i piekłem trzecie miejsce przyznawać z wiary jest. o Czyśćcu.
Wiedzieć tedy z tych Conisideratij daje się/ że i w Cerkwi Wschodniej jest Czyściec/ i słowy od Rzymskiego nie różny/ i rzeczą/ tenże i jeden. Którego nie przyznawać/ z potrzeby jest/ i dosyćczynienie z Cerkwie wyrzuczać: i różność grzechu śmiertelnego i venialnego znosić. Czego obojego Cerkiew Wschodnia póki jest Prawosławna/ z Dogmat wiary swej wymazać nie dopuści. Postępuję do Różnice trzeciej/ z używania od Rzymian w Sakramenci Eucharystii Przaśnego chleba/ miedzy Wschodną i Zachodną Cerkiew zachodzącej. O której uważenie podaje pierwsze/ owe. KonsIDERATIE, Abo Uwazenia z używania Przaśnego Chleba.
CHleb
y piekłem trzećie mieysce przyznáwáć z wiáry iest. o Czyścu.
Wiedźieć tedy z tych Conisiderátiy dáie sie/ że y w Cerkwi Wschodney iest Czyśćiec/ y słowy od Rzymskiego nie rożny/ y rzeczą/ tenże y ieden. Ktorego nie przyznawáć/ z potrzeby iest/ y dosyćcżynienie z Cerkwie wyrzucżáć: y rożność grzechu śmiertelnego y veniálnego znośić. Czego oboiego Cerkiew Wschodnia poki iest Práwosłáwna/ z Dogmat wiáry swey wymázáć nie dopuśći. Postępuię do Rożnice trzećiey/ z vżywánia od Rzymian w Sákrámenći Eucháristiey Przáśnego chlebá/ miedzy Wschodną y Zachodną Cerkiew záchodzącey. O ktorey vwáżenie podáie pierwsze/ owe. CONSIDERATIAE, Abo Vwazenia z vzywánia Przaśnego Chleba.
CHleb
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 149
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
mnie się wszytkie rynsztoki zrodziły, Jam jest nieczystej białogłowy szmaty Kawalec, wywóz miejskich ścierwów, a Ty Jesteś, któryś jest, wieczny, niepojęty, Pan Bóg Zastępów, Święty, Święty, Święty! Tyś szczera czystość, niewinność bez skazy, Jakoż Ci swoje odkrywać mam zmazy? Jam zwiedział gmachy śmiertelnego grzechu
Siedmiorakiego i straszny w pośmiechu Zakon Twój miałem, i Twe przykazanie Każdem znieważył albo zgwałcił, Panie. Jam nie jednego, chociaż Twa przestroga Przeciwna była, miał pana i boga; Jam swych wymysłów bałwanom ofiary Oddawał, niosąc namiętności w dary. Brzuch był mój bogiem i tak bogów wiele Miałem
mnie się wszytkie rynsztoki zrodziły, Jam jest nieczystej białogłowy szmaty Kawalec, wywóz miejskich ścierwów, a Ty Jesteś, któryś jest, wieczny, niepojęty, Pan Bóg Zastępów, Święty, Święty, Święty! Tyś szczera czystość, niewinność bez skazy, Jakoż Ci swoje odkrywać mam zmazy? Jam zwiedział gmachy śmiertelnego grzechu
Siedmiorakiego i straszny w pośmiechu Zakon Twój miałem, i Twe przykazanie Każdem znieważył albo zgwałcił, Panie. Jam nie jednego, chociaż Twa przestroga Przeciwna była, miał pana i boga; Jam swych wymysłów bałwanom ofiary Oddawał, niosąc namiętności w dary. Brzuch był mój bogiem i tak bogów wiele Miałem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 221
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Cóż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty, rumiany, a
chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Coż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty, rumiany, a
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w-ten czas, kiedy się sądzi sprawa Laesae maiestatis, następowania na majestat. Cóż rozumiecie jako ten stan jest ukontentowany. Prawda że według nauki Chrześcijańskij, powinni poddani, by i złym Panom być posłuszni, i jest w-tym obowiązek sumnienia; ale i Panowie rządzić nimi rozumnie powinni, także pod obowiązkiem grzechu śmiertelnego. 6. Drugi stan świecki jest miejski. Co za wzgląd, co za poszanowanie tego stanu? w-ten czas mu się tylko kłaniają, gdy od nich pieniędzy pożyczają, a potym nakarmią obelgami. Cóż rozumiecie czy i ci wielkie serce mają, aby się w-swojej mierze, stan ten pospolity, zachował. Szlachta
w-ten czás, kiedy się sądźi spráwá Laesae maiestatis, nástępowánia ná máiestat. Coż rozumiećie iáko ten stan iest vkontentowány. Prawdá że według náuki Chrześćiáńskiy, powinni poddani, by i złym Pánom bydź posłuszni, i iest w-tym obowiązek sumnienia; ále i Pánowie rządźić nimi rozumnie powinni, tákże pod obowiązkiem grzechu śmiertelnego. 6. Drugi stan świecki iest mieyski. Co zá wzgląd, co zá poszánowánie tego stanu? w-ten czás mu się tylko kłániáią, gdy od nich pieniędzy pożyczáią, á potym nákármią obelgámi. Coż rozumiećie czy i ći wielkie serce máią, áby się w-swoiey mierze, stan ten pospolity, záchował. Szláchtá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ta: tedy pójdzie na sztabę/ i rzuci się z niej w morze/ i popłynie ku Gałacie: gdzie po długim przeciągu zmordowany pornie razów kilka/ a wyrynając Naświętszej Bogarodzice o pomoc wzywa. Czwartym razem już tonąć pornie/ i kłodę nożemi namaca palcami/ tak głęboko/ że oddychać mógł wolno; z tej gdy śmiertelnego strzeże się upadku/ drugą nogą tęż dalej obmaca ku Gałacie przeciągłą (o miłosierdzie twoje Panno miłosierdna) na tak wielkiej głębinie/ jaka jest morska/ swemu słudze Przebłogosławiona Bogarodzica nad zwyczaj naturalny dłuższą czyni drogę kłodę/ przyszedł nią do Baszt Gałatskich/ tam o te oparszy się odetchnął/ a obmacawszy miejsca sposobne/ wlezie na
tá: tedy poydźie ná sztabę/ y rzući się z niey w morze/ y popłynie ku Gáłáćie: gdzie po długim przećiągu zmordowány pornie rázow kilká/ á wyrynáiąc Naświętszey Bogárodźice o pomoc wzywa. Czwartym rázem iuż tonąć pornie/ y kłodę nożemi námáca pálcámi/ ták głęboko/ że oddycháć mogł wolno; z tey gdy śmiertelnego strzeże się vpadku/ drugą nogą tęż dáley obmáca ku Gáłáćie przećiągłą (o miłośierdźie twoie Pánno miłośierdna) ná ták wielkiey głębinie/ iáka iest morska/ swemu słudze Przebłogosłáwiona Bogárodźicá nád zwyczay náturálny dłuższą czyni drogę kłodę/ przyszedł nią do Baszt Gáłátskich/ tám o te opárszy się odetchnął/ á obmácawszy mieyscá sposobne/ wleźie ná
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 169.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jak trzeba Dała jej, a Ceres chleba, Wdzięczność trzy siostry Charyty, Flora z cnoty wieniec wity, Który nad wszytkie wdzięczności I przyrodzone lubości Zdobi nieoszacowanej, Czoło Anny mej kochanej. Czym też i mnie zniewoliła I wiecznie przysposobiła. Za sługę dożywotniego. Którym do wytchnienia mego Chcę być, póki długu mego Nie zapłacę śmiertelnego U srogiej śmierci podwoja. Potym ja jej, ona moja. 759. Na imieniny.
Godnaś wiązania na twe imieniny, Lubo klejnoty murzyńskiej krainy Albo i złotem z brzegu paktolskiego Lub speciały miasta weneckiego. Ale iż ledwo tyło co potrzeba I to przy ciężkiej pracy dają nieba, Więc ci mój szczyry afekt ofiaruję,
jak trzeba Dała jej, a Ceres chleba, Wdzięczność trzy siostry Charyty, Flora z cnoty wieniec wity, Ktory nad wszytkie wdzięczności I przyrodzone lubości Zdobi nieoszacowanej, Czoło Anny mej kochanej. Czym też i mnie zniewoliła I wiecznie przysposobiła. Za sługę dożywotniego. Ktorym do wytchnienia mego Chcę być, poki długu mego Nie zapłacę śmiertelnego U srogiej śmierci podwoja. Potym ja jej, ona moja. 759. Na imieniny.
Godnaś wiązania na twe imieniny, Lubo klejnoty murzyńskiej krainy Albo i złotem z brzegu paktolskiego Lub speciały miasta weneckiego. Ale iż ledwo tyło co potrzeba I to przy ciężkiej pracy dają nieba, Więc ci moj szczyry afekt ofiaruję,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 230
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
więc (pojmijmy to, proszę) mieć doszłe sejmy i znowu nie móc ich się doczekać, i rwać je dalej, jest to cale jedno, co wylanie rzeki lub stawu na grunta i pola raz zastanowić tamą, drugi raz samę tęż tamę przerwać, raz ogień ugasić, drugi raz gaszenia zaniedbać, raz się z śmiertelnego paroksyzmu uleczyć, drugi raz wszystkie w ciężkiej chorobie ratowania się sposoby porzucić, raz psujące się domu fundamenta poprawić, drugi raz w swojej zaniechać je ruinie. Nie tak
królestwa, nie tak rzplte stoją, ale w swych czasach pilnością i ustawicznością rady, a zawsze kończącej się i skutecznej rady, która jeśli ustaje, tysiączne
więc (pojmijmy to, proszę) mieć doszłe sejmy i znowu nie móc ich się doczekać, i rwać je dalej, jest to cale jedno, co wylanie rzeki lub stawu na grunta i pola raz zastanowić tamą, drugi raz samę tęż tamę przerwać, raz ogień ugasić, drugi raz gaszenia zaniedbać, raz się z śmiertelnego paroksyzmu uleczyć, drugi raz wszystkie w ciężkiej chorobie ratowania się sposoby porzucić, raz psujące się domu fundamenta poprawić, drugi raz w swojej zaniechać je ruinie. Nie tak
królestwa, nie tak rzplte stoją, ale w swych czasach pilnością i ustawicznością rady, a zawsze kończącej się i skutecznej rady, która jeśli ustaje, tysiączne
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 114
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
stwu, a wszystko z pomocą ramienia Boskiego od tej, którą sobie groziemy, ruiny łatwo się podźwignie. Non si male nunc et olim sic erit. Co zaś szczera prawda jest i na co fatalnym nie trzeba być wieszczkiem, bo to zdrowy rozum powiada, że jeżeli tak dalej bez rady będziemy, jeżeli rwania sejmów śmiertelnego Ojczyźnie nie zatamujemy bezprawia, to naturalnie, jako każde, tak i to bez rady zginąć musi Królestwo. Ale teraz przecięż jest jeszcze czas temu zabieżeć, aby się zagęszczone te po kraju nieszczęśliwe nie spełniły rozpacze, które same do szukania rzetelnego i skutecznego Rzplitej ratunku celniejszych, mędrszych i dzielniejszych w niej ludzi mocno powinny
stwu, a wszystko z pomocą ramienia Boskiego od tej, którą sobie groziemy, ruiny łatwo się podźwignie. Non si male nunc et olim sic erit. Co zaś szczera prawda jest i na co fatalnym nie trzeba być wieszczkiem, bo to zdrowy rozum powiada, że jeżeli tak dalej bez rady będziemy, jeżeli rwania sejmów śmiertelnego Ojczyźnie nie zatamujemy bezprawia, to naturalnie, jako każde, tak i to bez rady zginąć musi Królestwo. Ale teraz przecięż jest jeszcze czas temu zabieżeć, aby się zagęszczone te po kraju nieszczęśliwe nie spełniły rozpacze, które same do szukania rzetelnego i skutecznego Rzplitej ratunku celniejszych, mędrszych i dzielniejszych w niej ludzi mocno powinny
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 180
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
/ Abowiem już ten odniósł przystojne karanie. Jaki jednak występek był jego/ i potym Co za pomsta nań padła/ sam dam sprawę o tym: Sława o złości świata otarła się beła O uszy nasze/ która aby się zmienieła D Życząc/ z Olimpu się sam spuszczm wysokiego/ A Bóg szpiegując ziemię/ człeka śmiertelnego Postać biorę: Długoby wyliczać się miało/ Jak się występków sieła wszędzie znajdowało. Ale przecię mniejsza się sława pokazała W tej mierze/ a niż sama prawda wyświadczała. E Przeszedłem górę Menal; i zwierza różnego Straszne knieje/ Cyllenę/ i oziębionego Liceusza choiny. Potym na dzierżawy Arkadyjskie/ gdzie mieszkał Tyran niełaskawy
/ Abowiem iuż ten odniosł przystoyne karánie. Iáki iednák występek był iego/ y potym Co zá pomstá nań pádłá/ sam dam spráwę o tym: Sławá o złośći świátá otárłá się bełá O vszy násze/ ktora áby się zmieniełá D Zycząc/ z Olimpu się sam spuszczm wysokiego/ A Bog szpieguiąc źiemię/ człeká śmiertelnego Postáć biorę: Długoby wyliczáć się miáło/ Iák się występkow śiełá wszędźie znáydowáło. Ale przećię mnieysza się słáwá pokazáłá W tey mierze/ á niż sámá prawdá wyświadczáłá. E Przeszedłem gorę Menál; y źwierzá rożnego Strászne knieie/ Cyllenę/ y oźiębionego Liceuszá choiny. Potym ná dźierżáwy Arkádiyskie/ gdźie mieszkał Tyran niełáskáwy
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 15
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
potem żartko obraca kręg swój biegłym kołem i wystawia robotę z zapoconym czołem. Utworzy ją – w tym ledwie zetrwa pół godziny – wnet stłuczona wraca się do swej pierwszej gliny. Na tak słabym i mój wiek zawisł fundamencie, który śmierć w cień przemienia o jednym momencie. Czemuż tedy czas krótki żartkie dromedarze do kresu śmiertelnego spiesznym biczem karze? Chcący mój proch – ach, prędko! – postać swoją roni, wtąż i żywot ucieka, choć go nikt nie goni. Gdyby mi się w zdrój szklany zrosło niebo cale i członki wszytkie były w niebieskim krzysztale, albo mię otoczyły górne światła one, które mocą niebieską przezornie stworzone, lub też
potem żartko obraca kręg swój biegłym kołem i wystawia robotę z zapoconym czołem. Utworzy ją – w tym ledwie zetrwa pół godziny – wnet stłuczona wraca się do swej pierwszej gliny. Na tak słabym i mój wiek zawisł fundamencie, który śmierć w cień przemienia o jednym momencie. Czemuż tedy czas krótki żartkie dromedarze do kresu śmiertelnego spiesznym biczem karze? Chcący mój proch – ach, prędko! – postać swoją roni, wtąż i żywot ucieka, choć go nikt nie goni. Gdyby mi się w zdrój szklany zrosło niebo cale i członki wszytkie były w niebieskim krzysztale, albo mię otoczyły górne światła one, które mocą niebieską przezornie stworzone, lub też
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 42
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997