złotogłowie Pers chodzi a bogaci w złoto Arabowie W złote kanaki, w złote stroją się łańcuchy, Ty Moskwicinie wolisz sobole kożuchy. A moja takaż za me odwagi zapłata, Ta mizerna na grzbiecie zdziurawionym szmata. Przeto was żegnam wojska, a przywitam moje Was pożądane wczasy i lube pokoje. Już się zaciągnę pod znak łaskawej Wenery, Wkroczę w nową z grzecznymi służbę kawalery. Wszak i Herkules we lwim łupieżu na łono Swą miłą posadziwszy, dźwigał jej wrzeciono A ta mu pyszne wstęgą z więzy wała skronie, Tak więc sromu nie bywa w miłości zasłonie. Tobie, Gyprydo, gdy cię przyjazną uczuję, Piękną białych gołąbko w parę ofiaruję.
złotogłowie Pers chodzi a bogaci w złoto Arabowie W złote kanaki, w złote stroją się łańcuchy, Ty Moskwicinie wolisz sobole kożuchy. A moja takaż za me odwagi zapłata, Ta mizerna na grzbiecie zdziurawionym szmata. Przeto was żegnam wojska, a przywitam moje Was pożądane wczasy i lube pokoje. Już się zaciągnę pod znak łaskawej Wenery, Wkroczę w nową z grzecznymi służbę kawalery. Wszak i Herkules we lwim łupieżu na łono Swą miłą posadziwszy, dźwigał jej wrzeciono A ta mu pyszne wstęgą z więzy wała skronie, Tak więc sromu nie bywa w miłości zasłonie. Tobie, Gyprydo, gdy cię przyjazną uczuję, Piękną białych gołąbko w parę ofiaruję.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 447
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
Nie tyle Puszcza Niepołomska zwierza, Nie tyle ordy janczarskie żołnierza, Nie tyle pszczółek ukraińskie ule, Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich
umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
Nie tyle Puszcza Niepołomska zwierza, Nie tyle ordy janczarskie żołnierza, Nie tyle pszczółek ukraińskie ule, Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 7
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
publiczne imienia następuje, którym teraz zabawne sceny, komedia i opery dowcipna inwencja cudzoziemska figuruje, na pocieszne intermedia i teatra niesubtelnym błazeństwem wyprowadzając minę, fantazyją, brawury, stąpanie, ułożenie, junakieryje, krój, akcyje i oręża nasze, przy nas samych i z pomocą chichotając się ze wszytkiego do woli. Pożal się Boże łaskawej swojej w osobach naszych dyspozycji, którą mając nad wiele narodów do wszytkiego dobrego lepszą nic w sobie dobrego mieć nie chcemy, nadstawując się umyślnie w akcjach swoich na jedno nienawisnych cudzoziemców igrzysko. Żal i wstyd własny wydzierają pióro, które by nigdy nie skończyło pisać obyczajów naszych, gdyby się go zażyć godziło do wszytkich partykularnie okoliczności
publiczne imienia następuje, którym teraz zabawne sceny, komedyja i opery dowcipna inwencyja cudzoziemska figuruje, na pocieszne intermedia i teatra niesubtelnym błazeństwem wyprowadzając minę, fantazyją, brawury, stąpanie, ułożenie, junakieryje, krój, akcyje i oręża nasze, przy nas samych i z pomocą chichotając się ze wszytkiego do woli. Pożal się Boże łaskawej swojej w osobach naszych dyspozycyi, którą mając nad wiele narodów do wszytkiego dobrego lepszą nic w sobie dobrego mieć nie chcemy, nadstawując się umyślnie w akcyjach swoich na jedno nienawisnych cudzoziemców igrzysko. Żal i wstyd własny wydzierają pióro, które by nigdy nie skończyło pisać obyczajów naszych, gdyby się go zażyć godziło do wszytkich partykularnie okoliczności
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 286
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
: Już/ już żywota jego ostatnia godzina. Tu/ i żal przyjacielski/ gdyby z to słów było/ Zaisteby się słusznie przypomnieć godziło. Ci/ jeśli przyjaciela/ jeśli ojca zbyli/ Obaczmy: aleć na tym nikt się nie omyli: Ze przez pochyby/ Ojca/ że i dobrodzieja/ Już opieki łaskawej umiera nadzieja. My też, niegodni słudzy/ co prze Bóg tracimy? Panali? więcej pewnie: cóż dalej rzeczemy? Brata/ ojca/ nakoniec Zbawiciela swego: Rozwal się nędzne serce od żalu wielkiego. Matt: 27. Isa: 53. Pamiątka
Złoż z Macierzyńskim smętkiem i przyjacielskimi Lamentami/ swój
: Iuż/ iuż żywotá iego ostátnia godźiná. Tu/ y żal przyiáćielski/ gdyby z to słow było/ Záisteby się słusznie przypomnieć godźiło. Ci/ iesli przyiaćielá/ ieśli oycá zbyli/ Obáczmy: áleć ná tym nikt się nie omyli: Ze przez pochyby/ Oycá/ że y dobrodźieiá/ Iuż opieki łáskáwey vmiera nádźieiá. My też, niegodni słudzy/ co prze Bog tráćimy? Pánáli? więcey pewnie: coż dáley rzeczemy? Brátá/ oycá/ nákoniec Zbáwićielá swego: Rozwal się nędzne serce od żalu wielkiego. Matt: 27. Isa: 53. Pámiątká
Złoż z Máćierzyńskim smętkiem y przyiaćielskimi Lámentámi/ swoy
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 77.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
masz teraz dawnych zabaw, nie słychać pienia, Pełne serce tęsknic, uszy pełne milczenia. Gdzie zwyczajne śmiechy, gdzie dawne uciechy?
Niebaczny człowiecze, Nie wiesz, że pogoda i godzina młoda Prędziuchno uciecze!
Przeto, żeś mi nie winszował szczęśliwej nocy, Nie uznały snu miłego biedne me oczy; Także ty wzajemnie łaskawej przeze mnie Nocy nie zakusisz, Lecz przykre niespania i częste wzdychania Co noc cierpieć musisz. DZIESIĄTA: HADRYZJA
W południe smutna Cypryda Szukała niegdy Kupida Obłąkanego.
A gdy Acydal zbiegała, Nie nalazszy, narzekała Z żalu ciężkiego:
„Kto mię w frasunku pocieszy, Kto się z weselem pospieszy Do mnie, sieroty?
Kto
masz teraz dawnych zabaw, nie słychać pienia, Pełne serce tesknic, uszy pełne milczenia. Gdzie zwyczajne śmiechy, gdzie dawne uciechy?
Niebaczny człowiecze, Nie wiesz, że pogoda i godzina młoda Prędziuchno uciecze!
Przeto, żeś mi nie winszował szczęśliwej nocy, Nie uznały snu miłego biedne me oczy; Także ty wzajemnie łaskawej przeze mnie Nocy nie zakusisz, Lecz przykre niespania i częste wzdychania Co noc cierpieć musisz. DZIESIĄTA: HADRYZJA
W południe smutna Cypryda Szukała niegdy Kupida Obłąkanego.
A gdy Acydal zbiegała, Nie nalazszy, narzekała Z żalu ciężkiego:
„Kto mię w frasunku pocieszy, Kto się z weselem pospieszy Do mnie, sieroty?
Kto
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 42
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
.
Znać, że bożków pogańskich nie było na świecie, Bowiem kiedyby byli, jak Homerus plecie, Wierzę, że by w młodziuchnych nimfach nie kochali, Aleby na tę lubą dziecinę czekali.
Przetoż jeszczem nie słyszał, żeby który drugi Miłośnik wziął nagrodę słuszną za posługi; Jam najpierwszy Cyprydy tak łaskawej użył, Więcej od niej powziąwszy, niżelim zasłużył. DWUDZIESTY CZWARTY: HANIEL
Czemu narzekają smutno moje strony, Czemu żałobliwie kwili flet pieszczony? Dla Ciebie, nadobna Halino, Dla Ciebie, kochana dziewczyno!
Miasto lubych pieśni, miasto słodkiej lutnie, Muszę ciężko wzdychać, lamentując smutnie: Nie masz cię, nadobna Halino,
.
Znać, że bożków pogańskich nie było na świecie, Bowiem kiedyby byli, jak Homerus plecie, Wierzę, że by w młodziuchnych nimfach nie kochali, Aleby na tę lubą dziecinę czekali.
Przetoż jeszczem nie słyszał, żeby który drugi Miłośnik wziął nagrodę słuszną za posługi; Jam najpierwszy Cyprydy tak łaskawej użył, Więcej od niej powziąwszy, niżelim zasłużył. DWUDZIESTY CZWARTY: HANIEL
Czemu narzekają smutno moje strony, Czemu żałobliwie kwili flet pieszczony? Dla Ciebie, nadobna Halino, Dla Ciebie, kochana dziewczyno!
Miasto lubych pieśni, miasto słodkiej lutnie, Muszę ciężko wzdychać, lamentując smutnie: Nie masz cię, nadobna Halino,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 88
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
.
Jowisz goście posadzał, pilno ich częstuje, O wesołą myśl prosi, sam ją pokazuje. A skoro się odprawił bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa z Kupidynem. Mars z niego zadworował, ale synek gładki Zapomniał swej natury i łaskawej matki Swej łagodnej zwierzchności, lubej płci i stroju, Choć ci i sam zwycięzca, lecz nie tego boju. Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką
.
Jowisz goście posadzał, pilno ich częstuje, O wesołą myśl prosi, sam ją pokazuje. A skoro się odprawił bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa z Kupidynem. Mars z niego zadworował, ale synek gładki Zapomniał swej natury i łaskawej matki Swej łagodnej zwierzchności, lubej płci i stroju, Choć ci i sam zwycięzca, lecz nie tego boju. Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 311
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tak wołał z serca głębokiego:
Wszechmogący Boże mój, Panie litościwy, Nadziejo słodka, któryś nie jest w swem kłamliwy Słowie, lecz pewna pomoc tym, którzy do ciebie Uciekają się w swojej z dufnością potrzebie, Wejrzyj Pańskiem na serca mego wzrokiem skruchę W którem zbawienia mego pokładam otuchę, A niewypuszczaj mnie z twej łaskawej obrony, Ani chciej być odemnie w stronę oddalony, Lecz według słowa twego, które nigdy w sobie Niema kłamstwa, z niegodnem bądź mną w każdej dobie: Ciebie bowiem stworzenia wszytkiego wyznawam Stworzycielem, i Tobie rząd świata przyznawam Przetoż posilaj mnie w tem wiary mej wyznaniu, Abym wniej ku samemu
ták wołáł z sercá głębokiego:
Wszechmogący Boże moy, Pánie lutośćiwy, Nádźieio słodka, ktoryś nie iest w swem kłámliwy Słowie, lecz pewna pomoc tym, ktorzy do ćiebie Vćiekáią się w swoiey z dufnośćią potrzebie, Weyrzyy Páńskiem ná sercá mego wzrokiem skruchę W ktorem zbáwienia mego pokładam otuchę, A niewypuszczay mie z twey łaskawey obrony, Ani chćiey bydź odemnie w stronę oddalony, Lecz według słowa twego, ktore nigdy w sobie Niema kłamstwa, z niegodnem bądź mną w każdey dobie: Ciebie bowiem stworzenia wszytkiego wyznawam Stworzyćielem, y Tobie rząd świata przyznawam Przetoż pośilay mie w tem wiary mey wyznaniu, Abym wniey ku samemu
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 181
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
prawdziwego, to rad ludziom radził, Aby, od znajomości Boga, odprowadził, A sobie przez bałwanów ukłon, honor sprawił. Wszytko mu to Jozafat zosobna wyprawił. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ.
Jak zaś Bóg nasz, i Stwórca, Syn Jednorodzony Boski, ku narodowi ludzkiemu wzruszony Dobrotliwą miłością z woli Ojca swego Łaskawej, a za sprawą zaś Ducha Świętego, Stał się prawym człowiekiem z przeczystej Dziewicy, I wycierpiał śmierć srogą z swojej tajemnicy Skrytej. jak zmartwychwstawszy mocą Bóstwa swego Po mękach, i okrutnej śmierci dnia trzeciego Naród swój na swobodę z pierwszej wyprowadził Niewoli, i na Tronie chwały swej posadził. Bo wstąpiwszy do Nieba wzniósł ludzką
prawdźiwego, to rad ludźiom radźił, Aby, od znáiomośći Bogá, odprowádźił, A sobie przez báłwánow vkłon, honor spráwił. Wszytko mu to Iozáphát zosobná wypráwił. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE ŚŚ.
Iák záś Bog nász, y Stworcá, Syn Iednorodzony Boski, ku národowi ludzkiemu wzruszony Dobrotliwą miłośćią z woli Oycá swego Łáskáwey, á zá spráwą záś Duchá Swiętego, Stał się práwym człowiekiem z przeczystey Dźiewicy, Y wycierpiał śmierć srogą z swoiey táiemnicy Skrytey. iák zmartwychwstawszy mocą Bostwá swego Po mękách, y okrutney śmierći dniá trzećiego Národ swoy ná swobodę z pierwszey wyprowádźił Niewoli, y ná Thronie chwały swey posadźił. Bo wstąpiwszy do Niebá wzniosł ludzką
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 261
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
on nie pilnował czego inszego/ tylko modlitwy/ i służby swego Boga: a do tego też już za długim tu mieszkaniem i obcowaniem został był/ jako jeden Chineńczyk. Dał Gubernator łaskawą odpowiedź na Memoriał tego ojca/ odkładając jednak tę sprawę na rozsądek Visitatora królewskiego (którego oni zowią Cajen) od którego się też spodziewał łaskawej resolucji. Czwartej Części, Księgi wtóre. Czwartej części, Księgi wtóre. Czwartej Części,
Z listów w Septembrze danych 1589. zrozumiało się potym/ iż Tutanus (tak nazywają Viceregem) nowy onej prowincji/ wziąwszy wiadomość o tej sprawie ojców/ która przedtym była egzaminowana przed Cajen/ i przed inszymi urzędnikami królewskimi/ posłał
on nie pilnował czego inszego/ tylko modlitwy/ y służby swego Bogá: á do tego też iuż zá długim tu mieszkániem y obcowániem został był/ iáko ieden Chineńczyk. Dał Gubernator łáskáwą odpowiedź ná Memoriał tego oycá/ odkładáiąc iednák tę spráwę ná rozsądek Visitatorá krolewskiego (ktorego oni zowią Cáien) od ktorego się też spodźiewał łáskáwey resolutiey. Czwartey Częśći, Kśięgi wtore. Czwartey częśći, Kśięgi wtore. Czwartey Częśći,
Z listow w Septembrze dánych 1589. zrozumiáło się potym/ iż Tutanus (ták názywáią Viceregem) nowy oney prowinciey/ wźiąwszy wiádomość o tey spráwie oycow/ ktora przedtym byłá exáminowána przed Cáien/ y przed inszymi vrzędnikámi krolewskimi/ posłał
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 204
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609