jednej moczy wodzie: inni do jakiegokolwiek atramentu kładą cukier, gummę: ale takowym inkaustem pisane rzeczy wkrótce będą illegibiles, trudne do czytania, bo się pismo rozchodzi, i niby rozlewa po papierze, papier czyni jak czarno pomalowany, często się też karty sklejają Może się atrament zrobić w czasie krótkim tym sposobem. Nad świecą łojową, a jeszcze lepiej woskową akomoduj miednicę mosiądzową, aby się o jej dno dym obijał: potym do jego sadzy według proporcyj przydaj gummy w wodzie ciepłej rozpuszczonej, wszytko razem zmieszaj, pisz. Aby zaś Papieru, pisma, szczury, myszy, niepsuły i mol, wlej wodki piołunkowej do atramentu, albo soku z
iedney moczy wodźie: inni do iakiegokolwiek atramentu kładą cukier, gummę: ale takowym inkaustem pisane rzeczy wkrotce będą illegibiles, trudne do czytania, bo się pismo rozchodźi, y niby rozlewa po papierze, papier czyni iak czarno pomalowany, często się też karty skleiaią Może się atrament zrobić w czasie krotkim tym sposobem. Nad swiecą łoiową, a ieszcze lepiey woskową akkomoduy miednicę mosiądzową, aby się o iey dno dym obiiał: potym do iego sadzy według proporcyi przyday gummy w wodzie ciepłey rozpuszczoney, wszytko razem zmieszay, pisz. Aby zas Papieru, pisma, szczury, myszy, niepsuły y mol, wley wodki piołunkowey do atramentu, albo soku z
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 522
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, jako widzicie, wielkie mają władzę. Jeżeli co jest więtsza, umarłe wskrzeszali, Strzeżcie się, by was w świnie nie poobracali. A ten co święte pokradł, świętokradca własny, Niechaj będzie wydany na dowód tak jasny, Niech by go uczył trzymać swej wiary inaczej
Pan piekarz Aleksander u bramy Sobaczej, A światłością łojową oświecił mu boki, Aby poznał swe głupstwo i błąd swój głęboki. Niech by mu jedno koło brzucha poszyndrował, Przyznałby jako dawno już komunikował. Nalazłby temu pewnie jakie lat dziesiątek, Prawie-ć wam dobry daje od siebie początek. A trudno się przeć tego, sam go w tym nalega Minister jegoż
, jako widzicie, wielkie mają władzę. Jeżeli co jest więtsza, umarłe wskrzeszali, Strzeżcie się, by was w świnie nie poobracali. A ten co święte pokradł, świętokradca własny, Niechaj będzie wydany na dowód tak jasny, Niech by go uczył trzymać swej wiary inaczej
Pan piekarz Aleksander u bramy Sobaczej, A światłością łojową oświecił mu boki, Aby poznał swe głupstwo i błąd swój głęboki. Niech by mu jedno koło brzucha poszyndrował, Przyznałby jako dawno już kommunikował. Nalazłby temu pewnie jakie lat dziesiątek, Prawie-ć wam dobry daje od siebie początek. A trudno się przeć tego, sam go w tym nalega Minister jegoż
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 303
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
krótkiego ochłodzi, Ale tę zwłokę piekło srogością nagrodzi. Skoro niebieskie kręgi, i ziemia, i morze Nieugaszonym ogniem w dzień sądu zagórze. 24 (P). MUCHY DO ŚWIECE, LUDZIE DO ŚWIATA
Nie mogąc spać, choć jeszcze nie poczęło świtać, Każę świecę zapalić, chcąc pisać i czytać; Aż muchy, łojową się oszukawszy świecą, Zewsząd do niej, siedziawszy cicho w ścianach, lecą. Ale się niebożętom źle nadała mełka, Bo każda pod stół padnie, spaliwszy skrzydełka. Czy nie gorzejż rozumnych, myślę sobie, ludzi Świat, niżeli ta świeca głupie muchy, łudzi? Co żywo, nie czekając słonecznego wschodu, Do
krótkiego ochłodzi, Ale tę zwłokę piekło srogością nagrodzi. Skoro niebieskie kręgi, i ziemia, i morze Nieugaszonym ogniem w dzień sądu zagórze. 24 (P). MUCHY DO ŚWIECE, LUDZIE DO ŚWIATA
Nie mogąc spać, choć jeszcze nie poczęło świtać, Każę świecę zapalić, chcąc pisać i czytać; Aż muchy, łojową się oszukawszy świecą, Zewsząd do niej, siedziawszy cicho w ścianach, lecą. Ale się niebożętom źle nadała mełka, Bo każda pod stół padnie, spaliwszy skrzydełka. Czy nie gorzejż rozumnych, myślę sobie, ludzi Świat, niżeli ta świeca głupie muchy, łudzi? Co żywo, nie czekając słonecznego wschodu, Do
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 369
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987