Na charta wilk, na wilka chłop; śmierć chłopa rzeże; Bóg śmierć zabił; nad Boga nic: pod jego świętą Machina tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie, tylko same krzyże. 71. O MATUSZU
Jedna polityczna pani Sługom swoim wielce gani,
Że skoro czego nie stało, „Nie masz” mówić się im zdało.
Na charta wilk, na wilka chłop; śmierć chłopa rzeże; Bóg śmierć zabił; nad Boga nic: pod jego świętą Machina tego świata obraca się piętą, I jeżeli rzec może proch śmiertelnej nędze, Igra swoją możnością w ludzkiej niedołędze. 70. PODOBNE MONOSYLLABA
Kmieć na grosz, pan na kmiecia, ksiądz na pana łowiec, Na księdza czart po śmierci, na świecie Lipowiec — Ale na tego tylko, co owiec nie strzyże, Z skórą drze, nic nie umie, tylko same krzyże. 71. O MATUSZU
Jedna polityczna pani Sługom swoim wielce gani,
Że skoro czego nie stało, „Nie masz” mówić się im zdało.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 232
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zżymał, Co raz się rwał, lecz darmo, bo do berła pęci Związane kazały mu zostawać przy chęci. Pod samym słońcem bystrzy bujają sokoli,
Nie myślący w swobodzie i krty o niewoli; Dopiero na gołębiu, skoro w nim hak topi, Sieć na sobie z kręconych postrzeże konopi. A cóż, kiedy mu łowiec pazurów przystrzyga? Siedzi w kojcu zawarty, już ptaków nie ściga, Już nie skubie żywego; jako wpadł do matnie, Stanęły na gołąbku uciechy ostatnie. Dotąd bujał bez dzwonków, zaraz mu je przypną; Jako drzwi wydawają złodzieja, gdy skrzypną, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni,
zżymał, Co raz się rwał, lecz darmo, bo do berła pęci Związane kazały mu zostawać przy chęci. Pod samym słońcem bystrzy bujają sokoli,
Nie myślący w swobodzie i krty o niewoli; Dopiero na gołębiu, skoro w nim hak topi, Sieć na sobie z kręconych postrzeże konopi. A cóż, kiedy mu łowiec pazurów przystrzyga? Siedzi w kojcu zawarty, już ptaków nie ściga, Już nie skubie żywego; jako wpadł do matnie, Stanęły na gołąbku uciechy ostatnie. Dotąd bujał bez dzwonków, zaraz mu je przypną; Jako drzwi wydawają złodzieja, gdy skrzypną, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem
ani się stanowi. Myśliwiec widząc, że się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołym, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z
tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołem, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 150
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las, jako wielki, po chwili obali. Król się za słupem czai i grabie pilnuje
cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las, jako wielki, po chwili obali. Król się za słupem czai i grabie pilnuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 189
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Zwyciężca na dysputach mądrych racjami. Jan tuż ALEKsANDROWICZ, dwie Kosy, dwa Miecze Nosi w Herbie, a stymy nikt mu nie uwlecze Wszedł w komput i STRYKOWSKI Kustosz on Lubelski; KICKI Kanclerz Kujawski, człek on przyjacielski: I SIERAKOWSKI z temiż, Biskupi Synowiec, Każdy z nich Honorów, Fortun będzie Łowiec. Te są, Arcy-Infuły Perły w Lwowie Mieście, Wszyscy Im honor, stymę, jakiej godni, nieście.
W tym Województwie Ruskim te Miasta Sławne GRODEK, czyli Grodeck, nad rzeczką Pełten, gdzie Władysław Jagiełło przestał być śmiertelnym: gdzie serce jego w Kościele u OO Franciszkanów cum Epithapio jest pogrzebione, na jego własnej
, Zwyciężca na dysputach mądrych racyami. Ian tuż ALEXANDROWICZ, dwie Kosy, dwa Miecze Nosi w Herbie, á stymy nikt mu nie uwlecze Wszedł w komput y STRYKOWSKI Kustosz on Lubelski; KICKI Kanclerz Kuiawski, człek on przyiacielski: I SIERAKOWSKI z temiż, Biskupi Synowiec, Każdy z nich Honorow, Fortun będzie Łowiec. Te są, Arcy-Infuły Perły w Lwowie Mieście, Wszyscy Im honor, stymę, iakiey godni, nieście.
W tym Woiewodztwie Ruskim te Miasta Sławne GRODEK, czyli Grodeck, nad rzeczką Pełten, gdzie Władysław Iagiełło przestał bydź śmiertelnym: gdzie serce iego w Kościele u OO Franciszkanow cum Epithapio iest pogrzebione, na iego własney
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 339
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
padną rzeczy; Często strachem i zdrowiem cielesnej przybeczy Uciechy, często śmiercią: jako lata zima, Grzech się jej naprzód, potem żal z frasunkiem trzyma;
Często z gęby wypadnie kęs nie obiecany, Kto gardzi nieprzyjaciół, ufając wygranej. Łóżko brać na niedźwiedzia, na odyńca mary (Kurę śmiele bierz z kojca) każe łowiec stary. Siła tego przykładów; com pod Zabłudowem I ja widział oczyma własnymi, to powiem. Żeby się książę z dzikim ucieszył niedźwiedziem, Kazał nam wszytkim w stronę, którzy za nim jedziem; Sam się tam z poufałym zasadził hajdukiem, Gdzie miał bestyja z boru wypadać przed hukiem, I grozi, że do
padną rzeczy; Często strachem i zdrowiem cielesnej przybeczy Uciechy, często śmiercią: jako lata zima, Grzech się jej naprzód, potem żal z frasunkiem trzyma;
Często z gęby wypadnie kęs nie obiecany, Kto gardzi nieprzyjaciół, ufając wygranej. Łóżko brać na niedźwiedzia, na odyńca mary (Kurę śmiele bierz z kojca) każe łowiec stary. Siła tego przykładów; com pod Zabłudowem I ja widział oczyma własnymi, to powiem. Żeby się książę z dzikim ucieszył niedźwiedziem, Kazał nam wszytkim w stronę, którzy za nim jedziem; Sam się tam z poufałym zasadził hajdukiem, Gdzie miał bestyja z boru wypadać przed hukiem, I grozi, że do
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 413
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię na ramionach niesie. Przy dębie i przy buku, co nań biją z koni, Jako najlepiej może, nieszczęsny się broni; Nakoniec, spracowany, swoje miłe brzemię, Snując się koło niego, upuszcza na ziemię,
VII.
Jako więc niedźwiedzica, kiedy łowiec śmiały Na jej jamę napadnie, w końcu ostrej skały Na wysokiem Krępaku stoi w wątpliwości I mruczy to z wściekłego gniewu, to z litości; Gniew jej i okrucieństwo radzi przyrodzone Gębę, paznokcie, zęby skrwawić wyostrzone, Miłość ją z drugiej strony miękczy i hamuje, Że w pół gniewu wściekłego dzieci swych pilnuje.
VIII
cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię na ramionach niesie. Przy dębie i przy buku, co nań biją z koni, Jako najlepiej może, nieszczęsny się broni; Nakoniec, spracowany, swoje miłe brzemię, Snując się koło niego, upuszcza na ziemię,
VII.
Jako więc niedźwiedzica, kiedy łowiec śmiały Na jej jamę napadnie, w końcu ostrej skały Na wysokiem Krępaku stoi w wątpliwości I mruczy to z wściekłego gniewu, to z litości; Gniew jej i okrucieństwo radzi przyrodzone Gębę, paznokcie, zęby skrwawić wyostrzone, Miłość ją z drugiej strony miękczy i hamuje, Że w pół gniewu wściekłego dzieci swych pilnuje.
VIII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i rutka, i miętka, śpilki i rzemyki, Wstęgi — na głowę jedne, drugie na trzewiki. Uczony stare dzieje i księgi wspomina, Mężny językiem Turki i Tatary ścina; Gach dziewki i zaloty, pyszny a bogaty, Choć nikt o to nie pyta, liczy swe intraty; Chytry, gdzie odrwił kogo, łowiec o psich gonach, Flis o Wiśle, gospodarz kawi o zagonach; Zwajca daje przyczynę, każdą rzecz rozbiera, Każdą uważa; żebrak każdej się napiera. O czym by milczał trzeźwy, drwi, jako na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że
i rutka, i miętka, śpilki i rzemyki, Wstęgi — na głowę jedne, drugie na trzewiki. Uczony stare dzieje i księgi wspomina, Mężny językiem Turki i Tatary ścina; Gach dziewki i zaloty, pyszny a bogaty, Choć nikt o to nie pyta, liczy swe intraty; Chytry, gdzie odrwił kogo, łowiec o psich gonach, Flis o Wiśle, gospodarz kawi o zagonach; Zwajca daje przyczynę, każdą rzecz rozbiera, Każdą uważa; żebrak każdej się napiera. O czym by milczał trzeźwy, drwi, jako na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 41
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pod korbaczem, i żak niewesoły Musi czytać pod rózgą: temu trudno z szkoły, Chłopu uciec z pańskiego. Póki chart na smyczy, Idzie, choć się ociąga, z łowcem do wytyczy; Tak żołdat, zwłaszcza jeśli niedawno zaciężny, Jeśli niepłatny abo z natury niemężny: Póki dybków, póty go. Zemknie charta łowiec, Aż chart, miasto zająca, do bydła, do owiec I z obrożą uciecze; żołdat w świeżej barwie I drugiego, niewolą nagradzając, zarwie. Miejcie, panie rotmistrzu, ode mnie to żartem, Że nie będzie, choćby chciał, nigdy kondys chartem Ani wyżłem; nic nie da skóra cynkowata: Nie płaszcz
pod korbaczem, i żak niewesoły Musi czytać pod rózgą: temu trudno z szkoły, Chłopu uciec z pańskiego. Póki chart na smyczy, Idzie, choć się ociąga, z łowcem do wytyczy; Tak żołdat, zwłaszcza jeśli niedawno zaciężny, Jeśli niepłatny abo z natury niemężny: Póki dybków, póty go. Zemknie charta łowiec, Aż chart, miasto zająca, do bydła, do owiec I z obrożą uciecze; żołdat w świeżej barwie I drugiego, niewolą nagradzając, zarwie. Miejcie, panie rotmistrzu, ode mnie to żartem, Że nie będzie, choćby chciał, nigdy kondys chartem Ani wyżłem; nic nie da skóra cynkowata: Nie płaszcz
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 43
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987