gdy zatniesz gołębi Matko: przechodzisz i Awernu głębi Pali się ciemny Hospodar krainy Do Proserpiny. Twe berło w morskiej władnie Monarchii/ Do ulubionej Neptun Orycji Oślep się bierze/ wszech Pan wilgotności Góre w miłości. Jeśli Bogowei Królmi jak się zową Toś ty nad tymi Królami Królową Prędko się Jowisz do swej Ledy wnęci W skrócie łabęci. Ziemia dopieroż z tym się ozwie rada Iże Wenery wszytka jest osada W sercach żyjących/ której władza ludzi Afekty budzi. A czemuż proszę przemożna Bogini? Twa ręka Steli taką krzywdę czyni Ze wyżył z Nimfą swą/ pieknej urody Bez skutku Gody. Kupido strzelcze do serc ludzkich śmiały Takli stępiało/ zelezce twej
gdy zátniesz gołębi Mátko: przechodźisz y Awernu głębi Pali sie ćięmny Hospodár kráiny Do Proserpiny. Twe berło w morskiey władnie Monárchiey/ Do vlubioney Neptun Orythiey Oślep się bierze/ wszech Pan wilgotnośći Gore w miłośći. Ieżli Bogowei Krolmi iák się zową Toś ty nád tymi Krolámi Krolową Prędko się Iowisz do swey Ledy wnęći W skrocie łábęći. Ziemia dopierosz z tym się ozwie rádá Iże Wenery wszytká iest osádá W sercách żyiących/ ktorey władza ludźi Affekty budźi. A czemuż proszę przemożna Bogini? Twá ręká Stelli taką krzywdę czyni Ze wyżył z Nymphą swą/ piekney vrody Bez skutku Gody. Kupido strzelcze do serc ludzkich śmiáły Tákli ztępiáło/ zelezce twey
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 199
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Już do dalekiej Zeglowałbyś Tule/ I do ostatniej wyzął się koszule/ Bo co mi Floty co plony Hiarby Co i bez zdrowiaKraezusowe skarby. Wszakże jeżeli dekret ferowany By tu mój osnów życia był zerwany/ Na ciebie Marsie wszytkę kładę winę/ Ze twą Wenera ciemięzy drużynę. I śpiewąm sobie przy ostatnim zgonie/ Kształtem łabęci mnogich na strymoine/ Które witając śmierć/ snadź wdzięcznie nocą/ Czując żywota ze się im dni krocą. Ach? złe Syreny co szalbiersko biją/ Zbandur swych dając głośną melodią/ Ale niecnoty Melodią zdradną Bo młodź kwitnącą tym powabem kradną. Szczęśliwy Uliss/ który tego bydła/ Ustrzegł się ani w padł w pochlebne
Iuż do dálekiey Zeglowałbyś Thule/ Y do ostátniey wyzął się koszule/ Bo co mi Flotty co plony Hiárby Co y bez zdrowiaKraezusowe skárby. Wszákże ieżeli dekret ferowány By tu moy osnow żyćia był zerwány/ Ná ćiebie Marśie wszytkę kłádę winę/ Ze twą Wenerá ćięmięzy druzynę. Y spiewąm sobie przy ostátnim zgonie/ Kształtem łábęći mnogich ná strymoine/ Ktore witáiąc śmierć/ snádź wdźięcznie nocą/ Czuiąc żywotá ze się im dni krocą. Ach? złe Syręny co szalbiersko biią/ Zbándur swych dáiąc głośną melodyą/ Ale niecnoty Melodyą zdrádną Bo młodź kwitnącą tym powabem krádną. Szczęśliwy Vliss/ ktory tego bydłá/ Vstrzegł się áni w padł w pochlebne
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 212.
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
morze. R Alfeus Rzeka, jest w Elidzie, wedle Pisy Miasta płynąca. Z Sperchiowe. Sperchius rzeka w Tessaliej. T Tagowe. Tagus rzeka w Hiszpaniej, złote piaski mająca. V Meon. Rzeka w Lidyej: stąd Meoński, adiectiuum. X Kaister. Rżeka przez Azją bieżąca, na której leże się wiele łabęci, i innych wodnych ptaków. I Nilus. Rzeka w Egipcie. Z Toż i Ismaryjskich rzek. To jest Trackich: bo Ismarus jest góra w Tracjej, z której niektóre rzeki początek mają. Aa Strymon i Hebrus. Rzeki Trackie: osobliwie Herbus sławny jest niesieniem odciętej głowy Orfeusowej. Bb Renus. Rzeka,
morze. R Alpheus Rzeká, iest w Elidźie, wedle Pisy Miástá płynąca. S Sperchiowe. Sperchius rzeká w Thessáliey. T Tagowe. Tagus rzeká w Hiszpániey, złote piaski máiąca. V Meon. Rzeká w Lidyey: ztąd Meoński, adiectiuum. X Káister. Rżeká przez Azyą bieżąca, ná ktorey leże się wiele łábęći, y innych wodnych ptakow. Y Nilus. Rzeká w AEgiptćie. Z Toż y Ismáriyskich rzek. To iest Tráckich: bo Ismarus iest gorá w Thrácyey, z ktorey niektore rzeki początek máią. Aa Strymon y Hebrus. Rzeki Tráckie: osobliwie Herbus sławny iest nieśieniem odćiętey głowy Orpheusowey. Bb Rhenus. Rzeká,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
na ostatek Bartolinus świadczą, że po różnych wodach własnemi słyszeli uszyma śpiewających Łabędzi Tym wszystkim idzie wkontr Pliniusz. Naturalista, mając to za fałszywe relację i opinię. Idą za zdaniem jego Athenaeus; AElianus, Scaliger, Bodinus, Atbanazy Kircher. Popiera tejże Sentencyj codzienna eksperiencja, po Jeziorach, Rzekach, Stawach widząca łabęci, a nigdy głosu ich nie słysząca: giną od Strzelców, a przecie requiem i przyKawalerskiej nie nucą sobie śmierci. Nie godni są wesołego żejścia Faryzeu szów prowadząc życie, ab extra Kandorem, ab intra czarnym mięsem przyodziane bądąc; co wyraził Symbolista Lemmate: Subter nigerrima cutis.
NIEDZWIEDZICY imputują niektórzy Authores, że ta zawsze
ná ostátek Bartholinus swiadczą, że po rożnych wodách własnemi słyszeli uszymá śpiewáiących Łábędzi Tym wszystkim idzie wkontr Pliniusz. Náturalista, maiąc to za fałszywe relacyę y opinię. Idą zá zdaniem iego Athenaeus; AElianus, Scaliger, Bodinus, Atbanazy Kircher. Popiera teyże Sentencyi codzienna experyencyá, po Ieziorach, Rzekach, Stawach widząca łabęci, á nigdy głosu ich nìe słysząca: giną od Strzelcow, a przecie requiem y przyKawalerskiey nie nucą sobie śmierci. Nie godni są wesołego źeyścia Faryzeu szow prowadząc życie, ab extra Kandorem, ab intra czarnym mięsem przyodziane bądąc; co wyraził Symbolistá Lemmate: Subter nigerrima cutis.
NIEDZWIEDZICY imputuią niektorzy Authores, że ta zawsze
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 133
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Stary dworzanin, pan Koc, jako inszych wiela, Prosił i mnie, żebym mu dopomógł wesela. Więc gdy minął dzień czwarty, rano w drogę wstanę; Żegnając go, oboje na łóżku zastanę. „Zły frymark, Mościa Pani (kiedy się ta kręci): Panną będąc, miałaś mech w pierzynce łabęci; Dziś koc, który nie wiedzieć na kim wprzód nie bywał, Będzie Waszeci w stanie małżeńskim przykrywał. Zagrzeje, prawdę rzekszy, ale też to zyszczesz, Napchli, że za rok z jednej pchły ledwie wyiszczesz.” 203. NA ŻYDOWSKIE UTONIENIE
Utonął Żyd wioząc się przez Rabę na łodzi. Już mi też trudno
Stary dworzanin, pan Koc, jako inszych wiela, Prosił i mnie, żebym mu dopomógł wesela. Więc gdy minął dzień czwarty, rano w drogę wstanę; Żegnając go, oboje na łóżku zastanę. „Zły frymark, Mościa Pani (kiedy się ta kręci): Panną będąc, miałaś mech w pierzynce łabęci; Dziś koc, który nie wiedzieć na kim wprzód nie bywał, Będzie Waszeci w stanie małżeńskim przykrywał. Zagrzeje, prawdę rzekszy, ale też to zyszczesz, Napchli, że za rok z jednej pchły ledwie wyiszczesz.” 203. NA ŻYDOWSKIE UTONIENIE
Utonął Żyd wioząc się przez Rabę na łodzi. Już mi też trudno
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 634
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwierzyny, i nabił bez miary. A przecie rad był, że go nawidziała Aurora, lubo swego męża miała; I często, gdy ów był strudzony chodem, Przyjemnym sama posilała chłodem. Często pod Jodłą; a nie było wstydem; Przesypiała się w Wenus z Adonidem, I nie raz obu; choć nie puch łabęci, Widziano w trawie, albo w sianożęci. I Meleagra, w Menalejskiej puszczy, Miłość po łowach, w kochanie poduszczy; Albowiem, dawszy dziczy łeb za fanty, Brał się bezpiecznie do swej Atalanty. Zaczym, ani się Fedra w twej gromadzie, Pierwsza kochając myśliwego, kładzie; Bo gdzie w kompanij niemasz
zwierzyny, y nábił bez miáry. A przećie rad był, że go náwidźiáłá Aurorá, lubo swego mężá miáłá; Y często, gdy ow był strudzony chodem, Przyiemnym samá posiláłá chłodem. Często pod Iodłą; á nie było wstydem; Przesypiáłá się w Wenus z Adonidem, Y nie raz obu; choć nie puch łabęći, Widźiano w trawie, álbo w śiánożęći. Y Meleágrá, w Menáleyskiey puszczy, Miłość po łowách, w kochánie poduszczy; Albowiem, dawszy dźiczy łeb zá fanty, Brał się bespiecznie do swey Atálánty. Záczym, áni się Fedrá w twey gromádźie, Pierwsza kocháiąc myśliwego, kłádźie; Bo gdźie w kompániy niemász
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 47
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
barzo Andromeda Na twardej skale wisiała opięta W żelazne pęta,
Aż gdy Perseus śmiercią się jej wzruszył, Zabiwszy stróża, okowy pokruszył, Co większa jeszcze, wziął za żonę ślubną Panienkę zgubną.
Nasze łagodne ogłaszają ody Dnia dzisiejszego uroczyste gody
I społecznego mieszkania przyjęte Ustawy święte.
A tak, Miłości Boża, na ofiarę Białych łabęci w twoje jarzmo parę Przyjmi sprzężonych, bądź prawdziwym stróżem Nad ich powozem.
Ty krwie nie pragniesz wytoczonej, ale Najmniejszą duszę chcesz zachować w cale, Niechże w przybytku twoim ta obiata Zażywa świata.
A iż w podarkach żywych kochasz wielce, Przetoż nie skopy, nie otyłe cielce, Lecz serca na ich ołtarzu
barzo Andromeda Na twardej skale wisiała opięta W żelazne pęta,
Aż gdy Perseus śmiercią się jej wzruszył, Zabiwszy stróża, okowy pokruszył, Co większa jeszcze, wziął za żonę ślubną Panienkę zgubną.
Nasze łagodne ogłaszają ody Dnia dzisiejszego uroczyste gody
I społecznego mieszkania przyjęte Ustawy święte.
A tak, Miłości Boża, na ofiarę Białych łabęci w twoje jarzmo parę Przyjmi sprzężonych, bądź prawdziwym strożem Nad ich powozem.
Ty krwie nie pragniesz wytoczonej, ale Najmniejszą duszę chcesz zachować w cale, Niechże w przybytku twoim ta obiata Zażywa świata.
A iż w podarkach żywych kochasz wielce, Przetoż nie skopy, nie otyłe cielce, Lecz serca na ich ołtarzu
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 32
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
wyrzucone z bliska. Same cnoty bieluchnych ptaków to sprawują, Iż wolno pod obłoki z swemi ulatują, Skąd zaś pobliżu rzeki na pagórek mały Spuszczają się, kościółek gdzie jest okazały.
X
Miejsce to poświęcone snać nieśmiertelności, Które nimfa jakaś ma w swojej opatrzności; Ta, z ochotą wyszedszy, z pysków bierze one Od łabęci imiona, w kruszcach wydrożone, I zawiesza w pośrzodku kościółka ślicznego, Przy obrazie, który beł z kamienia gładkiego; Zawiesza, a ta praca bywa tak szczęśliwa, Że ich pamięć na wieki zostaje tam żywa.
X
Ktoby beł ten staruszek, czemu imionami Karmił najbystrszą rzekę i z jej głębinami? Co ptacy znaczą
wyrzucone z blizka. Same cnoty bieluchnych ptaków to sprawują, Iż wolno pod obłoki z swemi ulatują, Skąd zaś pobliżu rzeki na pagórek mały Spuszczają się, kościółek gdzie jest okazały.
X
Miejsce to poświęcone snać nieśmiertelności, Które nimfa jakaś ma w swojej opatrzności; Ta, z ochotą wyszedszy, z pysków bierze one Od łabęci imiona, w kruszcach wydrożone, I zawiesza w pośrzodku kościółka ślicznego, Przy obrazie, który beł z kamienia gładkiego; Zawiesza, a ta praca bywa tak szczęśliwa, Że ich pamięć na wieki zostaje tam żywa.
X
Ktoby beł ten staruszek, czemu imionami Karmił najbystrszą rzekę i z jej głębinami? Co ptacy znaczą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 89
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z pokorą obie, co Mu usłały złote łoże w Tobie. Przez żywot wiecznie Twój błogosławiony, gdzie Go uwinął list lilijej wonny. Przez stajnię zimną i żłób on bydlęcy, gdzie z osłem grzejąc Dzieciątko wół klęczy. Przez raną ranę – piątno Abramowe, przez tropy królów z nową gwiazdą nowe. Przez głos staruszka białego łabęci i on miecz, któryć włożył do pamięci. Przez prowad nocny i żałosne trwogi, gdy kat polewał krwią niewinną progi. Przez odwrót szczęsny i drogi coroczne do góry Syjon na dni Wielkonocne, stąd gdy raz idziesz, został On w Kościele, budząc uczone głowy w młodym ciele. O żalu, bo go język nie
z pokorą obie, co Mu usłały złote łoże w Tobie. Przez żywot wiecznie Twój błogosławiony, gdzie Go uwinął list lilijej wonny. Przez stajnię zimną i żłób on bydlęcy, gdzie z osłem grzejąc Dzieciątko wół klęczy. Przez raną ranę – piątno Abramowe, przez tropy królów z nową gwiazdą nowe. Przez głos staruszka białego łabęci i on miecz, któryć włożył do pamięci. Przez prowad nocny i żałosne trwogi, gdy kat polewał krwią niewinną progi. Przez odwrót szczęsny i drogi coroczne do góry Syjon na dni Wielkonocne, stąd gdy raz idziesz, został On w Kościele, budząc uczone głowy w młodym ciele. O żalu, bo go język nie
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 138
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
od Dytmarchiej tylko się rzekami dzieli: wdłuż jest na 4. mile/ wszerz na jednę. Idzie Terra sancta, od gęby rzeki Albis na 9. mil: ta ma w sobie dwie skale wysokie; z których się jedna czerwieni/ a ma dostatek legumin/ zboża/ stad/ trzód/ koni/ żorawi/ łabęci/ gęsi: acz w okrąg niemasz jej więcej nad 6000 sążni/ i nie ma też więcej nad 50. domów: druga się bieli/ i jest wszysta piaszczysta; i przetoż barziej się w niej kochają królikowie/ a niż ludzie. Ta wysepka jest barzo mocna/ bo się podnosi nad morze aż na
od Ditmárchiey tylko się rzekámi dźieli: wdłuż iest ná 4. mile/ wszerz ná iednę. Idźie Terra sancta, od gęby rzeki Albis ná 9. mil: tá ma w sobie dwie skále wysokie; z ktorych się iedná czerwieni/ á ma dostátek legumin/ zboża/ stad/ trzod/ koni/ żoráwi/ łábęći/ gęśi: ácz w okrąg niemász iey więcey nád 6000 sążni/ y nie ma też więcey nád 50. domow: druga się bieli/ y iest wszystá piasczysta; y przetoż bárźiey się w niey kocháią krolikowie/ á niż ludźie. Tá wysepká iest bárzo mocna/ bo się podnośi nád morze áż ná
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 74
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609