miłość, grunt mocnej nadzieje, Co się na żadną stronę nie zachwieje. Widzisz na co się wszytkie zgodzić muszą I czego z gruntu swego nie poruszą. Trzymać się pisma i kreda dawnego, Od apostołów samych podanego, To jest gościniec prawy, tym bezpiecznie Idź a nie zbłądzisz, tego się koniecznie Trzymaj, bo insze ścieżki obłędliwe Wiodą w zginienie; to są wody żywe Krynic niebieskich, a nowe cysterny Ludzkich tradycyj i wymysł misterny Subtelnych mózgów tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, któremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, który ją w żywocie Swoim wyraża,
miłość, grunt mocnej nadzieje, Co się na żadną stronę nie zachwieje. Widzisz na co się wszytkie zgodzić muszą I czego z gruntu swego nie poruszą. Trzymać się pisma i kreda dawnego, Od apostołow samych podanego, To jest gościniec prawy, tym bezpiecznie Idź a nie zbłądzisz, tego się koniecznie Trzymaj, bo insze ścieżki obłędliwe Wiodą w zginienie; to są wody żywe Krynic niebieskich, a nowe cysterny Ludzkich tradycyj i wymysł misterny Subtelnych mozgow tym raczej zostawić, Co ziemią wolą niż niebem się bawić. Trzykroć szczęśliwy, ktoremuś ty, Panie, Dal tak prawdziwe wolej twej poznanie. A ten szczęśliwszy, ktory ją w żywocie Swoim wyraża,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 402
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
flore.
12. Świadectwa męczenników i przykłady świętych.
Widzisz kres prace, zawody Zapaśniku wsławiony. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na triumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Późne nastali Sromoto świata
flore.
12. Świadectwa męczennikow i przykłady świętych.
Widzisz kres prace, zawody Zapaśniku wsławiony. Patrz też wzajem na nagrody Na palmy, na korony, Na tryumfy męczennicze, Zwycięstwa okazałe Wojsk niebieskich, na dziewicze Wieńce. I także małe Dzieciny ciebie przemogą I dziewczęta pieszczone? Bież, zwycięż subtelną nogą. Te ścieżki pochodzone Niech cię nie straszą: do nieba Niemasz gładzonej drogi. Nie po kwiatach stąpać trzeba Kto chce wniść w tamte progi. Corollarium.
lte nefandi Quos tulit aetas Nostra per orbem, Dicite nullum Posse iugales Nectere pennas, Queis pia virtus Ingeniumque
Przydatek.
Idźcie zuchwali Coście w te lata Poźne nastali Sromoto świata
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 419
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biec musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieżki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa pyszniejszego Jako żywo podomno nie było na świecie, Krzywo patrząc, zawoła: „A wy gdzie jedziecie?
XXXIX.
, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biedz musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieszki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa pyszniejszego Jako żywo podomno nie było na świecie, Krzywo patrząc, zawoła: „A wy gdzie jedziecie?
XXXIX.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 258
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bez której nikt mądrym ani był/ ani się nazwać kiedy mógł: której lepsze jest nabycie/ niżli kupczenie złotem i śrebrem. Droższa bowiem jest nad Perły/ kamienie drogie/ i świata tego majętności wszystkie. Długość dni na prawicy jej/ a po lewej stronie bogactwo i sława. Drogi jej drogi piękne/ a wszystkie ścieżki jej spokojne. Tym którzy ją zachwycą/ jest drzewem żywota/ a którzyby ją otrzymali/ błogosławieni będą. To wam na każdy dzień przekładam. Dzień i noc o tym do was wołam. Kto jest miedzy wami malutki/ niech przyjdzie do mnie/ i którzy chcecie rozumu/ chodźcie sam/ jedzcież mój chleb
bez ktorey nikt mądrym áni był/ áni się názwáć kiedy mogł: ktorey lepsze iest nábyćie/ niżli kupcżenie złotem y śrebrem. Droższa bowiem iest nád Perły/ kámienie drogie/ y świátá tego máiętnośći wszystkie. Długość dni na práwicy iey/ á po lewey stronie bogáctwo y sławá. Drogi iey drogi piękne/ á wszystkie śćieszki iey spokoyne. Tym ktorzy ią záchwycą/ iest drzewem żywotá/ á ktorzyby ią otrzymáli/ błogosłáwieni będą. To wam ná káżdy dźień przekładam. Dźień y noc o tym do was wołam. Kto iest miedzy wámi málutki/ niech przyidźie do mnie/ y ktorzy chcećie rozumu/ chodźćie sám/ iedzćież moy chleb
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 16v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
winnemi, albo też smołą rzadką, ale miernie smarując, albo lepem, albo wełną w oleju smażoną. Item garnek w dnie przebiwszy, wpuścić tamtędy szczep, wdole podstawić. wody nalać, to mrówki na garnek wyłażąc w wodzie potoną, albo wrócą się. Albo też sznurkiem jedwabnym w oleju umaczanym przewiąż. Item ścieżki ich, któremi wstępują na drzewo pośmaruj żołcią byka. Item nie tkną mrówk miodu, białą wełną obłożywszy. Item od szczepów będą zdaleka, nasmarowawszy korzenie słonecznikiem strączystym, utarszy go z fusem olejowym, albo uwarzywszy. GOSIENNICE psujące ogródninę oddalisz ługiem kropiąc zrobionym z popiołu winnej macicy. Dym także z byczki, albo łupin
winnemi, albo też smołą rzadką, ale miernie smaruiąc, albo lepem, albo wełną w oleiu smażoną. Item garnek w dnie przebiwszy, wpuścić tamtędy szczep, wdole podstawić. wody nalać, to mrowki ná garnek wyłażąc w wodzie potoną, albo wrocą się. Albo też sznurkiem iedwabnym w oleiu umaczanym przewiąż. Item scieszki ich, ktoremi wstępuią na drzewo posmaruy żołcią byka. Item nie tkną mrowk miodu, białą wełną obłożywszy. Item od szczepow będą zdaleka, nasmarowawszy korzenie słonecznikiem strączystym, utarszy go z fusem oleiowym, albo uwarzywszy. GOSIENNICE psuiące ogrodninę oddalisz ługiem kropiąc zrobionym z popiołu winney macicy. Dym także z byczki, albo łupin
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 457
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
odmienne skłonności i potrzeby, zwyczajnie domowy mieszające porządek, trzeba było rządów powierzyć jednemu, aby pod jego powagą, i jedynowładztwem wszyscy insi spoczywali. Spospób rządzenia po Ojcowsku jeszcze tkwiał w pamięci, słodkość jego czuli jeszcze, i dla tego obierali Rządcę z najrostropniejszych, i najłaskawszych myśli ludzi; Ani tam wyniosłość, ani skryte ścieżki postały w obieraniu, Cnota jedynie i sława Sprawiedliwości godniejszych nad innemi postawiała. Quos ad fastigium hujus Majestatis non ambitio popularis, sed spectatae inter bonos moderatio provehebat. Just. I. cap .I.
Przez co by zaś nowe ich wyniesienie miało więcej zaszczytu i powagi do utrzymania Praw, i żeby zupełnie dobru pospolitemu się
odmienne skłonnośći y potrzeby, zwyczaynie domowy mieszaiące porządek, trzeba było rządow powierzyć iednemu, áby pod iego powagą, y iedynowładztwem wszyscy inśi spoczywali. Spospob rządzeniá po Oycowsku ieszcze tkwiáł w pámięći, słodkość iego czuli ieszcze, y dlá tego obierali Rządcę z náyrostropnieyszych, y nayłaskáwszych myśli ludźi; Ani tam wyniosłość, áni skryte śćieszki postáły w obierániu, Cnotá iedynie y sławá Spráwiedliwości godnieyszych nád innemi postáwiałá. Quos ad fastigium hujus Majestatis non ambitio popularis, sed spectatae inter bonos moderatio provehebat. Just. I. cap .I.
Przez co by zaś nowe ich wyniesienie miało więcey zaszczytu y powagi do utrzymania Praw, y żeby zupełnie dobru pospolitemu się
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 48
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
chcą wiary Dać na te słowa), jak cię oszukało Przychylne szczęście ani na ofiary Nie wzruszyło się, lecz jak mu się zdało,
Tak twe splendory zgasiło o mary. W drogę się spieszysz i gdy radość sobie Niezmierną wrożysz — aż ty siedzisz w grobie! 52
Idź-że z prędkością w drogę obiecaną! Niechaj ci ścieżki zakwitną rożami! Kwap się na scenę długo pożądaną, Niech ci Fortuna posłuży wiatrami, Niechaj w miłości dziś będziesz poznaną, Niechaj cię orły wspomogą skrzydłami. Już ci czas! — wsiadaj na powoz gotowy, Tamci zażyjesz pożądnej rozmowy! 53
Przebog! jeżeli żywot kochasz miły, O zacna panno, — hamuj rącze nogi
chcą wiary Dać na te słowa), jak cię oszukało Przychylne szczęście ani na ofiary Nie wzruszyło się, lecz jak mu się zdało,
Tak twe splendory zgasiło o mary. W drogę się spieszysz i gdy radość sobie Niezmierną wrożysz — aż ty siedzisz w grobie! 52
Idź-że z prędkością w drogę obiecaną! Niechaj ci ścieżki zakwitną rożami! Kwap się na scenę długo pożądaną, Niech ci Fortuna posłuży wiatrami, Niechaj w miłości dziś będziesz poznaną, Niechaj cię orły wspomogą skrzydłami. Już ci czas! — wsiadaj na powoz gotowy, Tamci zażyjesz pożądnej rozmowy! 53
Przebog! jeżeli żywot kochasz miły, O zacna panno, — hamuj rącze nogi
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 21
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
że od przyjaciela dar beł kochanego, Stąd, że na więtszy despekt stało się to jego; Zna zmazę na uczciwem, jeśli do pomszczenia Chyżego nie uczyni zaraz pośpieszenia. PIEŚŃ XXVI.
LXVI.
Prowadzi go Hipalka, namniej się nie bawi, Tusząc, iż wedle myśli pomstę wnet odprawi, I tam gdzie się dzieliły ścieżki, przyjechała: Ta w równinę, ta w góry różną drogę miała. Widzi z daleka miejsce, kędy zuchwałego Pohańca zostawiła i konia swojego. Przykrszą, ale zaś prostszą zaraz wziąć wolała, Dalszą w bok porzuciwszy, choć równinę miała.
LXVII.
Tak chęć pomsty despektu Hipalkę rozpiera, Iż złą ścieżkę dla więtszej prędkości
że od przyjaciela dar beł kochanego, Stąd, że na więtszy despekt stało się to jego; Zna zmazę na uczciwem, jeśli do pomszczenia Chyżego nie uczyni zaraz pośpieszenia. PIEŚŃ XXVI.
LXVI.
Prowadzi go Hipalka, namniej się nie bawi, Tusząc, iż wedle myśli pomstę wnet odprawi, I tam gdzie się dzieliły ścieszki, przyjechała: Ta w równinę, ta w góry różną drogę miała. Widzi z daleka miejsce, kędy zuchwałego Pohańca zostawiła i konia swojego. Przykrszą, ale zaś prostszą zaraz wziąć wolała, Dalszą w bok porzuciwszy, choć równinę miała.
LXVII.
Tak chęć pomsty despektu Hipalkę rozpiera, Iż złą ścieszkę dla więtszej prędkości
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 302
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Jaka góra Oreb Stopni siedm tysięcy. Arabska
Jadłszy/ i nieco odpocząwszy/ szliśmy z góry ku Zachodowi przerwami strasznymi/ i barzo niebezpiecznymi/ i przyszliśmy do klasztoru Czterdziestu świętych nazwanego. Tu wytchnąwszy sobie trochę/ puściliśmy się w górę Świętą Synai/ drogą jeszcze trudniejszą i daleko przykrzejszą: krawędziami/ które ścieżki żadnej nie miały/ przerwami srogimi/ skały nad nami wisiały/ gorąco też niewypowiedzianie wielkie paliło/ kędy/ tylkośmy tę pociechę mieli/ żeśmy przecię idąc/ trafili na dwie źródle barzo zimne/ którymismy się chłodzili. A gdyśmy tak daleko przyszli/ że się nam zdało/ jakoby już wiersch/ w tym
Iáka gorá Oreb Stopni siedm tysięcy. Arábska
Iádszy/ y nieco odpocząwszy/ szlismy z gory ku Zachodowi przerwámi strásznymi/ y bárzo niebespiecznymi/ y przyszlismy do klasztoru Czterdziestu świętych názwánego. Tu wytchnąwszy sobie trochę/ puśćilismy sie w gorę Swiętą Synái/ drogą iescze trudnieyszą y dáleko przykrzeyszą: kráwędźiámi/ ktore śćieszki żadney nie miáły/ przerwámi srogimi/ skáły nád námi wiśiáły/ gorąco też niewypowiedźiánie wielkie páliło/ kędy/ tylkosmy tę poćiechę mieli/ żesmy przećię idąc/ tráfili ná dwie źrodle bárzo źimne/ ktorymismy sie chłodźili. A gdysmy ták dáleko przyszli/ że sie nám zdáło/ iákoby iuż wiersch/ w tym
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 21
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
mię moi, Jak strumień, który w miejscu nie postoi. A kto nad bliźnim swym się nie lituje, Ten od bojaźni Pańskiej odstępuje, I kto się wzdryga na jesienne srzony, Ten śniegiem bywa z góry okurzony. Zginą niezboźni skoro się zmieszają, Gdy im dogrzeje; jak śnieg w miejscu stają, Kroków ich ścieżki powikłane będą, A z długich robot swych nic nie uprzędą. Uważcie drogi, którędy wiatr chodzi, Albo którędy sieć po wodach brodzi, I poczekajcie trochę: a uznacie, Jak o nieprawych końcu sądzić macie. Oto, że i ja w nędzy nie rozpaczam, Wstydem twarz waszę, i skronie otaczam, Bo gdy
mię moi, Iák strumień, ktory w mieyscu nie postoi. A kto nád bliźnim swym się nie lituie, Ten od boiáźni Páńskiey odstępuie, I kto się wzdryga ná ieśienne srzony, Ten śniegiem bywa z gory okurzony. Zginą niezboźni skoro się zmieszáią, Gdy im dogrzeie; iák śnieg w mieyscu ztáią, Krokow ich śćieszki powikłane będą, A z długich robot swych nic nie uprzędą. Vważćie drogi, ktorędy wiatr chodźi, Albo ktorędy śieć po wodách brodźi, I poczekayćie trochę: á uznácie, Iák o niepráwych końcu sądźić maćie. Oto, że i ia w nędzy nie rospaczam, Wstydem twarz wászę, i skronie otaczam, Bo gdy
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 28
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705