echo, co za dźwięk trąb tych niesłychany, Na który schną i wielkie rzeki wstają w ściany:
Widziałbyś był dwa mury popiętrzonej wody, Którędy Bóg wybrane prowadził narody; Widziałbyś, gdy biskupi, którym Bóg porucza Skrzynię swoję, a pewnie nie była bez klucza, Przez dwie ją żywej wody przenosili ścienie; Ludzie po mokrym piasku zbierali kamienie. Waszych to cnót, starosto, niech się nikt nie kasze, Waszej sławy klejnoty i herby to wasze: Ten klucz znaczy Zakluczyn, z którego się piszą Jordanowie; te trąby echem swym podwyższą Jordanów; tedy trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem.
echo, co za dźwięk trąb tych niesłychany, Na który schną i wielkie rzeki wstają w ściany:
Widziałbyś był dwa mury popiętrzonej wody, Którędy Bóg wybrane prowadził narody; Widziałbyś, gdy biskupi, którym Bóg porucza Skrzynię swoję, a pewnie nie była bez klucza, Przez dwie ją żywej wody przenosili ścienie; Ludzie po mokrym piasku zbierali kamienie. Waszych to cnót, starosto, niech się nikt nie kasze, Waszej sławy klejnoty i herby to wasze: Ten klucz znaczy Zakluczyn, z którego się piszą Jordanowie; te trąby echem swym podwyższą Jordanów; tedy trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 338
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 4. o Bogarodzicy KAZANIE WTÓRE; Na dzień Nawiedzenia Panny Mariej.
Cantic: 2 Oto ten idzie skacząc po górach, przeskakując pagórki, podobny jest miły mój Sarnie, i młodemu Jelonkowi.
GDy wojska Pańskie następowały gwałtem wielkim na morze czerwone/ nie mogły się odzierżeć wody w brzegach swoich/ podniósłszy się jako dwie ścienie wysoko barzo/ i drogę ludowi Bożemu uczyniły. Obaczyły to góry i pagórki Pomorskie/ i uradowały się barzo/ i skakały jako czapowie (pismo ś. mówi) a pagórki jako barankowie owiec. Winszowały pewnie takiej przeprawie/ tak zacnej/ tak cudownej/ której nigdy nie widały. Co za dziw/ iż się ruszyły
. 4. o Bogárodźicy KAZANIE WTORE; Ná dzień Náwiedzenia Pánny Máryey.
Cantic: 2 Oto ten idzie skacząc po gorách, przeskákuiąc págorki, podobny iest miły moy Sárnie, y młodemu Ielonkowi.
GDy woyská Páńskie nástępowáły gwałtem wielkim ná morze czerwone/ nie mogły się odźierżeć wody w brzegách swoich/ podniozszy się iáko dwie śćienie wysoko bárzo/ y drogę ludowi Bożemu vczyniły. Obaczyły to gory y págorki Pomorskie/ y vrádowały się bárzo/ y skakáły iáko czapowie (pismo ś. mowi) á págorki iáko báránkowie owiec. Winszowáły pewnie tákiey przepráwie/ ták zacney/ ták cudowney/ ktorey nigdy nie widáły. Co zá dźiw/ iż się ruszyły
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 18
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
na zamek, stojąc na stopniu u jej kolebki i uczciwość wielką onej wyrządzając. Księżna stara została w klasztorze, a miasto niej miał starosta siostrę swoje, Herbortową Dziedziłowską, która ustawicznie przy księżnie młodej na zamku była, lecz księżna Halszka, jako smutno przyjachała na zamek, tak ustawicznie na łóżku swym siedziała, twarzą ku ścienie, a nic inszego jeść nie chciała, jedno to, co jej matka posyłała. Wtóry dzień po wzięciu w sekwestr księżny, chciał hrabia z Górki i przyjaciele jego, żeby księżna oddana małżonkowi była podług rozkazania królewskiego; lecz i to był poczciwym słowem obiecał starosta księżnie nie oddać córki jej hrabi z Górki, ażby
na zamek, stojąc na stopniu u jej kolebki i uczciwość wielką onej wyrządzając. Księżna stara została w klasztorze, a miasto niej miał starosta siostrę swoje, Herbortową Dziedziłowską, która ustawicznie przy księżnie młodej na zamku była, lecz księżna Halszka, jako smutno przyjachała na zamek, tak ustawicznie na łóżku swym siedziała, twarzą ku ścienie, a nic inszego jeść nie chciała, jedno to, co jej matka posyłała. Wtóry dzień po wzięciu w sekwestr księżny, chciał hrabia z Górki i przyjaciele jego, żeby księżna oddana małżonkowi była podług rozkazania królewskiego; lecz i to był poczciwym słowem obiecał starosta księżnie nie oddać córki jej hrabi z Górki, ażby
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 221
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
mentitur artifex, Sed sutor hoc in genere est pessimus. Małych ptakcw małe gniazda. Pusile auicule pusillos nidos construunt. Mów wilku pacierz/ a wilk/ Owca/ Baran. Miłujmy się jako bracia a patrzmy swego jako żydzi. Żyd krzczony/ przyjaciel jednany. Miłe doma. Domus chara, domus optima. Mów ty ścienie/ salus zbawienie. Miara we wszem ma być zachowana. Modus in rebus optimus. Mnie z ust/ a jemu mimo uszy szust. Myśl w niebie/ a rzyć w popiele. G. Faernus Prou. Graec. Prouerbiorum Polonicorum 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA NONA.
MIły jeżu nie kol. Młody może umrzeć/ a
mentitur artifex, Sed sutor hoc in genere est pessimus. Máłych ptakcw máłe gniazdá. Pusile auicule pusillos nidos construunt. Mow wilku páćierz/ á wilk/ Owcá/ Báran. Miłuymy się iáko bráćia á pátrzmy swego iáko żydźi. Zyd krzcżony/ przyiaćiel iednány. Miłe domá. Domus chara, domus optima. Mow ty śćienie/ salus zbáwienie. Miárá we wszem ma być záchowána. Modus in rebus optimus. Mnie z vst/ á iemu mimo vszy szust. Myśl w niebie/ á rzyć w popiele. G. Faernus Prou. Graec. Prouerbiorum Polonicorum 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA NONA.
MIły ieżu nie kol. Młody może vmrzeć/ á
Skrót tekstu: RysProv
Strona: E3
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
.
XVIII.
Więc i sami Nubowie, dawno ukwapliwi Na zysk i zdobycz, której tuszą dostać chciwi, Z wielką ochotą, tarcze niosąc nad głowami, Skoczyli z rozwitemi na prost chorągwiami. Ci ze spodu mur duży, walą, wywracają, Ci naczyniem sposobnem brony wyważają; Daje srogi, śmiertelny raz, niewytrzymany Tram ścienie, wielką mocą wzdłuż rozkołysany.
XIX.
Na zjednoczone siły Afrowie strapieni Race, wieńce, gromadę spychają kamieni. Ktokolwiek ukaże się z naszych, murów bliski, Ognie, żelaza, różne nań lecą pociski; Ciężkie drzewa, gwałtownie z obłamków spuszczone, W trzaski kruszą zasłony, wzgórę wyniesione, Kruszą i niejednemu zdruzgotały
.
XVIII.
Więc i sami Nubowie, dawno ukwapliwi Na zysk i zdobycz, której tuszą dostać chciwi, Z wielką ochotą, tarcze niosąc nad głowami, Skoczyli z rozwitemi na prost chorągwiami. Ci ze spodu mur duży, walą, wywracają, Ci naczyniem sposobnem brony wyważają; Daje srogi, śmiertelny raz, niewytrzymany Tram ścienie, wielką mocą wzdłuż rozkołysany.
XIX.
Na zjednoczone siły Afrowie strapieni Race, wieńce, gromadę spychają kamieni. Ktokolwiek ukaże się z naszych, murów blizki, Ognie, żelaza, różne nań lecą pociski; Ciężkie drzewa, gwałtownie z obłamków spuszczone, W trzaski kruszą zasłony, wzgórę wyniesione, Kruszą i niejednemu zdruzgotały
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 211
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Roznosić, bodzie w grabi serce nieszczęśliwe, Ani wprzód żartkiem skrzydłom odpoczynąć dała, Aż Dudonowi z grofem wszystko powiedziała.
XXVIII.
Na nowinę nieszczęsną zarazem pobladli, Chcąc go ratować prędko, jak piorun, wypadli; Drabiny co najwyższe do muru stawiają, A tarcze nad głowami złożone trzymają. I już się ku wysokiej podemknęli ścienie; Nie trwożą ich pociski, oszczepy, kamienie, Nienasyconą chciwość mordów ukazują Przez oczy, z których szczere ognie wyskakują.
XXIX.
Tak więc, gdy wściekłe wichry morze poruszyły, W ocemgnieniu na gniew się zdobędzie i siły; Grożą, śmierć niosąc mokrą, najstraszliwsze wały, W żeglarzach martwe serca od strachu strętwiały;
Roznosić, bodzie w grabi serce nieszczęśliwe, Ani wprzód żartkiem skrzydłom odpoczynąć dała, Aż Dudonowi z grofem wszystko powiedziała.
XXVIII.
Na nowinę nieszczęsną zarazem pobladli, Chcąc go ratować prędko, jak piorun, wypadli; Drabiny co najwyszsze do muru stawiają, A tarcze nad głowami złożone trzymają. I już się ku wysokiej podemknęli ścienie; Nie trwożą ich pociski, oszczepy, kamienie, Nienasyconą chciwość mordów ukazują Przez oczy, z których szczere ognie wyskakują.
XXIX.
Tak więc, gdy wściekłe wichry morze poruszyły, W ocemgnieniu na gniew się zdobędzie i siły; Grożą, śmierć niosąc mokrą, najstraszliwsze wały, W żeglarzach martwe serca od strachu strętwiały;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 213
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
a choć drugi ptaszek w sidło wpada, gdy mu nie czas, i z sidła ucieka.
Łakomy myśli jak nazbierać złota, Nie jako dobrze dokończyć żywota. Pieniądze goni, a śmierć za nim chodzi, On na skarb a ta, na samego godzi. Uczeń, który mistrzowym słowom nie wierzy, podobny jest malowanej ścienie; a duchowny nieuczony jest jako izba beze drzwi. Lepszy jest jeden grzesznik Boga modlący i ręce swe ku niebu trzymający, niż sto derwiszów, co po wierzchu szatami duchowni, a wewnątrz od inszych gorszy. Nauczony i pisma wiadomy, a według niego się niesprawujący, jest jako pszczoła bez miodu.
Mów odemnie tej
a choć drugi ptaszek w sidło wpada, gdy mu nie czas, i z sidła ucieka.
Łakomy myśli jak nazbierać złota, Nie jako dobrze dokończyć żywota. Pieniądze goni, a śmierć za nim chodzi, On na skarb a ta, na samego godzi. Uczeń, który mistrzowym słowom nie wierzy, podobny jest malowanéj ścienie; a duchowny nieuczony jest jako izba beze drzwi. Lepszy jest jeden grzesznik Boga modlący i ręce swe ku niebu trzymający, niż sto derwiszów, co po wierzchu szatami duchowni, a wewnątrz od inszych gorszy. Nauczony i pisma wiadomy, a według niego się niesprawujący, jest jako pszczoła bez miodu.
Mów odemnie téj
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 249
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
? Czemu do murów zaraz nie bieżemy? 51. Niechaj z żelaza/ niechaj będą z stali/ Z basztami jako nawarowniejszemi: By wszyscy co ich na nich także stali/ Nie będzie Argant bezpieczny za niemi. Będą się i tam Sarraceni bali/ Ja wprzód do szturmu pójdę przed wszystkiemi. Co rzekszy skoczył ku wysokiej ścienie/ Niedba na strzały/ ognie/ i kamienie. Jerozolimy wyzwolonej
52. Ogromną głowę i oczy gniewliwe/ I straszliwą twarz tam i sam obraca: W nieprzyjaciołach trwożą się lękliwe Serca/ mniemają że już mur wywraca. Kiedy tak Rynald swoje szturmu chciwe Prowadził pod mur/ Sygier je zawraca: Przez którego więc zawsze
? Czemu do murow záraz nie bieżemy? 51. Niechay z żelázá/ niechay będą z stali/ Z básztámi iáko nawárownieyszemi: By wszyscy co ich ná nich tákże stali/ Nie będźie Argánt bezpieczny zá niemi. Będą się y tám Sárráceni bali/ Ia wprzod do szturmu poydę przed wszystkiemi. Co rzekszy skoczył ku wysokiey śćienie/ Niedba ná strzáły/ ognie/ y kámienie. Ierozolimy wyzwoloney
52. Ogromną głowę y oczy gniewliwe/ Y strászliwą twarz tám y sám obráca: W nieprzyiaćiołách trwożą się lękliwe Sercá/ mniemáią że iuż mur wywraca. Kiedy ták Rynáld swoie szturmu chćiwe Prowádźił pod mur/ Sygier ie záwraca: Przez ktorego więc záwsze
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 68
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618