pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł nie nosi, czemu Jowisz z bliska Na głupiego stangreta piorunów nie ciska, Czemu, jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto tchórz i nie ma marsowego duchu, Nie wstyd go prząść kądziele, w zajęczym kożuchu. 433. SĘDZIA ŚLEPY W KAPTURZE WILEŃSKIM
Wszedszy wczora, gdzie siedzą kapturowi sędzię, Obaczyłem ślepego kolegę w ich rzędzie. Na cóż, kiedy kto ślepy, pomyślę, z natury, Bez potrzeby ma nosić,
pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł nie nosi, czemu Jowisz z bliska Na głupiego stangreta piorunów nie ciska, Czemu, jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto tchórz i nie ma marsowego duchu, Nie wstyd go prząść kądziele, w zajęczym kożuchu. 433. SĘDZIA ŚLEPY W KAPTURZE WILEŃSKIM
Wszedszy wczora, gdzie siedzą kapturowi sędzię, Obaczyłem ślepego kolegę w ich rzędzie. Na cóż, kiedy kto ślepy, pomyślę, z natury, Bez potrzeby ma nosić,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka; Nie straszniejszy bohatyr trzeci po tych w rzędzie,
nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka; Nie straszniejszy bohatyr trzeci po tych w rzędzie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 335
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bogatszych, sto set. Jako z wosku ulepił, tak skromna, tak cicha; Niechże tylko postrzeże raz, dwa, abo słycha, Żeś abo żonę, abo cudzą pannę chwalił, Tak prędko się zaostrzy, jako proch zapalił: Ostem stanie z lilii i z wiewiórki jeżem, Którego psy z podławia kolemy łupieżem. Ona cię i z chałupy, choć psim gardzisz gonem, Choć deszcz, wiatr, ze psy w pole wyżenie gomonem. Dalej, jakbyś pokrzywy, nie lilijej wąchał; A cóż, jeśli się sąsiad abo ksiądz z nią spąchał! Porwono katu pole! choćby upatrzonej, Nie masz jako odjechać w
bogatszych, sto set. Jako z wosku ulepił, tak skromna, tak cicha; Niechże tylko postrzeże raz, dwa, abo słycha, Żeś abo żonę, abo cudzą pannę chwalił, Tak prędko się zaostrzy, jako proch zapalił: Ostem stanie z lilii i z wiewiórki jeżem, Którego psy z podławia kolemy łupieżem. Ona cię i z chałupy, choć psim gardzisz gonem, Choć deszcz, wiatr, ze psy w pole wyżenie gomonem. Dalej, jakbyś pokrzywy, nie lilijej wąchał; A cóż, jeśli się sąsiad abo ksiądz z nią spąchał! Porwono katu pole! choćby upatrzonej, Nie masz jako odjechać w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 240
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zarzucili, Z dobytemi szablami do siebie skoczyli. Oczy szczerem płomieniem obiema pałają, Gniewliwe zęby coraz straszliwiej zgrzytają. Stąd Rugier, zowąd Afer przypada zuchwały, Dzielność się ostrzy, jako żelazo od skały, Wielką sławy chciwością; już cięte spuszczają Rany na hełm, już sztychem twarzy dosięgają.
CXII.
Nie okrył twardem smoczem łupieżem swej głowy Rodomont, który nosił król kiedyś surowy, Król Babilonu srogi, i u boku swego Nie miał tej szable, własna co bywała jego. Bo jak od Bradamanty został zwyciężony Na mostku, gdzie wir wściekłej rzeki biegł szalony, Różnie to porozrzucał wszystko, zasromany: Tak go gniew, żal i wstyd bódł srogi
zarzucili, Z dobytemi szablami do siebie skoczyli. Oczy szczerem płomieniem obiema pałają, Gniewliwe zęby coraz straszliwiej zgrzytają. Stąd Rugier, zowąd Afer przypada zuchwały, Dzielność się ostrzy, jako żelazo od skały, Wielką sławy chciwością; już cięte spuszczają Rany na hełm, już sztychem twarzy dosięgają.
CXII.
Nie okrył twardem smoczem łupieżem swej głowy Rodomont, który nosił król kiedyś surowy, Król Babilonu srogi, i u boku swego Nie miał tej szable, własna co bywała jego. Bo jak od Bradamanty został zwyciężony Na mostku, gdzie wir wściekłej rzeki biegł szalony, Różnie to porozrzucał wszystko, zasromany: Tak go gniew, żal i wstyd bódł srogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 392
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: jako we łbie, tak i ciało stroi, Oboje pięćdziesiąte latko uspokoi; Ale senatorowi, który tak dalece Wszędy powinien swojej przestrzegać grandece, Ale kawalerowi, któremu grzbiet skrzywił Twardy kirys, i słusznie każdy by się dziwił, Gdyby marsową cerę i ono lwie serce W malowanej na starość miał ponosić derce, Pod lamparcim łupieżem hartowane członki Miał przyodziewać w młodych małżonków zasłonki. Tak Bolesław, którego degradował w krześle, Zajęczym, wojewodę, futerkiem obeśle, Że uciekł z wojny; nie wiem, czy dzisiejszą lamę, Czy byłby wziął zajęczą w obieraniu szlamę. Spuścić to na niewiasty i na małe dzieci! Co jeśli senatora i żołnierza szpeci
: jako we łbie, tak i ciało stroi, Oboje pięćdziesiąte latko uspokoi; Ale senatorowi, który tak dalece Wszędy powinien swojej przestrzegać grandece, Ale kawalerowi, któremu grzbiet skrzywił Twardy kirys, i słusznie każdy by się dziwił, Gdyby marsową cerę i ono lwie serce W malowanej na starość miał ponosić derce, Pod lamparcim łupieżem hartowane członki Miał przyodziewać w młodych małżonków zasłonki. Tak Bolesław, którego degradował w krześle, Zajęczym, wojewodę, futerkiem obeśle, Że uciekł z wojny; nie wiem, czy dzisiejszą lamę, Czy byłby wziął zajęczą w obieraniu szlamę. Spuścić to na niewiasty i na małe dzieci! Co jeśli senatora i żołnierza szpeci
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 227
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
in reges inciderat funestum populis malum, no na uleczenie jej trzeba się było kąpać we krwi ludzkiej. Była Hepatice, której gdy kto zachwycił/ myszy tylko po domu łowił/ i za nimi biegał. Była Mentagra/ zbyt brzydka i plugawa choroba/ bo od brody zacząwszy (skąd imię wzięła) twarz naprzód jakimsi brzydkim łupieżem i trądem potym oczy i wszytko ciało żarła; w której obmierzywszy się i sobie i ludziom chorzy/ ściepieć jej nie mogąc/ śmierć woleli/ i sobie ją sami zadawali. . Tej teraz jako pierwszych w prawdzie nie widać/ ale na jej miejscu aza ochędożniejsza jest Franca? Nie od brodyć zaczyna/ i imię insze
in reges inciderat funestum populis malum, no ná uleczenie iey trzebá się było kąpáć we krwi ludzkiey. Byłá Hepatice, ktorey gdy kto záchwyćił/ myszy tylko po domu łowił/ y zá nimi biegał. Byłá Mentágrá/ zbyt brzydka y plugáwa chorobá/ bo od brody zácząwszy (skąd imię wźięłá) twarz naprzod iákimśi brzydkim łupieżem y trądem potym oczy y wszytko ćiáło żárłá; w ktorey obmierźiwszy się y sobie y ludźiom chorzy/ śćiepieć iey nie mogąc/ śmierć woleli/ y sobie ią sámi zádawáli. . Tey teraz iáko pierwszych w prawdźie nie widáć/ ale ná iey mieyscu áza ochędożnieysza iest Fránca? Nie od brodyć záczyna/ y imię insze
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 18
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
? Nie od brodyć zaczyna/ i imię insze ma/ bo ją mądrze niektórzy nazwali Pudendagram, ale i brody nie mija: Stąd według wielkości i zastarzałości tej choroby/ głowa i broda z włosów obłaży/ powieki i brwi spływają/ słuch ginie/ nos pruchnieje/ mowa się mieni/ podniebienie wypada/ twarz i ciało łupieżem brzydkim/ guzami/ pontałami obrasta/ stawy bolą/ rąk i nóg władza ustaje/ członki się kurczą/ łono gnije i wypada/ stranguria nielitościwa chorego rozsadza/ uryna tylko za instrumentami i świeczkami odchodzi/ aż wrzodom w meacie narosłym/ i ogniowi piekielnemu/ zabiegać przychodzi zawczasu pozbyciem członka. A tak kiedy pomoc twardo/
? Nie od brodyć záczyna/ y imię insze ma/ bo ią mądrze niektorzy názwáli Pudendagram, ále y brody nie miia: Stąd według wielkośći y zástárzáłośći tey choroby/ głowá y brodá z włosow obłáżi/ powieki y brwi spływáią/ słuch ginie/ nos pruchnieie/ mowá się mieni/ podniebienie wypada/ twarz y ćiáło łupieżem brzydkim/ guzámi/ pontałami obrasta/ stáwy bolą/ rąk y nog władza ustáie/ członki się kurczą/ łono gniie y wypada/ strángurya nielitośćiwa chorego rozsadza/ uryná tylko zá instrumentami y świeczkámi odchodźi/ áż wrzodom w meaćie nárosłym/ y ogniowi piekielnemu/ zábiegáć przychodźi záwczásu pozbyćiem członká. A ták kiedy pomoc twárdo/
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 18
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635