mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż myć, kiedy ich grzech Adamów
mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie masz dziwu, gdy pójdą oboje do piekła, Że w ciele będzie duszę wieczna pomsta siekła. 222 (S). KRZEST
Ganią krzest heretycy, u nas, małych dzieci: Na cóż myć, kiedy ich grzech Adamów
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m ja jej rzekł: „Nie troszcz się, bogini, I niech ci strachu ta zguba nie czyni. Znajdziesz ty ogień, strzały twój syn nagi, Ty u mnie w sercu, on w oczach u Jagi.” DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Nielitościwe i zawarte nieba Na mój głos, ślepe na mą troskę słońca! Już mi litości waszej nie potrzeba: Gdy nie umiecie miłości dać rady Czy-li nie chcecie — dopędźcie do końca Swą niedołężność i umyślne zdrady.
Zwiedziony ginę, bo któż by się zdrady, Skąd pomoc bywa, spodziewał był z nieba? Ale wprzód, niż mi Wenus dojdzie końca, Paląca bardziej
m ja jej rzekł: „Nie troszcz się, bogini, I niech ci strachu ta zguba nie czyni. Znajdziesz ty ogień, strzały twój syn nagi, Ty u mnie w sercu, on w oczach u Jagi.” DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Nielutościwe i zawarte nieba Na mój głos, ślepe na mą troskę słońca! Już mi litości waszej nie potrzeba: Gdy nie umiecie miłości dać rady Czy-li nie chcecie — dopędźcie do końca Swą niedołężność i umyślne zdrady.
Zwiedziony ginę, bo któż by się zdrady, Skąd pomoc bywa, spodziewał był z nieba? Ale wprzód, niż mi Wenus dojdzie końca, Paląca bardziej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 37
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Daje dalszą naukę Dawid, Et vide a patrz. Dawidzie, kiedy też będzie słaby wzrok miała, nie dojrzy, izaliż ją już odrzuci, Oblubieniec Niebieski? bo i to od ciebie położona kondycja, Et vide, aby patrzała. Widzę, że to zaleca Dawid, iż to nie tylko niedołężne, głuche, ślepe, do Klasztoru tkać potrzeba. O słuchu i wzroku wspomina Dawid, czemu nie ośmaku? czemu nie każe jej smakować, et gusta bo by zaś poszedszy za Oblubienca Niebieskiego, przebierna była w-potrawach, przebarszczała by, a ono to dobry czasem i barsźcz. Nie zaleca jej chodzenia, kroku, bo na miejscu
Dáie dálszą náukę Dawid, Et vide á pátrz. Dawidźie, kiedy też będźie słáby wzrok miáłá, nie doyrzy, izaliż ią iuż odrzući, Oblubieniec Niebieski? bo i to od ćiebie położona kondycyia, Et vide, áby pátrzáłá. Widzę, że to záleca Dawid, iż to nie tylko niedołężne, głuche, ślepe, do Klásztoru tkáć potrzebá. O słuchu y wzroku wspomina Dawid, czemu nie osmáku? czemu nie każe iey smákowáć, et gusta bo by záś poszedszy zá Oblubiencá Niebieskiego, przebierna byłá w-potráwách, przebarszczáłá by, á ono to dobry czásem i barsźcz. Nie záleca iey chodzęnia, kroku, bo ná mieyscu
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mojej, w ten czas upewniam że I. Pan Bezprzywarski miałby u mnie pierwsze między Konkurentami miejsce. Bo co raz poznaję lepiej jego grzeczność. A lubo nie jest Cudzoziemiec, ma jednak te wszystkie przymioty, co i Cudzoziemcy.
BYWALSKA. Ja nie mogę pojąć, skąd się, Wm Pana urodziło tak prędko to ślepe do Cudzoziemców przywiązanie? Nie dawno tak na nich biłeś, i cierpieć ich w Państwie naszym niechciałeś, a teraz tak ich...
STARUSZKIEWICZ. A teraz tak ich kocham, i muszę ko-
chać. Prawda żem przedtym ich nie lubił, bom nie znał dobrze. Ernest mój kochany,
moiey, w ten czas upewniam że I. Pan Bezprzywarski miałby u mnie pierwsze między Konkurrentami mieysce. Bo co raz poznaię lepiey iego grzeczność. A lubo nie iest Cudzoziemiec, ma iednak te wszystkie przymioty, co y Cudzoziemcy.
BYWALSKA. Ia nie mogę poiąć, zkąd się, Wm Pana urodziło tak prętko to ślepe do Cudzoziemcow przywiązanie? Nie dawno tak na nich biłeś, y cierpieć ich w Państwie naszym niechciałeś, a teraż tak ich...
STARUSZKIEWICZ. A teraż tak ich kocham, y muszę ko-
chać. Prawda żem przedtym ich nie lubił, bom nie znał dobrze. Ernest moy kochany,
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 55
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
niesprawiedliwych, najdują się jeszcze inni dziwni, którzy rozumieją, że trzeba zawsze pójść za ich mniemaniami, i którzy dla tej fałszywej swojej prewencyj gniewają się, kiedy się kto myślom ich sprzeciwia. Z ludzi tak mało sprawiedliwych nie mogą nigdy być dobrzy przyjaciele. Trzeba się jednak starać, aby im dać wyrozumieć, że to ślepe przypodobanie, którego oni po nich pretendują, nie byłoby cale rozumne; a jeżeliby tego dokazać nie można, rozumiem, że przyzwoita rzecz nieznacznie się od ich społeczności oddalać, i nie mieć dla nich więcej względu, tylko tyle, ile przystojność radzi. Lecz jeżeli mamy szczęście znaleźć Przyjaciela mądrego, i cnotliwego,
niesprawiedliwych, nayduią się ieszcze inni dziwni, ktorzy rozumieią, że trzeba zawsze poyść za ich mniemaniami, y ktorzy dla tey fałszywey swoiey prewencyi gniewaią się, kiedy się kto myślom ich sprzeciwia. Z ludzi tak mało sprawiedliwych nie mogą nigdy być dobrzy przyiaciele. Trzeba się iednak starać, aby im dać wyrozumieć, że to ślepe przypodobanie, ktorego oni po nich pretenduią, nie byłoby cale rozumne; a ieżeliby tego dokazać nie można, rozumiem, że przyzwoita rzecz nieznacznie się od ich społeczności oddalać, y nie mieć dla nich więcey względu, tylko tyle, ile przystoyność radzi. Lecz ieżeli mamy szczęście znaleść Przyiaciela mądrego, y cnotliwego,
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 123
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
ratione , ze to tam powiedali Locus Fatalis ze Panowie albo Panie umirali. Przeciem ja tam jednak często przemięszkiwał a P. Bóg mię zachował choć tam byłem Panem 20. Lat.
Wici na Pospolite Ruszenie wyszły. Turcy z wielką potęgą wyszli na Batohu Wojsko nasze pod komendą P. Łuzeckiego, kasztelana podlaskiego. Ślepe oczko nieprzestaje swoich fakcej chcąc drugiego króla z Tronu na którym go sam P Bóg posadził deturbare. Zgoła wielkie i straszne inter visceramotus. w Rączkach wtym Roku przypadła Sukcesyja na Domy Panów Łąckich gdzie ja odebrałem per exdivisionem część dziecinną drugą Część kupiłem u Panów konsukcessorów i puściłem te obiedwie części Córce zony
ratione , ze to tam powiedali Locus Fatalis ze Panowie albo Panie umirali. Przecięm ia tam iednak często przemięszkiwał a P. Bog mię zachował choc tam byłęm Panem 20. Lat.
Wici na Pospolite Ruszenie wyszły. Turcy z wielką potęgą wyszli na Batohu Woysko nasze pod kommęndą P. Łuzeckiego, kasztellana podlaskiego. Slepe oczko nieprzestaie swoich fakcey chcąc drugiego krola z Tronu na ktorym go sąm P Bog posadził deturbare. Zgoła wielkie y straszne inter visceramotus. w Rączkach wtym Roku przypadła sukcessyia na Domy Panow Łąckich gdzie ia odebrałęm per exdivisionem część dziecinną drugą Częsc kupiłęm u Panow konsukcessorow y pusciłęm te obiedwie częsci Corce zony
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 235
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
jest w Rzymie. A acz pod nim są już głowy i rządzcy, taka jednak jest miedzy nimi disciplina, że żaden z młodszych na starszych rząd i rozkazanie, by też i najsprośniejsze, inkwirować nie ma. Bo do trzeciego ślubu, spólnego klerykom, ten czwarty Jezuitowie poślubili i skutecznie on wykonywają, to jest, ślepe posłuszeństwo starszym swoim.
Lecz przy tych starszych a głowach ich to się osobliwie poznaczyć godzi, iż żadnego generała, których podobno już siedm było, jeszcze nie mieli, któryby nie był rodem Hiszpan, abo więc poddanym Hiszpana. (Proszę niech się, co żywo, o tym pyta). Także co po generałach
jest w Rzymie. A acz pod nim są już głowy i rządzcy, taka jednak jest miedzy nimi disciplina, że żaden z młodszych na starszych rząd i rozkazanie, by też i najsprośniejsze, inkwirować nie ma. Bo do trzeciego ślubu, spólnego klerykom, ten czwarty Jezuitowie poślubili i skutecznie on wykonywają, to jest, ślepe posłuszeństwo starszym swoim.
Lecz przy tych starszych a głowach ich to się osobliwie poznaczyć godzi, iż żadnego generała, których podobno już siedm było, jeszcze nie mieli, któryby nie był rodem Hiszpan, abo więc poddanym Hiszpana. (Proszę niech się, co żywo, o tym pyta). Także co po generałach
Skrót tekstu: VotKatCz_II
Strona: 453
Tytuł:
Votum katolika jednego o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Matki swojej/ albo Murzyna/ albo Eunucha/ albo młodego jakiego faworyta. Rzadko tam wolno/ kto w Saraju nie mieszka/ prawdę mówić/ i rzadko też w poważnych sprawach zdania czyjego zasiągają/ a gdy się to trafi/ nikt się taki nie obierze/ coby miał bezpiecznie mówić co rozumie. I tak owe ślepe posłuszeństwo/ co pierwej rozsądnym i mężnym Cesarzom było potrzebne do skutecznego chwalebnych zamysłów przewodzenia/ dziś się stało przeszkodą i zawadą do sławy znikczemniałych Panów/ i którzy się w niczym nie kochają tylko w pochlebstwie. Ktoby albowiem chciał/ słusznie się przypatrzywszy/ Dwór Turecki prawdziwie opisać/ musi przyznać/ że nic inszego nie jest
Mátki swoiey/ álbo Murzyná/ álbo Evnuchá/ álbo młodego iákiego fáworytá. Rzadko tám wolno/ kto w Sáráiu nie mieszka/ prawdę mowić/ y rzadko też w poważnych spráwách zdánia czyiego záśiągáią/ á gdy się to tráfi/ nikt się táki nie obierze/ coby miał bespiecznie mowić co rozumie. Y ták owe slepe posłuszeństwo/ co pierwey rozsądnym y mężnym Cesárzom było potrzebne do skutecznego chwalebnych zámysłow przewodzenia/ dźiś się stáło przeszkodą y záwádą do sławy znikczemniałych Pánow/ y ktorzy się w niczym nie kocháią tylko w pochlebstwie. Ktoby álbowiem chćiał/ słusznie się przypátrzywszy/ Dwor Turecki prawdźiwie opisáć/ muśi przyznáć/ że nic inszego nie iest
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 10
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ a wyimując po jednemu snopku jako najcieplej przykładaj na krzyże/ odmieniając co raz snopki: potym osuszywszy namaż olejkiem kamiennym/ który w Aptekach zową Petroleum, abo olejem z cegły/ który zową Philosophorum, co uczyniwszy kilkakroć/ pewnie konia zleczysz. Insze.
Klisterami też potrzeba pilno ratować/ bo pod krzyżami blisko jest jelito ślepe/ w którym skoro zatwardzieje kąt z gorącości następującej/ wielkie mnoży bole. Możesz tedy do Klisterów prostych wzwyż mianowanych przymieszywać Coloquintidi z Apteki pół łota/ miodu przaśnego i olejku Rumienkowego/ a to czyń po kilkakroć. Rupie i glisty w jelitach. Rozdział 21.
Różne glisty i robaki rodzą się w jelitach końskich/ jako
/ á wyimuiąc po iednemu snopku iáko nayćiepley przykłáday ná krzyże/ odmieniáiąc co raz snopki: potym osuszywszy námaż oleykiem kámiennym/ ktory w Aptekách zową Petroleum, ábo oleiem z cegły/ ktory zową Philosophorum, co vczyniwszy kilkákroć/ pewnie koniá zleczysz. Insze.
Klisterámi też potrzebá pilno rátowáć/ bo pod krzyżámi blisko iest ielito ślepe/ w ktorym skoro zátwárdźieie kąt z gorącośći nástępuiącey/ wielkie mnoży bole. Możesz tedy do Klisterow prostych wzwysz miánowánych przymieszywáć Coloquintidi z Apteki puł łotá/ miodu przasnego y oleyku Rumienkowego/ á to czyń po kilkákroć. Rupie y glisty w ielitách. Rozdział 21.
ROżne glisty y robaki rodzą się w ielitách końskich/ iáko
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Ov
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Gdy ten słońcu, a temu ziemia światło zrazi. A cóż o rzeczach ziemskich, jeśli światła wieczne, Rozumieć, tak są w swoim stanie niebezpieczne? O, jak pod wielką nocą, co moment kradzieży I odmianie podległy, krótki nasz wiek leży! Nie żałuje, śmieje się mądry człowiek raczej,
Kiedy jego propozyt ślepe szczęście wspaczy. Niebo, ziemia i morze w swojej stoi mierze, Póki ten, co je stworzył, znowu nie rozbierze; Choć i ziemia raz moknie, drugi więdnie, ale I morze wicher miesza, wżdy oboje w cale. Lecz jestże co na ziemi i na morskiej wodzie, Żeby zaś mogło nie być
Gdy ten słońcu, a temu ziemia światło zrazi. A cóż o rzeczach ziemskich, jeśli światła wieczne, Rozumieć, tak są w swoim stanie niebezpieczne? O, jak pod wielką nocą, co moment kradzieży I odmianie podległy, krótki nasz wiek leży! Nie żałuje, śmieje się mądry człowiek raczej,
Kiedy jego propozyt ślepe szczęście wspaczy. Niebo, ziemia i morze w swojej stoi mierze, Póki ten, co je stworzył, znowu nie rozbierze; Choć i ziemia raz moknie, drugi więdnie, ale I morze wicher miesza, wżdy oboje w cale. Lecz jestże co na ziemi i na morskiej wodzie, Żeby zaś mogło nie być
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 454
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987