mię zabiwszy/ pozbaw niepokoja.
II. Ja/ com Tatary z pochwałą i dzięką Gromił/ na czarnym aże Lebedynie Ja/ którym przedtym/ dokazował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessalskiej chrościnie Teraz z tak ciężką/ serca mego męką Jednej nad sobą przewodzić dziewczynie Pozwolę. Czyli one mężne duchy Te/ niewidome spętały łańcuchy.
III. Wiezieniem; choć mię nie niewolą Huki/ Ani mię rozkaż przyciska surowy/ Leć niecierpiąca przyprawy i sztuki Twarz/ a na twarzy Kolor szkarłatowy Wargi z koralów/ oczęta jak kruki Znich promień bije/ wskroś diamentowy/ Nuż dwa na piersiach Braciszków choć skryci/ Przecię ich widać/ przez Koleńskie nici
mię zábiwszy/ pozbaw niepokoiá.
II. Ia/ com Tatáry z pochwałą y dźięką Gromił/ ná czarnym aze Lebedynie Iá/ ktorym przedtym/ dokázował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessálskiey chrośćinie Teraz z ták ćięszką/ sercá mego męką Iedney nád sobą przewodźić dźiewczynie Pozwolę. Czyli one mężne duchy Te/ niewidome spętáły łáncuchy.
III. Wieźięniem; choć mię nie niewolą Huki/ Ani mię rozkaż przyćiska surowy/ Leć niećierpiąca przyprawy y sztuki Twarz/ á na twarzy Kolor szkárłatowy Wárgi z koralow/ oczęta iák kruki Znich promień biie/ wskroś dyamentowy/ Nuż dwá ná pierśiách Bráćiszkow choć skryći/ Przećię ich widáć/ przez Koleńskie nići
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 158
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
już panu niewolnik własnemu. Lecz choć niewolnik stałem się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieborak, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do którego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, które mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej
już panu niewolnik własnemu. Lecz choć niewolnik stałem się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieboras, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do ktorego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, ktore mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 391
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
A jakoż Bernardzie Z. tytułujesz te nadzieje? miseras mizerne, vanas próżne, inutiles niepożyteczne, seductorias oszustne. 8. PODŹMY DO WTÓREJ CZĘŚĆI TEGO TŁUMACZĘNIA, TO JEST PATRZMY CO ROKUIĄ LUDŹIE O TYM POSĄGU. Mówią ziemianie: Wieleż w-ten poąg wlazło naszych podatków, upominków, są tu moje nalewki, są łańcuchy, po prostu z-Substancyj naszych urósł, obali się to prędko, jakoż pewnie nie dąno temu posągowi stać, ponieważ mu się kłaniać niechciano. 10. Mówią baczniejszy Poganie: nic ci też było potym, kłaniać się temu posągowi, boć go uczyniono z-kubków i czasz od wina, jeszcze
A iákoż Bernardźie S. tytułuiesz te nadźieie? miseras mizerne, vanas prożne, inutiles niepożyteczne, seductorias oszustne. 8. PODŹMY DO WTOREY CZĘŚĆI TEGO TŁUMACZĘNIA, TO IEST PATRZMY CO ROKUIĄ LUDŹIE O TYM POSĄGU. Mowią źiemiánie: Wieleż w-ten poąg wlázło nászych podatkow, upominkow, są tu moie nalewki, są łáńcuchy, po prostu z-Substáncyi nászych urosł, obáli się to prętko, iákoż pewnie nie dąno tęmu posągowi stać, ponieważ mu się kłaniać niechćiano. 10. Mowią bacznieyszy Pogánie: nic ći też było potym, kłániáć się tęmu posągowi, boć go uczyniono z-kubkow i czasz od wina, ieszcze
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 74
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dając mu znać: Amicus noster Dominus Adalbertus...beatissimo fine ex hoc seculo ad caelestia est migraturus, Przyjaciel nasz Wojciech, błogosławionym końcem, z-tego świata do nieba znidzie. Czy jest też tam prześcieradło jakie w-niebie, które przydzie po dusze nasze, czy podobno już tam wymierzają ogień, ogniste łańcuchy i kajdany, które złych w-piekle oczekiwają. 6. W-nocy która uprzedziła śmierć Świętego Wojciecha, brat jego Gaudentius, widział na Ołtarzu Kielich złoty, winem w-pół napełniony, a nikt go nie pilnował; jam prawi chciałem się napić, ale mi się ktoś bardzo poważny pokazał, mówiąc
dáiąc mu znáć: Amicus noster Dominus Adalbertus...beatissimo fine ex hoc seculo ad caelestia est migraturus, Przyiaćiel nász Woyćiech, błogosłáwionym końcem, z-tego świátá do niebá znidźie. Czy iest też tám prześćierádło iákie w-niebie, ktore przydźie po dusze násze, czy podobno iuż tám wymierzáią ogień, ogniste łáńcuchy i káydány, ktore złych w-piekle oczekiwáią. 6. W-nocy ktora uprzedźiłá śmierć Swiętego Woyćiechá, brát iego Gaudentius, widźiał ná Ołtarzu Kielich złoty, winem w-poł nápełniony, á nikt go nie pilnował; iam prawi chćiałem się nápić, ále mi się ktoś bárdzo poważny pokazał, mowiąc
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 87
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Samego chcemy, jeśli sejmy składać Tylko umiemy a nie bronią władać. Więc przy jesiennym daremno kominie O zbitym sobie prawim Tatarzynie. Darmo wspominać wojnę Retusowę, Tudzież wyprawę sławić Jowiszowę, Jeśli się sami do szabel nie mamy. Które nie swemi krew zdobi farbami Nieprzyjacielska, lecz złoto szmelcuje, A pas rycerski diament haftuje; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi cienki dźwięk wydają. Nie będzie żołnierż oprawnym szermował Śmiele pałaszem, by się nie zepsował.
Choć, mówię, szczęście Ordy pędzić będzie, Chociaż na karkach usiądzie.
Jako złocistą zbroję na się włożysz, Przodków twych dzielność oraz z siebie złożysz, Rzymianinem cię nieprzyjaciel srogi Nie uzna mężnym
Samego chcemy, jeśli sejmy składać Tylko umiemy a nie bronią władać. Więc przy jesiennym daremno kominie O zbitym sobie prawim Tatarzynie. Darmo wspominać wojnę Retusowę, Tudzież wyprawę sławić Jowiszowę, Jeśli się sami do szabel nie mamy. Które nie swemi krew zdobi farbami Nieprzyjacielska, lecz złoto szmelcuje, A pas rycerski dyament haftuje; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi cienki dźwięk wydają. Nie będzie żołnierż oprawnym szermował Śmiele pałaszem, by się nie zepsował.
Choć, mówię, szczęście Ordy pędzić będzie, Chociaż na karkach usiędzie.
Jako złocistą zbroję na się włożysz, Przodków twych dzielność oraz z siebie złożysz, Rzymianinem cię nieprzyjaciel srogi Nie uzna mężnym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 159
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
cóż nie u nas samych, za co, mówię, nie za naszych czasów!
Dajmy więc pokój i niegodziwym o polepszeniu stanu Rzplitej desperacjom, i tym wyżej egzaminowanym utrzymania sejmów błahym i nieskutecznym sposobom. Nie chodźmy koło (jak mówią) celu, idźmy do samej rzeczy. Insze sposoby nitki to są, nie mocne łańcuchy do dźwigania i rządzenia tej machiny. Liście i gałązki to jest ociesywać, nie rdzeniowi i korzeniowi co radzić. Koło strumyków bawiemy się darmo, nie idziemy do zrzódła. Pewien jestem, że mamy na myśli wszyscy, że dobrze rozumiemy to wszyscy, od czego potrzeba tu zacząć i co jedno zrobić. Czy nie śmiemy
cóż nie u nas samych, za co, mówię, nie za naszych czasów!
Dajmy więc pokój i niegodziwym o polepszeniu stanu Rzplitej desperacyjom, i tym wyżej egzaminowanym utrzymania sejmów błahym i nieskutecznym sposobom. Nie chodźmy koło (jak mówią) celu, idźmy do samej rzeczy. Insze sposoby nitki to są, nie mocne łańcuchy do dźwigania i rządzenia tej machiny. Liście i gałązki to jest ociesywać, nie rdzeniowi i korzeniowi co radzić. Koło strumyków bawiemy się darmo, nie idziemy do zrzódła. Pewien jestem, że mamy na myśli wszyscy, że dobrze rozumiemy to wszyscy, od czego potrzeba tu zacząć i co jedno zrobić. Czy nie śmiemy
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 181
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wiek rzeczony jest za panowania Saturnowego, w który dostatek prostej żywności, i pokoj zupełny na świecie się znajdował. Przemian Owidyuszowych Powieść Trzecia.
AZłoty naprzód wiek nastał/ który bez przystawa Żył/ z dobrej wolej wiary i cnot strzegł nie z prawa. Karania i bojaźni nie bywało/ ani Ludzie za szyje byli łańcuchy wiązani. Niebało się pokorne pospólstwo Sędziego Swego twarzy/ lecz byli bezpieczni bez niego. Jeszcze ścięta na swoich górach Sośnia beła Nigdy na przeyźrzoczyste wody nie zstąpieła Pielgrzymować po świecie/ i brzegu obcego Zaden jeszcze człek nie znał/ prócz swego własnego. Jeszcze w koło miast wielkich wałów nie kopano/ Jeszcze z wyprostowanej miedzi
wiek rzeczony iest zá pánowánia Sáturnowego, w ktory dostátek prostey żywnośći, y pokoy zupełny ná świećie się znáydował. Przemian Owidyuszowych Powieść Trzećia.
AZLoty naprzod wiek nástał/ ktory bez przystáwá Zył/ z dobrey woley wiáry y cnot strzegł nie z práwá. Karánia y boiáźni nie bywało/ áni Ludźie zá szyie byli łáncuchy wiązáni. Niebało się pokorne pospolstwo Sędźiego Swego twarzy/ lecz byli bespieczni bez niego. Ieszcze śćięta ná swoich gorách Sośniá bełá Nigdy ná przeyźrzoczyste wody nie zstąpiełá Pielgrzymowáć po świećie/ y brzegu obcego Zaden ieszcze człek nie znał/ procz swego własnego. Ieszcze w koło miast wielkich wáłow nie kopano/ Ieszcze z wyprostowáney miedźi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 8
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
albo się też uskarża przez żałosne wycie i zębami odrywa łańcucha przybicie – tak i ja, jednąż prośbą skargi przekładając, głosem żebrzę ratunku, gębę otwierając. Lecz skoro mię zasmucił wzrok Twój rozgniewany, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję
albo się też uskarża przez żałosne wycie i zębami odrywa łańcucha przybicie – tak i ja, jednąż prośbą skargi przekładając, głosem żebrzę ratunku, gębę otwierając. Lecz skoro mię zasmucił wzrok Twój rozgniewany, nie chciały ciężkie opaść z nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
zeszłych? Jeśli wojny z Narody nie masz postronnemi/ Ty wnętrzną wojnę toczysz z mieszkańcy twojemi? Twój wściekły gniew zniezmiernej pychy pochodzący/ Jest jako jad wężowy każdemu szkodzący. Ttak się srożysz jako wieprz leśny rozdrażniony/ Gdy kto przypadnie na ząb jego piorunowy. Tak ryczysz/ jak Cerberus i Pluto zgrzytają Zęboma/ gdy piekielne łańcuchy kąsają. Ty miedzy braty wojnę wzniecasz rodzonymi/ Ty często ojców zwadzasz z dziatkami własnymi. Ty o prawo/ o słuszność niedbasz/ ty ni Boga/ Ni Flegetontowego obawiasz się proga. Bym wszystko chciał wyliczyć/ czasu by nie stało/ Tylo się przez cię w tobie złego zbudowało/ Rzymowi Mars jest ojcem
zeszłych? Ieśli woyny z Narody nie mász postronnemi/ Ty wnętrzną woyne tocżysz z mieszkáńcy twoiemi? Twoy wśćiekły gniew zniezmierney pychy pochodzący/ Iest iáko iad wężowy káżdemu szkodzący. Tták się srożysz iáko wieprz leśny rozdrażniony/ Gdy kto przypádnie ná ząb iego piorunowy. Ták rycżysz/ iák Cerberus y Pluto zgrzytáią Zębomá/ gdy piekielne łáńcuchy kąsáią. Ty miedzy bráty woynę wzniecasz rodzonymi/ Ty cżęsto oycow zwadzasz z dźiatkámi własnymi. Ty o práwo/ o słuszność niedbasz/ ty ni Bogá/ Ni Phlegetontowego obáwiasz się progá. Bym wszystko chćiał wylicżyć/ czásu by nie stáło/ Tylo się przez ćię w tobie złego zbudowáło/ Rzymowi Mars iest oycem
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 71
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
radę rozumu/ i nie odrzucaj rady mojej: wrzuć nogę twoję w pęta jej (mądrości) i w łańcuchy jej szyję twoję; podłoż ramię twoje a noś ją/ a nie leń się chodzić w okowach jej. I niżej. I będą tobie pęta jej na obronę męśtwa/ i na grunty cnoty/ i łańcuchy jej obrócą się tobie w szatę chwały; ozdoba abowiem żywota jest w niej/ a okowy jej związka zbawienna. Któraż chwała może być ozdobniejsza/ jako takiej niewoli? Nie widzę/ żeby który Polak umiał tak zalecić złotą wolność swoję/ jako zaleca ten Mędrzec niewolą świętą. Taką niewolą radzę ja wam/ Panowie młodzi
rádę rozumu/ y nie odrzucay rády moiey: wrzuć nogę twoię w pętá iey (mądrośći) y w łáncuchy iey szyię twoię; podłoż ramię twoie á noś ią/ á nie leń się chodźić w okowách iey. I niżey. I będą tobie pętá iey ná obronę męśtwá/ y ná grunty cnoty/ y łáńcuchy iey obrocą się tobie w szátę chwały; ozdobá ábowiem żywotá iest w niey/ á okowy iey związká zbáwienna. Ktoraż chwałá może być ozdobnieysza/ iáko tákiey niewoli? Nie widzę/ żeby ktory Polak vmiał ták zálećić złotą wolność swoię/ iáko záleca ten Mędrzec niewolą świętą. Táką niewolą rádzę ia wam/ Pánowie młodźi
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 85
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623