się kto/ na co to Pan nie pospolitemi zwyczajami Prorokowi swemu każe prorokować/ przestrzegł go samże w tym wprzód niżeli go posyła/ lud to prawi faleszny/ zdradliwy insze mówi/ insze myśli/ a jako jeden z drugim niewiernie /obłudnie/ tak i z Panem postępuje/ jako jeden drugiemu w oczy pięknie/ łagodnie/ układnie/ ale w sercu trucizna i żądło tam gdziebyś się go nie spodziewał jako bywa u niedziwadków/ tak i z Panem właśnie bywa/ czynią się prawdżywemi chwalcami jego w kościele: w domu i w życiu inszego Pana mają/ Pana tam ciemności jakiej słuchają Prorockiego kazania dla pozeru/ ale serce jakie
sie kto/ ná co to Pan nie pospolitemi zwyczáiámi Prorokowi swemu káże prorokowáć/ przestrzegł go samże w tym wprzod niżeli go posyła/ lud to práwi faleszny/ zdrádliwy insze mowi/ insze myśli/ á iako ieden z drugim niewiernie /obłudnie/ ták y z Pánem postępuie/ iáko ieden drugiemu w oczy pięknie/ łágodnie/ vkłádnie/ ále w sercu trućizna y żądło tám gdźiebyś sie go nie spodźiewał iako bywa v niedźiwadkow/ ták y z Pánem własnie bywa/ czynią sie prawdżiwemi chwalcámi iego w kośćiele: w domu y w żyćiu inszego Páná máią/ Páná tám ćiemnośći iákiéy słucháią Prorockiego kazánia dla pozeru/ ále serce iákié
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: Dv
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
, (W którą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłów miłości, W których co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swój nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By wiosny nie brał od lata wdzięcznego, Póki zboża w trawie wesoło bujają, I ich zielone runa z słońcem grają, Niżli bujnym kłosem oracza ucieszą, Gdy Ikarowe ciepłe dni pospieszą. A ja będę ciebie, Kupido, pilnował I twoich znaków pilno naśladował, Póki sam Mars zbroję złożywszy staloną Z
, (W ktorą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłow miłości, W ktorych co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swoj nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By wiosny nie brał od lata wdzięcznego, Poki zboża w trawie wesoło bujają, I ich zielone runa z słońcem grają, Niżli bujnym kłosem oracza ucieszą, Gdy Ikarowe ciepłe dni pospieszą. A ja będę ciebie, Kupido, pilnował I twoich znakow pilno naśladował, Poki sam Mars zbroję złożywszy staloną Z
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 225
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
on Mandrykarda czas miłość uczyła, Z lekka strwożonej dziewce strach odejmowały I z lękliwego serca bojaźń wyganiały. Skoro ją strach opuścił, żałość ustąpiła, Która jej była potem serce przeraziła, Że cierpliwiej, skoro tak wolniejszą została, Nowego miłośnika słuchać poczynała.
LX.
A potem jeszcze więtsze bezpieczeństwo wzięła, Że mu już odpowiadać łagodnie poczęła; Nakoniec mu i tego potem pozwalała, Że w twarzy jego oczy życzliwe trzymała. On, co w tem nieraz bywał, o łasce królewny Nie tylko miał nadzieję, ale jej beł pewny, I że co przedtem płocha i tak była dziwna, Nie miała jego żądzom z czasem być przeciwna.
LXI.
on Mandrykarda czas miłość uczyła, Z lekka strwożonej dziewce strach odejmowały I z lękliwego serca bojaźń wyganiały. Skoro ją strach opuścił, żałość ustąpiła, Która jej była potem serce przeraziła, Że cierpliwiej, skoro tak wolniejszą została, Nowego miłośnika słuchać poczynała.
LX.
A potem jeszcze więtsze bezpieczeństwo wzięła, Że mu już odpowiadać łagodnie poczęła; Nakoniec mu i tego potem pozwalała, Że w twarzy jego oczy życzliwe trzymała. On, co w tem nieraz bywał, o łasce królewny Nie tylko miał nadzieję, ale jej beł pewny, I że co przedtem płocha i tak była dziwna, Nie miała jego żądzom z czasem być przeciwna.
LXI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 310
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył kryształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiewa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną przy słonecznym wschodzie, ani zbytnie gorąca, jakowe bywają, kiedy zboża swe karki pod sierpy poddają. Nie skarży tam na słońca żar trawa zielona ani gębę
z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył krzyształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiéwa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną przy słonecznym wschodzie, ani zbytnie gorąca, jakowe bywają, kiedy zboża swe karki pod sierpy poddają. Nie skarży tam na słońca żar trawa zielona ani gębę
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 174
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pożytków. Dobywa się ono porami swoimi z ziemi, podnosi w przyjemnej barwie, bujności i wigorze tudzież w kwiat gęsty zabiera którykolwiek do używania naszego zasiew. A zaraz wielbiemy szczyrej, cnotliwej i prawdziwej pracy gospodarskiej błogosławieństwo niebieskie, szacujemy nasienia istotę, ziemi cnotę, pługu i lemiesza regularne zażycie, czas i wiosnę w humorach łagodnie utemperowane i widziemy gospodarza nadzieją lata w kłos, jesieni w snop i kopę, zimy w plon i ziarno na zażycie swoje obfitujących, nad zamiar wesołego i ukontentowanego. Widziemy łaski Boskiej wzywającego, aby to, na co w nadziei i pociesze pogląda, żadna na żal i turbacyją przed czasem nie strawiła przygoda, ale kosy
pożytków. Dobywa się ono porami swoimi z ziemi, podnosi w przyjemnej barwie, bujności i wigorze tudzież w kwiat gęsty zabiera którykolwiek do używania naszego zasiew. A zaraz wielbiemy szczyrej, cnotliwej i prawdziwej pracy gospodarskiej błogosławieństwo niebieskie, szacujemy nasienia istotę, ziemi cnotę, pługu i lemiesza regularne zażycie, czas i wiosnę w humorach łagodnie utemperowane i widziemy gospodarza nadzieją lata w kłos, jesieni w snop i kopę, zimy w plon i ziarno na zażycie swoje obfitujących, nad zamiar wesołego i ukontentowanego. Widziemy łaski Boskiej wzywającego, aby to, na co w nadziei i pociesze pogląda, żadna na żal i turbacyją przed czasem nie strawiła przygoda, ale kosy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 210
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wieści, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę,
wieści, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 220
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
aby z nich najmniejszego pogorszenia nie miało. Gdzie dni i nocy na modlitwach i kontemplacjach trawiąc tak w łasce Boskiej usiłowali, że ich albo pospolitej potrzebie nigdy się odmówić nie mogła. Gdzie przez posłuszeństwo zwierzchności albo powinności swojej cudowne i niepodobne rzeczy zmagali i czynili, nieznośne krzywdy, przykre pasyje, prześladowania i dolegliwości jako cukier łagodnie trawili, znoszenia ich ustawicznym pragnieniem gorzeli i nigdy nasycić się nie mogli. Gdzie, raz przyjąwszy do serca Boga swojego, żadnej przeciwności Jego nie przypuszczali tak dalece, że sam mógł być świadkiem ich szczerości, prostoty i miłości bliźniego, gdzie głodem, smrodem, wrzodem i obelgą, usta, nos, oko i ucho
aby z nich najmniejszego pogorszenia nie miało. Gdzie dni i nocy na modlitwach i kontemplacyjach trawiąc tak w łasce Boskiej usiłowali, że ich albo pospolitej potrzebie nigdy się odmówić nie mogła. Gdzie przez posłuszeństwo zwierzchności albo powinności swojej cudowne i niepodobne rzeczy zmagali i czynili, nieznośne krzywdy, przykre pasyje, prześladowania i dolegliwości jako cukier łagodnie trawili, znoszenia ich ustawicznym pragnieniem gorzeli i nigdy nasycić się nie mogli. Gdzie, raz przyjąwszy do serca Boga swojego, żadnej przeciwności Jego nie przypuszczali tak dalece, że sam mógł bydź świadkiem ich szczerości, prostoty i miłości bliźniego, gdzie głodem, smrodem, wrzodem i obelgą, usta, nos, oko i ucho
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 224
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zabić przez nieuważne w grzychach i nałogach utwierdzenie. Ustąpiła miłość bliźniego nienawiści i wielkiemu niemiłosierdziu, w niedbaniu według powołania o dusze i zbawienie jego, tudzież w zdzierstwach na ciężkie czasy zbytecznych od krztów, ślubów, a najwięcej od pogrzebów, gdzieby jeszcze należało pocieszyć, dopomóc i od desperacji wszelakiej w mizerii i niedostatku łagodnie odprowadzać. Ustąpił dusz ludzkich dozór podłemu w nich krwi Zbawiciela szacunkowi, gdzie przez lenistwo, przez zbyteczne pijaństwo i ustawiczne od kościoła absentowanie się, przez nieprzystojne zabawy i kuligi tyle dusz bez chrztu, spowiedzi, bez sakramentów, bez konsolacji i należytej wyprawy mizernie schodzi i na wieki przepada. Zgoła ustąpiły wszytkie ogółem cnoty jednej
zabić przez nieuważne w grzychach i nałogach utwierdzenie. Ustąpiła miłość bliźniego nienawiści i wielkiemu niemiłosierdziu, w niedbaniu według powołania o dusze i zbawienie jego, tudzież w zdzierstwach na ciężkie czasy zbytecznych od krztów, ślubów, a najwięcej od pogrzebów, gdzieby jeszcze należało pocieszyć, dopomóc i od desperacyi wszelakiej w mizeryi i niedostatku łagodnie odprowadzać. Ustąpił dusz ludzkich dozór podłemu w nich krwi Zbawiciela szacunkowi, gdzie przez lenistwo, przez zbyteczne pijaństwo i ustawiczne od kościoła absentowanie się, przez nieprzystojne zabawy i kuligi tyle dusz bez chrztu, spowiedzi, bez sakramentów, bez konsolacyi i należytej wyprawy mizernie schodzi i na wieki przepada. Zgoła ustąpiły wszytkie ogółem cnoty jednej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 231
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi nie był obligowany, pewnie by był tak okrutną na nie konfederacyją nie zemsty i tyraństwa, ale klemencji i cierpliwości sposobem wsporządzał łagodnie, tym się kształtniej na majestat chwały i powagi Swojej górując, im więcej w sercach rekoncylijowanych dobrocią mogąc i usiłując. Cóż sobie bowiem i rządowi swojemu pomyślnego wyrobiły, pytam się, owe Neronów, Dijoklecjanów, Tarkwinijuszów i tam inszych rzymskich, sycylijskich, aragońskich, portugalskich dawnych i świższych angielskich tyranów rozkazywania? Okrucieństw
? W której, lubo czuł na sercu swoim własnego ludu gniew, złość i zawziętość publiczną, przecież Piotra sługi i apostoła Swojego w odsieczy nie chwali, a gdyby był przedwiecznemu na śmierć Swoją dekretowi nie był obligowany, pewnie by był tak okrutną na nie konfederacyją nie zemsty i tyraństwa, ale klemencyi i cierpliwości sposobem wsporządzał łagodnie, tym się kształtniej na majestat chwały i powagi Swojej górując, im więcej w sercach rekoncylijowanych dobrocią mogąc i usiłując. Cóż sobie bowiem i rządowi swojemu pomyślnego wyrobiły, pytam się, owe Neronów, Dijoklecyjanów, Tarkwinijuszów i tam inszych rzymskich, sycylijskich, aragońskich, portugalskich dawnych i świższych angielskich tyranów rozkazywania? Okrucieństw
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 270
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, kuny kościelnej w ozdobie szyi, bykowca w kroju ogona szaty zażywając przyzwoicie. A tak gdy wszytko do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacji nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacji teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
, kuny kościelnej w ozdobie szyi, bykowca w kroju ogona szaty zażywając przyzwoicie. A tak gdy wszytko do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej, tedy kosztownej i nagannej emulacyi nie bywało. Nie było i niedostatku na te czasy pospolitego, był zawsze krom potrzeby pieniądz i bez wykrętów, matactw i turbacyi teraźniejszych wchodził sam łagodnie do szkatuły. Jako zaś kogo widziano, tak i pisano ani się zawodzono do śmiechu teraźniejszego w dygach i ukłonach, gdzie rozumiejąc od szlaku wysoką białogłowę wielbiemy i czciemy od szwajcy i sztychu urzędniczkę, wodząc się często za procesyją publicznie przez modnej polityki mankament z pospolitą kurwą pod pozorem stroju i miejsca niewiadomą. KRÓJ MĘSKI ŚWIATOWY
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962