osobliwie dimissos ex Societate JESU. Zażywać poczęła Orderów dla dystynkcyj od innych Roku 1737. na co ma Bullę Rzyską od Klemensa XII. Papieża. Order ten ma w sobie Krzyż a w Krzyżu Orzeł, a w Orle Z. Wojciech z jednej strony, a z drugiej strony lilie Herb Kapitulny, ten Order noszą na łańcuchu złotym. Przed 100. abo więcej lat taż Kapituła zażywała Orderów, ale przez wojny ustawiczne w Polsce zaniedbała była, a przytym też konsens Rzymski przez Szwedów zaginął. Arcybiskup Gnieźnieński prócz Kapituły Katedralnej ma w Archidyecezyj swojej 12. Kolegiat prócz Regularnych, Archidiakonów ma 7. Kościołów wszystkich Parochialnych 863. prócz Kościołów Zakonnych
osobliwie dimissos ex Societate JESU. Zażywać poczeła Orderów dla dystynkcyi od innych Roku 1737. na co ma Bullę Rzyską od Klemensa XII. Papieża. Order ten ma w sobie Krzyż á w Krzyżu Orzeł, á w Orle S. Woyćiech z jedney strony, á z drugiey strony lilie Herb Kapitulny, ten Order noszą na łańcuchu złotym. Przed 100. abo więcey lat taż Kapituła zażywała Orderów, ale przez woyny ustawiczne w Polszcze zaniedbała była, á przytym też konsens Rzymski przez Szwedów zaginął. Arcybiskup Gnieznieński prócz Kapituły Katedralney ma w Archidyecezyi swojey 12. Kollegiat prócz Regularnych, Archidyakonów ma 7. Kościołów wszystkich Parochialnych 863. prócz Kośćiołów Zakonnych
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 169
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
samej DE, według Własności 31 Zabawy 6 kończ twój dukt, od C, ku E, tak jakobyśbył ustępku w bok nie czynił. Skale nie używaj na łańcuchy, abo pręty; ale na łokcie. Gdyż nie tak znaczną omyłka w łokciu, jeżeli go zskali nie dobierzesz, jako w pręcie, abo włańcuchu. Zwłaszcza iż masz podany sposób w Nauce 99. Zabawy 2 robienia takowej skali, którą nie będąc szersza na miąszość palca wielkiego,każdy łokieć pojedynkiem wyda z tysiąca łokci. Dla pomiaru także i wydżyału Łanów, tysiąc razy doskonalszą jest skala na łokcie wydzielona, aniżeli na pręty abo na łańcuchy. Gdyż błąd w jednym
samey DE, według Własnośći 31 Zábawy 6 kończ twoy dukt, od C, ku E, tak iakobyśbył vstępku w bok nie czynił. Skalé nie vżyway ná łańcuchy, abo pręty; ále ná łokćie. Gdyż nie ták znáczną omyłká w łokćiu, ieżeli go zskali nie dobierzesz, iáko w pręćie, ábo włáńcuchu. Zwłaszcza iż masz podány sposob w Náuce 99. Zábáwy 2 robienia tákowey skali, ktorą nie będąc szersza ná miąszość pálcá wielkiego,káżdy łokieć poiedynkiem wyda z tyśiąca łokći. Dla pomiáru tákże y wydżiału Łanow, tyśiąc rázy doskonálszą iest skálá ná łokćie wydźielona, ániżeli ná pręty ábo na łáńcuchy. Gdyż błąd w iednym
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 98
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
,każdy łokieć pojedynkiem wyda z tysiąca łokci. Dla pomiaru także i wydżyału Łanów, tysiąc razy doskonalszą jest skala na łokcie wydzielona, aniżeli na pręty abo na łańcuchy. Gdyż błąd w jednym pręcie kwadratowym, długim na łokci 15, gubi oraz łokci 225. (ponieważ 15 razy, 15. czynią 225) Włańcuchu zaś długim na łokci 50, gubi łokci 2500. A włokciu kwadratowym, tylko jeden łokieć. W Rysoowaniu linii południowej, (którą rysuj na nakródszej stacyj,) jeżeli ją przez igiełkę magnesową będziesz rysował.) (1. nie upatruj Igiełki magnesowej zboku, ale patrz na nią przez całą jej długość aż do
,káżdy łokieć poiedynkiem wyda z tyśiąca łokći. Dla pomiáru tákże y wydżiału Łanow, tyśiąc rázy doskonálszą iest skálá ná łokćie wydźielona, ániżeli ná pręty ábo na łáńcuchy. Gdyż błąd w iednym pręćie kwádratowym, długim ná łokći 15, gubi oraz łokći 225. (poniewasz 15 rázy, 15. czynią 225) Włańcuchu zaś długim ná łokći 50, gubi łokći 2500. A włokćiu kwádratowym, tylko ieden łokieć. W Rysoowániu linii południowey, (ktorą rysuy ná nakrodszey stácyi,) ieżeli ią przez igiełkę mágnesową będźiesz rysował.) (1. nie vpatruy Igiełki mágnesowey zboku, ále pátrz ná nię przez całą iey długość áż do
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 98
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
trzewiki cykać. Nie dopiero to wiemy, że po izbie pachnie, Gdy starzec głosem gada; cóż, gdy ręką machnie! 227 (P). NA ZŁODZIEJU CZAPKA GORE ŻART NIEWCZESNY
Z sąsiadem, o którego coś prawiono żenie, Przyjadę w dom szlachecki; aż rogi jelenie, Kupido na nich stoi, wiszą na łańcuchu. „Ty to beko kornuto robisz z nas, zły duchu!” — Rzekę, najmniej z kompanem nie myśląc o zwadzie. Aż ten w sapy! Stąd jako zająca po śladzie Dociekę, że ma swoję w podejźreniu żonę, I musiałem w skok w inszą obrócić rzecz onę. 228. DOBRA ŻONA OD
trzewiki cykać. Nie dopiero to wiemy, że po izbie pachnie, Gdy starzec głosem gada; cóż, gdy ręką machnie! 227 (P). NA ZŁODZIEJU CZAPKA GORE ŻART NIEWCZESNY
Z sąsiadem, o którego coś prawiono żenie, Przyjadę w dom szlachecki; aż rogi jelenie, Kupido na nich stoi, wiszą na łańcuchu. „Ty to beko kornuto robisz z nas, zły duchu!” — Rzekę, najmniej z kompanem nie myśląc o zwadzie. Aż ten w sapy! Stąd jako zająca po śladzie Dociekę, że ma swoję w podejźreniu żonę, I musiałem w skok w inszą obrócić rzecz onę. 228. DOBRA ŻONA OD
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 293
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Krowodrzą do p. Adama i tamem siedziała; przyszedł IM. X. Prokurator od S. Ducha, pytał mię: czyjaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, jakom dzieci odarła, i powiedziałam, jako wyżej. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łańcuchu nocowała i przez Srodę cały dzień i tamem nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (IJI. 21) (IJI. 22) (IJI. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza i poszłam za kowala, tamem leżała w pszenicy; dziewka p. Adama i z
Krowodrzą do p. Adama y tamęm siedziała; przyszedł IM. X. Procurator od S. Ducha, pytał mię: czyiaś ty? powiedziałam, że Molędzina; potym pytał mię, iakom dzieci odarła, y powiedziałam, iako wyżey. Ze Wtorku na Srodę tamem u p. Adama w łancuchu nocowała y przez Srodę cały dzień y tamęm nocowała. Dziś o godzinie 8ej koncem od (III. 21) (III. 22) (III. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza y poszłam za kowala, tamęm leżała w pszenicy; dziewka p. Adama y z
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
dalszy czas od wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana bliskiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie indziej obrócić.
LXVII.
Inszą nie tak żałosną historią pocznę, Aż przydę k sobie i aż po
dalszy czas od wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana blizkiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie indziej obrócić.
LXVII.
Inszą nie tak żałosną historyą pocznę, Aż przydę k sobie i aż po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 164
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
je powiązał opak jednem cugiem Mocnem długiem powrozem, we troje skręconem, Z trafunku w onej ciemnej jamie nalezionem.
XLI.
Potem je na dwór wywlókł, gdzie beł dąb niemały, Tuż przed samą jaskinią, stary, wypróchniały; Orland suche gałęzie mieczem okrzosuje I na nich je na pokarm krukom zostawuje. Nie beło po łańcuchu do onej potrzeby I na szyje po inszych powrozach; bo żeby Mógł świat z siebie wyrzucić one brzydkie wrzody, Wetknął ich na gałęzie obcięte pod brody.
XLII.
Stara baba, co jednoż z zbójcami trzymała, Jako skoro tych wszytkich bez dusze ujźrzała, Płacząc i roztargane włosy wyrywając, Pierzchnęła w gęste chrusty,
je powiązał opak jednem cugiem Mocnem długiem powrozem, we troje skręconem, Z trafunku w onej ciemnej jamie nalezionem.
XLI.
Potem je na dwór wywlókł, gdzie beł dąb niemały, Tuż przed samą jaskinią, stary, wypróchniały; Orland suche gałęzie mieczem okrzosuje I na nich je na pokarm krukom zostawuje. Nie beło po łańcuchu do onej potrzeby I na szyje po inszych powrozach; bo żeby Mógł świat z siebie wyrzucić one brzydkie wrzody, Wetknął ich na gałęzie obcięte pod brody.
XLII.
Stara baba, co jednoż z zbójcami trzymała, Jako skoro tych wszytkich bez dusze ujźrzała, Płacząc i roztargane włosy wyrywając, Pierzchnęła w gęste chrósty,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 283
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany, I sieć onę tak pięknej, tak sztucznej roboty, Że nic misterniejszego nigdy twarde młoty Nie zrobiły, na grzbiet mu przywiązawszy, jedzie I w łańcuchu z triumfem za sobą go wiedzie,
LXI.
Szyszakiem go i tarczą nadto obciążając, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid
mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany, I sieć onę tak pięknej, tak sztucznej roboty, Że nic misterniejszego nigdy twarde młoty Nie zrobiły, na grzbiet mu przywiązawszy, jedzie I w łańcuchu z tryumfem za sobą go wiedzie,
LXI.
Szyszakiem go i tarczą nadto obciążając, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 345
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Zwiedzieni miłośnicy, co kochaniem gorą, niejawny przykład ze mnie w zdradach swoich biorą, i lubo się nie przyzna, kto zdradził drugiego, rany jednak odnosi z oszukania swego. Nie wiedziałam, me Światło, żeś tego fortelu zażył, lecz już doznałam z trosk moich tak wielu. Jako pies na łańcuchu, kark targając, szczeka, przechodzącego prosząc o wolność człowieka, albo się też uskarża przez żałosne wycie i zębami odrywa łańcucha przybicie – tak i ja, jednąż prośbą skargi przekładając, głosem żebrzę ratunku, gębę otwierając. Lecz skoro mię zasmucił wzrok Twój rozgniewany, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam
. Zwiedzieni miłośnicy, co kochaniem gorą, niejawny przykład ze mnie w zdradach swoich biorą, i lubo się nie przyzna, kto zdradził drugiego, rany jednak odnosi z oszukania swego. Nie wiedziałam, me Światło, żeś tego fortelu zażył, lecz już doznałam z trosk moich tak wielu. Jako pies na łańcuchu, kark targając, szczeka, przechodzącego prosząc o wolność człowieka, albo się też uskarża przez żałosne wycie i zębami odrywa łańcucha przybicie – tak i ja, jednąż prośbą skargi przekładając, głosem żebrzę ratunku, gębę otwierając. Lecz skoro mię zasmucił wzrok Twój rozgniewany, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
synowi wyrwę. Dając tym wiedzieć/ że bez sprawiedliwości człowiek człowiekiem nie jest/ a pogotowiu ani Szlachcicem/ który Cnot wszystkich kościołem być ma. Jest i inszych wiele przykładów/ jako de Charonda Szlachcicu Turyjskim/ niech kto chce czyta. Ja iż długo zabawiać niechcę/ do drugiego Dworzanina Szlachcicowi potrzebnego przystępuję. Jako w łańcuchu ogniwo ogniwa dzierży się/ tak Cnota Cnoty. Ukazalismy w pierwszym Dworzaninie/ że bez niego nie tylo Szlachcic Szlachcicem/ ale i człowiekiem być nie może. A bez tego żyć. Bo jako skoro z ciemności macierzyńskich Bóg człowieka wywiedzie/ tarczą tę zaraz in patientia vestra possidebitis animas vestras, nad nim wiesza a potym w
synowi wyrwę. Dáiąc tym wiedzieć/ że bez spráwiedliwośći człowiek człowiekiem nie iest/ á pogotowiu áni Szláchćicem/ ktory Cnot wszystkich kośćiołem być ma. Iest y inszych wiele przykłádow/ iáko de Charonda Szláchćicu Turiyskim/ niech kto chce czyta. Ia iż długo zábawiáć niechcę/ do drugiego Dworzániná Szláchćicowi potrzebnego przystępuię. Iáko w łańcuchu ogniwo ogniwá dzierży się/ ták Cnotá Cnoty. Vkazálismy w pierwszym Dworzáninie/ że bez niego nie tylo Szláchćic Szláchćicem/ ále y człowiekiem bydz nie może. A bez tego żyć. Bo iáko skoro z ćiemnośći máćierzyńskich Bog człowieká wywiedzie/ tarczą tę záraz in patientia vestra possidebitis animas vestras, nád nim wiesza á potym w
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: A2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615