Pozal się Boże/ skwapliwego słowa. Dam. Pozal się Boże/ i kto jeno Żywy Mojej niedoli/ i rady skwapliwy Snadź Wiedma smoczym określiwszy zębem/ Dom mój/ przez czary była Dziewosłębem. Snadź Tyzyfona nie stułą lecz pętem/ Umotała mię związkiem tym przeklętem. Ja dziś na żywą młodź gdy rzucę oczy Nieraz hojna łza/ smutną twarz omoczy. I nieraz rzekę; którysz szyb tak szpory Podziemny? śliczne krył w sobie Marmory? Gdzie Alabastry wdzięczne zatajone Były? dopiero oczom mym Zjawione? Ach głupia ręko? co kwapiąc się marnie Mijasz winniki i smaczne bitarnie: A biorąc chucią zbyt łapczywą z słomy Grdułę/ gasisz nią Apetyt łakomy P
Pozal się Boże/ skwápliwego słowá. Dam. Pozal się Boże/ y kto ieno Zywy Moiey niedoli/ y rády skwápliwy Snadź Wiedmá smoczym określiwszy zębem/ Dom moy/ przez czáry byłá Dźiewosłębem. Snadź Tyzyphoná nie stułą lecz pętem/ Vmotáłá mię związkiem tym przeklętem. Ia dźiś ná żywą młodź gdy rzucę oczy Nieraz hoyna łzá/ smutną twarz omoczy. Y nieraz rzekę; ktorysz szyb ták szpory Podźiemny? śliczne krył w sobie Mármory? Gdźie Alábástry wdźięczne zátáione Były? dopiero oczom mym ziáwione? Ach głupia ręko? co kwápiąc się márnie Miiasz winniki y smáczne bitárnie: A biorąc chućią zbyt łápczywą z słomy Grdułę/ gáśisz nią Appetyt łákomy P
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 187
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
który za morze uniósł ją na sobie; Lub ten, co Ariadnie na wyspie w żałobie Odbieżanej wziął Bakchus i który ogniami Nowymi błysnął, siadszy w jeden rząd z gwiazdami. W kasolety zaś srebrne, w święte kadzielnice Nałupaj z tego drzewa pachniącej żywice, W którym zamknięta Mirra wstydliwej kradzieży Płacze, że po niej jedna łza za drugą bieży; I z kadzilnego drzewa, które swą przykryło Skórą, co snadź pięknego w Leukotojej było. Na świece pogrzebowe zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj
który za morze uniósł ją na sobie; Lub ten, co Aryjadnie na wyspie w żałobie Odbieżanej wziął Bakchus i który ogniami Nowymi błysnął, siadszy w jeden rząd z gwiazdami. W kasolety zaś srebrne, w święte kadzielnice Nałupaj z tego drzewa pachniącej żywice, W którym zamknięta Mirra wstydliwej kradzieży Płacze, że po niej jedna łza za drugą bieży; I z kadzilnego drzewa, które swą przykryło Skórą, co snadź pięknego w Leukotojej było. Na świece pogrzebowe zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Filidzie! Cóż, gdyby z pereł pokazała zęby I przy uśmiechu pozwoliła gęby! Równa się każda kropla, którą puści, Perle i srebru, kiedy się rozpuści; Ta Kleopatra ma perły przebrane Zupełne w uściech, w oczu przetapiane. Nie tak są piękne gwiazdy, które ciemnej Nocy spadają ku niskości ziemnej, Jako każda łza, która na jej twarzy Kropiąc lilije, ognie moje żarzy. Płacz tedy, Fili; kiedy-ć tak przystoi, Już się tych smętków serce me nie boi; Owszem, tym deszczem zawiędłej nadzieje
Latorośl w sercu moon odmłodnieje: Tak wiemy, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce w kąpiel do Wodnika wchodzi
Filidzie! Cóż, gdyby z pereł pokazała zęby I przy uśmiechu pozwoliła gęby! Równa się każda kropla, którą puści, Perle i srebru, kiedy się rozpuści; Ta Kleopatra ma perły przebrane Zupełne w uściech, w oczu przetapiane. Nie tak są piękne gwiazdy, które ciemnej Nocy spadają ku niskości ziemnej, Jako każda łza, która na jej twarzy Kropiąc lilije, ognie moje żarzy. Płacz tedy, Fili; kiedy-ć tak przystoi, Już się tych smętków serce me nie boi; Owszem, tym deszczem zawiędłej nadzieje
Latorośl w sercu moon odmłodnieje: Tak wiemy, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce w kąpiel do Wodnika wchodzi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 180
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wszystko szlacheckiej ćwiczenie Było większe? W którymeś ozdobny obłoku, Rum on więc do pańskiego czynił sobie boku. Skąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocja twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyźnie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus ekspedycja napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A
wszystko szlacheckiej ćwiczenie Było większe? W którymeś ozdobny obłoku, Rum on więc do pańskiego czynił sobie boku. Zkąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocya twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyznie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus expedycya napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 116
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
doskonałym rozsądku dawać chciała. Przeto nie pytając się, czy go kto przyjmie, czy nie przyjmie, gwałtem narzuca na ludzi życie i dlatego się oni z ochotą nie rodzą, tylko z płaczem. Powtórne narodzenie nasze, kiedy się do Korony Wiecznej mamy odrodzić, poprzedza rozum i już wtenczas ostatnia przy skonaniu z oka naszego łza wypada, aby nikt jednej natury z drugimi będąc, nie narzekał na to, iż się z podlejszych niż inni rodziców światu narodził, gdyż potem miał rozum i wolność odrodzenia się do Korony Wiecznej. Mieli drudzy, będą i oni mieć inszego Ojca, inszą Matkę, w tym grobie, w którym kości ich leżeć będą
doskonałym rozsądku dawać chciała. Przeto nie pytając się, czy go kto przyjmie, czy nie przyjmie, gwałtem narzuca na ludzi życie i dlatego się oni z ochotą nie rodzą, tylko z płaczem. Powtórne narodzenie nasze, kiedy się do Korony Wiecznej mamy odrodzić, poprzedza rozum i już wtenczas ostatnia przy skonaniu z oka naszego łza wypada, aby nikt jednej natury z drugimi będąc, nie narzekał na to, iż się z podlejszych niż inni rodziców światu narodził, gdyż potem miał rozum i wolność odrodzenia się do Korony Wiecznej. Mieli drudzy, będą i oni mieć inszego Ojca, inszą Matkę, w tym grobie, w którym kości ich leżeć będą
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 480
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
już rozpuścić warkocze rozwite, Czas oblec szaty takiej sprawie przyzwoite! Storzcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe, Ślub święty jest i wasze prace świętobliwe. Wszak też wam tę posługę przedtym oddawano, Toż i za matek waszych w obyczaju miano. Kapłanie, gotuj stułę. Zbladłeś nam, panicze. Ba, i pannie łza za łzą płynie przez oblicze. Przelękłeś się, panicze, bojaźń to od Boga; Szczęście tam bywa, kędy bywa taka trwoga. Nie płacz, panno, bo rzeką, że płaczesz z radości, Pomyśli ktoś i gorzej, bo siła zazdrości. Nie pierwsza ty od matki wychodzisz z opieki. Aboś chciała
już rozpuścić warkocze rozwite, Czas oblec szaty takiej sprawie przyzwoite! Storzcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe, Ślub święty jest i wasze prace świętobliwe. Wszak też wam tę posługę przedtym oddawano, Toż i za matek waszych w obyczaju miano. Kapłanie, gotuj stułę. Zbladłeś nam, panicze. Ba, i pannie łza za łzą płynie przez oblicze. Przelękłeś się, panicze, bojaźń to od Boga; Szczęście tam bywa, kędy bywa taka trwoga. Nie płacz, panno, bo rzeką, że płaczesz z radości, Pomyśli ktoś i gorzej, bo siła zazdrości. Nie pierwsza ty od matki wychodzisz z opieki. Aboś chciała
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 104
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Powieści : Paulùm sepultae distat inertiae caelata virtus.
O Patroklu jakim był przyjacielem Achillesowi/ masz wyższej w Księgach I. fol. I.
Gdy mu dosyć długi list oddano od Antypatra/ w którym siła nieforemnych rzeczy napisał na matkę Aleksandrowę: Aleksander tak rzekł: Zda mi się iż niewie tego Antypater: że jedna łza matczyna/ wiele listów zmazać może. Dobrze mówią naszy Polanie. Nie kładź palca miedzy drzwi. Gdy czasu jednego Darius Król Perski posłał do Aleksandra posły swe po dań którą przed tym na każdy rok od Filipa Króla bierał/ którym to Aleksander odpowiedział/ mówiąc: Umarłać już Kokosz która Dariusowi złote jajca niosła. Dnia
Powieśći : Paulùm sepultae distat inertiae caelata virtus.
O Pátroklu iákim był przyiaćielem Achillesowi/ masz wyższey w Kśięgách I. fol. I.
Gdy mu dosyć długi list oddano od Antipátrá/ w ktorym śiłá nieforemnych rzecży nápisał ná mátkę Alexándrowę: Alexánder ták rzekł: Zda mi się iż niewie tego Antipáter: że iedna łzá mátcżyná/ wiele listow zmázáć może. Dobrze mowią nászy Polánie. Nie kłádź pálcá miedzy drzwi. Gdy cżásu iednego Dárius Krol Perski posłał do Alexándrá posły swe po dań ktorą przed tym ná káżdy rok od Philippá Krolá bierał/ ktorym to Alexánder odpowiedźiał/ mowiąc: Vmárłáć iuż Kokosz ktora Dáriusowi złote iáycá niosłá. Dniá
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 102
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był drugi.
Kogo Fortuna w płacz widzi skorego, Z przypadki swymi ciśnie się do niego,
Munsztuk cierpliwość i ponosy ciche Na losy liche.
Przeto kto mężem, niech się męsko stawi, A w
)
Gdyby pomocne łzy ku śmierci były Lub czyje od tej życie okupiły, Sztucznie bych wielkiej poczytał być wagi Źrzeniczne flagi.
Słusznie bych ja łzy drogo zakupowa! I drożej pereł sydońskich szacował, Lecz są daremne — owszem, większe żale Rodzą te fale.
Jak z rosy rannej hojna trawa wschodzi, Tak się łza ,ze łzy w większych troskach rodzi, A żal, co jeden jest, a ten jest długi, Jakby był drugi.
Kogo Fortuna w płacz widzi skorego, Z przypadki swymi ciśnie się do niego,
Munsztuk cierpliwość i ponosy ciche Na losy liche.
Przeto kto mężem, niech się męsko stawi, A w
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
piecucha, kto w piecu lega, kole. Zmartwychwstania mu Litwa winszuje i zdrowia, Priami też pierwsze swe gazety odnowią. 12. ŻAŁOBA PO MĘŻU, ALE Z UWAGĄ
Jedna pani, żałosne wdziawszy na się zgrzebie, Siedziała na mężowym w kościele pogrzebie. Słucha mszy i kazania; długi ogon wlecze Na ofertę, a łza jej z oka nie wyciecze. Aż skoro ksiądz do grobu kropi zimne kości: „Panno, chustki, bo będę płakać jegomości.” 13 (N). STARY MĄŻ Z MŁODĄ ŻONĄ
Znajdują się tych czasów starcy tak szaleni, Że dla jednego razu z młoduchą się żeni, A niźli na drugi raz zbierze się
piecucha, kto w piecu lega, kole. Zmartwychwstania mu Litwa winszuje i zdrowia, Pryjami też pierwsze swe gazety odnowią. 12. ŻAŁOBA PO MĘŻU, ALE Z UWAGĄ
Jedna pani, żałosne wdziawszy na się zgrzebie, Siedziała na mężowym w kościele pogrzebie. Słucha mszy i kazania; długi ogon wlecze Na ofertę, a łza jej z oka nie wyciecze. Aż skoro ksiądz do grobu kropi zimne kości: „Panno, chustki, bo będę płakać jegomości.” 13 (N). STARY MĄŻ Z MŁODĄ ŻONĄ
Znajdują się tych czasów starcy tak szaleni, Że dla jednego razu z młoduchą się żeni, A niźli na drugi raz zbierze się
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 528
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Temu, co szczęście na Tronie przyucza, Najmniejszej muszki jad srogi dokucza, Czy taż to Głowa w Koronę strojona! Bąków, komarów, dziś żądłem upstrzona; Czy też to ręce, co Berło dziwgały! Teraz morderskie więzy skrępowały. W przykrych obrotach fortuno odmienna, W nieszczęściach ludzkich bez względu kamienna: Prędzej podobno łza kamień wydrąży, Niż zmiękczy serce gdy się los zły sroży. Od Tronu, Berła, od Sceptrum, od Mitry, Zsadza mię dzisiaj odwrót szczęścia chytry. A bez nadziei sącząc krew potokiem, Łzy rzewne leję zasmuconym okiem. SCENA V.
Elmeza, Fadlalach; Elmeza; UHamuj swoje żale, fortuna nie głucha,
Temu, co szczęście na Tronie przyucza, Naymnieyszey muszki iad srogi dokucza, Czy taż to Głowa w Koronę stroiona! Bąkow, komarow, dźiś żądłem upstrzona; Czy też to ręce, co Berło dźiwgały! Teraz morderskie więzy skrępowały. W przykrych obrotach fortuno odmienna, W nieszczęściach ludzkich bez względu kamienna: Prędzey podobno łza kamień wydrąży, Niż zmiękczy serce gdy się los zły sroży. Od Tronu, Berła, od Sceptrum, od Mitry, Zsadza mię dźisiay odwrot szczęścia chytry. A bez nadźiei sącząc krew potokiem, Łzy rzewne leię zasmuconym okiem. SCENA V.
Elmeza, Fadlalach; Elmeza; UHamuy swoie żale, fortuna nie głucha,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: Bv
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754