przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukał
przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota pozbawił, Ale postrzegszy, co niechcący sprawił, Zawył lamenty trąbą swą do góry I za żałobę przywdział czarne chmury. Płakał jej pokój i łóżka płakały, Płakał i ciepły komin owdowiały: Płacze i łzami kosztownymi ani Da się utulić nad nią moja pani. Sam się śnieg śmieje, bo za tym pogrzebem Bielszego nadeń nie masz nic pod niebem. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła! P. Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono? K. Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono. P. A czemuż to tak blisko leżysz przy kościele? K. Jabym ci tam wolała, gdzie kat łóżka ściele. P. Ale jakoż cię zowią? K. Kurwa, kurwa, bracie. P. Tyś to! Więc cię opuszczam. K. Ba, lepiej by gacie. P. Chyba cię osrać. K. Mam i ja tę dziurę, Ale wolijż tej zażyć, co nią leżę wzgórę. P
dalej, a dzierż się, bym cię nie zrzuciła! P. Cóż? Czy tam szkapę jaką na cmentarz wrzucono? K. Nie wiem-ci, bo i na mnie dość długo jeżdżono. P. A czemuż to tak blisko leżysz przy kościele? K. Jabym ci tam wolała, gdzie kat łóżka ściele. P. Ale jakoż cię zowią? K. Kurwa, kurwa, bracie. P. Tyś to! Więc cię opuszczam. K. Ba, lepiej by gacie. P. Chyba cię osrać. K. Mam i ja tę dziurę, Ale wolijż tej zażyć, co nią leżę wzgórę. P
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 322
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
3557
13. W stronie północej, gdy słońce zimowe znaki obiegało.
410 3558
14. Opisuje ją A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonnej ceremonii[...] na- zwanej. Dla przebłagania albowiem Bogów wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, i trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony i Minerwy, którzy je przez swych kapłanów ziadali.
Tegoż roku jezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinty miasta Tracyj do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallów
3557
13. W stronie pułnocney, gdy słońce zimowe znaki obiegało.
410 3558
14. Opisuie ią A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonney ceremonii[...] na- zwaney. Dla przebłagania albowiem Bogow wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, y trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony y Minerwy, którzy ie przez swych kapłanow ziadali.
Tegoż roku iezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinthy miasta Tracyi do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallow
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 7
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
distantes o mil kilkadziesiąt.
Za miastem o mil dwie albo trzy włoskich jest miejsce, nazwane Lazzaro, do tegoż głównego należące szpitala. W którym, przy rozkosznym położeniu miejsca i ogrodzie wspaniałym w kwadrat, jest na kształt pałacu, gdzie pokojów tyle, ile się dni w roku liczą, a każdy pokój ma dwa łóżka, in casum, gdyby - strzeż Boże - powietrza na miasto. Tam, na świeżym miejscu et in aere sano, powinien ten szpital 600 osób sustentując curam habere.
W kościele św. Aleksandra, który jest ojców jezuwitów, przy piękności i dostatku ołtarzów, godna widzenia i konsyderacjej ambona i spowiednica jedna. Wszytkie z
distantes o mil kilkadziesiąt.
Za miastem o mil dwie albo trzy włoskich jest miejsce, nazwane Lazzaro, do tegoż głównego należące szpitala. W którym, przy rozkosznym położeniu miejsca i ogrodzie wspaniałym w kwadrat, jest na kształt pałacu, gdzie pokojów tyle, ile się dni w roku liczą, a kożdy pokój ma dwa łóżka, in casum, gdyby - strzeż Boże - powietrza na miasto. Tam, na świeżym miejscu et in aere sano, powinien ten szpital 600 osób sustentując curam habere.
W kościele św. Aleksandra, który jest ojców jezuwitów, przy piękności i dostatku ołtarzów, godna widzenia i konsyderacjej ambona i spowiednica jedna. Wszytkie z
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 266
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
osoby z haftu właśnie jakby z drzewa rzezane lubo ze srebra lane były, i innych wielka i niezmierna moc skarbów i galanterii z różnych kamieni i kryształów.
Dnia 12 Julii. Byłem w pałacu jednego markiza, który jest barzo wyśmienity i ozdobiony intus różnych obrazów antiquitatibus i obiciem barzo pięknym; intus złocisty, ma łóżka barzo wyśmienite.
Dnia 20. Oglądałem Pałac Luwr królewski, który jest jakoby jakowe miraculum dla niezmiernej swojej wielkości, tak iż w szerokości aequat dobremu miastu i barzo wielką spezą aedificatur, aleć jeszcze imperfectum opus , ponieważ intus jest wiele kamienic, pałaców, kościołów kilka, które znosić cale będą dla dziedzińca.
Dnia
osoby z haftu właśnie jakby z drzewa rzezane lubo ze srebra lane były, i innych wielka i niezmierna moc skarbów i galanterii z różnych kamieni i kryształów.
Dnia 12 Julii. Byłem w pałacu jednego markiza, który jest barzo wyśmienity i ozdobiony intus różnych obrazów antiquitatibus i obiciem barzo pięknym; intus złocisty, ma łóżka barzo wyśmienite.
Dnia 20. Oglądałem Pałac Luwr królewski, który jest jakoby jakowe miraculum dla niezmiernej swojej wielkości, tak iż w szerokości aequat dobremu miastu i barzo wielką spezą aedificatur, aleć jeszcze imperfectum opus , ponieważ intus jest wiele kamienic, pałaców, kościołów kilka, które znosić cale będą dla dziedzińca.
Dnia
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 290
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
W gumnach, w szpiklirzach, w oborach, w dobytkach Na zażywanie ma i obelżenie. Ani w świątnicach pańskich i przybytkach. Gdzie czcimy Ciała Boskiego złożenie, Dyskretniejszego zwykł zażywać serca Szarpacz, gwałtownik, zabójca, morderca. Gdzie poświęcone kościoły na szkapy, Na pojedynki i bitwy cmentarze, Na proste wyrki, łóżka i kanapy Poobracano straszliwe ołtarze, A święte progi, filary, oczapy, Rozpusna w swojej hołota niekarze, Sprofanowawszy niewstydami farby, Na wielkie wszyrz, wzdłuż porąbała karby. Gdzie słudzy Boscy, pobożni kapłani, Przez nieuczciwą charakteru wzgardę Metresom służyć pokonfundowani Albo chędożyć muszą kurdygardę, A z domów własnych sędziwi plebani
W gumnach, w szpiklirzach, w oborach, w dobytkach Na zażywanie ma i obelżenie. Ani w świątnicach pańskich i przybytkach. Gdzie czcimy Ciała Boskiego złożenie, Dyskretniejszego zwykł zażywać serca Szarpacz, gwałtownik, zabójca, morderca. Gdzie poświęcone kościoły na szkapy, Na pojedynki i bitwy cmentarze, Na proste wyrki, łóżka i kanapy Poobracano straszliwe ołtarze, A święte progi, filary, oczapy, Rospusna w swojej hołota niekarze, Sprofanowawszy niewstydami farby, Na wielkie wszyrz, wzdłuż porąbała karby. Gdzie słudzy Boscy, pobożni kapłani, Przez nieuczciwą charakteru wzgardę Metresom służyć pokonfundowani Albo chędożyć muszą kurdygardę, A z domów własnych sędziwi plebani
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 168
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zbywało i więźniom i innym ubogim/ i wszyscy się ucieszyli z miłości naszych Indianów. Po obiedzie dając wodę na ręce ubogim całowali je. a na końcu tego wszytkiego/ sami ubodzy poklęknąwszy prosili za nie P. Boga/ że im taką posługę uczynili. Inszego czasu taż Congregacja szła do swego szpitala chorym służyć/ łóżka słać/ dom umiatać/ i wszytko chędożyć. Co na te Indiany jest wiele/ gdyż się lada czym barzo brzydzą/ i wolą w domu umierać/ a niżeli szpitalom się przypatrować.
Z ubóstwa swego to Bractwo czyni jałmużny zwyczaje kościołowi i ubogim. Ćwiczą się w modlitwie i postach/ na samym chlebie i wodzie do
zbywáło y więźniom y innym ubogim/ y wszyscy się ućieszyli z miłośći nászych Indyanow. Po obiedźie dáiąc wodę ná ręce ubogim cáłowáli ie. á ná końcu tego wszytkiego/ sámi ubodzy poklęknąwszy prośili zá nie P. Bogá/ że im táką posługę uczynili. Inszego czásu táż Congregácya szłá do swego szpitalá chorym służyć/ łożká słáć/ dom umiátáć/ y wszytko chędożyć. Co ná te Indyany iest wiele/ gdyż się ledá czym bárzo brzydzą/ y wolą w domu umieráć/ á niżeli szpitalom się przypátrowáć.
Z ubostwá swego to Bráctwo czyni iáłmużny zwyczáie kościołowi y ubogim. Cwiczą się w modlitwie y postách/ ná sámym chlebie y wodźie do
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 49.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
ich życząc. Przeszladownicy kościoła pierwszego/ żeby byli męczenniki przywodzili do zaprzenia się Chrystusa/ i do ofiar bałwańskich/ kusili ich i mękami/ i rozkoszami/ które przed nie kładli i ofiarowali im je/ gdzieby tylo byli chcieli wedle ich wolej uczynić: abowiem owym których w pułzimy miotali do jezior zmarzłych/ gotowali zaś łóżka rozkoszne i wielkie/ a ogień zapalony na kominie tudzież/ i tysiąc innych posiłków i pociech pokazowali im; aby ich ze dwu stron rychlej dobyć mogli/ i przez ostre zimno/ którym ciała ich trętwiały/ i przez lube uciechy/ które ich powabiały. Nie mniej też i dziś trapieni są niewolnicy Chrześcijańscy; abowiem z
ich życząc. Przeszládownicy kośćiołá pierwszego/ żeby byli męczenniki przywodźili do záprzenia się Chrystusá/ y do ofiar báłwáńskich/ kuśili ich y mękámi/ y roskoszámi/ ktore przed nie kłádli y ofiárowáli im ie/ gdźieby tylo byli chćieli wedle ich woley vczynić: ábowiem owym ktorych w pułźimy miotáli do ieźior zmárzłych/ gotowáli záś łożká roskoszne y wielkie/ á ogień zapalony ná kominie tudźiesz/ y tyśiąc innych pośiłkow y poćiech pokázowáli im; áby ich ze dwu stron rychley dobyć mogli/ y przez ostre źimno/ ktorym ćiáłá ich trętwiáły/ y przez lube vćiechy/ ktore ich powabiáły. Nie mniey też y dźiś trapieni są niewolnicy Chrześćiáńscy; ábowiem z
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 239
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i t. p. pilno wyczyścić potrzeba.
§. V. Prości i ubodzy Ludzie którzy tylko jednę albo dwie izby ku pomieszkaniu swemu mają, wktórych jadają, pracują, i sypiają, powinni nie tylko podług wzwyż podanego przepisu we wszystkim się zachować, ale też codzień pościel swoję na wolne powietrze wynosić, i łóżka swe często świeżą opatrzyć słomą. Rozdział IV. O Pokarmie i napoju.
§. I. Zwyczajne potrawy, którymi tak przedniejszego jako i średniego stanu ludzie żyją, i których im chłopstwo zazdrościć zwykło, są mięśne. Prawda że soki bydląt wściślejszym związku z naszymi sokami lub wilgociami stoją, niż soki straw polnych i ogrodowych
y t. p. pilno wyczyśćić potrzeba.
§. V. Prośći y ubodzy Ludzie ktorzy tylko jednę albo dwie izby ku pomieszkaniu swemu mają, wktorych jadają, pracują, y sypiają, powinni nie tylko podług wzwyż podanego przepisu we wszystkim śię zachować, ale też codzien pośćiel swoję na wolne powietrze wynośić, y łożka swe często świeżą opatrzyć słomą. Rozdział IV. O Pokarmie y napoju.
§. I. Zwyczajne potrawy, ktorymi tak przednieyszego jako y średniego stanu ludzie żyją, y ktorych im chłopstwo zazdrośćić zwykło, są mięśne. Prawda że soki bydląt wśćiśleyszym związku z naszymi sokami lub wilgoćiami stoją, niż soki straw polnych y ogrodowych
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 22
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771