? Jedno były promieńmi przerażającemi Serce moje. Teraześ mgłą obeszła ciemną, Ani, ani wiecznie już rozświecisz przedemną. Bodaj była nie weszła! Bo nie tak gdy wschodzi, Jako słońce, tem milsze, gdy już już zachodzi. TREN III.
A matka co nieszczęsna! O! ta jako w puszczy Ranna łani, z której krew strumieniami pluszczy.
Kto się łzom jej przypatrzy, jeżeli nie krwawe, Kto, jeżeli nie perły uriańskie prawe, Czemu? czemu? okrutna kiedy Persefona, Gwałtem jej tę pociechę wydzierała z łona, Nie zaraz się w Pirrhenny źródło rozpłynęła, Nie zaraz Marpesowym kamieniem stanęła, Ach oczenki! kiedy je
? Jedno były promieńmi przerażającemi Serce moje. Teraześ mgłą obeszła ciemną, Ani, ani wiecznie już rozświecisz przedemną. Bodaj była nie weszła! Bo nie tak gdy wschodzi, Jako słońce, tem milsze, gdy już już zachodzi. TREN III.
A matka co nieszczęsna! O! ta jako w puszczy Ranna łani, z której krew strumieniami pluszczy.
Kto się łzom jej przypatrzy, jeżeli nie krwawe, Kto, jeżeli nie perły uryańskie prawe, Czemu? czemu? okrutna kiedy Persefona, Gwałtem jej tę pociechę wydzierała z łona, Nie zaraz się w Pirrhenny źródło rozpłynęła, Nie zaraz Marpesowym kamieniem stanęła, Ach oczenki! kiedy je
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 144
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
PIOSNKA O WIECZERZY PAŃSKIEJ Nota jako Psalm 42. Równie jak bujna łani etc.
Nuż teraz wszyscy społecznie z dziękami przypomniemy Miłość i łaskę skuteczną i wszystkim opowiemy Jezu Chrysta Pana naszego, Pasterza i wodza pewnego.
Który nam ten stół swój święty ku chwale swej zostawił, Byśmy przy nim wyznawali, co w nas śmiercią swą sprawił, A przezeń Jemu dziękowali, Społeczność swą w Nim
PIOSNKA O WIECZERZY PAŃSKIEJ Nota jako Psalm 42. Równie jak bujna łani etc.
Nuż teraz wszyscy społecznie z dziękami przypomniemy Miłość i łaskę skuteczną i wszystkim opowiemy Jezu Chrysta Pana naszego, Pasterza i wodza pewnego.
Który nam ten stół swój święty ku chwale swej zostawił, Byśmy przy nim wyznawali, co w nas śmiercią swą sprawił, A przezeń Jemu dziękowali, Społeczność swą w Nim
Skrót tekstu: LubienSPiosBar_I
Strona: 140
Tytuł:
Piosnka o wieczerzy pańskiej
Autor:
Stanisław Lubieniecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, książę na Siewierzu, Że daleki od morza, pilen łowu w zwierzu. Na każdy dzień i sarny, i zające juczy; To źle; owce, które Pan Piotrowi poruczy, Jego psi zajadają; nie wiem, jak się sprawi W sądny dzień, bo zającem owcy nie nadstawi, Chyba jeżeli będzie sarna albo łani. Wierni — owcami, księża łakomi — brytani, Którzy nie kontentując starą tuczą w psiarni, Szkodzą na duszach w Pańskiej baranki owczarni, Choć trzody ssą, że ledwie brzuchy mogą dźwigać. Gdzie nie łupić, tylko się dadzą im postrzygać, Wyklinają na dzikie z kościoła manowce: Drapieżnemu zwierzowi żerem Pańskie owce. Niechaj
, książę na Siewierzu, Że daleki od morza, pilen łowu w zwierzu. Na każdy dzień i sarny, i zające juczy; To źle; owce, które Pan Piotrowi poruczy, Jego psi zajadają; nie wiem, jak się sprawi W sądny dzień, bo zającem owcy nie nadstawi, Chyba jeżeli będzie sarna albo łani. Wierni — owcami, księża łakomi — brytani, Którzy nie kontentując starą tuczą w psiarni, Szkodzą na duszach w Pańskiej baranki owczarni, Choć trzody ssą, że ledwie brzuchy mogą dźwigać. Gdzie nie łupić, tylko się dadzą im postrzygać, Wyklinają na dzikie z kościoła manowce: Drapieżnemu zwierzowi żerem Pańskie owce. Niechaj
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 585
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wargi, to ramiona okrągłe przechwala I to, czego nie dojźrzał; on tak się rozpala, Panna od niego oczy odwraca wstydliwa. Cyntyjus krzyknie: “Postój, panienko poczciwa, Nie uciekaj przede mną, służebnikiem wiernym, Tylko owcy lękliwej przed wilkiem obżernym, Lub garlicy przed orłem, który ją chce szkodzić, Abo łani przede lwem przysłusza uchodzić. Ale ja nie umysłem wilczyce drapieżnej Śpieszę do twych różanych ust i szyjej śnieżnej. Pohamuj bieg, niebogo, żebyś bieżąc marnie
Nie ugodziła nóżką na ościste tarnie. Uchodź lekko, za tobą i ja pójdę miernie, Waruj upaść na skałę, abo ostre ciernie. Przytem rzuć na mię
wargi, to ramiona okrągłe przechwala I to, czego nie dojźrzał; on tak się rozpala, Panna od niego oczy odwraca wstydliwa. Cyntyjus krzyknie: “Postój, panienko poczciwa, Nie uciekaj przede mną, służebnikiem wiernym, Tylko owcy lękliwej przed wilkiem obżernym, Lub garlicy przed orłem, który ją chce szkodzić, Abo łani przede lwem przysłusza uchodzić. Ale ja nie umysłem wilczyce drapieżnej Śpieszę do twych różanych ust i szyjej śnieżnej. Pohamuj bieg, niebogo, żebyś bieżąc marnie
Nie ugodziła nóżką na ościste tarnie. Uchodź lekko, za tobą i ja pójdę miernie, Waruj upaść na skałę, abo ostre ciernie. Przytem rzuć na mię
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 14
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Gdy odprawował ow sąd bogiń zawołany: Tam trzy były boginie, tu trzej podłaźnicy; Jednemu Diakowi przyznał w tej rożnicy. I tak się sąd odprawił; paniej nie ubyło, Mężowi też trzy cynki do rogów przybyło. 596. Łowy.
Cicho, cicho Kupidynie Tu w tej zielonej krzewinie Lub pada lub słońce wschodzi Śliczna łani się przechodzi.
Wej trop świeży; serce czuje Że gdzieś pobliżu żyruje. Weźmi łuk i prędkie strzały Ono, ono, zwierz zuchwały. Teraz strzelaj Kupidynie. O ślepy Wenery synie, Coś uczynił najlepszego? Mnieś postrzelił, a prędkiego Zwierzaś chybił; on przez szkody Przez gęstwy gdzieś i przez wody Przepadł
Gdy odprawował ow sąd bogiń zawołany: Tam trzy były boginie, tu trzej podłaźnicy; Jednemu Dyakowi przyznał w tej rożnicy. I tak się sąd odprawił; paniej nie ubyło, Mężowi też trzy cynki do rogow przybyło. 596. Łowy.
Cicho, cicho Kupidynie Tu w tej zielonej krzewinie Lub pada lub słońce wschodzi Śliczna łani się przechodzi.
Wej trop świeży; serce czuje Że gdzieś pobliżu żyruje. Weźmi łuk i prędkie strzały Ono, ono, zwierz zuchwały. Teraz strzelaj Kupidynie. O ślepy Wenery synie, Coś uczynił najlepszego? Mnieś postrzelił, a prędkiego Zwierzaś chybił; on przez szkody Przez gęstwy gdzieś i przez wody Przepadł
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 315
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Pianego trunku,
Tego ja, rzecze, Co w głowę ciecze Niechcę gatunku.
Niewie o żniwie, Sierp onej w dziwie Schylić się słaba.
Słońca się boi, Refleksje.
W maszkę twarz stroi, Choć też już Baba.
Do pierwszej miski Jej humor bliski, Prym drugim bierze;
Mniema że Pani Podobna łani A pień w manierze.
Dość że szlachcianka, Kusa katanka, Byle w rogowce
Humor dość hojny, Choć dom niedojny, O jednej krowce:
Chociaż mniej godnie, Byleby modnie w Staje sudanno,
Marszczki wygładzi, DUCHOWNE.
Czym sobie radzi Być z Baby Panno.
O! myśli płoche, Mąż się o foche
Piánego trunku,
Tego ia, rzecze, Co w głowę ćiecze Niechcę gátunku.
Niewie o żniwie, Sierp oney w dźiwie Schylić się słába.
Słońcá się boi, REFLEXYE.
W mászkę twarz stroi, Choć też iuż Bábá.
Do pierwszey miski Jey humor bliski, Prym drugim bierze;
Mniema że Pani Podobna łáni A pień w mánierze.
Dość że szláchćianká, Kusa kátánká, Byle w rogowce
Humor dość hoyny, Choć dom niedoyny, O iedney krowce:
Choćiaż mniey godnie, Byleby modnie w Staie sudánno,
Marszczki wygłádźi, DVCHOWNE.
Czym sobie rádźi Być z Báby Pánno.
O! myśli płoche, Mąż się o foche
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 52
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
naszej krwie, kiedyś męstwem takiem ozdobiony, I świadectwa, upewniam, nie pragnę inszego Nad tę próbę dzisiejszych sił i serca twego. Tak czyń, bracie, zawsze, tak sprawuj się, mój drogi: Te do sławy są słodkiej, te do nieba drogi. Nie urodzi gołębia śmiały orzeł ani Najserdeczniejszego lwa bojaźliwa łani”. PIEŚŃ XXXI.
XXXIV.
Tak mówiąc, Rynald wielkie serce zaprawuje Do wielkich dzieł, prace mu rycerskie smakuje. On chciwie barzo słucha z przyrodzonej chęci I złote słowa w żywej rysuje pamięci. Potem go drugiej zaraz braciej ukazuje; W tych serdecznej miłości ogień się zajmuje. Patrzą mu pilno wszyscy w twarz i
naszej krwie, kiedyś męstwem takiem ozdobiony, I świadectwa, upewniam, nie pragnę inszego Nad tę próbę dzisiejszych sił i serca twego. Tak czyń, bracie, zawsze, tak sprawuj się, mój drogi: Te do sławy są słodkiej, te do nieba drogi. Nie urodzi gołębia śmiały orzeł ani Najserdeczniejszego lwa bojaźliwa łani”. PIEŚŃ XXXI.
XXXIV.
Tak mówiąc, Rynald wielkie serce zaprawuje Do wielkich dzieł, prace mu rycerskie smakuje. On chciwie barzo słucha z przyrodzonej chęci I złote słowa w żywej rysuje pamięci. Potem go drugiej zaraz braciej ukazuje; W tych serdecznej miłości ogień się zajmuje. Patrzą mu pilno wszyscy w twarz i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 436
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
omięszkał termin naznaczony, Zal mój do śmierci nie będzie skończony. Już mam odchodzić zapłakawszy rzewnie, Jeszcze obrócę oczy ku Jordanu, Ujrzę, aż ona do mnie spieszy pewnie, Z pokorą winną podziękuję Panu, Ze mię tak jeszcze nigdy nie zasmucił, Czegoby z setną pociechą nie wrucił. Cud niewidany, gdy jak Łani chyża Szybko przybiegła nad Rzekę głęboką; Widzę, kiedy znak wyraziwszy Krzyża, Woda się stała mostem, czy opoką; Po której przeszła nie zmaczawszy nogi, Różne BÓG grzesznym pokazuje drogi. Tu przed obecnym BOGIEM w Majestacie, Na ziemię padła, nie śmie podnieść oczy;
Znać nie wie, że Pan bywa w podłej
omięszkał termin naznaczony, Zal moy do śmierci nie będzie skończony. Już mam odchodzić zapłakawszy rzewnie, Jeszcze obrocę oczy ku Jordanu, Uyrzę, aż ona do mnie spieszy pewnie, Z pokorą winną podziękuię Panu, Ze mię tak ieszcze nigdy nie zasmucił, Czegoby z setną pociechą nie wrucił. Cud niewidany, gdy iak Łani chyża Szybko przybiegła nad Rzekę głęboką; Widzę, kiedy znak wyraziwszy Krzyża, Woda się stała mostem, czy opoką; Po ktorey przeszła nie zmaczawszy nogi, Rożne BOG grzesznym pokazuie drogi. Tu przed obecnym BOGIEM w Majestacie, Na ziemię padła, nie śmie podnieść oczy;
Znać nie wie, że Pan bywa w podłey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 160
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
pięćdziesiąt szaleją, ze świecą trzeba by Dziewki szukać po świecie: barzo, barzo rzadką Znalazłbyś, żeby żoną wprzód była niż matką. Jeśli tylko poczciwie o to proszą żony, Zgoda, niechaj będzie z nich ten dekret zniesiony, Z kondycyją, jako ich suplika przytacza, Raz tylko, trzy najwięcej, jak łani, jak klacza, Mężem się kontentować, to natury miara, Tak bydłu, jako leśnym zwierzom, dalej wara; Niech położne boleści uciecha nagrodzi, Sto razy jej zażyje, raz tylko urodzi. I tak ich strzec potrzeba, macie przykład we mnie: Daremniem strzegł i sidła stawiałem daremnie. Wam śmiech,
pięćdziesiąt szaleją, ze świecą trzeba by Dziewki szukać po świecie: barzo, barzo rzadką Znalazłbyś, żeby żoną wprzód była niż matką. Jeśli tylko poczciwie o to proszą żony, Zgoda, niechaj będzie z nich ten dekret zniesiony, Z kondycyją, jako ich suplika przytacza, Raz tylko, trzy najwięcej, jak łani, jak klacza, Mężem się kontentować, to natury miara, Tak bydłu, jako leśnym zwierzom, dalej wara; Niech położne boleści uciecha nagrodzi, Sto razy jej zażyje, raz tylko urodzi. I tak ich strzec potrzeba, macie przykład we mnie: Daremniem strzegł i sidła stawiałem daremnie. Wam śmiech,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 479
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
męża swego, Jak się zwykły sprawować; bo choć za mąż idą, Przecię ony z dawnego tropu nie wynidą. Naprzód iże tak pocznę. Gdy się już zrękuje I gdy już onych pierwszych gachów obżałuje, To chodzi jako szmata, czekając w żałości Swej przyszłej, pożądanej, uprzejmej mności. To się boi, jakoby łani nie głaskana, Abo młoda źrebica, jeszcze nie tykana; A przecię ją żal piecze, wspomniawszy na ono, Że jej pierwej, jak jakiej Helenie, służono. „Pierwej ich było wiele, teraz u jednego, Niebożątko, muszę być w niewolej u niego. Pierwejem się, niestetyż, z drugich naśmiewała
męża swego, Jak się zwykły sprawować; bo choć za mąż idą, Przecię ony z dawnego tropu nie wynidą. Naprzód iże tak pocznę. Gdy się już zrękuje I gdy już onych pierwszych gachów obżałuje, To chodzi jako szmata, czekając w żałości Swej przyszłej, pożądanej, uprzejmej mności. To się boi, jakoby łani nie głaskana, Abo młoda źrebica, jeszcze nie tykana; A przecię ją żal piecze, wspomniawszy na ono, Że jej pierwej, jak jakiej Helenie, służono. „Pierwej ich było wiele, teraz u jednego, Niebożątko, muszę być w niewolej u niego. Pierwejem się, niestetyż, z drugich naśmiewała
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 159
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950