, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Cóż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z pocącej łaźni Do biskupa, zbywając niewczesnej przyjaźni. Nie zaraz się to tryksać, gdy zaświerzbi! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie
, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Coż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z pocącej łaźni Do biskupa, zbywając niewczesnej przyjaźni. Nie zaraz się to tryksać, gdy zaświerzbi! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dni położone/ Gdy Krew puścisz/ lata twe będą przedłużone.
O przeskodach puszczania Krwie. Cyruliku który masz w rzeczach doświadczenie/ Nie puść krwie temu kto ma zimne przyrodzenie. Przytym insze zachować trzeba obyczaje/ W ciepłych części/ a rzedzej puść gdzie zimne kraje. Także gdy wielkie kogo napadną boleści/ Złaźni/ po sprawie spolnej męża i niewieści. Ani starem/ ani też kiedy człowiek młody/ Po obiedzie w pijaństwie nie będzie bez szkody: We mdłości/ gdy żołądek potraw niestrzymuje/ I w ckliwości z puszczadłem niechaj popróżnuje.
Co trzeba zachować przy upuszczeniu Krwie. Nim Krew puścisz/ lubo też p[...] jej upuszczeniu
dni położone/ Gdy Krew puśćisz/ latá twe będą przedłużone.
O przeskodách puszczánia Krwie. Cyruliku ktory masz w rzeczách doświádczenie/ Nie puść krwie temu kto ma źimne przyrodzenie. Przytym insze záchowáć trzebá obyczáie/ W ćiepłych częśći/ á rzedzey puść gdźie źimne kráie. Także gdy wielkie kogo nápádną boleśći/ Złáźni/ po spráwie spolney mężá y niewieści. Ani stárem/ áni też kiedy człowiek młody/ Po obiedźie w pijaństwie nie będźie bez szkody: We mdłośći/ gdy żołądek potraw niestrzymuie/ Y w ckliwośći z pusczádłem niechay poprożnuie.
Co trzebá záchowáć przy vpuszczeniu Krwie. Nim Krew puśćisz/ lubo też p[...] iey vpusczeniu
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
z srogimi naszemi nieprzyjacioły/ i krwią swoją/ jako święci męczennicy/ Wyznawcy/ i Apostołowie czynili/ szkarłacić nauczymy się/ w połowicy zaś potarczki tej z niezwyciężonym przed tym Annibalem do Kapui/ i wszytkiej Campaniej nastanowisko nie stempujmy; boć gdy tam staniemy/ piżmować/ olejkami drogimi i zapachu pełnemi smarować/ łaźni używać/ w rozkoszach obfitować/ twarzy minimowac nauczymy się/ zaczym i czym zwątleni łatwo barzo od piekielnego Ścipiona jako Amilcaderydes od Rzymskeigo (któremu był straszny gdy nie pachnął olejkami/ ale czostkiem śmierdział) padniemy zwyciężeni/ i lubobyśmy w ucisku tym naszym do tego który nas napodobieństwo swoje stworzył udali się/ nie
z srogimi nászemi nieprzyiaćioły/ y krwią swoią/ iáko święći męczennicy/ Wyznawcy/ y Apostołowie czynili/ szkárłaćić náuczymy się/ w połowicy záś potarczki tey z niezwyćiężonym przed tym Annibalem do Kápui/ y wszytkiey Cámpániey nástánowisko nie stempuymy; boć gdy tám stániemy/ piżmowáć/ oleykámi drogimi y zápáchu pełnemi smárować/ łáźni vżywáć/ w roskoszách obfitować/ twarzy minimowác náuczymy się/ záczym y czym zwątleni łátwo bárzo od piekielnego Scipioná iáko Amilcáderides od Rzymskeigo (ktoremu był strászny gdy nie pachnął oleykámi/ ále czostkiem smierdźiał) pádniemy zwyćiężeni/ y lubobysmy w vćisku tym nászym do tego ktory nas nápodobieństwo swoie stworzył vdáli się/ nie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 126.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
podlaski, wziął na konferencją Sapiehę, wojewodę smoleńskiego, i tak go usilnie prosił, tak mu mocne uczynił propozycje, że się wojewoda smoleński zmiękczył i począł usilnie do uspokojenia prowadzić swoją parcją, i tak conclusum, aby się trybunał zerwał, co się też i stało, a tak wojewoda podlaski i podkomorzy koronny jak z łaźni wyszli, i byli z niebezpieczeństwa salwowani.
Nastąpiły potem roczki juniowe w Brześciu, na których miał sprawę Osten, pułkownik ułanów królewskich, trzymający arendą Zdzitów od Fleminga podskarbiego, z Rayskim, sąsiadem tegoż Zdzitowa, o wiolencje wzajemne, alias o kawałek łąki trzciną zarosłej. Osten, człek gwałtowny, a w
podlaski, wziął na konferencją Sapiehę, wojewodę smoleńskiego, i tak go usilnie prosił, tak mu mocne uczynił propozycje, że się wojewoda smoleński zmiękczył i począł usilnie do uspokojenia prowadzić swoją partią, i tak conclusum, aby się trybunał zerwał, co się też i stało, a tak wojewoda podlaski i podkomorzy koronny jak z łaźni wyszli, i byli z niebezpieczeństwa salwowani.
Nastąpiły potem roczki juniowe w Brześciu, na których miał sprawę Osten, pułkownik ułanów królewskich, trzymający arendą Zdzitów od Fleminga podskarbiego, z Rayskim, sąsiadem tegoż Zdzitowa, o wiolencje wzajemne, alias o kawałek łąki trzciną zarosłej. Osten, człek gwałtowny, a w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
W rozumie niedościgły i w sile potężny. NEPTUNA nie zbrodzone przejechał krainy/ I ostożnie przepłynął głębokie niżyny. I tak żagami skałdał że BOREAS ostry Styr prowadził porządnie z pochwistnie siośty. Toż też czynił i EVROM dżdżyste Austry błagał/ I Sefirom chłodzącym: Nawę radą wzmagał. I uszedł wdziecznopiennych Syrenów w pokoju/ I łaźni Neptunowej/ i Cyklopów boju. Dziwnoródnych złych bestii/ i z żarliwej Ścille/ I inszych niebezpieczeństw mądrze zbył: a mile On roztopny Ulisses/ na brzegi Ojczyste Wysiadszy w pośrzód Gachów znalazł łoże czyste Znalażł żonę która mu wiary dochowała/ I Syna Telemacha/ z którym w ten czas grała/ Uznał go Kondys letni Szedziwym
W rozumie niedośćigły y w śile potężny. NEPTVNA nie zbrodzone przeiechał kráiny/ Y ostożnie przepłynął głębokie niżyny. Y ták żagámi skáłdał że BOREAS ostry Styr prowádźił porządnie z pochwistnie śiośty. Toż też czynił y EVROM dzdżyste Austry błagał/ Y Sephirom chłodzącym: Nawę rádą wzmagał. Y vszedł wdźiecznopiennych Syrenow w pokoiu/ Y łáźni Neptunowey/ y Cyklopow boiu. Dźiwnorodnych złych bestyi/ y z żárliwey Scille/ Y inszych niebespieczeństw mądrze zbył: á mile On rostopny Vlisses/ ná brzegi Oyczyste Wyśiadszy w pośrzod Gáchow ználazł łoże czyste Ználażł żonę ktora mu wiáry dochowáłá/ Y Syná Thelemáchá/ z ktorym w ten czás gráłá/ Vznał go Kondys letni Szedźiwym
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zdrowych ludziach/ lub też w chorych: a na ostatek dla jakiejś rozkoszy i delicej. Dla omycia ciała nie tylko starzy/ którzy iż bez koszul chodzili/ dla tego na każdy dzień pierwej niż do stołu mieli iść/ jako o tym wiele ich świadczy/ myjali się: ale i temi czasy częstokroć potrzebna rzecz jest łaźni zażywać/ i za żywają ludzie. Ale aby się rozegrzały ciała/ to nie każdy może wiedzieć/ i jako to może być: wszakoż gdy się będzie niżej mówić/ które są pożyteczne do zdrowia/ tedy się tego dotknie. A iż dla rozkoszy i delicej zażywali wanien i mycia/ tego się możesz nauczyć u Galena
zdrowych ludziách/ lub też w chorych: a ná ostatek dla iakieyś roskoszy y delicey. Dla omyćia ćiała nie tylko stárzy/ ktorzy iż bez koszul chodzili/ dla tego na kożdy dzień pierwey niż do stołu mieli iść/ iako o tym wiele ich świadcży/ myiali się: ale y temi cżasy cżęstokroć potrzebna rzecż iest łáźni záżywać/ y za żywaią ludzie. Ale aby się rozegrzały ćiała/ to nie każdy może wiedzieć/ y iako to może bydz: wszakosz gdy się będzie niżey mowić/ ktore są pożytecżne do zdrowia/ tedy się tego dotknie. A iż dla roskoszy y delicey zażywali wanien y myćia/ tego się możesz naucżyć v Galená
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 42.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
bo właśnie była jakoby sadzawka/ w której mógł prawie dobrze pływać/) ażby pierwej wodę rozmaitemi wonnościami i olejkami uperfumowali/ i napuścili. Te wszystkie trzy przyczyny puściwszy na stronę/ gdyż niektóre z nich są nie potrzebne/ tylko o tej mówić będziemy/ która jest dla zachowania zdrowia dobrego . I acz wanien i łaźni rozkazują też używać Medycy dla wielu chorób/ któremi one mogą być uleczone/ jednak iż to nie może się podać/ ażby musiał pierwej co innego o chorobach powiedzieć/ i to bez Doktora odprawowano być nie może: przeto idąc za Galenem/ tylko jako zdrowemi będąc/ dla zatrzymania tegoż zdrowia wanien używać mamy/
bo właśnie byłá iákoby sadzáwká/ w ktorey mogł práwie dobrze pływáć/) áżby pierwey wodę rozmáytemi wonnośćiámi y oleykámi vperfumowáli/ y nápuśćili. Te wszystkie trzy przycżyny puśćiwszy ná stronę/ gdyż niektore z nich są nie potrzebne/ tylko o tey mowić będźiemy/ ktora iest dla zachowánia zdrowia dobrego . Y ácż wánien y łáźni roskázuią też vżywáć Medycy dla wielu chorob/ ktoremi one mogą bydź vlecżone/ iednak iż to nie może się podáć/ áżby muśiał pierwey co innego o chorobách powiedźieć/ y to bez Doktorá odpráwowano bydź nie może: przeto idąc zá Galenem/ tylko iáko zdrowemi będąc/ dla zátrzymánia tegoż zdrowia wánien vżywáć mamy/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 43.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
jest: części które są pod ekwatorem, obrócić ku pułnocy, albo ku południowi, a które są na pułnocy, i południu, przenieść na miejsce części leżących pod ekwatorem: na owczas upałów nieznośnych na nieznośne zimno, lata ustawicznego na ustawiczną zimę stałaby się zamiana, a ludzie, i zwierzęta właśnie jak z łaźni gorącej do lodu, i przeciwnie przeniesieni byliby.
2 Może też która kometa wykraść nam księżyc, i pociągnowszy silniej do siebie, uczynić go towarzyszem swej podroży, tak jako on jest teraz ziemi. Ta w prawdzie najmniejsza byłaby szkoda z tych, które komety uczynić mogą: z tym wszystkim znaczną odmianę uczyniłaby
iest: części ktore są pod ekwatorem, obrocić ku pułnocy, albo ku południowi, a ktore są na pułnocy, y południu, przenieść na mieysce części leżących pod ekwatorem: na owczas upałow nieznośnych na nieznośne zimno, lata ustawicznego na ustawiczną zimę stałaby się zamiana, a ludzie, y zwierzęta właśnie iak z łaźni gorącey do lodu, y przeciwnie przeniesieni byliby.
2 Może też ktora kometa wykraść nam księżyc, y pociągnowszy silniey do siebie, uczynić go towarzyszem swey podroży, tak iako on iest teraz ziemi. Ta w prawdzie naymnieysza byłaby szkoda z tych, ktore komety uczynić mogą: z tym wszystkim znaczną odmianę uczyniłaby
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 273
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Rozchodzi się od serca po mnie krew; toż wozu Dosiadszy, od onego jadę wciąż przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to wracać Ulisses szalony), Nie obejźrę; tłukę się prosto przez zagony. Stanąwszy potem w karczmie z tak pocącej łaźni, Spać nie mogę, nie cale ochłódszy z bojaźni. Pełne oczy i uszy całodniowej wrzawy, Że woda laski łomie, że przelewa ławy. Ręka sobie nie wierzy, ale co raz maca, Zda się jej, że na promie płynie, materaca. ... 137 (N). TAK TEGO, CO
Rozchodzi się od serca po mnie krew; toż wozu Dosiadszy, od onego jadę wciąż przewozu; Choćbym oka zapomniał, nie czapki, nie pasu (Jako z obrzymowego uciekszy tarasu, Chciał nazad po to wracać Ulisses szalony), Nie obejźrę; tłukę się prosto przez zagony. Stanąwszy potem w karczmie z tak pocącej łaźni, Spać nie mogę, nie cale ochłódszy z bojaźni. Pełne oczy i uszy całodniowej wrzawy, Że woda laski łomie, że przelewa ławy. Ręka sobie nie wierzy, ale co raz maca, Zda się jej, że na promie płynie, materaca. ... 137 (N). TAK TEGO, CO
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 595
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bez świece słów Pańskich przestrogi Na świat wyńdzie, jako ja, mówię nie bez sromu, Bo nigdy z świata lepszym nie wrócę do domu. Com wczora słyszał, widział, i z uszu, i z oczu Zginęło, krzyże tylko z ukłonów w wąsoczu, W głowie szum; ale z duszą trzeba iść do łaźni, Żeby ją omyć z gnoju światowej przyjaźni. Więc, księże, wstąpiłem w grzech, daj łez miasto wody! Boże, przywróć do pierwszej sumnienie swobody! Ja wczora, dziś ksiądz pijan. Jakoż ździebła komu Ma dobyć, nie dobywszy z oka sobie tromu? 189. KRZEST ŻYDOWSKI
Miał król z księżną
bez świece słów Pańskich przestrogi Na świat wyńdzie, jako ja, mówię nie bez sromu, Bo nigdy z świata lepszym nie wrócę do domu. Com wczora słyszał, widział, i z uszu, i z oczu Zginęło, krzyże tylko z ukłonów w wąsoczu, W głowie szum; ale z duszą trzeba iść do łaźni, Żeby ją omyć z gnoju światowej przyjaźni. Więc, księże, wstąpiłem w grzech, daj łez miasto wody! Boże, przywróć do pierwszej sumnienie swobody! Ja wczora, dziś ksiądz pijan. Jakoż ździebła komu Ma dobyć, nie dobywszy z oka sobie tromu? 189. KRZEST ŻYDOWSKI
Miał król z księżną
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 629
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987