zajął go kęs w głowę/ i wnet według zwyczaju rzekł: Wara. Diogenes obejźrzawszy się/ rzekł mu: Cóż? Abo mię znowu chcesz uderzyć? Wara/ miał przed czasem mówić: nie po uderzeniu.
Drugi raz także się trafiło/ że go też jeden zająwszy rzecze mu Wara. On mu też palcatem po łbu dawszy/ rzekł Wara. Wet za wet a darmo nic.
Niejaki Midias wyciąwszy policzek Diogenowi/ i zaraz mu dał nawiązkę według prawa. Nazajutrz Diogenes/ potrafiwszy Midiasa/ dał mu też w gębę rześko/ i oneż mu pieniądze oddał/ mówiąc: Oto masz nawiązkę gotowemi pieniędzmi.
Tym/ co się więc snów
záiął go kęs w głowę/ y wnet według zwycżáiu rzekł: Wárá. Diogenes obeyźrzawszy się/ rzekł mu: Coż? Abo mię znowu chcesz vderzyć? Wárá/ miał przed cżásem mowić: nie po vderzeniu.
Drugi raz tákże się tráfiło/ że go też ieden záiąwszy rzecże mu Wárá. On mu też pálcatem po łbu dawszy/ rzekł Wárá. Wet zá wet á dármo nic.
Nieiáki Midias wyćiąwszy policżek Diogenowi/ y záraz mu dał náwiąskę według práwá. Názáiutrz Diogenes/ potráfiwszy Midiásá/ dał mu też w gębę rzesko/ y oneż mu pieniądze oddał/ mowiąc: Oto masz náwiąskę gotowemi pieniądzmi.
Tym/ co się więc snow
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 29
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
.
Tak rządnych deliunaków kto chce uszanować, Może je kawalermi ruskimi mianować. I ci mają reguły, które kozak Mucha Napisał, oddawając w ręce Bogu ducha. Kozak: Boże igrzysko, wojenna obłuda, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze się szanuje, w piciu zna dietę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci
.
Tak rządnych deliunaków kto chce uszanować, Może je kawalermi ruskimi mianować. I ci mają reguły, które kozak Mucha Napisał, oddawając w ręce Bogu ducha. Kozak: Boże igrzysko, wojenna obłuda, Kmiotek Marsów, powszechny służka, tara chuda. Po wszystkim niemal świecie ma pokoju szukać, A szukając, każdemu po łbu może pukać. U każdego śmierć siedzi tuż nad szabeltasem, Kozak tłucze, kozaka zatłuką też czasem. Niechaj ze sie szanuje, w piciu zna dyetę, Wino cebrem, miód konwią, kuflem akwawitę. Wszystko prze zdrowie pełniąc, nic nie dbając o nie, Nie tak prości mają być ludzie, jako konie. Ci
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 214
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ Szańcach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiej pstrociny: Tu mało/ ale ochoczej druziny.
Mówiono że ktoś dał im znać przedany/ Ze u nich miał być gość niespodziewany. Tedy się ono tak gęste zebranie Przygotowało/ na krwawe witanie.
Pierwe i część owa pierwsza knim przyspiała/ I pieszym w szańcach|po łbu mężnie dała: Toż tu i owdzie ich w rowach macano/ Aż i usarskich rot kilkom kazano:
Którzy/ i Pana Pułk Kamienieckiego/ Duzo ścierali gminu Moskiewskiego. I lubo oni ich tęgo razili/ Jednak i sami krwią plac oplacili.
Śmiałą ich dużość unosili mężnie/ I z swoich karków spychali potężnie: Broniona jednak
/ Szancach/ po murawie/ Farbistych drzewek/ Niemieckiey pstroćiny: Tu mało/ ále ochocżey druźyny.
Mowiono że ktoś dał im znać przedány/ Ze u nich miał bydź gość niespodżiewány. Tedy się ono ták gęste zebránie Przygotowáło/ ná krwawe witánie.
Pierwe y cźęść owa pierwsza knim przyspiáła/ Y pieszym w szancach|po łbu mężnie dáła: Toz tu y owdźie ich w rowach macáno/ Aż y usarskich rot kilkom kazáno:
Ktorzy/ y Pána Pułk Kámienieckiego/ Duzo scierali gminu Moskiewskiego. I lubo oni ich tęgo ráźili/ Iednak y sami krwią plac opláćili.
Smiałą ich dużość unośili mężnie/ Y z swoich karkow spycháli potężnie: Broniona iednak
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: B3v
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Drżą, a wtem i most od strachu upada, Tu już niejeden życia wnet postrada. Walą się z mostu, jeden na drugiego Leci do centrum Dunaju samego. Tak ciężkiej krzywdy, którą uczynili, Most nie mógł strzymać, chciał, by się topili. Acz jeszcze drudzy po wodzie pływali, Lecz też kulami po łbu dobrze brali, Skryć głowę w wodę źle, źle ją ukazać, Krwią swą pogańską musieli się mazać. Świadcz, sylistryski baszo, przy Dunaju, Czyliś był w piekle, powiedz, czyli w raju. Widziałeś, że już drudzy dobrze brali, I tyś wziąć przyszedł, więc cię darowali.
Drżą, a wtem i most od strachu upada, Tu już niejeden życia wnet postrada. Walą się z mostu, jeden na drugiego Leci do centrum Dunaju samego. Tak ciężkiej krzywdy, którą uczynili, Most nie mógł strzymać, chciał, by się topili. Acz jeszcze drudzy po wodzie pływali, Lecz też kulami po łbu dobrze brali, Skryć głowę w wodę źle, źle ją ukazać, Krwią swą pogańską musieli się mazać. Świadcz, sylistryski baszo, przy Dunaju, Czyliś był w piekle, powiedz, czyli w raju. Widziałeś, że już drudzy dobrze brali, I tyś wziąć przyszedł, więc cię darowali.
Skrót tekstu: BoczPióroBar_II
Strona: 158
Tytuł:
Pióro orła polskiego ...
Autor:
Jakub Boczyłowic
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
gęstemi chrostami jechać, Głóg, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale ścieżkami którędy kon. drogę do Domu pamiętał bo często tamtędy chodził jak to zwyczajnie na czatę nie Gościencem ale Manowcami jeźdzą i trzeba się tam bardzo często uchylać choć Cugle w ręku trzymając omijać złe i gęste miejsca a postaremu czasem i po łbu gałąz dała i suknią rozdarła A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym i zhukanym Koniu który od strachu i bólu oślep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specjałów puko owych szerokich Chrostów Nieprzejechał snadno uwazyc. Owej jego Asystencyjej co z nim dwaj czy trzej jechali nie puścił żeby go nie miał kto
gęstemi chrostami iechać, Głog, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale scieszkami ktorędy kon. drogę do Domu pamietał bo często tamtędy chodził iak to zwyczaynie na czatę nie Gosciencem ale Manowcami iezdzą y trzeba się tam bardzo często uchylać choc Cugle w ręku trzymaiąc omiiać złe y gęste mieysca a postaremu czasem y po łbu gałąz dała y suknią rozdarła A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym y zhukanym Koniu ktory od strachu y bolu oslep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specyiałow puko owych szerokich Chrostow Nieprzeiechał snadno uwazyc. Owey iego Assystencyiey co z nim dway czy trzey iechali nie puscił zeby go nie miał kto
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 177
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ś mię skurwy synu kukuć napasztował Wszakzem Bocwiny w Wilnie nic nie zakosztował Bo to świńska Potrawa Jesc się jej nie godzi Widzę Litwin, a świnia w jednej swerze chodzi świnia chceśli co zwąchać to chodzi po nocy Litwin zaś na rabunek jak by wybrał oczy Atóz masz Litwoś Gieros pamiętaj rabunek Gdys wziął od Polskiej szable po łbu podarunek.
Brat nato odpowiedział odpisać mu wiersze zawiersze a jeżeli się czujecie być niewinnemi będą kiedy kolwiek Wojska w kupie Upomnieć że się tego. Tak tedy uczyniwszy mi Brat tę o ich mowach relacyją pozegnalismy się poszedłem do Gospody alem postaremu nie wyjezdzał az się zmierzchło dobrze uchodząc jakiej napaści i już nie
s mię skurwy synu kukuć napasztował Wszakzem Bocwiny w Wilnie nic nie zakosztował Bo to swinska Potrawa Iesc się iey nie godzi Widzę Litwin, a swinia w iedney swerze chodzi swinia chcesli co zwąchać to chodzi po nocy Litwin zas na rabunek iak by wybrał oczy Atoz masz Litwoś Gieros pamiętay rabunek Gdys wziął od Polskiey szable po łbu podarunek.
Brat nato odpowiedział odpisać mu wiersze zawiersze a iezeli się czuiecie bydz niewinnemi będą kiedy kolwiek Woyska w kupie Upomniec że się tego. Tak tedy uczyniwszy mi Brat tę o ich mowach rellacyią pozegnalismy się poszedłęm do Gospody alem postaremu nie wyiezdzał az się zmierzchło dobrze uchodząc iakiey napasci y iuz nie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 183v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ Raz dwu sług osądzonych potajemnie schronić Kazała/ o czym sam Król niewiedział; aż kiedy Opłonął z gniewu/ w ten czas kształtnie nastąpiła I z jawnego wyrwała chudaków nieszczęścia. Tu zaś choć w mniejszym stanie nisz Królewskim/ sieką Biją/ katują/ palą/ na rozkaz Jej Mości. Dobrze że sam Małżonek po łbu nie oberwie. Aleć jej nie mieć za złe/ at już brzemię nosi. Napełni dom nie długo pociechą/ potomka Urodzi podobnego. Zgadłeś podobnego. Oi rzedkosz temi czasy widzieć Ojcu twarzą Podobnego potomka/ części Pani Matce. Ty już krzciny gotujesz/ zapraszasz Sąmsiadów/ Iżby szumnie obijasz: kolebkę sporządzasz Kosztowną/
/ Raz dwu sług osądzonych potáiemnie schronić Kazałá/ o czym sąm Krol niewiedźiał; ász kiedy Opłonął z gniewu/ w ten czás kształtnie nástąpiłá Y z iáwnego wyrwałá chudakow nieszczęśćia. Tu záś choć w mnieyszym stanie nisz Krolewskim/ sieką Biią/ kátuią/ palą/ ná roskaz Iey Mośći. Dobrze że sąm Małżonek po łbu nie oberwie. Aleć iey nie mieć zá złe/ át iusz brzemię nośi. Nápełni dom nie długo poćiechą/ potomká Vrodźi podobnego. Zgádłeś podobnego. Oi rzedkosz temi czásy widźieć Oycu twárzą Podobnego potomká/ częśći Páni Mátce. Ty iusz krzćiny gotuiesz/ zápraszasz Sąmsiadow/ Iżby szumnie obiiasz: kolebkę sporządzasz Kosztowną/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 34
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ Patriae służąc bez tej dumy I głupiej praesumpcyj o sobie i swoich. Nie bierzmy im tytułów dla Boga/ mniej o ten. Niech będzie i Książęciem/ i ArcyKsiążęciem/ Byle Ojczyźnie służył i ręką i radą. A służył jej cnotliwie; w równości się kochał AEqualitatem lubiąc/ alias mu wolność Strychulcem niech da po łbu/ że głowę skryć musi W korzec równie z drugimi/ albo wypaść z niego: Jako więc żyto gdy je na targu strychują. Secret żaden w cale zachowany Nieprzyjaciel wie wszystko, my nic. SATYRA X. To grunt, Ojczyźnie szczyrze i bez respektów służyć. Na dworze Pańskim ludzi, to jest dobrych, Ach
/ Patriae służąc bez tey dumy Y głupiey praesumpcyi o sobie y swoich. Nie bierzmy im tytułow dla Bogá/ mniey o ten. Niech będźie y Xiążęćiem/ y ArcyXiążęćiem/ Byle Oyczyznie służył y ręką y rádą. A służył iey cnotliwie; w rownośći się kochał AEqualitatem lubiąc/ alias mu wolność Strychulcem niech da po łbu/ że głowę skryć muśi W korzec rownie z drugimi/ álbo wypaść z niego: Iáko więc żyto gdy ie ná tárgu strychuią. Secret żaden w cale záchowany Nieprzyiaćiel wie wszystko, my nic. SATYRA X. To grunt, Oyczyznie szczyrze y bez respektow służyć. Ná dworze Páńskim ludźi, to iest dobrych, Ach
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 175
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
abo uprzykrzenia/ bo każdy początek przykry. Nie dali też wsiadać na się z przodku/ na czas inszy odłożyć/ a barziej go co raz pokłusawszy przy koniu do tego przywodzić/ aby dobrowolnie pozwolił dosieść/ a dał na sobie spokojnie jeździć/ czego łacno dowiedzie nieskwapliwy a barzo cierpliwy umysł ludzki. Pijanicy/ furiatowi/ łbu niecierpliwemu nie tylko piastować/ ale ledwie patrzać na nadobne i młode źrzebię pozwolić może. Prawda żeć ciężko podobno przyjdzie znosić długo i cierpliwie końskie szaleństwo i młodą burzliwość/ ale wspomniawszy że też on osobę twą wiernie i dłużej ma nosić/ łacniej się rozumnemu dać do tego przywieść. Sat cito, si sat bene,
ábo vprzykrzenia/ bo káżdy początek przykry. Nie dali też wśiádáć ná się z przodku/ ná czás inszy odłożyć/ á bárźiey go co raz pokłusawszy przy koniu do tego przywodźić/ áby dobrowolnie pozwolił dośieść/ á dał ná sobie spokoynie ieźdźić/ czego łácno dowiedźie nieskwápliwy á bárzo ćierpliwy vmysł ludzki. Piiánicy/ furiatowi/ łbu niećierpliwemu nie tylko piástowáć/ ále ledwie pátrzáć ná nadobne y młode źrzebię pozwolić może. Prawdá żeć ćięszko podobno prziydźie znośić długo y ćierpliwie końskie szaleństwo y młodą burzliwość/ ále wspomniawszy że też on osobę twą wiernie y dłużey ma nośić/ łácniey się rozumnemu dáć do tego przywieść. Sat cito, si sat bene,
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: F
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
ich peritis musicis nie trzeba, By się na tych nie znali, nie godni by chleba. Najpierwszy glos poczyna ten klawisz, gamaut, A cóż za lament idzie po tym glosie? Ut, ut! Kiedy muzyk uxorat, żonę uczy śpiewać, Ut sit bona, guza się każe jej spodziewać. To ją po łbu, po bokach, po grzbiecie notuje, To ut nieraz żałosne na swym ciele czuje. Bądź za łby z towarzyszem poczną koncertować, Tak pijany z pijanym zwykli lamentować. Ma-li też w domu czeladź, i tam lament znajdzie, Lub dzieci, gdy do domu po pijanu zajdzie. Mam-Ii drugich klawiszów dotykać po
ich peritis musicis nie trzeba, By sie na tych nie znali, nie godni by chleba. Najpierwszy glos poczyna ten klawisz, gamaut, A cóż za lament idzie po tym glosie? Ut, ut! Kiedy muzyk uxorat, żonę uczy śpiewać, Ut sit bona, guza sie każe jej spodziewać. To ją po łbu, po bokach, po grzbiecie notuje, To ut nieraz żałosne na swym ciele czuje. Bądź za łby z towarzyszem poczną koncertować, Tak pijany z pijanym zwykli lamentować. Ma-li też w domu czeladź, i tam lament znajdzie, Lub dzieci, gdy do domu po pijanu zajdzie. Mam-Ii drugich klawiszów dotykać po
Skrót tekstu: WykGłosBad
Strona: 33
Tytuł:
Wykład Vt, Re Mi, Fa, Sol, La
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950