przywiodło? R. Na płacz ludzki i zdzierstwo poprzysięgli godło. Q. A długo też nieszczęsną ojczyznę łupili? R. Póki z ostatniej nici jej nie obłupili. Q. A czemuż te na koniec spalili rozbójce? R. Bo się bali, by piorun nie trząsł na przywódcę. TERTIUM EpitafiUM
Rozbójstwo rodzicielką, łupiestwo ochmistrzyni, Płaczu ludzkiego fasa krzywd hospodaryni. Tu mać rycerska leży, cnót adoracja, Płacz na grobie, a ciesz się, że zdechła, kto mija. Przez ogień gardło dawszy tu tchu odbieżała, Bodajże z wynaleźcą i w piekle gorzała.
przywiodło? R. Na płacz ludzki i zdzierstwo poprzysięgli godło. Q. A długo też nieszczęsną ojczyznę łupili? R. Póki z ostatniej nici jej nie obłupili. Q. A czemuż te na koniec spalili rozbójce? R. Bo się bali, by piorun nie trząsł na przywódcę. TERTIUM EPITAPHIUM
Rozbójstwo rodzicielką, łupiestwo ochmistrzyni, Płaczu ludzkiego fasa krzywd hospodaryni. Tu mać rycerska leży, cnót adoracyja, Płacz na grobie, a ciesz się, że zdechła, kto mija. Przez ogień gardło dawszy tu tchu odbieżała, Bodajże z wynaleźcą i w piekle gorzała.
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 278
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, jaka miara w tych ludziech być mogła, którzy dla rozchełznanej wolej swojej, dla chciwości, dla rozpusty w kozactwo się udali, a u których łup lepszy niż cnota, a rozpusta smaczniejsza niż wstyd i przystojność jest zawżdy? Wypowiedzieć ja nie umiem, najaśniejszy a miłościwy królu, jakie tam pastwienie nad ludźmi, jakie łupiestwo, jaka rozpusta a wszeteczność była. On godny wiecznej pamięci człowiek ksiądz Konstantyn, gdy nieprzyjacielskich zamków dostawał, nigdy takiego okrucieństwa, jakie to było na zamku jego Ostrogu, żołnierzom swoim nie dozwalał. Przyszli potym ci oba panowie do księżny jejmości żalem tak ciężkim zjętej, iż kilkakroć odlewać ją musiano. Tam naprzód ksiądz Wasil
, jaka miara w tych ludziech być mogła, którzy dla rozchełznanej wolej swojej, dla chciwości, dla rozpusty w kozactwo się udali, a u których łup lepszy niż cnota, a rozpusta smaczniejsza niż wstyd i przystojność jest zawżdy? Wypowiedzieć ja nie umiem, najaśniejszy a miłościwy królu, jakie tam pastwienie nad ludźmi, jakie łupiestwo, jaka rozpusta a wszeteczność była. On godny wiecznej pamięci człowiek ksiądz Konstantyn, gdy nieprzyjacielskich zamków dostawał, nigdy takiego okrucieństwa, jakie to było na zamku jego Ostrogu, żołnierzom swoim nie dozwalał. Przyszli potym ci oba panowie do księżny jejmości żalem tak ciężkim zjętej, iż kilkakroć odlewać ją musiano. Tam naprzód ksiądz Wasil
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 183
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
nieporządek.
O Dawnosz na Sejmikach rzecz tę traktujemy A żal się Boże/ darmo i bez konklusyj. Ani zniszczenie kraju/ ani łzy ubogich Ani tyż spustoszenie ostatnie i nędza/ Ani przez taki nierząd zgubiona wojskowa Disciplina, i oraz ściany obnażone Ojczyzny in viscera milite deducto, Zatym żadna obrona/ żadne bezpieczeństwo/ Raczej tylko łupiestwo/ raczej opressja Poruszyć nas niemogą/ do jakiego tandem Obmyślenia sposobu zimowli żołnierskich. Nieuważamy zgoła jako niebezpieczne Każde państwo/ i jako do zniszczenia prędkie/ I do zguby jest bliskie/ które nie ma cale Sposobu ponoszenia wojny i Żołnierza Z ciężarem jak namniejszym. Czego my nieumiem. Bo nasza Polska ile wojen
nieporządek.
O Dawnosz ná Seymikach rzecz tę traktuiemy A żal się Boże/ darmo y bez conclusyi. Ani zniszczenie kráiu/ áni łzy vbogich Ani tyż spustoszenie ostatnie y nędzá/ Ani przez táki nierząd zgubiona woyskowá Disciplina, y oraz śćiány obnażone Oyczyzny in viscera milite deducto, Zatym żadna obroná/ żadne bespieczeństwo/ Ráczey tylko łupiestwo/ ráczey oppressya Poruszyć nas niemogą/ do iákiego tandem Obmyślenia sposobu źimowli żołnierskich. Nievważamy zgoła iáko niebespieczne Kożde państwo/ y iáko do zniszczenia prędkie/ Y do zguby iest bliskie/ ktore nie ma cale Sposobu ponoszenia woyny y Żołnierzá Z ćiężárem iák namnieyszym. Czego my nievmiem. Bo nászá Polska ile woien
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 154
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650