: to co według upodobania jego było wziął/ i do swej wiekuistej majętności przeprowadził. Pewni tego jesteśmy/ i tym się w tym odeszciu eij cieszyć wielce możemy/ że się temu Panu wonność cnot jej w młodości kwitnącej upodobała/ którym jako w dzieciństwie jako w potomnym. aż doteraźniejszego wieku swego/ wdzięcznych zapach/ śliczną oczom pociechę/ niepoślenią Domowi ozdobę wydawała. Ich Mć zacni Rodzicy ze wszytką rotą Pokrewnych swoich żałosnych /to zasmucone Koło/ w któreście sięWmć stawili/ żalu i smutku nie pomału używając: bo widzą/ żęście Wmć moi Mciwi PP. w tym Akcie zakład szczerości i uprzejmości swej pokazali/ kiedyście Wm. nie
: to co według vpodobania iego było wźiął/ y do swey wiekuistey maiętnośći przeprowádźił. Pewni tego iesteśmy/ y tym sie w tym odeszćiu eiy ćieszyć wielce możemy/ że sie temu Panu wonnosć cnot iey w młodośći kwitnącey vpodobáłá/ ktorym iáko w dziećiństwie iáko w potomnym. áż doteráźnieyszego wieku swego/ wdźięcznych zapach/ ślicżną ocżom poćiechę/ niepoślenią Domowi ozdobę wydawáła. Ich Mć zacni Rodźicy ze wszytką rotą Pokrewnych swoich żałosnych /to zásmucone Koło/ w ktoreśćie sięWmć stáwili/ żalu y smutku nie pomału vżywáiąc: bo widzą/ żęśćie Wmć moi Mćiwi PP. w tym Akćie zakład szczerośći y vprzeymośći swey pokazáli/ kiedyśćie Wm. nie
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Tylży wyjechałem do Torunia do królów ichmość polskiego i szwedzkiego. Jechałem na Królewiec, gdzie kilka dni w dobrej haniebnie kompanii zabawiłem się; tamże na wschodach szwank miałem podpiwszy u ip. wojewodziny trockiej miodeczkiem. W tych kompaniach dodawał nam wesołości monsieur Kont francuz, arte muzyk, który miał syna i córkę śliczną, dobrze śpiewających i na wszystkich instrumentach grających, perfectissime, równo z panem ojcem także i dobrze bardzo grającym i śpiewającym; bywała także i ip. Ważyńska francuska, rodem Madame de Neuvil, która dopomagała kompanii śpiewaniem bardzo dobrem.
Z Królewca, żałośnie go pożegnawszy, jechałem die 21 Decembris w kompanii z ip.
Tylży wyjechałem do Torunia do królów ichmość polskiego i szwedzkiego. Jechałem na Królewiec, gdzie kilka dni w dobréj haniebnie kompanii zabawiłem się; tamże na wschodach szwank miałem podpiwszy u jp. wojewodziny trockiéj miodeczkiem. W tych kompaniach dodawał nam wesołości monsieur Kont francuz, arte muzyk, który miał syna i córkę śliczną, dobrze śpiewających i na wszystkich instrumentach grających, perfectissime, równo z panem ojcem także i dobrze bardzo grającym i śpiewającym; bywała także i jp. Ważyńska francuzka, rodem Madame de Neuvil, która dopomagała kompanii śpiewaniem bardzo dobrém.
Z Królewca, żałośnie go pożegnawszy, jechałem die 21 Decembris w kompanii z jp.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 133
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
eś, o wielki królu, rwał to ziele, Które-ć tyle ran zadało na czele? Pewnie z tego ogroda, Gdzie cię krew potem zlewała, nie woda.
Czy z ciernia, które od Boga przeklęta Ziemia nam dawać miała, miłość święta Ostry wieniec uwiła I na twój warkocz niewinny wtłoczyła?
O, jako śliczną dobry pasterz tkankę, O, jako uwił ozdobną równiankę, Na którą jadowniki I same krwawe przebierał gwoździki.
Oto baranek ukazany w krzaku Na miejsce twoje, mały Izaaku; Oto kierz zapalony Mojżeszów, w którym sam Bóg utajony.
Zmyśla Helikon, że mając przebite Nogi od ciernia, śliczna Afrodytę Zmieniła kwiat cierniowy I białym
eś, o wielki królu, rwał to ziele, Które-ć tyle ran zadało na czele? Pewnie z tego ogroda, Gdzie cię krew potem zlewała, nie woda.
Czy z ciernia, które od Boga przeklęta Ziemia nam dawać miała, miłość święta Ostry wieniec uwiła I na twój warkocz niewinny wtłoczyła?
O, jako śliczną dobry pasterz tkankę, O, jako uwił ozdobną równiankę, Na którą jadowniki I same krwawe przebierał gwoździki.
Oto baranek ukazany w krzaku Na miejsce twoje, mały Izaaku; Oto kierz zapalony Mojżeszów, w którym sam Bóg utajony.
Zmyśla Helikon, że mając przebite Nogi od ciernia, śliczna Afrodytę Zmieniła kwiat cierniowy I białym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 214
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dzikich polach, gdzie marsowe dźwięki Serca niewzruszonego i gotowej ręki Potrzebują, w tych trudach, pracach ciężkich, w chłodzie Przy grubym, drogim chlebie, bez trunków o wodzie, W bataliej zawsze stojąc, widząc gęste szyki Pogańskie i ich słysząc straszliwe okrzyki,
Tym tylko biedę moję cieszę ustawiczną, Kiedy sobie przypomnę twoję postać śliczną, Twoje wdzięczne przymioty, piękne obyczaje I urodę, co inszym daleko met daje; Twoje swobodne oczy, twe ręce pieszczone, Twoje gładkie marmury nad śnieg wybielone, Których pamięć tak serce rysuje głęboko, Że jej żadne zawisnę nie dosięże oko, Nie gładzi czas najdłuższy, miejsce nie odmieni, I choć mego żywota nieużyta
dzikich polach, gdzie marsowe dźwięki Serca niewzruszonego i gotowej ręki Potrzebują, w tych trudach, pracach ciężkich, w chłodzie Przy grubym, drogim chlebie, bez trunkow o wodzie, W bataliej zawsze stojąc, widząc gęste szyki Pogańskie i ich słysząc straszliwe okrzyki,
Tym tylko biedę moję cieszę ustawiczną, Kiedy sobie przypomnę twoję postać śliczną, Twoje wdzięczne przymioty, piękne obyczaje I urodę, co inszym daleko met daje; Twoje swobodne oczy, twe ręce pieszczone, Twoje gładkie marmury nad śnieg wybielone, Ktorych pamięć tak serce rysuje głęboko, Że jej żadne zawisnę nie dosięże oko, Nie gładzi czas najdłuższy, miejsce nie odmieni, I choć mego żywota nieużyta
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 273
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wyżej lezli tym dłuższe dostali Uszy/ a ledwo na połowę tej Drabiny wlazszy/ jeden po drugim pospadali/ widział przytym że na Gorze tej Drabiny siedział jeden poważny Mąż/ jakoby sam Bóg był/ ten trzymał te trzy Korony na łonie swoim. To się Salomonowi osobliwie podobało który mówił: Ach gdybym mógł tę śliczną Koronę średnią ztych trzech złona twego Uprosić. Ten Mąż odpowiedział: Wstąp na te Drabinę a dostan jej. Salomon Wstąpił na pierwszy Schód/ ten począł trzeszczyć/ i tak się bał/ jak spadku tak długich Uszy tych którzy na tę Drabinę leżli/ prosił tedy Męża tego bardzo pokornie żeby mu te Koronę zrzucił
wyzey lezli tym dłuższe dostáli Uszy/ a ledwo ná połowę tey Drábiny wlazszy/ ieden po drugim pospádáli/ widźiał przytym że ná Gorze tey Drábiny siedźiał ieden poważny Mąż/ iákoby sam Bog był/ ten trzymał te trzy Korony ná łonie swoym. To się Sálomonowi osobliwie podobało ktory mowił: Ach gdybym mogł tę sliczną Koronę srzednią ztych trzech złona twego Uprosić. Ten Mąż odpowiedźiał: Wstąp na te Drabinę á dostan iey. Sálomon Wstąpił ná pierwszy Schod/ ten pocżął trzeszcżyć/ y ták się bał/ iák spádku ták dlugich Uszy tych ktorzy na tę Drabinę leżli/ prosił tedy Mężá tego bárdzo pokornie żeby mu te Koronę zrzucił
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 21
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
trzeci raz/ ale żadne niechciało przyść/ po ctwarty raz wołał kto chce być moją Oblubienicą ten ma mieć złotą Kulę ale żadne niechciało przyść. I tak dzieciątko JEzus z Żalem się odwróciwszy /do chorych Dziatek w Szpitalu/ którzy niemogli igrać/ tedy rzekło jedno znich/ ach gdybym ja tę śliczną złotą Kulę mógł na łonie moim mieć zda mi się żebym zaraz ozdrowiał. Dzieciątko JEzus położył mu ją na łonie jego/ gdzie to dzieciątko i insze które tak uczynili zaraz ozdrowieli. und Parabeln. XIV. Podobieństwo. O zmartwych Wstaniu Ciała.
GOspodarz jeden miał w Domu swoim piękną Pszenicę ale poszedzy znią
trzeci raz/ ale żadne niechciáło przyść/ po ctwarty raz wołáł kto chce być moią Oblubienicą ten ma mieć złotą Kulę ále żadne niechciáło przyść. I ták dźieciątko IEzus z Zalem się odwrociwszy /do chorych Dziatek w Szpitalu/ ktorzy niemogli igráć/ tedy rzekło iedno znich/ ach gdybym ia tę sliczną złotą Kulę mogł na łonie moym mieć zda mi się zebym záraz ozdrowiał. Dzieciątko IEzus połozył mu ią ná łonie iego/ gdzie to dzieciątko y insze ktore ták uczynili zaraz ozdrowieli. und Parabeln. XIV. Podobienstwo. O zmartwych Wstániu Ciáłá.
GOspodarz ieden miał w Domu swoym piękną Pszenicę ale poszedzy znią
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 23
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
. Bo tak ci straszydłami Książęta ciemności Są strasznemi/ i tak są obrzydłej szpetności/ Ze żadne nie widziało takich straszydł oko/ Ani w pustyniach/ ani w przepaściach głęboko/ Tak dalece/ że gdyby człowiek choć jednego Ujrzał diabła/ umarł by od strachu wielkiego Natychmiast/ ujrzawszy raz. A przez cóż stracili Swą przeszłą śliczną piękność/ a takiej nabyli Szpetności? tylko przez grzech. bo którzy się zwali Aniołmi przedtym/ przez grzech diabłami zostali. Tedy którzy przez łaskę byli ozdobnemi/ Nad wszytkie Kreatury/ stali się brzydkiemi Przez grzech. Więc tych się wszyscy lękają piekielnych Straszydł. jam się nie lękał występków śmiertelnych/ Które tych obrzydłych larw
. Bo ták ći straszydłámi Xiążęta ćiemnośći Są strasznemi/ y ták są obrzydłey szpetnośći/ Ze żadne nie widźiało takich straszydł oko/ Ani w ṕustyniach/ áni w przepáśćiách głęboko/ Tak dalece/ że gdyby cżłowiek choć iednego Vyrzał diabłá/ umarł by od stráchu wielkiego Natychmiast/ uyrzáwszy raz. A przez coż stráćili Swą przeszłą slicżną piękność/ á takiey nabyli Szpetnośći? tylko przez grzech. bo ktorzy się zwáli Aniołmi przedtym/ przez grzech diabłámi zostáli. Tedy ktorzy przez łáskę byli ozdobnemi/ Nád wszytkie Kreatury/ stáli się brzydkiemi Przez grzech. Więc tych się wszyscy lękáią piekielnych Strászydł. iám się nie lękáł występkow smiertelnych/ Ktore tych obrzydłych larw
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 62
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
życia wije. Już tam ceravstaje choć włos musczkązdobi/ Próżno zioła i mąki namaści sposobi. Próżno wonnemi wodku twarz swą prefumuje/ Nadaremnie barwiczką jagody farbuje. Nie pomoże choć strafi brwi w Mieszącne koło/ Choć je szczerni wąglikiem choć wybieli czoło.[...] ANDROMACHE ozdobna gdy z Hektorem żyła/ Ze ją swobodnie chował/ przez to śliczną byłą. I gdy z wieże wysokiej na Greki patrzała/ Nadewszytkie Trojanki w śliczności dank miała. A skoro przez zwycięstwo PIRHUS dostał Paniej/ Pierwsza znikła ozdoba/ znać Niewolą naniej. Potrawy za truciznę/ tańce za płacz miała/ Kogosz ciężka NIEWOLA w rozkoszy chowała? Nierozumie zwierzęta znajdziesz w tym staraniu/ By
żyćia wiie. Iuż tám cerávstáie choć włos musczkązdobi/ Prozno źiołá y mąki námáści sposobi. Prozno wonnemi wodku twarz swą prefumuie/ Nádáremnie bárwicżką iágody fárbuie. Nie pomoże choć stráfi brwi w Mieszącne koło/ Choć ie sczerni wąglikiem choć wybieli czoło.[...] ANDROMACHE ozdobna gdy z Hektorem żyłá/ Ze ią swobodnie chował/ przez to śliczną byłą. Y gdy z wieże wysokiey ná Greki pátrzáłá/ Nádewszytkie Troiánki w ślicznośći dánk miáłá. A skoro przez zwyćięstwo PIRHVS dostał Pániey/ Pierwsza znikłá ozdobá/ znáć Niewolą nániey. Potráwy zá trućiznę/ tańce zá płácz miáłá/ Kogosz ćięszka NIEWOLA w roskoszy chowáłá? Nierozumie źwierzętá znaydźiesz w tym stárániu/ By
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ganek/ i puścił je mówiąc: i Parysowi niebezpieczno było jednę nad drugie przełożyć. O Parysie Królewiczu Trojańskim piszą: że trzy Boginie/ to jest/ Juno/ Minerwa/ i Wenus/ dały się na rozsądek jego/ któraby z nich była gładsza. I gdy mu jedna Królestwo: druga Mądrość: a trzecia śliczną białągłowę obiecowała: on za Wenerą skazał. Która mu obietnicę ziściła/ zjednawszy mu Helenę/ dla której potym Troja zburzona: za rozgniewaniem Junony/ i Minerwy. Ale o tym kto chce niech czyta Poety. Krótkich Powieści
Gdy go jeden szkalował/ milcząc szedł precz od niego: a gdy za nim goniąc mówił: Czemu
ganek/ y puśćił ie mowiąc: y Párysowi niebespiecżno było iednę nád drugie przełożyć. O Páryśie Krolewicu Troiáńskim piszą: że trzy Boginie/ to iest/ Iuno/ Minerwá/ y Wenus/ dáły się ná rozsądek iego/ ktoraby z nich byłá głádsza. Y gdy mu iedná Krolestwo: druga Mądrość: á trzećia ślicżną białągłowę obiecowáłá: on zá Wenerą skazał. Ktora mu obietnicę ziśćiłá/ ziednawszy mu Helenę/ dla ktorey potym Troiá zburzona: zá rozgniewániem Iunony/ y Minerwy. Ale o tym kto chce niech cżyta Poety. Krotkich Powieśći
Gdy go ieden szkálował/ milcżąc szedł precż od niego: á gdy zá nim goniąc mowił: Cżemu
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 19
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
oczu na płacz już nie stanie, Zastąp u Boga duszę Twą łzą, Panie. AKCELERACJA
A kiedym biegła, ja uboga służka, Do tej stajenki, aliści pastuszka Chciał mnie wyprzedzić z swymi multankami, Jednak ja przecię z mymi skrzypeczkami
Zagrałam pierwej skoczno, weseluchno. Panienka na mnie spojrzała miluchno Trzymając w ręku śliczną Dziecineczkę. Jam Jej podała z chlebem gomółeczkę.
Przyniosłam także jabłuszek w koszyczku, Racz se to przyjąć, moja gębusiczku. Będę ja śpiewać i będę Tobie grać, Jeżeli raczysz mnie mile posłuchać.
O robaczeńku miluchny, ściśniony, Czemuż to w żłobie leżysz położony? Cóż Cię związało tymi pieluszkami I porównało
oczu na płacz już nie stanie, Zastąp u Boga duszę Twą łzą, Panie. AKCELERACJA
A kiedym biegła, ja uboga służka, Do tej stajenki, aliści pastuszka Chciał mnie wyprzedzić z swymi multankami, Jednak ja przecię z mymi skrzypeczkami
Zagrałam pierwej skoczno, weseluchno. Panienka na mnie spojrzała miluchno Trzymając w ręku śliczną Dziecineczkę. Jam Jej podała z chlebem gomółeczkę.
Przyniosłam także jabłuszek w koszyczku, Racz se to przyjąć, moja gębusiczku. Będę ja śpiewać i będę Tobie grać, Jeżeli raczysz mnie mile posłuchać.
O robaczeńku miluchny, ściśniony, Czemuż to w żłobie leżysz położony? Cóż Cię związało tymi pieluszkami I porównało
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 666
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965