad ktorym lunetę masz zátaczáć kwádránsową, ále insze poprzedzáiące centrum. Co snádniey poymiesz z nástępuiących náuk doświádczęnia. Drugi sposob Rysowánia Wężownice łátwiuśinki dla prostych Rzemieślnikow. WAłeczekk drewniány, (álbo stoczká, álbo; świecé woskowey sztuczkę) przybiwszy szpilką do tablice, álbo ćwiekiem do muru, ná ktorych masz rysowáć Wężownicę, áby się w mieyscu nie kręćił; obwiń sznureczkiem przywiązánym mocno końcem iednym, á ná drugim máiącym záwiązáne oko, w ktore záłożywszy ołowek, odwiiay nim z wałeczká sznurek po tabliy, álbo po murze; obaczysz zrysowáną Wężownicę, z dálszymi, álbo bliższymi zákrętámi, im grubszego
Skrót tekstu: SolGeom_I
Strona: 155
Tytuł:
Geometra polski cz. 1
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683