przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). Nie MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies
przed onymi gachy. Każdy mu satyrowe pokazował rogi. Więc gdy raz obu zbieży, powróciwszy z drogi, Kazawszy ich pachołkom wywlec spod zasłonki, Temu oczy wyłupi, a drugiemu dzwonki, I oboje powiesi żenie za pektorał. Zgadnicież, który lepiej na Wenerze wskórał? Satyr bogów porobił niezwyczajnym czynem, Kiedy wałach Saturnem, ślepy Kupidynem. 111 (P). NE MISCE SACRA PROFANIS
Był u mnie szlachcic jeden w Wielkonocne święto. Jako zwyczaj, zażywszy, szołdrę z stołu zdjęto. Aż owego szlachcica pachołek premudry, Dopadszy święconego, spuści chyżo w pludry, Zapomniawszy o dziurze pod kolanem nisko, Którą jadąc na koniu przetarło puślisko. Przewąchał pies
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 55
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdy tych, których sam nie jest, za przyjaciół sądzi. Długo trzeba uważać, trzeba myśleć długo, Komu serca swojego poufać, komu go Otworzyć; trzeba poznać, niźli kochać, wprzódy, A ludzie, nie bez wielkiej, opak czynią, szkody. Dopiero zakochawszy, o kim dawać zdanie — Jakby też rozeznawał ślepy malowanie. Ale bodaj ci tak żyć, bodaj się tak rządzić, Żeby mógł nieprzyjaciel o mych sprawach sądzić. 137 (P). KOMU MASZ WIERZYĆ
Źle wszytkim wierzyć; nie dać, źle, nikomu wiary: Dwie w ludziach, ale sobie przeciwne przywary. Dosyć jest tamta wielka, lecz i ta nie mniejsza
Gdy tych, których sam nie jest, za przyjaciół sądzi. Długo trzeba uważać, trzeba myśleć długo, Komu serca swojego poufać, komu go Otworzyć; trzeba poznać, niźli kochać, wprzódy, A ludzie, nie bez wielkiej, opak czynią, szkody. Dopiero zakochawszy, o kim dawać zdanie — Jakby też rozeznawał ślepy malowanie. Ale bodaj ci tak żyć, bodaj się tak rządzić, Żeby mógł nieprzyjaciel o mych sprawach sądzić. 137 (P). KOMU MASZ WIERZYĆ
Źle wszytkim wierzyć; nie dać, źle, nikomu wiary: Dwie w ludziach, ale sobie przeciwne przywary. Dosyć jest tamta wielka, lecz i ta nie mniejsza
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 67
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
materyjej długim, Dowiedzie podobieństwem komensałom drugim. Gospodarz, prawi, sadu powierzył się dwiema: Jeden, który nóg, drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy
materyjej długim, Dowiedzie podobieństwem komensałom drugim. Gospodarz, prawi, sadu powierzył się dwiema: Jeden, który nóg, drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 101
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie
drugi, który oczu nie ma. Więc obaczywszy owoc na drzewie łakomy, Nie mogąc go dojść, rzecze do ślepego chromy: „Ach, gdyżby mi do tego drzewa twoje nogi.” Odpowie ślepy: „A mnie twe oczy, mój drogi.”
Rozum, jako wszytkiemu, i temu poradzi: Skoro ślepy chromego na ramiona wsadzi, Zjedzą on piękny owoc i, choć się przą oba, Sama gospodarzowi wyda ich podoba. Tedy, jako grzeszyli, jednego na drugiem Położywszy, skarze ich obudwu kańczugiem. Chromy duch, ciało ślepe; gdy się na co zgodzi To dwoje, gdzie upatrzy duch, tam ciało chodzi. Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 102
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kochany sąsiedzie, nie poradzisz z kusem.” 427. A RUFO, CALVO ET BLAESO LIBERA ME, DOMINE, KwesO
Widzisz jednookiego, łysego, momota; W tak obarczonym ciele ma być cała cnota? Każde z tych, a dopieroż wszytko troje społu, Sercu wszelką przystojność, wstyd wydziera czołu. Łysy, ślepy, a kto się do tego zająka, Tego diabeł nie weźmie, choćby zjadł pająka. 428. OMYŁKA
„Słuchaj — potkawszy z Wiśnie, jadący pachołka, Pytam — kto tam dostąpił poselskiego stołka Na sejm?” „Między inszymi Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?”
kochany sąsiedzie, nie poradzisz z kusem.” 427. A RUFO, CALVO ET BLAESO LIBERA ME, DOMINE, QUAESO
Widzisz jednookiego, łysego, momota; W tak obarczonym ciele ma być cała cnota? Każde z tych, a dopieroż wszytko troje społu, Sercu wszelką przystojność, wstyd wydziera czołu. Łysy, ślepy, a kto się do tego zająka, Tego diabeł nie weźmie, choćby zjadł pająka. 428. OMYŁKA
„Słuchaj — potkawszy z Wiśnie, jadący pachołka, Pytam — kto tam dostąpił poselskiego stołka Na sejm?” „Między inszymi Jan Odrowąs” — powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
— powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „efeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku,
— powie. „Co — rzekę — ja odrwię was?” Aż omyłka w słowie. 429. NA URZĘDNIKÓW WIELICKICH
Przy krzcie, gdzie się odradza chrześcijanin wierny, Gdy mu usta z święconej zasypie salserny I rzecze ksiądz: „effeta”, co „otwórz się” znaczy, Głuch słyszy, chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 185
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto tchórz i nie ma marsowego duchu, Nie wstyd go prząść kądziele, w zajęczym kożuchu. 433. SĘDZIA ŚLEPY W KAPTURZE WILEŃSKIM
Wszedszy wczora, gdzie siedzą kapturowi sędzię, Obaczyłem ślepego kolegę w ich rzędzie. Na cóż, kiedy kto ślepy, pomyślę, z natury, Bez potrzeby ma nosić, ni raróg, kaptury? 434 (N). FLIS Z JAJCY
Frochtarz jeden ubogi (proszę nie urągać, Panowie Zawiślanie, tym grosza zasiągać, Gdzie się co rodzi, musim), przesypawszy sieczką, Wstawił kokosze jajca na swą traftę z beczką. Z
jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto tchórz i nie ma marsowego duchu, Nie wstyd go prząść kądziele, w zajęczym kożuchu. 433. SĘDZIA ŚLEPY W KAPTURZE WILEŃSKIM
Wszedszy wczora, gdzie siedzą kapturowi sędzię, Obaczyłem ślepego kolegę w ich rzędzie. Na cóż, kiedy kto ślepy, pomyślę, z natury, Bez potrzeby ma nosić, ni raróg, kaptury? 434 (N). FLIS Z JAJCY
Frochtarz jeden ubogi (proszę nie urągać, Panowie Zawiślanie, tym grosza zasiągać, Gdzie się co rodzi, musim), przesypawszy sieczką, Wstawił kokosze jajca na swą traftę z beczką. Z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za nim i drugie, prócz psiuków, pacholę. I ten wiedząc, że knieję ojcowską nawiedzi, W sześciu sprawnych wojskowych pachołków uprzedzi, Kazawszy wszytkim, żeby, jako więc na Turki, Mieli u trojga strzelby odłożone kurki. A w tym, nie uważając wielmożny pan, czy to Szkoda, czy nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz
za nim i drugie, prócz psiuków, pacholę. I ten wiedząc, że knieję ojcowską nawiedzi, W sześciu sprawnych wojskowych pachołków uprzedzi, Kazawszy wszytkim, żeby, jako więc na Turki, Mieli u trojga strzelby odłożone kurki. A w tym, nie uważając wielmożny pan, czy to Szkoda, czy nie, jak ślepy, jedzie ze psy w żyto; I ledwie wysforują, ledwie wkoło gaju Opędzą szczwacze, zaraz kota trafią w kraju. Łoskot za nim zwyczajny, pan wytrzeszcza oczy, Żeby jako najlepiej mógł poszczwać z uboczy. Aż mój żołnierz, kazawszy sługom w miejscu zostać
(Chyba jeżeliby sam nie mógł kupie sprostać; Lecz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 207
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chryste Panie od jamy. Co pewnie za ślepymi wodzami idących nas nie minie/ jeśli się wczas/ to jest za żywota naszego nie obaczymy/ i nie poprawimy/ i tym oto nowym swym Teologom z katedr Cerkiewnych/ i z domów naszych wnętrznych i zewnętrznych ustapić nie rozkażemy. Prawdziwy abowiem jest ten/ który rzekł/ Ślepy ślepego wodząc obadwa w dół wpadają. Ja miałkiego rozmu człowiek tak wiele błędów i Herezji w tym Filalecie postrzegłem: co gdy kto z was głąbszego rozsądku pod cenzurę go swoję weźmie: znadź i jednego wierszu we wszytkim jego tym skrypcie nie najdzie/ któryby nie był fałszu wpomoc. Bo jeśli fałsz w fundamencie
Christe Pánie od iámy. Co pewnie zá ślepymi wodzámi idących nas nie minie/ ieśli sie wczás/ to iest zá żywotá nászego nie obacżymy/ y nie popráwimy/ y tym oto nowym swym Theologom z káthedr Cerkiewnych/ y z domow nászych wnętrznych y zewnętrznych vstápić nie roskażemy. Prawdźiwy ábowiem iest ten/ ktory rzekł/ Slepy ślepego wodząc obádwá w doł wpadáią. Ia miáłkiego rozmu człowiek ták wiele błędow y Hęreziy w tym Philálećie postrzegłem: co gdy kto z was głąbszego rozsądku pod censurę go swoię weźmie: znadź y iednego wierszu we wszytkim iego tym scripćie nie naydźie/ ktoryby nie był fałszu wpomoc. Bo ieśli fałsz w fundámenćie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 47
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
wierze i wy sami/ a uważcie ją w każdym błędów ich i Herezji punkcie/ jeśliże jest z wiarą Przodków waszych zgodna? Bez pochyby dalekie być je najdziecie/ jak dalekimi są od siebie Prawowierny i Heretyk. Może kto rzec. Słowo to/ jest słowo przykre. Rzekę. Światłości ciemnością nie nazywa/ tylko ślepy: i prawdy nie prawdą/ tylko kłamca. Ktoby Heretyka nazwał Katolikiem/ i ślepy na rozumie/ i kłaca w języku/ być by musiał. Ale co? nie biorąc się za słowa/ przyczynę ich odrzućmy/ a natychmiast i skutków przyczyny tej zbędziemy. Poniechajmy tych Zyzaniów. Błędy ich i Herezje pod nogi
wierze y wy sámi/ á vważćie ią w káżdym błędow ich y Hęreziy punkćie/ ieśliże iest z wiárą Przodkow wászych zgodna? Bez pochyby dálekie bydź ie naydźiećie/ iák dálekimi są od śiebie Práwowierny y Haeretyk. Może kto rzec. Słowo to/ iest słowo przykre. Rzekę. Swiatłośći ćiemnośćią nie názywa/ tylko ślepy: y prawdy nie prawdą/ tylko kłamcá. Ktoby Hęretyká názwał Kátholikiem/ y ślepy ná rozumie/ y kłacá w ięzyku/ bydź by muśiał. Ale co? nie biorąc sie zá słowá/ przycżynę ich odrzućmy/ á nátychmiast y skutkow przyczyny tey zbędźiemy. Poniechaymy tych Zyzániow. Błędy ich y Hęrezye pod nogi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 126
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628