młodości, Który teraz się nalazł już w późnej starości. Lepiejbym cię gładkości dzisia szanowała, Niż pierwej, kiedyś mi się wiecznie trwałą zdała. Przetoż kto się po cudzej miarkuje przygodzie, Mędrszy, niż co dopiero mądry jest po szkodzie. Bo jak nie zawsze kwitnie roża i lilia, Tak i wdzięcznej urody śliczność z czasem mija. Póki tedy czas służy, szukać statecznego Przyjaciela potrzeba, coby do późnego Wieku żyjąc, w uprzejmej i wiernej miłości, Po śmierci ziemi winne w grób wprowadził kości. Tobie ja, wdzięczna Anno, i wieku późnego, I obfitych dostatków i szczęścia wszelkiego Winszuję, byś nie tylko wespół ze
młodości, Ktory teraz się nalazł już w poźnej starości. Lepiejbym cię gładkości dzisia szanowała, Niż pierwej, kiedyś mi się wiecznie trwałą zdała. Przetoż kto się po cudzej miarkuje przygodzie, Mędrszy, niż co dopiero mądry jest po szkodzie. Bo jak nie zawsze kwitnie roża i lilija, Tak i wdzięcznej urody śliczność z czasem mija. Poki tedy czas służy, szukać statecznego Przyjaciela potrzeba, coby do poźnego Wieku żyjąc, w uprzejmej i wiernej miłości, Po śmierci ziemi winne w grob wprowadził kości. Tobie ja, wdzięczna Anno, i wieku poźnego, I obfitych dostatkow i szczęścia wszelkiego Winszuję, byś nie tylko wespoł ze
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 234
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na zawsze jestem sługa twój życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Równie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z północy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie mój kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Skąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące do pory nagle popsowała. Ległeś
na zawsze jestem sługa twoj życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Rownie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z połnocy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie moj kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Zkąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące do pory nagle popsowała. Ległeś
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 273
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
promieni morze swe wały z niebem w jedną postać mieni. Cóż by rzekł, gdyby całym światłem pałające obaczył wkoło skroni pochodnie świecące? Cóż, gdyby śliczne oczy i twarz znamienitą ujrzał, która jaśnieje światłością obfitą? Kiedyż onych doczekam godzin pożądanych, że się dotkną me usta warg Twoich różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony
promieni morze swe wały z niebem w jedną postać mieni. Cóż by rzekł, gdyby całym światłem pałające obaczył wkoło skroni pochodnie świecące? Cóż, gdyby śliczne oczy i twarz znamienitą ujrzał, która jaśnieje światłością obfitą? Kiedyż onych doczekam godzin pożądanych, że się dotkną me usta warg Twoich różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 167
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
? Ich ja tu wspominać nie będę, bo każdemu nietajno, iż Książęcych i Jaśnie Wielmożnych IMION, RADZIWIŁŁOWSKIE Imię Zbiorem nazwać się może. Co się zaś tycze doskonałych przymiotów Waszych, zdaje mi się że dopiero ich przystojnie wspomnię, gdy powiem: że gdyby mi doskonałość samę malować przyszło, Wy byście przykładem były. Śliczność albowiem Urody innym zrzodłem swywoli, Wam statku wytwornego podnietą i przedziwną okrasą Cnoty; Zacność Urodzenia innych w niepomiarkowanie wynosi o sobie rozumienie, Was do najwyższej pobudza Pokory; Umiejętność i dowcip bystry, wielu aż do uporczywego sprzeciwienia się przymusza, u Was na tym stanęły stopniu na którym wszystkim jawne we wszystkich sprawiacie podziwienie, i
? Ich ia tu wspominać nie będę, bo każdemu nietayno, iż Xiążęcych y Iaśnie Wielmożnych IMION, RADZIWIŁŁOWSKIE Imię Zbiorem nazwać się może. Co się zaś tycze doskonałych przymiotow Waszych, zdaie mi się że dopiero ich przystoynie wspomnię, gdy powiem: że gdyby mi doskonałośc samę malować przyszło, Wy byście przykładem były. Slicznośc albowiem Vrody innym zrzodłem swywoli, Wam statku wytwornego podnietą y przedźiwną okrasą Cnoty; Zacnośc Vrodzenia innych w niepomiarkowanie wynośi o sobie rozumienie, Was do naywyższey pobudza Pokory; Vmieiętnośc y dowcip bystry, wielu aż do uporczywego sprzeciwienia się przymusza, u Was na tym stanęły stopniu na ktorym wszystkim iawne we wszystkich sprawiacie podźiwienie, y
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFKom
Strona: )bv(
Tytuł:
Komedyje i tragedyje
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dedykacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
rzeczy/ które pięknością swoją oczom kochanie przynosza/ w jedno były spojone/ ażeby wszytkie gwiazdy jako słońce świeciły/ ażeby słońce nad te wszytkie słońca świeciło. Aże by te wszytkie takie gwiazdy i słońce promienie swoje na onę piekność obróciły; Wiedzże pewnie iz wszelka ona piękność mniemanieby ludzkie przechodziła: ale jednak ona śliczność do śliczności Stworzycielowej żadnegoby porowania nie miała. Jako noc gdy jest naciemniejsza ze dniem będąc porównana/ jaśniejszaby była. Przeto biada tym którzy od tej nieogarnionej chwały odłączeni będą. Ioannes Herold in suo Promptuario Exemplor. lit: G. Simile Exemplum lib: 2. Apum, cap: 57. nu: 67
rzeczy/ ktore pięknośćią swoią oczom kochánie przynosza/ w iedno byly spoione/ áżeby wszytkie gwiazdy iáko słońce świećiły/ áżeby słonce nád te wszytkie słońcá swiećiło. Aże by te wszytkie tákie gwiazdy y słońce promienie swoie ná onę pieknosć obroćiły; Wiedzże pewnie iz wszelka oná piękność mniemánieby ludzkie przechodźiłá: ále iednák oná ślicżność do ślicznośći Stworzyćielowey żadnegoby porowánia nie miáłá. Iako noc gdy iest naćiemnieysza ze dniem będąc porownána/ iásnieyszaby byłá. Przeto biáda tym ktorzy od tey nieogárnioney chwały odłączeni będą. Ioannes Herold in suo Promptuario Exemplor. lit: G. Simile Exemplum lib: 2. Apum, cap: 57. nu: 67
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 158
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
W Pielaskowicach, we wtorek 9 VI 1665 . Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o
W Pielaskowicach, we wtorek 9 VI 1665 . Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 28
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. NIe masz piękniejszej na świecie Dziecineczki/ ani też będzie/ jaki jest JEZUS, nie ma z nim zgoła nic czynić piękność/ byś też najpiękniejszego stawił Anioła/ i dla tego też niebo/ jak skoro wyszedł z wnętrzności macierzyńskich/ w kupie się wielkiej wysjało/ aby tak piękne Dziecię ujźrzeć mogło. jakoż ujźrzało śliczność nad ślicznościami/ i z niego oka nie spuściło. Widzieli wszyscy Duchowie nieba/ bielszą twarzyczkę nad kość słoniową/ rumianą farbą jagody przyodziane/ a to oboje w takiej piękności się wydawało/ że wszytkie przeszło jak najsztuczniejsze malowane. Wargi Dzieciątka w mierze takowej/ że ani wielkie ani małe/ z śliczną twarzyczką zachowały proporcją/
. NIe mász pięknieyszey ná świećie Dźiećineczki/ ani też będźie/ iáki iest IEZVS, nie ma z nim zgołá nic czynić piękność/ byś też naypięknieyszego stawił Anyołá/ y dla tego też niebo/ iak skoro wyszedł z wnętrznośći máćierzyńskich/ w kupie się wielkiey wysyáło/ áby ták piękne Dźiećię vyźrzeć mogło. iakoż vyźrzáło śliczność nad ślicznośćiami/ y z niego oká nie spuśćiło. Widźieli wszyscy Duchowie niebá/ bielszą twarzyczkę nád kość słoniową/ rumiáną farbą iagody przyodźiane/ á to oboie w takiey pięknośći się wydawáło/ że wszytkie przeszło iak naysztucznieysze malowane. Wárgi Dźiećiątka w mierze tákowey/ że áni wielkie áni máłe/ z śliczną twarzyczką záchowáły proporcyą/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 58
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
niebiosów nie wyda żeby się nie znał do Syna/ abo się wstydzić miał jego postaci/ ale zamilczy/ że sama ta twarz o swej piękności głośne świadectwo wyda. a lubo przedtym jaśnie powiedał że nie było na nim postaci i ozdoby/ ta była mowa/ o powierzchnej postaci/ pod którą i w której znał dobrze śliczność JEZUSA. Matka też z Aniołami nie bawiąc oka na pozorze tym powierzchowny/ wejrzy głębiej co te plwociny/ co i krew spiekła znaczy. ujrzy/ że te szpetności zdjęte z dusz ludźkich i grzech znaczące lubo twarz Syna pokrywać miały/ przecię ozdobne dusze przez to zostawać miały i JEZUS przez to miał dostać w niebie świetnej
niebiosow nie wyda żeby się nie znał do Syná/ ábo się wstydźić miał iego postáći/ ale zamilczy/ że sámá tá twarz o swey pięknośći głosne świádectwo wyda. á lubo przedtym iaśnie powiedał że nie było ná nim postáći y ozdoby/ tá byłá mowá/ o powierzchney postáći/ pod ktorą y w ktorey znał dobrze śliczność IEZVSA. Mátká też z Anyołámi nie báwiąc oká ná pozorze tym powierzchowny/ weyrzy głębiey co te plwoćiny/ co y krew spiekła znáczy. vyrzy/ że te szpetnośći zdięte z dusz ludźkich y grzech znaczące lubo twarz Syná pokrywáć miáły/ przećię ozdobne dusze przez to zostáwáć miáły y IEZVS przez to miał dostáć w niebie świetney
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 326
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
do Zakonu Societatis IESV. Z Wiednia do Rzymu pieszo szedłszy, do tegoż Zakonu wstąpił, wielkiemi a znamienitemi Przykłady Cnot wielkich, wszystkim jako pochodnia świecąc, tak Miłością Bożą pałał, że piersi jego zmoczywszy chusty w zimnej wodzie, okładano: a twarz światłością Niebieską rozświecała się, tak że patrzących do czystości zamiłowani, śliczność jej wzruszała. Śmierć swą przepowiedziawszy, umarł Roku 1568. w Wilią Wniebowzięcia P. Mariej, lat mając 18. Po śmierci się pokazował różnym: pogrzebiony na Gorze rzeczonej mons Quirinalis, w Kościele Z. Andrzeja. Ciało jego bez skazy i naruszenia trwało długo, choć nie wypatroszone, ani maściami namazane, i na
do Zakonu Societatis IESV. Z Wiedniá do Rzymu pieszo szedszy, do tegoż Zákonu wstąpił, wielkiemi á známienitemi Przykłády Cnot wielkich, wszystkim iáko pochodnia świecąc, ták Miłośćią Bożą páłał, że pierśi iego zmoczywszy chusty w źimney wodźie, okłádano: á twarz świátłośćią Niebieską rozświecáłá się, ták że pátrzących do czystośći zámiłowáni, śliczność iey wzruszáłá. Smierć swą przepowiedźiáwszy, umarł Roku 1568. w Wilią Wniebowźięćia P. Máryey, lat máiąc 18. Po śmierći się pokázował rożnym: pogrzebiony ná Gorze rzeczoney mons Quirinalis, w Kośćiele S. Andrzeiá. Ciáło iego bez skázy y náruszenia trwáło długo, choć nie wypátroszone, áni máściámi námázáne, y ná
Skrót tekstu: MurChwałPam
Strona: R3v
Tytuł:
Pamiętnik albo Kronika Pruskich Mistrzów i Książąt Pruskich
Autor:
Mikołaj Chwałkowski
Drukarnia:
Jan Tobiasz Keller
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1712
Data wydania (nie wcześniej niż):
1712
Data wydania (nie później niż):
1712
pewnej osoby.
Trudno przeczyć potrzebie, ani rozum radzi, Gdzie w zad cofnąć nie można, cug puścić nie wadzi.
Nieżyczliwa fortuno, lub ci się tak zdało, To co mi gwałtem bierzesz, wróć przynajmiej cało. 250. Item do pewnej osoby.
Sniegiem igrasz, i samaś śnieg, pierwej niż minie Śliczność twoja, proszę niech przykrość wszytka zginie. 251. O Kupidynie.
Tobołę miasto łuku do ramion przypiąwszy Kupido, a styk w rękę za pochodnią wziąwszy, Zaprzągł woły i orze; zorawszy jak trzeba, Posiał, a w tym zuchwalec-pojrzawszy do nieba, Rzecze: Jowiszu radzę, sprzyjaj oraczowi, By nie przyszło z Europą
pewnej osoby.
Trudno przeczyć potrzebie, ani rozum radzi, Gdzie w zad cofnąć nie można, cug puścić nie wadzi.
Nieżyczliwa fortuno, lub ci się tak zdało, To co mi gwałtem bierzesz, wroć przynajmiej cało. 250. Item do pewnej osoby.
Sniegiem igrasz, i samaś śnieg, pierwej niż minie Śliczność twoja, proszę niech przykrość wszytka zginie. 251. O Kupidynie.
Tobołę miasto łuku do ramion przypiąwszy Kupido, a styk w rękę za pochodnią wziąwszy, Zaprzągł woły i orze; zorawszy jak trzeba, Posiał, a w tym zuchwalec-pojrzawszy do nieba, Rzecze: Jowiszu radzę, sprzyjaj oraczowi, By nie przyszło z Europą
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 95
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910