żona na to: „Jeśli na tym stanie, Uczcież się pierwej pływać, radze, panie.” NA TRAF
Sztucznej macierze nowe obyczaje: Żeby mieć zięcia, córkę w próbę daje; Córka zaś, że mać w płodność trzyma za nią, Wprzód matką była niźli młodą panią. Tak wprzód był wywód niźli ślub w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje
żona na to: „Jeśli na tym stanie, Uczcież się pierwej pływać, radze, panie.” NA TRAF
Sztucznej macierze nowe obyczaje: Żeby mieć zięcia, córkę w próbę daje; Córka zaś, że mać w płodność trzyma za nią, Wprzód matką była niźli młodą panią. Tak wprzód był wywód niźli ślub w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 80
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeją, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż mężczyzna drugi Przysiągłby, że minister był do tej usługi Skąd zaciągniony. Tak i ta mniemając Ślub być prawdziwy i za męża mając Pana szlachcica, poszła do łożnice, I tam małżeńskie zwykłe tajemnice, W spolnych zapałach i lubych ochłodach Odprawowali. A gdy na tych godach Kilka dni z sobą wesoło strawili, Szlachcic się bierze do domu po chwili A chcąc się od niej wykraść w onej dobie, Rzecze: Me serce
miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeią, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż mężczyzna drugi Przysiągłby, że minister był do tej usługi Zkąd zaciągniony. Tak i ta mniemając Ślub być prawdziwy i za męża mając Pana szlachcica, poszła do łożnice, I tam małżeńskie zwykłe tajemnice, W spolnych zapałach i lubych ochłodach Odprawowali. A gdy na tych godach Kilka dni z sobą wesoło strawili, Szlachcic się bierze do domu po chwili A chcąc się od niej wykraść w onej dobie, Rzecze: Me serce
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
chwili A chcąc się od niej wykraść w onej dobie, Rzecze: Me serce, chciej i mnie i sobie Kupić do domu co potrzebnych rzeczy, A gdy szła w miasto, on swoje na pieczy Mając, odjeżdża co wskok ku domowi. W tym powróciwszy owa, jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o mój Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słów i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za który figiel, mnie się zda
chwili A chcąc się od niej wykraść w onej dobie, Rzecze: Me serce, chciej i mnie i sobie Kupić do domu co potrzebnych rzeczy, A gdy szła w miasto, on swoje na pieczy Mając, odjeżdża co wskok ku domowi. W tym powrociwszy owa, jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o moj Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słow i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za ktory figiel, mnie się zda
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
potem tak małżonka swego osiodłała, za nos wodziła, ze nie wiedział co rzec. Radzi się tedy, jako postąpić dalej? Ztą wszędy rada, śmiech a urąganie zostawiła.
Podczas troski wybije prostak trzemi słowy, Czego zdołać nie mogą setne mędrców głowy: Uxoribus servire ignominiosum. Myśliłem ją porzucić, ale mi tego ślub nie dopuszczał. W tej mojej deliberacjej zaprowadziła mię w lata, żem z nią do lat sześcidziesiąt i kilku przyszedł. Jeszcze przecie jako krzemyk zdrowa i żywa przez te wszytkie lata. Co Prometeusz na Kaukazie, co Syzyfus w Acheroncie, tom ja wytrzymał. Tymem się tylko cieszył, com kiedyś czytał
potem tak małżonka swego osiodłała, za nos wodziła, ze nie wiedział co rzec. Radzi się tedy, jako postąpić dalej? Ztą wszędy rada, śmiech a urąganie zostawiła.
Podczas troski wybije prostak trzemi słowy, Czego zdołać nie mogą setne mędrców głowy: Uxoribus servire ignominiosum. Myśliłem ją porzucić, ale mi tego ślub nie dopuszczał. W tej mojej deliberacyej zaprowadziła mię w lata, żem z nią do lat sześcidziesiąt i kilku przyszedł. Jeszcze przecie jako krzemyk zdrowa i żywa przez te wszytkie lata. Co Prometeusz na Kaukazie, co Syzyfus w Acheroncie, tom ja wytrzymał. Tymem się tylko cieszył, com kiedyś czytał
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 176
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
BOGA przeszkadza.
W każdy Piątek żydów imitując nad krucyfiksem zbytkują się, krew Pańską nibyto poświęciwszy swym obrządkiem, w kloakę rzucają, co i z Hostią czynią w czary solenniejsze. Infułę ukardłszy Biskupią, ją czartu nagłowę kładą; stroją go i winny aparat Biskupi, w którym celebruje czart, niby Księży święci, ślub daje czarownicy z czarownikiem. Jeden czart się udaje za chorego, tedy znim spowiedź czynią, ostatnie dają pomazanie. Potym ową Infułę depczą, toż czynią z habitami Zakonnemi. Robią nibyto Ducha świętego wpostaci gołębia, potym go palą. Na dni wszytkie tygodnia swoje rozporządzają sprawy; jakoto inne dni mijając we
BOGA przesżkadza.
W każdy Piątek żydow imituiąc nád krucyfixem zbytkuią się, krew Pańską nibyto poświęciwszy swym obrządkiem, w kloakę rzucaią, co y z Hostyą czynią w czary solennieysze. Infułę ukardłszy Biskupią, ią czartu nágłowę kłádą; stroią go y winny apparat Biskupi, w ktorym celebruie czart, niby Xięży swięci, ślub daie czárownicy z czarownikiem. Ieden czart się udaie zá chorego, tedy znim spowiedź czynią, ostatnie dáią pomázánie. Potym ową Infułę depczą, toż czynią z habitami Zakonnemi. Robią nibyto Ducha swiętego wpostaci gołębiá, potym go pálą. Na dni wszytkie tygodnia swoie rozporządzaią sprawy; iákoto inne dni miiáiąc we
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 244
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Który na tych tu włościach panował przed laty, Będąc i w ludzie możny, i w złoto bogaty. Dwaj mu synowie w domu dorośli kwitnęli: Idas i Linces, a ci zmówione już mieli Za się dwie siostrze, córy Lewcyppa starego. Szczęśliwy by był ociec sam doczekał tego, Ażby było wesele doszło i ślub święty, Ale pierwej pod ziemię śmiercią Afar wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali
Który na tych tu włościach panował przed laty, Będąc i w ludzie możny, i w złoto bogaty. Dwaj mu synowie w domu dorośli kwitnęli: Idas i Linces, a ci zmówione już mieli Za się dwie siestrze, córy Lewcyppa starego. Szczęśliwy by był ociec sam doczekał tego, Ażby było wesele doszło i ślub święty, Ale pierwej pod ziemię śmiercią Afar wzięty, Nim w domu swym niewiestki nadobne oglądał, Chociaj tego od bogów uprzejmie pożądał. Lecz zwłoka w ożenieniach zawsze szkodna była, Tej pogrzeb i żałoba znowu przyczyniła. A co starca, póki żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 50
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
płynie, Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie. I ty, matko, nie zwłaczaj, czyń, coś umyśliła. Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła. Panno, czas już rozpuścić warkocze rozwite, Czas oblec szaty takiej sprawie przyzwoite! Storzcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe, Ślub święty jest i wasze prace świętobliwe. Wszak też wam tę posługę przedtym oddawano, Toż i za matek waszych w obyczaju miano. Kapłanie, gotuj stułę. Zbladłeś nam, panicze. Ba, i pannie łza za łzą płynie przez oblicze. Przelękłeś się, panicze, bojaźń to od Boga; Szczęście tam bywa
płynie, Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie. I ty, matko, nie zwłaczaj, czyń, coś umyśliła. Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła. Panno, czas już rozpuścić warkocze rozwite, Czas oblec szaty takiej sprawie przyzwoite! Storzcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe, Ślub święty jest i wasze prace świętobliwe. Wszak też wam tę posługę przedtym oddawano, Toż i za matek waszych w obyczaju miano. Kapłanie, gotuj stułę. Zbladłeś nam, panicze. Ba, i pannie łza za łzą płynie przez oblicze. Przelękłeś się, panicze, bojaźń to od Boga; Szczęście tam bywa
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 104
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
tego Pan Bóg/ abych była pierwej zdechła/ a niżlim te dzieweczki porodziła/ które wie to Pan Bóg w co się obrócą. Tylko ty sam miły Boże racz być opiekunem ich/ a nie daj miły Panie/ aby kiedy ku jakiemu sromotnemu życiu miały przyść. Omoj miły mężu/ gdzież on twój ślub? Aprzecześ zapomniał wszytkich obietnic swoich? wspomniż kiedy na ono pocieszne a spolne nasze życie/ wspomniż na moję powolność/ wspomniż żem cię nigdy i w namniejszy gniew sprawami swojemi nie przywiodła: wspomniż jako z łaski Bożej za moim pilnym staraniem sporo było w domu/ czegoć już snać Bóg nie da. O Boże
tego Pan Bog/ ábych byłá pierwey zdechłá/ á niżlim te dźiewecżki porodźiłá/ ktore wie to Pan Bog w co się obrocą. Tylko ty sam miły Boże rácż być opiekunem ich/ á nie day miły Pánie/ áby kiedy ku iákiemu sromotnemu żyćiu miáły przyść. Omoy miły mężu/ gdźież on twoy ślub? Aprzecżeś zápomniał wszytkich obietnic swoich? wspomniż kiedy ná ono poćieszne á spolne násze żyćie/ wspomniż ná moię powolność/ wspomniż żem ćię nigdy y w námnieyszy gniew spráwámi swoiemi nie przywiodłá: wspomniż iáko z łáski Bożey zá moim pilnym stárániem sporo było w domu/ cżegoć iuż snać Bog nie da. O Boże
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 160
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
iże pokryjomu ten akt odprawi się w domu. Niemasz się z kim prezentować, chybaby z niego żartować! Jedziem z Warszawy. Tren 6.
Gdy już trzy dni omijają,' a goście się też zjeżdżają Z obudwu stron, w tym pierwszego swata, na oko ślepego, Kasztelanic posyła, żeby w kościele ślub był, mój ociec nie chce. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Ezop przed sobą wysyła, bym do kościoła przybyła. Mój ociec przeciwny temu, każe tu zjeżdżać samemu.
Gdy już w podwórze wjeżdżają, przyjmować go wychadzają, Aż on ni gąsior wygląda, z karety z okna pogląda. Ledwo ojcu się ukłoni; do inszych
iże pokryjomu ten akt odprawi się w domu. Niemasz się z kim prezentować, chybaby z niego żartować! Jedziem z Warszawy. Tren 6.
Gdy już trzy dni omijają,' a goście się też zjeżdżają Z obudwu stron, w tym pierwszego swata, na oko ślepego, Kastelanic posyła, żeby w kościele ślub był, mój ociec nie chce. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Ezop przed sobą wysyła, bym do kościoła przybyła. Mój ociec przeciwny temu, każe tu zjeżdżać samemu.
Gdy już w podwórze wjeżdżają, przyjmować go wychadzają, Aż on ni gąsior wygląda, z karety z okna pogląda. Ledwo ojcu się ukłoni; do inszych
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 11
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
układy) w jego trium- ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
falnym wjeździe do Warszawy (Korzon, Dola i niedola Sobieskiego II 68).
(Strofa 35). Swat (por. strofę 47) ślepy na jedno oko, proboszcz Warszyckich.
(Strofa 39). Biskup krakowski lub jego sufragan, Maciewice bowiem, w których się ślub odbywał, jak cały powiat stężycki należały do biskupstwa krakowskiego.
(Strofa 44). Rej Władysław, wojewoda lubelski, syn Andrzeja starosty libuskiego, cieszył się wśród szlachty opinią znakomitego mówcy.
(Strofa 48). Przystawem nazywano urzędnika dodanego posłom do „boku”, por. Pamiętniki Paska.
(Strofa 50).
układy) w jego tryum- ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
falnym wjeździe do Warszawy (Korzon, Dola i niedola Sobieskiego II 68).
(Strofa 35). Swat (por. strofę 47) ślepy na jedno oko, proboszcz Warszyckich.
(Strofa 39). Biskup krakowski lub jego sufragan, Maciewice bowiem, w których się ślub odbywał, jak cały powiat stężycki należały do biskupstwa krakowskiego.
(Strofa 44). Rej Władysław, wojewoda lubelski, syn Andrzeja starosty libuskiego, cieszył się wśród szlachty opinją znakomitego mówcy.
(Strofa 48). Przystawem nazywano urzędnika dodanego posłom do „boku”, por. Pamiętniki Paska.
(Strofa 50).
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 213
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935