, był u mnie z wizytą i mnie z sobą do siebie wziął, u którego hulaliśmy do północy; tamże z księciem Repninem poznałem się. Z Mińska do domu, 7 Martii w nocy odjechałem, za daniem sobie znać, że syn Feliś ciężko i Petronelka córka zachorowali.
10 Martii ubiłem dwóch łosi pod Zapolem na obławie z wielką uciechą, bo naprzód żem sam do jednego strzelił i postrzeliłem, druga, żem sam ich razem wpędził w sieci i patrzyłem jako ich kijami chłopi zabijali i siekierami, a jam żywemu kopyta poucinał. Posłałem tę zwierzynę ip. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku
, był u mnie z wizytą i mnie z sobą do siebie wziął, u którego hulaliśmy do północy; tamże z księciem Repninem poznałem się. Z Mińska do domu, 7 Martii w nocy odjechałem, za daniem sobie znać, że syn Feliś ciężko i Petronelka córka zachorowali.
10 Martii ubiłem dwóch łosi pod Zapolem na obławie z wielką uciechą, bo naprzód żem sam do jednego strzelił i postrzeliłem, druga, żem sam ich razem wpędził w sieci i patrzyłem jako ich kijami chłopi zabijali i siekierami, a jam żywemu kopyta poucinał. Posłałem tę zwierzynę jp. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 152
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
cywuna wileńskiego, z ip. Sapieżanką stolnikówną trocką, na Ruś do Bakszt zawitaliśmy i tu nie wiele bawiąc.
Na sesją konfederacji generalnej prowincją całą zgodnie postanowionej do Wilna jechałem, gdzie jak successit ta konfederacja, vide in Actis i w notacji dziejów naszych.
Tej zimy w Baksztach obławą ubiliśmy niedźwiedzi dziewięć i łosi ośm. Psy z całem myśliwstwem księcia imci miecznika litewskiego zimowały u mnie w Baksztach, bo dał był Pan Bóg obfitość owsa. Temuż księciu imci darowałem owsa beczek 50, także ip. Wapowskiemu beczek 20.
Primo vere, bo 28 Aprilis, jakem wyjechał z Bakszt na lubelski trakt z sesji generalnej wileńskiej
cywuna wileńskiego, z jp. Sapieżanką stolnikówną trocką, na Ruś do Bakszt zawitaliśmy i tu nie wiele bawiąc.
Na sessyą konfederacyi generalnéj prowincyą całą zgodnie postanowionéj do Wilna jechałem, gdzie jak successit ta konfederacya, vide in Actis i w notacyi dziejów naszych.
Téj zimy w Baksztach obławą ubiliśmy niedźwiedzi dziewięć i łosi ośm. Psy z całém myśliwstwem księcia imci miecznika litewskiego zimowały u mnie w Baksztach, bo dał był Pan Bóg obfitość owsa. Temuż księciu imci darowałem owsa beczek 50, także jp. Wapowskiemu beczek 20.
Primo vere, bo 28 Aprilis, jakem wyjechał z Bakszt na lubelski trakt z sessyi generalnéj wileńskiéj
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 165
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Robactwo też to nakształt osy, w tem tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; skąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi
. Robactwo téż to nakształt osy, w tém tylko różność, że i w pysku i w ogonie miało żądło, a nie tylko domowemu bydłu szkodziło robactwo to, ale leśnemu zwierzu; zkąd bardzo często znajdowano po lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i w sile trwają do starości; Młódź się nadobna rodzi, rodziców słuchają Synowie ani żony z wstydu wykraczają. Każdy szanuje, kogo szanować przystoi, Nigdy swar i niezgoda w domu nie postoi. Żółwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dianna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on
i w sile trwają do starości; Młódź się nadobna rodzi, rodziców słuchają Synowie ani żony z wstydu wykraczają. Każdy szanuje, kogo szanować przystoi, Nigdy swar i niezgoda w domu nie postoi. Zołwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dyjanna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 76
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
WSzytko wisi na cienkiej nici/ ty z twą szyją Masz widzę od Reguły/ swoję Ekscepcją. O Kachnie.
DArmo się Kachna gryzie/ darmo na mię skrzeczy/ Niemowię ja ze szpetna/ gdyż jest/ w samej rzeczy. O Kolecie Łosim.
Do Teutona Montranberdorfa. GDy na się wdziejesz kolet/ Kolet z skory Łosi; Lub z inszy/ którą dziki Zwierz na sobie nosi Lub Zubrzą/ lub Kozłową/ lubo też Jelenią/ To na twym grzbiecie skory/ dzikie/ z twą się zenią. Na Toż.
GRzbieteś wskórę ustroił/ w tęż skorę i nogi/ Wszytke się w bot obuwasz Niemcze/ miasto Togi.
WSzytko wiśi ná ćienkiey nići/ ty z twą szyią Masz widzę od Reguły/ swoię Exceptią. O Káchnie.
DArmo sie Káchná gryźie/ dármo ná mię skrzeczy/ Niemowię ia ze szpetna/ gdysz iest/ w sámey rzeczy. O Kolećie Łośim.
Do Teutoná Montranberdorffa. GDy ná się wdźieiesz kolet/ Kolet z skory Łośi; Lub z inszy/ ktorą dźiki Zwierz ná sobie nośi Lub Zubrzą/ lub Kozłową/ lubo tesz Ielenią/ To ná twym grzbiećie skory/ dźikie/ z twą sie zenią. Ná Tosz.
GRzbieteś wskorę vstroił/ w tęsz skorę y nogi/ Wszytke sie w bot obuwasz Niemcze/ miasto Togi.
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 18
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
gdyśmy tam podczas śniegu wielkiego byli. Z nikim nie gada, aż potrzeba wielka. Ma około siebie czterysta pniów pszczół, tak dobrze opatrzonych, że do każdego ula zapora szklana, przez którą widać, co pszczoły robią i jako. Zwierza rozmaitego chowa i tak ćwiczy, ze darmo pastwy nie jada. Ma trzech łosi, którzy, jako z(a)grają, tak tańcują. Nied(ź)wiedzie wodę noszą i parobcze roboty odprawują. Wilków para białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą,
gdyśmy tam podczas śniegu wielkiego byli. Z nikim nie gada, aż potrzeba wielka. Ma około siebie czterysta pniów pszczół, tak dobrze opatrzonych, że do każdego ula zapora śklana, przez którą widać, co pszczoły robią i jako. Zwierza rozmaitego chowa i tak ćwiczy, ze darmo pastwy nie jada. Ma trzech łosi, którzy, jako z(a)grają, tak tańcują. Nied(ź)wiedzie wodę noszą i parobcze roboty odprawują. Wilków para białych tuż u cerkiewki legają, a kto przyjdzie, drzwi otwierają. Żórawie, bociani, dropie na rozkazanie abo zawołanie samego skoczno przyjdę i, gdzie im ukaże, idą,
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 283
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
sam który pełną prędko poda!” Zda mi się, że tam mają być przywoźne piwa? Nie stało ich? To nie ja, gospodyni krzywa.
Niechaj drugie noszenie wydają co prędzej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej! Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi! Podaj sam tę zwierzynę, przy której róg łosi.
U kogo jest kurz w mieszku, róg słabo ratuje, W pierścionek bardzo dobry niech, kto chce, spróbuje. O lepszą myśl, panowie! Niech się ozwą bąki, Miło patrzyć na wiosnę na kwitnące łąki,
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan
sam który pełną prędko poda!” Zda mi się, że tam mają być przywoźne piwa? Nie stało ich? To nie ja, gospodyni krzywa.
Niechaj drugie noszenie wydają co pręcej, Mało tam warzystego, pieczystego więcej! Panowie, o lepszą myśl gospodyni prosi! Podaj sam tę zwierzynę, przy której róg łosi.
U kogo jest kurz w mieszku, róg słabo ratuje, W pierścionek bardzo dobry niech, kto chce, spróbuje. O lepszą myśl, panowie! Niech się ozwą bąki, Miło patrzyć na wiosnę na kwitnące łąki,
Jeszcze milej na panią, gdy siedzi przy boku, Poglądając na swego miłego po oku. Pan
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 218
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Z inszemi klejnotami i z drogiemi fanty. Jupy, azuczki, co się rozkładają manty Z gżącemi się chwostami i stroje jak zbroje, Gdzie nad bławat z robotą rog wart tylo troje — Precz to powyprawiano na zamorskie floty Wszytek bogaty splendor jak srebrny tak złoty. Serdeczny tylko palec dwa pierścionki nosi Gwoli prezerwatywom: bawoli i łosi. I na spiętej pończosze trzewik nadszarzany Nie był tak — jako bywał — modnie zawiązany, Ale we wszystkim stroju proporcja cała Podrożnej białejgłowie korespondowała.
Tak gdy się doskonale wymoderowali, Wiernego przy furmanie sługę odesłali Z argenterią, z sprzętem — na okręt najęty. Nie bez osobliwego swój dawno zaczęty Fortelu kończą zamysł: w drogę
Z inszemi klejnotami i z drogiemi fanty. Jupy, azuczki, co sie rozkładają manty Z gżącemi sie chwostami i stroje jak zbroje, Gdzie nad bławat z robotą rog wart tylo troje — Precz to powyprawiano na zamorskie floty Wszytek bogaty splendor jak srebrny tak złoty. Serdeczny tylko palec dwa pierścionki nosi Gwoli prezerwatywom: bawoli i łosi. I na spiętej pończosze trzewik nadszarzany Nie był tak — jako bywał — modnie zawiązany, Ale we wszystkim stroju proporcya cała Podrożnej białejgłowie korrespondowała.
Tak gdy sie doskonale wymoderowali, Wiernego przy furmanie sługę odesłali Z argenteryą, z sprzętem — na okręt najęty. Nie bez osobliwego swoj dawno zaczęty Fortelu kończą zamysł: w drogę
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 92
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
słońce piekło, mroźny wiatr przedymał, Co dzień bitwa, co noc straż o wodzie a chlebie, Póty wojsko z wodzami wielkim sercem grzebie. Ledwie wojsko wprowadził do kampańskich cieni, Aż się on lew okrutny z swej sierści wyleni, W lot one ostre zęby i ogromne spony Na gałęziste rogów jelenich korony I na łaskawych łosi kopyta frymarczy, Już rochmanny, już grzywy nie jeży, nie warczy, Słodkie wina, miękkie sny, złotem tkane szaty, Wdzięk owoców rozkosznych, oliwy, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi
słońce piekło, mroźny wiatr przedymał, Co dzień bitwa, co noc straż o wodzie a chlebie, Póty wojsko z wodzami wielkim sercem grzebie. Ledwie wojsko wprowadził do kampańskich cieni, Aż się on lew okrutny z swej sierści wyleni, W lot one ostre zęby i ogromne spony Na gałęziste rogów jelenich korony I na łaskawych łosi kopyta frymarczy, Już rochmanny, już grzywy nie jeży, nie warczy, Słodkie wina, miękkie sny, złotem tkane szaty, Wdzięk owoców rozkosznych, oliwy, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 10
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ku Białej, gdzie tegoż stanął pan major Klem, spomniany na dniu wczorajszem architekt. 16. Przybył tu do mnie z wizytą WM pan Kurdywanowski podstoli halicki, wieczny kawaler dworu wojewody krakowskiego, z pewnemi propozycjami od tegoż. 17. Tenże jegomość pożegnał nas na dzika jadących, który to dzik na trzech łosi, machin nieźmiernych, psy za sobą idące wprowadziwszy, z nie przeznaczonej podobno, ucieczką na chłopów obcesową, uniknął śmierci. Tamże doszła mię wiadomość, że ciż Bośniacy, z drugą tychże idących do królowej jejmości węgierskiej napotkawszy się parcją, ciężko się z sobą potkali, że z tamtej, choć większej, 8
ku Białej, gdzie tegoż stanął pan major Klem, spomniany na dniu wczorajszem architekt. 16. Przybył tu do mnie ź wizytą WM pan Kurdywanowski podstoli halicki, wieczny kawaler dworu wojewody krakowskiego, z pewnemi propozycjami od tegoż. 17. Tenże jegomość pożegnał nas na dzika jadących, który to dzik na trzech łosi, machin nieźmiernych, psy za sobą idące wprowadziwszy, z nie przeznaczonej podobno, ucieczką na chłopów obcesową, uniknął śmierci. Tamże doszła mię wiadomość, że ciż Bośniacy, z drugą tychże idących do królowej jejmości węgierskiej napotkawszy się partią, ciężko się z sobą potkali, że z tamtej, choć większej, 8
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 44
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak