lekka wmowiła: Ze gdyby we Francjej wierzbę obłupiono/ Skorę/ za drogie wstęgi/ w Polsceby kupiono/ A w tym Moda czy mądrze Damom poradziła? Gdy Ogony do spodnic imże przyprawiła? Wieciesz co to Ogony? Nie mówiąc szeroce: Są to pyszne nadętych Szatanów karoce. Na nich oni/ jak w łodziach żeglarze pływają; Po nich się jako dziecka po trawie tarają. Tu damy wswych wymysłach na podziw występne/ Dla Ogonów/ zstają się nader niedostępne. Niech będzie cnotą Anioł Panna lub Matrona? W poczet innych nie pójdzie gdy nie ma ogona. O miłe ogonatki/ dekret to surowy Więc przyjmcie w kompanią z Ogonami krowy
lekká wmowiłá: Ze gdyby we Francyey wierzbę obłupiono/ Skorę/ zá drogie wstęgi/ w Polszczeby kupiono/ A w tym Modá czy mądrze Dámom porádźiła? Gdy Ogony do spodnic imże przypráwiłá? Wiećiesz co to Ogony? Nie mowiąc szeroce: Są to pyszne nádętych Szatánow károce. Ná nich oni/ iak w łodźiách żeglarze pływáią; Po nich się iako dźiecká po trawie taráią. Tu dámy wswych wymysłach na podźiw występne/ Dla Ogonow/ zstáią się náder niedostępne. Niech będźie cnotą Anioł Pánná lub Mátroná? W poczet innych nie poydźie gdy nie má ogoná. O miłe ogonátki/ dekret to surowy Więc przyimćie w kompánią z Ogonámi krowy
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, razem cię widziały Hiperborejskie Charybdy i skały, Przy panu równo z inszymi Gdyś w niewdzięcznej żagle zmiatał ziemi. Co tam za zdrady były Atreowe? Co za machiny ciche Sinonowe; Do czego nie przyszło potem, Swemeś piórem określił to złotem. Byli, co w owych rozpaczali trwogach, Byli, co w łodziach ufali i w nogach, Z brzegów chcąc cicho upłynąć, Tyś chciał umrzeć i przy panu ginąć. Co w drugiej onej domowej turniei, Gdzie przy żelazie a pysznej nadziei Wolność oparła się była, Chcąc po panu nad swą siłę siła. Wielu uniosły wiatry one szumne, Wielu uniosły głowy nierozumne: Ty w szturmie
, razem cię widziały Hyperborejskie Charybdy i skały, Przy panu równo z inszymi Gdyś w niewdzięcznej żagle zmiatał ziemi. Co tam za zdrady były Atreowe? Co za machiny ciche Sinonowe; Do czego nie przyszło potem, Swemeś piórem określił to złotem. Byli, co w owych rozpaczali trwogach, Byli, co w łodziach ufali i w nogach, Z brzegów chcąc cicho upłynąć, Tyś chciał umrzeć i przy panu ginąć. Co w drugiej onej domowej turniei, Gdzie przy żelezie a pysznej nadziei Wolność oparła się była, Chcąc po panu nad swą siłę siła. Wielu uniosły wiatry one szumne, Wielu uniosły głowy nierozumne: Ty w szturmie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 83
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, ani Krwawszej nigdy nie było. Odkąd zamieszkani W-pola te niezmierzone nasi tu Sarmaci, W-mestwo, dzielność, i sławe na on czas bogaci, Aż do wieku, którego wyrodzone plemie Od nich, te podobaną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś za morze i słupy starożytnej Sali, Jużeśmy się wywozić w-łodziach gotowali; I tyły swe dopiero sromotne widzieli, Co za nie zwyciężone być się rozumieli: Aż zginęli nakoniec, póki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Skąd wam ta złość, o Chłopi? I rankor zażarty Ku swym Panom? nie byłże inszy świat otwarty: I morze pozwolone? gdzie
, áni Krwáwszey nigdy nie było. Odkąd zamieszkani W-polá te niezmierzone naśi tu Sármáći, W-mestwo, dźielność, i słáwe na on czas bogaci, Aż do wieku, ktorego wyrodzone plemie Od nich, te podobáną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś zá morze i słupy starożytney Sali, Iużeśmy sie wywoźić w-łodźiach gotowáli; I tyły swe dopiero sromotne widźieli, Co za nie zwyćieżone bydź sie rozumieli: Aż zginęli nákoniec, poki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Zkąd wam ta złość, o Chłopi? I rankor zażarty Ku swym Panom? nie byłże inszy świat otwarty: I morze pozwolone? gdźie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 1
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i Wojska, a razem pozbył i żywota. Po nim z-większą daleko kupą i potęgą Podobajło nastąpił. Ale jak zasiegą Nasi prędko Języka, że z-oboi strony Dniepr zalegszy, przy Sule, wduże się obrony I Okopy funduje; chcąc go z-tąd sturbować, Gąsiewskiemu kazano naprzód kredencować. Który Dnieprem Piechote w-łodziach opuściwszy, Dopiął tego szczęśliwie, że go z-tąd ruszywszy Dalej umknąć przymusił. Aż straszliwe wieści: Jako Wojska prowadząc tysięcy czterdzieści Krzeczowski nań nadciąga wrzeczy pod Rzeczyce, Ale te uprzedzione miał snadź tajemnice, Żeby tam na Hetmana spadł niespodziewanie, Wszakże on gdy Języka o tym wprzód dostanie, Był już nie mniej gotowym
i Woyská, á razem pozbył i żywota. Po nim z-większą daleko kupą i potęgą Podobayło nastąpił. Ale iak zasiegą Nasi pretko Iezyka, że z-oboi strony Dniepr zalegszy, przy Sule, wduże się obrony I Okopy funduie; chcąc go z-tąd zturbować, Gąsiewskiemu kazano naprzod kredencować. Ktory Dnieprem Piechote w-łodziach opuśćiwszy, Dopiął tego szczęśliwie, że go z-tąd ruszywszy Daley umknąć przymusił. Aż straszliwe wieśći: Iáko Woyska prowadząc tysięcy czterdźieśći Krzeczowski nań nadćiąga wrzeczy pod Rzeczyce, Ale te uprzedźione miał snadź taiemnice, Zeby tam ná Hetmáná spadł niespodźiewánie, Wszákże on gdy Iezyká o tym wprzod dostánie, Był iuż nie mniey gotowym
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 100
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i Ius cudendae monetae, są Catholici, i Acatholici. Całego Świata, praecipue o NIEMCZECH
Czwarta Prowincja w Wyższej GERMANII w tymże cyrkule niższego Renu jest Arcybiskupstwo Mogunckie i Elektorat. Stolica jego MOGUNCIA, vulgo Majnz, dobrze ufortyfikowana z Kasztelem i Zamkiem, Akademią nad rzekami Maenus i Renus. Tu most jest na 60 łodziach przez Ren fundowany. Z Krescens pierwszy Moguncki Biskup, Uczeń SS Apostołów. Z Bonifaciusz pierwszy tutejszy Arcybiskup, Hatto drugi Arcybiskup, od myszów żywcem pożarty, że podczas głodu, ubogich do stodoły zwoławszy, z niemi spalił stodołę. Jest wpośrzód Renu na wyspie wieża zwana Turris Murium, gdzie ta na nim była egzekucja.
y Ius cudendae monetae, są Catholici, y Acatholici. Całego Swiata, praecipuè o NIEMCZECH
Czwarta Prowincya w WYZSZEY GERMANII w tymże cyrkule niższego Renu iest Arcybiskupstwo Mogunckie y Elektorat. Stolica iego MOGUNCIA, vulgo Maynz, dobrze ufortyfikowaná z Kasztelem y Zamkiem, Akádemią nad rzekami Maenus y Rhenus. Tu most iest na 60 łodziach przez Ren fundowany. S Krescens pierwszy Moguncki Biskup, Uczeń SS Apostołow. S Bonifaciusz pierwszy tuteyszy Arcybiskup, Hátto drugi Arcybiskup, od myszow żywcem pożarty, że podczas głodu, ubogich do stodoły zwoławszy, z niemi spalił stodołę. Iest wpośrzod Renu na wyspie wieża zwana Turris Murium, gdzie ta na nim była exekucya.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 258
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
z połowicę widać. Którą nowiną arcyksiążę rozweselony, widząc iż Elearowie mogą wiele rzeczy, co u drugich niepodobne, tamże zaraz począł konferować, aby się kusili o stado Frydrychowe, które tamże między Manhejmem a Frankentalem, na jednej wyspie (tak dobrze opatrzone było, iż tam niemało już piechoty arcyksiążęcej kusiwszy się o nią na łodziach, nic nie mogli wskórać), obiecując łodzi i piechoty na pomoc co potrzeba i 20000 talarów bitych, gdzieby mu je w cale oddano. Rzecz tedy na rozmysł wziąwszy, gdy wojska ta nowina doszła, zrozumiawszy iż na okup miałoby iść ono łakome stado, kilka dni uganiali się kupami, i ono różnemi
z połowicę widać. Którą nowiną arcyksiążę rozweselony, widząc iż Elearowie mogą wiele rzeczy, co u drugich niepodobne, tamże zaraz począł konferować, aby się kusili o stado Frydrychowe, które tamże między Manhejmem a Frankentalem, na jednej wyspie (tak dobrze opatrzone było, iż tam niemało już piechoty arcyksiążęcej kusiwszy się o nię na łodziach, nic nie mogli wskórać), obiecując łodzi i piechoty na pomoc co potrzeba i 20000 talarów bitych, gdzieby mu je w cale oddano. Rzecz tedy na rozmysł wziąwszy, gdy wojska ta nowina doszła, zrozumiawszy iż na okup miałoby iść ono łakome stado, kilka dni uganiali się kupami, i ono różnemi
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 101
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
witanie strwożyło Norymberczany, ich buta wskrzeszona. Norymberskie chęci, choć po deklaracji, korzyść z Norymberczan.
Po odebraniu żołdu nie czekawszy na zatrzymywanie hetmana bawarskiego, ruszyło się wojsko Elearskie z Grynstatu mimo Worms do Openhejm, gdzie lud króla hiszpańskiego to miasto tak dwie lecie szturmem wziąwszy, dotychczas trzyma i most sobie przez Ren na łodziach zbudował. Tam tedy przez most od Hiszpanów pozwolony Ren przeszedłszy, poszli jako spieszna tak i spokojnie między Frankfurt trzy mile w lewo, a Darmstad milę w prawo leżące, na Sulcbach, Landenbach, Miltenburg (nie bez wielkiego strachu Hassji w lewo w kilku milach leżącej) wprost ku biskupstwu Wircburskiemu. Przez które gdy chcieli
witanie strwożyło Norymberczany, ich buta wskrzeszona. Norymberskie chęci, choć po deklaracyi, korzyść z Norymberczan.
Po odebraniu żołdu nie czekawszy na zatrzymywanie hetmana bawarskiego, ruszyło się wojsko Elearskie z Grynstatu mimo Worms do Openhejm, gdzie lud króla hiszpańskiego to miasto tak dwie lecie szturmem wziąwszy, dotychczas trzyma i most sobie przez Ren na łodziach zbudował. Tam tedy przez most od Hiszpanów pozwolony Ren przeszedłszy, poszli jako spieszna tak i spokojnie między Frankfort trzy mile w lewo, a Darmstad milę w prawo leżące, na Sulcbach, Landenbach, Miltenburg (nie bez wielkiego strachu Hassyi w lewo w kilku milach leżącej) wprost ku biskupstwu Wircburskiemu. Przez które gdy chcieli
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 113
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
budowania Mostu. Rano o szóstej godzinie pokazało się ośm Skwadronów Kawaleryj Szwedzkiej na tamtej stronie Rzeki, które Król I. Mć za rozkazaniem uderzyć z Dział, rozpędził. A że zmykało się nieco ludzi Nieprzyjacielskich pod faworem kilku Domów na tamtej stronie Rzeki będących, Król I. Mć ordynował pięćdziesiąt Granatyerów, aby przeprawiwszy się w łodziach na tamtę stronę wygnali Nieprzyjaciela i Domy spalili, co się im barzo dobrze udało, gdy żadnej nie znaleźli rezystencyj. W ten czas znowu ośm Skwadronów Nieprzyjacielskich pokazało się, aleć Działa I. K. M. po drugi raz ich poraziły, że retyrować się musieli.
Król I. Mć nie omieszkał zażyć tego
budowánia Mostu. Ráno o szostey godźinie pokazáło się ośm Skwádronow Káwáleryi Szwedzkiey ná támtey stronie Rzeki, ktore Krol I. Mć zá roskázániem vderzyć z Dźiał, rospędźił. A że zmykáło się nieco ludźi Nieprzyiaćielskich pod fáworem kilku Domow ná támtey stronie Rzeki będących, Krol I. Mć ordynował pięćdźieśiąt Gránátyerow, áby przepráwiwszy się w łodźiách ná támtę stronę wygnáli Nieprzyiaćielá y Domy spalili, co się im bárzo dobrze vdáło, gdy żadney nie ználeźli rezystencyi. W ten czás znowu ośm Skwádronow Nieprzyiaćielskich pokazáło się, áleć Dźiáłá I. K. M. po drugi raz ich poráźiły, że retyrowáć się muśieli.
Krol I. Mć nie omieszkał záżyć tego
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
gdy żadnej nie znaleźli rezystencyj. W ten czas znowu ośm Skwadronów Nieprzyjacielskich pokazało się, aleć Działa I. K. M. po drugi raz ich poraziły, że retyrować się musieli.
Król I. Mć nie omieszkał zażyć tego ich retyrowania się, i rozkazał stu ludzi z Infanteryj przeprawić się na tamtę stronę w łodziach, aby mogli wziąć Poczt, i okopać się ziemią. A tak skoro przeprawieni robotę swoję zaczęli koło Okopu, Król I. Mć ordynował, aby Infanteria po kilkadziesiąt przeprawiała się w tychże łodziach, tak dalece że tegoż dnia o ośmej w wieczor już na tamtę stronę było przeprawionych ośm batalionów, które się bardzo
gdy żadney nie ználeźli rezystencyi. W ten czás znowu ośm Skwádronow Nieprzyiaćielskich pokazáło się, áleć Dźiáłá I. K. M. po drugi raz ich poráźiły, że retyrowáć się muśieli.
Krol I. Mć nie omieszkał záżyć tego ich retyrowánia się, y roskázał stu ludźi z Infánteryi przepráwić się ná támtę stronę w łodźiách, áby mogli wźiąć Poczt, y okopáć się źiemią. A ták skoro przepráwieni robotę swoię zaczęli koło Okopu, Krol I. Mć ordynował, áby Infánteryá po kilkádźieśiąt przepráwiáłá się w tychże łodźiách, ták dálece że tegoż dniá o osmey w wieczor iuż ná támtę stronę było przepráwionych ośm bátálionow, ktore się bárdzo
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
I. Mć nie omieszkał zażyć tego ich retyrowania się, i rozkazał stu ludzi z Infanteryj przeprawić się na tamtę stronę w łodziach, aby mogli wziąć Poczt, i okopać się ziemią. A tak skoro przeprawieni robotę swoję zaczęli koło Okopu, Król I. Mć ordynował, aby Infanteria po kilkadziesiąt przeprawiała się w tychże łodziach, tak dalece że tegoż dnia o ośmej w wieczor już na tamtę stronę było przeprawionych ośm batalionów, które się bardzo dobrze okopały. Tym czasem z wielką pilnością koło Mostu robiono. Nieprzyjaciel będąc przestrzeżony o Marsu I. K. Mci, ruszył się był z Obozu swego, i przyszedł tego dnia po południu o
I. Mć nie omieszkał záżyć tego ich retyrowánia się, y roskázał stu ludźi z Infánteryi przepráwić się ná támtę stronę w łodźiách, áby mogli wźiąć Poczt, y okopáć się źiemią. A ták skoro przepráwieni robotę swoię zaczęli koło Okopu, Krol I. Mć ordynował, áby Infánteryá po kilkádźieśiąt przepráwiáłá się w tychże łodźiách, ták dálece że tegoż dniá o osmey w wieczor iuż ná támtę stronę było przepráwionych ośm bátálionow, ktore się bárdzo dobrze okopáły. Tym czásem z wielką pilnośćią koło Mostu robiono. Nieprzyiaćiel będąc przestrzeżony o Mársu I. K. Mći, ruszył się był z Obozu swego, y przyszedł tego dniá po południu o
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700